Pozwolili świecić swemu światłu w miejscu pracy
JEZUS CHRYSTUS wskazał, że prawdziwi chrześcijanie jako całość stanowią „światłość świata”. Każda jednostka spośród nich jest posłuszna przykazaniu: „Niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi.” (Mat. 5:14, 16) Chrześcijaninowi nadarza się ku temu wiele sposobności, między innymi w miejscu pracy zarobkowej. Na kongresie pod hasłem „Zjednoczeni wielbiciele” w mieście Vancouver pewien świadek Jehowy opowiedział następujące przeżycie:
• „Jakiś czas temu pracowałem jako ślusarz w narzędziowni pewnego zakładu, w którym było zatrudnionych około 1200 pracowników. Starałem się znaleźć okazję do wydania świadectwa. Podczas przerwy obiadowej słyszałem, jak dwóch ludzi rozmawiało na temat religii; wymieniali zwłaszcza argumenty za i przeciw jednemu z wyznań religijnych. Nie wiedzieli dokładnie, czy należałoby uznać jego główne nauki, czy raczej je odrzucić. Spytałem, czy pozwolą mi wtrącić się do rozmowy. Wyrazili zgodę. Obejrzałem się za czymś, co by mi posłużyło za przykład, dla unaocznienia tego, co chciałem powiedzieć. Wzrok mój padł na precyzyjny przyrząd pomiarowy, który akurat leżał na warsztacie, i w związku z tym zapytałem: ‚Dlaczego nie sprawdzicie, czy ta religia odpowiada miernikowi?’ ‚Jakiemu miernikowi?’ — odrzekli. ‚Biblii. To właśnie jest wzorzec, którym można równie dobrze mierzyć, jak tym przyrządem, który tutaj widzicie.’ Jeden z tych mężczyzn chciał koniecznie usłyszeć więcej o prawdzie Bożej i gotów był zbadać daną religię na podstawie Biblii. Zaczął przychodzić na zebrania, wyruszać regularnie do służby polowej, rozmawiał o prawdzie także ze swymi krewnymi. Dzisiaj cała rodzina należy do ludu Jehowy i gorliwie pracuje, a on sam nawet podjął się pewnych zadań służbowych w zborze.”
• Chrześcijanin powinien pozwolić swemu światłu świecić również przez samo swoje zachowanie. Pewien mieszkaniec Nowego Jorku nigdy jakoś nie zetknął się ze świadkami Jehowy, aż się przeniósł do Teksasu, gdzie znalazł zatrudnienie w grupie cieśli, z których każdy był świadkiem Jehowy. Przykładne ich postępowanie wywarło na nim silne wrażenie. Ponieważ chciał zostać mistrzem budowlanym, zapytał się go pewnego dnia jeden ze świadków Jehowy: „Co byś powiedział na to, gdybyś się nauczył, jak żyć wiecznie, aby potem wiecznie budować?” Ucieszył się tym, co usłyszał o Królestwie Bożym i o nadziei na życie wiecznotrwałe, a przyszedłszy do domu, wszystko opowiedział żonie. Po jakimś czasie rozpoczęto z nim i jego żoną domowe studium biblijne, a na kongresie pod hasłem „Zjednoczeni wielbiciele” w Houstonie dali się oboje ochrzcić.
• Na kongresie w Kopenhadze pewna głosicielka opowiedziała, jak poznała prawdę Bożą w miejscu pracy zarobkowej: „Było nas tam kilka dziewcząt w równym wieku; niektóre rozmawiały często na temat problemów światowych i polityki. Wierzyłam wówczas, że jedyną pewną nadzieją na pokój w świecie jest Organizacja Narodów Zjednoczonych. Tymczasem jedna z dziewcząt opowiedziała mi kiedyś, że oczekuje całkiem nowego świata, takiego porządku rzeczy, który ustanowi Bóg i w którym ludzkość będzie wiecznie żyła w pokoju. Wszystko to wydało mi się trochę dziwne, rozmyślałam jednak nad tym. Od czasu do czasu stawiałam jej pytania w sprawie tej nadziei, na które odpowiadała mi jasno i logicznie. Potem siostra ta wręczyła mi broszurę Podstawa wierzenia w nowy świat i zachęciła mnie, żebym się z nią dokładnie zapoznała. Tak też uczyniłam. Rozpoczęła ze mną studium domowe, a dzisiaj na tym kongresie dałam się ochrzcić.”
• Na kongresie w Paryżu obecni także usłyszeli przykład wyraźnie wskazujący, jak dobre wyniki można uzyskać, gdy chrześcijanie dają świecić swemu światłu w miejscu pracy:
„W roku 1959 pracowałem jako kelner w kawiarni. Pewnego razu poprosiłem jednego z moich znajomych, żeby zastąpił w pracy kolegę, który był zatrudniony razem ze mną w tym samym lokalu. Od dawna już znałem tego człowieka, a tu naraz zaczął rozmawiać ze mną o Bogu i Jego zamierzeniu, aby ustanowić tutaj nowy porządek. Byłem tym zaskoczony, ponieważ nigdy dotąd nie słyszałem, by ten mój znajomy interesował się takimi rzeczami. Później odwiedził mnie w domu ze swoją żoną i omówiliśmy nauki religijne chrześcijaństwa. Przyjąłem książkę, która miała mi pomóc przy studiowaniu Biblii. Po jakimś czasie przyszedł znowu, ale tym razem przyprowadził innego kelnera, również świadka Jehowy. Rozmawialiśmy szczególnie na temat potrzeby systematycznego studiowania Biblii.
„Później różne nieprzewidziane okoliczności spowodowały, że dość często pracowałem razem z tym znajomym. Rozmawialiśmy przy tym o prawdzie Bożej; ciągle bardzo mnie dziwiło, jak on się spieszył z zakończeniem pracy, aby pójść na zebranie lub do służby kaznodziejskiej. Wywarło to na mnie niemałe wrażenie, bo przedtem interesowały go prawie tylko rozrywki. Potem pewna sekta religijna ogłosiła, że dnia 14 lipca 1960 roku nastąpi koniec świata. Byłem tym całkiem zdezorientowany i poszedłem do owego znajomego świadka Jehowy. Dał mi zadowalające wyjaśnienie na podstawie Biblii i to wzbudziło we mnie pragnienie, aby więcej dowiedzieć się na ten temat. Poszedłem wysłuchać wykładu publicznego i zgodziłem się, żeby prowadzono ze mną studium biblijne. Zainteresowanie moje rosło w oczach i razem z rodziną zacząłem chodzić na zebrania. Na najbliższym kongresie krajowym wraz z żoną daliśmy się ochrzcić, aby tym symbolem zaznaczyć nasze oddanie się Bogu.”