Broń palna nie zawsze ochroni
Zabójstwo gwiazdora muzyki młodzieżowej Johna Lennona wywołało w prasie amerykańskiej lawinę komentarzy na temat objęcia kontrolą posiadaczy broni palnej. Sporo ludzi jednak twierdziło, że nie potrzeba więcej ograniczeń w tym zakresie, tylko jeszcze więcej swobody. W jednej z gazet nowojorskich ukazała się wypowiedź: „Warto przemyśleć, czy gdyby spora część z nas nosiła ukrytą broń, nie odstraszałoby to skuteczniej ewentualnych napastników”.
Czy posiadanie czegoś, z czego można strzelać, rzeczywiście chroni przed niebezpieczeństwem? W tym samym wydaniu wspomnianej gazety jeden z nagłówków brzmiał: „Nie uratował go rewolwer”. Otóż z pomieszczenia na zapleczu stacji obsługi w dzielnicy Bronx kierownik zauważył dwóch kilkunastoletnich bandytów trzymających pod lufą jego syna przy kasie. Wpadł do biura z pistoletem w ręku. „Nie zdążył nawet wystrzelić, a trzy kule przeszyły jego serce”.
Przywodzi to na myśl słowa Jezusa wypowiedziane w nocy, której go aresztowano: „Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną”. I tak każdy, kto szuka ochrony w broni cielesnej, może się gorzko rozczarować (Mat. 26:52, Biblia Tysiąclecia).