Tarcze strzelnicze ‛trzeciego świata’
„Do dość niefortunnych aspektów życia w tzw. trzecim świecie”, czytamy w wydawanym w Omaha w stanie Nebraska (USA) World-Herald, „należy zaliczyć fakt, że gdy tylko jakiś reżim zaczyna sprawować władzę, jedną z pierwszych grup, do której się zabiera, często jest ta, która na to najmniej zasługuje, mianowicie Świadkowie Jehowy. (...) Według ich interpretacji Biblia zabrania im mieszać się do życia politycznego. W Malawi prześladuje się ich za odmowę wykupywania i noszenia przy sobie dowodów tożsamości politycznej, jak tego wymaga reżim. W Argentynie natomiast są prześladowani za przestrzeganie zasad swej wiary. (...)
„Trzeba mieć wyobraźnię bigota i paranoika, żeby uwierzyć, iż Świadkowie Jehowy stanowią choćby najmniejsze zagrożenie dla jakiegokolwiek reżimu; trudno sobie wyobrazić bardziej daleką od działalności wywrotowej i bardziej pokojowo usposobioną organizację religijną; chcą jedynie, żeby dano im spokój i pozwalano wykonywać praktyki religijne w przyjęty przez nich sposób. (...) nie narzucają się z prośbami o pomoc do urzędów i instytucji, które mogłyby im ulżyć trochę ciężaru. Raczej spokojnie i odważnie dźwigają ten ciężar ufając, że światła i wrażliwa część społeczeństwa nieco im pomoże”.