BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w60/11 ss. 15-16
  • Wypowiedź katoliczki z Gwatemali

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Wypowiedź katoliczki z Gwatemali
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1960
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1960
w60/11 ss. 15-16

Wypowiedź katoliczki z Gwatemali

„GDYBYŻ katolicy takimi byli!” — Tymi słowy dziennikarka rzymskokatolicka Elly Rodríguez G. rozpoczęła swój felieton w kolumnie „Profile ludzkie” w Nuestro Diario, jednym ze znaczniejszych dzienników miasta Gwatemali. Opisywała w nim misjonarzy Towarzystwa Strażnica, rozpowszechniających na ulicach tego miasta hiszpańskie wydanie Strażnicy — La Atalaya.

„Niejednokrotnie już mieszkańcy stolicy mieli sposobność obserwowania przedstawicieli czasopisma La Atalaya. Wielu nie tylko obserwuje. Są tacy, którzy z podziwu dla ładnych dziewcząt amerykańskich ofiarujących te publikacje podchodzą do nich i kupują czasopisma, chociaż z góry wiedzą, że ich czytać nie będą. Osobliwe to są sprzedawczynie. Osobliwe, bo dla nas, dzieci tych gnuśnych krajów, publiczne wyrażanie swojej wiary wydaje się czymś nadzwyczajnym. Z drugiej strony zajmują te dziewczęta swoje stanowiska na ulicy Szóstej i zaofiarowują te publikacje z prawdziwym stoicyzmem.

„Bardzo łatwo można poznać, że one wierzą, owszem, że mają wielką, głęboką, silną wiarę, która im umożliwia stawić czoła opinii publicznej — przekonanie, że słowo, które głoszą, jest prawdziwe, bezwzględną pewność, że to czasopismo omawiające wartość ich religii jest pożyteczne i ponadto przedstawia ich wyznanie wiary. Tak one o tym myślą i są w imię tego przygotowane do walki, zwycięstwa, jak i do ofiar; własną osobowość, własne interesy składają w ofierze na rzecz grupy, do której należą.

„Ich zadanie nie ogranicza się do tej czynności. Chodzą też od domu do domu i głoszą, zaofiarowując naprawdę wytrwale wszystkie swoje pisma. (...) Właśnie postawa, osobowość i wierność tych mistrzyń w swoim zawodzie spowodowały mnie do zastanowienia się nad bojaźliwym i zakłamanym sumieniem katolików. (...)

„Brak nam moralnej prawości; odwagi do stawienia czoła przeciwnikowi brak nam zupełnie. Nie umiemy bronić swej religii. Nie potrafimy tego na skutek naszej niewiedzy — och, ta ignorancja katolików! — jak też dlatego, że się boimy o opinię w oczach ludzi albo raczej dlatego, że jesteśmy małoduszni. Pójdźmy jeszcze dalej: w pewnych mniej lub bardziej antyreligijnych kołach zawstydzeni nawet zapieramy się wiary ojców, a jeżeli się nie zapieramy, to i tak doprowadza nas do milczenia pierwszy lepszy mędrek, zapoznany może zaledwie z kilkoma argumentami wymierzonymi w religię. (...)

„Każdy z nas osobiście daje wyraz swojej wierze jedynie w najbardziej ograniczonej mierze: na mszy w niedzielę, przez udział w wystawnej procesji Wielkiego Tygodnia, przez kilka specjalnych praktyk nabożnych, przez dawanie minimalnej jałmużny bez chrześcijańskiego ducha — i już raj ma należeć do nas! Nic więcej. To wystarczy, abyśmy byli przekonani o czekających nas wiecznych błogosławieństwach. To są nasze duchowe dążenia. Wewnętrzne pragnienie parcia naprzód, zainteresowanie zapoznaniem się i nauczeniem, jaką to wiarę wyznajemy, ofiarność, oddanie samego siebie — wszystko to do nas nie przemawia, nie ma znaczenia w tym wygodnym i zakłamanym życiu, które przyzwyczailiśmy się prowadzić. (...)

„Prasa katolicka nigdy się wśród nas nie rozwinie, i to z dwóch przyczyn: po pierwsze dlatego, że tym, którzy by ją mogli popierać, chciwość na to nie pozwala, a po drugie dlatego, że pracujący nad nią błędnie przedstawili wartości, które w świecie mają znaczenie, przy czym pojęcie prasy katolickiej pomieszali z gazetkami parafialnymi. Istnieje mniemanie, że do obrony wiary Jezusa Chrystusa wystarczy publikować żywoty świętych, obchodzić urodziny osób duchownych, odczytywać listy duszpasterskie, ogłaszać postanowienia cenzury filmowej, które właśnie wzbudzają chęć oglądania tego, co zakazane. Sztuczność, bigoteria, przesadna sentymentalność, ciasnota poglądów, ograniczoność moralna, ubóstwo umysłowe i jałowa nuda — oto, co można znaleźć w wydawnictwach noszących pieczęć katolicyzmu. Dlatego nasza prasa się nie rozwija; nie interesują się nią nawet katolicy, nie mówiąc już o ludziach spoza Kościoła.

„Gdybyż katolicy takimi byli! — właśnie takimi jak protestanci, jak ci, którzy sprzedają La Atalaya, jak szermierze innych religii, jak ci wszyscy, którzy nie zrobili ze swojej wiary kultu prywatnego i samolubnego, jak to się u nas dzieje.

„Gdybyśmy odrzucili zbyteczny ciężar świeckich spraw, niedorzecznego samolubstwa, negacji moralnej, gdybyśmy usunęli duchową ciemnotę, w której tkwimy, gdybyśmy się w końcu po dwóch tysiącach lat nauczyli być aktywnymi katolikami, naśladowcami nauki Jezusa Chrystusa — wtedy los katolicyzmu — którego niepowodzenie alarmuje dzisiejszy świat, byłby zupełnie inny.”

To wszystko zredagowała dziennikarka, która stwierdza: „Jestem katoliczką i dlatego wiem, gdzie jest i czym jest Prawda.”

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij