BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g81/6 ss. 8-11
  • Dowód zaprojektowania

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Dowód zaprojektowania
  • Przebudźcie się! — 1981
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • NASZE KOŚCI: „TRIUMF BUDOWY I PLANOWANIA”
  • „UCHO: ARCYDZIEŁO INŻYNIERII”
  • RĘKA LUDZKA: „NARZĄD NAD NARZĄDAMI”
  • MÓZG: „NAJCUDOWNIEJSZY TWÓR NA ŚWIECIE”
  • Świat muzyki ukryty w klawiszach
    Przebudźcie się! — 2004
  • Słuch — cenny dar
    Przebudźcie się! — 1997
  • Twoje ucho — wspaniały środek łączności
    Przebudźcie się! — 1990
  • Niezwykłe dary
    Przebudźcie się! — 2011
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1981
g81/6 ss. 8-11

Dowód zaprojektowania

UDANA konstrukcja niedwuznacznie świadczy o istnieniu biegłego i zdolnego konstruktora. Komu by przyszło na myśl, że precyzyjnie wykonany zegarek powstał przypadkowo? Dobrze działający mechanizm zegarka dowodzi istnienia utalentowanego konstruktora.

Przypatrzmy się zatem uważnie ciału ludzkiemu, żeby znaleźć dowody istnienia wielkiego Konstruktora. Już samo lśniące, tryskające życiem nowo narodzone niemowlę jest zdumiewającym cudem. Ponadto wewnątrz tego małego „kłębuszka” znajdujemy dowody genialnego projektowania wprawiające w podziw nawet wszechstronnie wykształconych inżynierów i naukowców. Zwróćmy teraz uwagę na niektóre wspaniałe szczegóły konstrukcyjne tego małego ciała, które będą się nadal rozwijać.

NASZE KOŚCI: „TRIUMF BUDOWY I PLANOWANIA”

W książce The Body, której autorzy zdecydowanie obstają przy ewolucji, znajdujemy interesujący opis kośćca: „Podtrzymuje ciało, podobnie jak stalowa konstrukcja podtrzymuje wieżowiec, i ochrania ważne narządy, tak jak betonowy dach chroni mieszkańców budynku. Spełnianiem tych funkcji strukturalnych ciało ludzkie rozwiązuje problemy konstrukcyjne znane też architektom i inżynierom”.

Co byś sobie pomyślał, gdybyś był przedsiębiorcą budowlanym i gdyby ci zlecono powiększenie jakiegoś domu, aby był trzy razy wyższy i szerszy, ale żebyś przy tym nawet przez godzinę nie przeszkadzał mieszkańcom w codziennych zajęciach i w nocnym wypoczynku? Powiesz zapewne, że to niemożliwe. A jednak właśnie tego wymaga się od naszych kości. W okresie od niemowlęctwa człowieka do osiągnięcia wieku dojrzałego jego szkielet musi się powiększyć trzykrotnie.

Jak nasze kości wywiązują się z tego zadania? Wyobraź sobie, że ktoś stale zeskrobywałby nieco materiału budulcowego z wewnętrznej strony ścian i sufitu, a następnie nakładałby ten materiał na ściany i na sufit od zewnątrz. Co tydzień pokój „rósłby” o kilka milimetrów, aż w końcu, po 20 latach, nasz dom byłby trzy razy większy niż na początku. W naszych kościach taką „murarską” pracę wykonują specjalne komórki — osteoklasty (komórki kościogubne) i osteoblasty (komórki kościotwórcze).

A jakże wielką wytrzymałością i elastycznością odznaczają się nasze kości! Ich konstrukcja jest podobna do żelbetu (betonu zbrojonego prętami stalowymi, materiału o zdumiewającej wytrzymałości, coraz częściej stosowanego w nowoczesnym budownictwie). Przez jakby betonową substancję wapniową w kościach biegną krzyżujące się ze sobą i wzmacniające kości włókna kolagenowe. Kości są jednak osiem razy wytrzymalsze od żelbetu. Pod względem wytrzymałości na rozciąganie górują nad żeliwem. Twoja kość piszczelowa może normalnie udźwignąć ciężar blisko dwóch ton i wytrzymuje nacisk do 1400 kilogramów na centymetr kwadratowy. Mimo to kość jest sprężysta i zadziwiająco lekka. Gdyby kości były ze stali, wówczas mężczyzna ważący 73 kilogramy ważyłby prawie 360 kilogramów! Pomyśl o tym zwłaszcza wtedy, gdy pójdziesz popływać. A zatem nasze kości to doskonała mieszanka, która jest mocna, a jednocześnie sprężysta i lekka.

Ale to jeszcze nie wszystko. Wnętrze kości przypomina „mennicę”, w której się „wybija i puszcza w obieg” nowe krwinki — życie ciała. W książce Man in Structure and Function czytamy:

„Podobnie jak banki budują skarbce w podziemiach swoich budynków, aby w ich bezpiecznej głębi składać zapasy złota, tak też ciało ludzkie korzysta ze swoich najbezpieczniejszych miejsc — wnętrza kości, żeby tam zdeponować pieniądze i złoto królestwa komórek: krew”.

Nic więc dziwnego, że w czasopiśmie Today’s Health powiedziano: „Szkielet człowieka jest arcydziełem sztuki inżynierskiej (...)”

„UCHO: ARCYDZIEŁO INŻYNIERII”

Tak właśnie napisano w książce Sound and Hearing o naszym narządzie słuchu. Czytamy tam: „Jednakże za nim [uchem zewnętrznym] znajdują się struktury tak delikatne, że mogą zawstydzić najzręczniejszego rzemieślnika. Ich automatyczne działanie jest tak niezawodne, że wprawia w podziw nawet najbardziej pomysłowego inżyniera”.

Zastanów się: Cały system wysokiej jakości odbierania i przekazywania jest tak zminiaturyzowany, że mieści się w około 17 centymetrach sześciennych. Począwszy od ucha zewnętrznego (które wychwytuje fale dźwiękowe) poprzez ucho środkowe (które zamienia fale dźwiękowe na drgania mechaniczne) aż do ucha wewnętrznego (które zamienia drgania mechaniczne na impulsy elektryczne) — wszędzie są dowody genialnego projektowania.

To, co się dzieje w ślimaku (część ucha wewnętrznego przypominająca muszlę ślimaka [zob. ilustrację]), jest prawdziwym cudem. Właśnie tam drgania mechaniczne są zamieniane na impulsy elektryczne przekazywane do mózgu, który je rozszyfrowuje jako szmery czy dźwięki. Wewnątrz ślimaka jest 24 000 maleńkich rzęsek, które spełniają swe zadanie działając jak struny fortepianu. Fale akustyczne wywołują drgania wewnątrz ślimaka, w wyniku czego następnie owe „struny” odtwarzają różne tony. Za pośrednictwem włókien nerwowych połączonych ze wspomnianymi rzęskami impulsy elektryczne docierają do mózgu. W pewnej publikacji czytamy o tym: „Ponieważ ślimak w uchu pianisty jest w przybliżeniu milion razy mniejszy niż fortepian, na którym gra ten artysta, więc chcąc sobie wyrobić pojęcie o wielkości działającego w uchu słuchowego ‛fortepianu’, trzeba by sobie wyobrazić klawiaturę i struny fortepianu koncertowego zmniejszone mniej więcej 100 milionów razy”. Nasz „fortepian” bezbłędnie odtwarza każdy szmer czy dźwięk — od cichego szeptu do crescendo wielkiej orkiestry — a przy tym nawet nie dorównuje swymi rozmiarami ziarnkowi grochu! Został zaprojektowany czy powstał przez przypadek? Czy słyszałeś kiedykolwiek, by choćby zwykły fortepian powstał przez czysty przypadek?

RĘKA LUDZKA: „NARZĄD NAD NARZĄDAMI”

Tak nazwał pewien starożytny lekarz tę część ciała, za pomocą której człowiek mógł tyle dokonać. Biochemik Isaac Asimov podziela ten pogląd, pisząc o ręce:

„(...) narząd godny najwyższego uznania, niezrównany i najlepszy w swoim rodzaju we wszystkich żywych organizmach — z czterema ruchliwymi palcami i przeciwstawnym im kciukiem, dzięki czemu całość działa jak delikatna pinceta lub solidny chwytak, ale też może być użyta do skręcania, zginania, ciągnięcia, popychania oraz wprawiania w ruch klawiszy fortepianu czy maszyny do pisania”.

Tak, ręka jest nie tylko silna, ale też niezwykle ruchliwa. Możemy kuć trzymanym w niej młotem, ale też podnieść nią małą szpilkę.

A gdzie się znajdują silne mięśnie, które umożliwiają poruszanie palcami? Gdybyś miał zaprojektować rękę, gdzie byś je umieścił? Czy może w samych palcach? Okropność! Co prawda palce byłyby silne, ale wyglądałyby jak grube parówki. Czy próbowałeś już podnieść szpilkę grubą parówką? Większość mięśni zginających palce jest w przedramieniu. Zegnij palce, trzymając drugą ręką na przedramieniu. Czy czujesz ruch mięśni? Są one połączone „strunami”, czyli ścięgnami z końcami palców. W rezultacie palce są nie tylko silne, ale i bardzo ruchliwe. Co za wspaniałe rozwiązanie! Czy przez zwykły przypadek?

MÓZG: „NAJCUDOWNIEJSZY TWÓR NA ŚWIECIE”

W roku 1955 powiedział tak o mózgu wybitny antropolog a zarazem ewolucjonista Loren C. Eiseley. Ale również dzisiaj, pomimo wielkiego postępu techniki wspaniałe możliwości naszego mózgu niezmiennie wywołują niekłamany zachwyt. Mózg ma „10 miliardów komórek nerwowych, a każda z nich może być połączona z 25 000 innych komórek nerwowych. Wynikająca stąd liczba wzajemnych połączeń może zdumiewać nawet astronomów — a astronomowie są przyzwyczajeni do liczb astronomicznych” — czytamy w pewnym podręczniku, w którym nieco dalej powiedziano: „Odpowiednio udoskonalony komputer, w którym dałoby się zastosować tyle wzajemnych połączeń, musiałby zająć powierzchnię całej ziemi”.

A jednak wszystko to jest zminiaturyzowane do takich rozmiarów, że waży zaledwie około 1350 gramów i mieści się w obu dłoniach. Słusznie więc nazwano mózg „najwyżej zorganizowaną garstką materii we wszechświecie”.

Nasz mózg odznacza się zdolnością, której nie ma żaden komputer wyprodukowany przez człowieka, mianowicie twórczą wyobraźnią. Świadczy o tym bardzo wyraźnie przykład z życia kompozytora Ludviga van Beethovena. Gdy po raz pierwszy wykonano jeden z jego najwspanialszych utworów, IX symfonię, na sali rozległy się entuzjastyczne oklaski. Sam Beethoven nie mógł jednak tego usłyszeć; był zupełnie głuchy! Pomyśl tylko, on „słyszał” całe bogactwo tej kompozycji najpierw w swojej wyobraźni, a potem zapisał ją nutami, choć właściwie nigdy nie usłyszał z niej ani jednego dźwięku. Jakąż siłę twórczej wyobraźni ma nasz mózg!

Czy nie jest rzeczą oczywistą, że w swoim ciele mamy przykłady wspaniałego projektowania? Czy nie powinno to nas skłaniać do takiego samego logicznego wniosku, do jakiego doszedł pewien wybitny inżynier, który jako konsultant przez dwa lata ofiarnie pracował nad skonstruowaniem „mózgu elektronicznego”? Oto, co powiedział: „Po uporaniu się z licznymi problemami koncepcyjnymi, które nastręczała budowa [komputera], uważam za całkowicie sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem pogląd, jakoby takie urządzenie mogło w jakikolwiek sposób powstać bez (...) rozumnego konstruktora. (...) Jeżeli mój komputer wymagał konstruktora, to o ileż bardziej potrzebował go tak złożony mechanizm (...), jakim jest moje ludzkie ciało”.

Czy to możliwe, żeby wszystko, co tu przytoczyliśmy jako przykład projektowania, powstało przez „czysty przypadek”? George Gallup, znany statystyk starannie gromadzący liczby i fakty dotyczące różnych spraw, powiedział kiedyś: „Mógłbym dowieść istnienia Boga metodami statystycznymi. Weźmy pod uwagę choćby ciało ludzkie — ustalenie stopnia prawdopodobieństwa, że wszystkie funkcje organizmu ludzkiego mogłyby się rozwinąć przypadkiem, jest statystycznym monstrum”. Innymi słowy prawdopodobieństwo powstania tego wszystkiego „przypadkiem”, bez żadnej kierującej siły, jest w istocie niemożliwe, jest „statystycznym monstrum”.

Wielki fizyk Lord Kelvin, który pod koniec życia był niewątpliwie największym naukowym geniuszem na świecie, doszedł do takiego samego wniosku: „Nauka bezwzględnie zmusza nas do tego, by z całkowitym zaufaniem wierzyć w istnienie siły kierującej — w oddziaływanie inne niż wpływ sił fizycznych, dynamicznych czy elektrycznych (...) Nauka zmusza do wiary w Boga” (Kursywa nasza).

Przekonujących dowodów istnienia Boga dostarcza (1) rozumowanie zgodne z zasadami logiki i z faktami naukowymi oraz (2) istnienie zadziwiających konstrukcji w otaczającym nas świecie. Ale nasuwa się jeszcze pytanie: Jaki jest ten Bóg? Jeżeli chcesz znaleźć zadowalającą odpowiedź, przeczytaj następny artykuł.

[Ilustracja na stronie 9]

Budowa ucha, mózgu i kości to przykłady cudów ciała ludzkiego

[Ilustracja na stronie 9]

„Ślimak [część ucha] (...) jest instrumentem muzycznym, który pod względem swej skomplikowanej budowy przypomina fortepian”

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij