Muzyka może być szkodliwa
„Wynaturzające działanie muzyki jako narkotyku wywołuje niepokój wśród lekarzy”, napisano w Ludwigsburger Kreiszeitung. Co prawda ochrona przed hałasem jest w zakładach przemysłowych na ogół akceptowana przez pracowników, mimo że ciągłe noszenie podczas pracy słuchawek przeciwdźwiękowych bywa nieraz bardzo niewygodne. (...) Co innego jednak, gdy hałas proponuje się jako ‛muzykę’ albo podkład rytmiczny, na przykład w dyskotece”. Mnóstwo młodych ludzi wystawia się na działanie dyskotekowego hałasu, który — jak tego można dowieść — mógłby konkurować z hałasem wywoływanym przez młoty pneumatyczne. Tym samym młodzież poddaje się szkodliwej dla zdrowia torturze, której jednak wcale za torturę nie uznaje.
Salzburski neurolog profesor G. Haller przeprowadził dokładne pomiary w celu sprawdzenia psychosomatycznego wpływu wywieranego przez muzykę na organizm ludzki. Zależnie od osobniczej wrażliwości bodźce akustyczne wywoływały zwiększanie się lub zmniejszanie ciśnienia krwi, przyspieszenie czynności serca i przemiany materii, wzmożone wydzielanie hormonów tarczycy i kory nadnerczy oraz agresywne zachowanie. U innych osób poddanych badaniu oddziaływanie akustyczne wywoływało zwiększenie wydzielania kwasu solnego w żołądku i skłonność do depresji. „Tak więc szkodliwy wpływ, zwłaszcza hałaśliwych form tak zwanej ‛muzyki’ można uznać za w znacznym stopniu udowodniony”, czytamy w owym czasopiśmie.
Ponieważ muzyka jako narkotyk rozhamowuje, więc może również narazić ludzi poddawanych jej wpływowi na poważne problemy obyczajowe i moralne. Laryngolog dr Eckhart Knaul tak się wypowiedział na łamach czasopisma Medizin heute: „Z reguły właśnie motoryczna muzyka przez swoje ciągłe powtórzenia prowadzi u ludzi przebywających w grupie do depersonalizacji i zaniku indywidualności. Krytycyzm i sterująca świadomość zostają wyłączone, a ich miejsce zajmuje prymitywna obsesja”. W następstwie tych rytmów budzą się zwierzęce instynkty „w rozpalającym różne namiętności, odurzającym odhamowaniu”.