BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g84/1 ss. 12-14
  • W poszukiwaniu pociechy

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • W poszukiwaniu pociechy
  • Przebudźcie się! — 1984
  • Podobne artykuły
  • „Jeszcze nie spotkałem takiego, który by kłamał”
    Przebudźcie się! — 1989
  • Jak ty mógłbyś sobie poradzić
    Przebudźcie się! — 1985
  • Jak nie ulec, gdy odczuwam presję, by uprawiać seks?
    Odpowiedzi na 10 pytań młodych ludzi
  • Kim są Świadkowie Jehowy?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2015
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1984
g84/1 ss. 12-14

W poszukiwaniu pociechy

Droga Pani Joan!

Mam na imię Marion. Poznałam w Sali Królestwa Pani brata Toma, bardzo miłego młodego człowieka. A więc teraz już Pani wie, że jestem Świadkiem Jehowy.

Proszę, niech Pani nie odkłada tego listu. Tom trochę mi o Pani opowiadał i dlatego wiem, że mamy ze sobą coś wspólnego. Ja też straciłam syna w wypadku. Mike miał wtedy 23 lata.

Kiedy umarł, zaczęły mnie nurtować różne pytania. Śmierć zabrała mi już innych członków rodziny, ale zawsze byli to ludzie starsi. Mike natomiast był bardzo młody i miał przed sobą całe życie. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego musiał umrzeć. Chciałabym Pani powiedzieć, skąd otrzymałam odpowiedzi na wszystkie moje pytania i jak znalazłam prawdziwą pociechę. Proszę mi wybaczyć, że wspominając swoje dzieje, sięgnę pamięcią wiele lat wstecz.

Mieszkałam wtedy na wsi. Byłam gorliwą katoliczką i chodziłam do szkół katolickich. Pamiętam, że gdy jeszcze byłam dzieckiem, nasuwały mi się różne pytania, na przykład: Jak trzy osoby mogą być jednym Bogiem? Ale kiedy pytałam o to zakonnice, zazwyczaj odpowiadały mi: „No cóż, Marion, to tajemnica Boża”.

Mniej więcej dwadzieścia siedem lat temu poznałam późniejszego ojca Mike’a i wyszłam za niego. Teściowa była Świadkiem Jehowy, o czym wówczas nie wiedziałam. Gdy chodziliśmy do niej w niedzielę na obiad, zawsze tak prowadziła rozmowę, żeby coś powiedzieć na temat Biblii. Trochę tego posłuchałam, ale potem poprosiłam, żeby mnie zostawiła w spokoju, co też czyniła przez następne 20 lat!

Potem zginął Mike. Szukając pociechy, sięgnęłam po Biblię. Zaczęłam czytać współczesny przekład angielski, który dostałam od teściowej, ale równie dobrze mógłby być napisany po grecku; po prostu go nie rozumiałam. Miałam uczucie, że w poszukiwaniu pociechy zabrnęłam w ślepą uliczkę.

Matka wciąż powtarzała, że powinnam chodzić na nowennę i modlić się do „Matki Bożej”, by Mike poszedł do nieba. (Będąc katoliczką wierzyła, że po śmierci dusza trafia do czyśćca, ale przyjaciele i krewni zmarłego mogą wymodlić, by poszła z czyśćca do nieba). Toteż za radą matki zaczęłam szukać pociechy w kościele. Poszłam zamówić szereg mszy na intencję Mike’a, ale proszę sobie wyobrazić, jakim to było dla mnie ciosem, gdy usłyszałam, że mogę zamówić tylko trzy msze rocznie, bo mają ich bardzo dużo do odprawienia za innych! „To straszne!”, pomyślałam sobie, „zabierze mi to resztę życia, a co się stanie z Mike’em, gdybym przedwcześnie umarła?” W poszukiwaniu pociechy znowu zabrnęłam w ślepą uliczkę.

A co z mężem? Niestety, on też nie mógł mnie pocieszyć. Bardzo ciężko przeżył śmierć Mike’a. Ogarnęła go taka depresja, że sama musiałam mu pomagać. Była to więc dla mnie kolejna ślepa uliczka w poszukiwaniu pociechy.

Przypomniała mi się rozmowa z teściową w kostnicy. Skarżyłam się wtedy: „Dlaczego Bóg zabrał mi Mike’a? Dlaczego nie wziął kogoś innego — włóczęgi z ulicy albo jakiegoś więźnia? Mike miał miłą dziewczynę, intratną posadę i wspaniały charakter. Był dobrym chłopcem”.

„Kochana Marion, Bóg nie zabrał ci Mike’a” — odpowiedziała z naciskiem teściowa, obejmując mnie przy tym ramieniem.

Nie rozumiałam wówczas, co miała na myśli. Niemniej przez następne sześć miesięcy stale przypominały mi się jej słowa. Często wpadałam w gniew albo w przygnębienie, czułam się osamotniona i modliłam się niemal dzień i noc. Pomyślałam nawet, że mogłabym się przyłączyć do Mike’a. Próbowałam więc popełnić samobójstwo, lecz to mi się nie udało. Wtedy zaczęłam szukać kogoś ze Świadków Jehowy.

Kiedy teraz piszę do Pani, droga Pani Joan, znam już odpowiedzi na wszystkie moje pytania, ponieważ studiowałam Biblię ze Świadkami Jehowy. Na przykład:

Czy Bóg zabrał mi Mike’a? Nie! Biblia wyjaśnia: „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a śmierć przez grzech, i tak śmierć przeszła na wszystkich ludzi, bo wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5:12). Wszyscy odziedziczyliśmy po naszych prarodzicach grzech oraz niedoskonałość i właśnie dlatego umieramy. Jeśli chodzi o pytanie, dlaczego niektórzy umierają przedwcześnie, Słowo Boże wyjaśnia dalej, że decyduje o tym „czas i nieprzewidziane zdarzenie” (Kazn. 9:11).

Czy dusza Mike’a jest oczyszczana ogniem czyśćcowym? Nie! Według Biblii zmarli nic nie wiedzą. „Bo żyjący są świadomi, że umrą; ale jeśli chodzi o umarłych, to nie są świadomi niczego. (...) Wszystko, co napotyka do zrobienia twa ręka, czyń ze wszystkich sił, bo nie ma działania ani planowania, ani wiedzy, ani mądrości w Szeolu [wspólnym grobie ludzkości], miejscu, do którego idziesz” (Kazn. 9:5, 10).

Czy kiedyś jeszcze zobaczę Mike’a? Tak! Mam taką nadzieję. Biblia obiecuje, że ogromna większość zmarłych będzie wskrzeszona do szczęśliwego życia w sprawiedliwym, nowym porządku, i to tu, na ziemi. Proszę posłuchać, droga Pani Joan, pokrzepiających na duchu słów Jezusa: „Jestem zmartwychwstanie i życie. Kto we mnie wierzy, nawet choćby umarł, dostąpi życia” (Jana 11:25). A apostoł Paweł oświadczył: „Mam również nadzieję w Bogu, (...) że nastąpi zmartwychwstanie zarówno sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych” (Dzieje 24:15). Opisując warunki, które wtedy zapanują na ziemi, Księga Objawienia 21:3, 4 mówi: „Otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu, i nie będzie już śmierci, nie będzie też żałoby ani krzyku, ani bólu. Rzeczy dawniejsze przeminęły”.

Kiedy to nastąpi? Droga Pani Joan, byłam zachwycona, gdy się dowiedziałam, że ten czas jest bardzo bliski. Już dawno temu powiedziano w Biblii, iż dzisiejsze pogarszające się stosunki na świecie będą stanowić dowód, że żyjemy w „dniach ostatnich” tego niegodziwego systemu rzeczy (2 Tym. 3:1-5).

Teraz inaczej patrzę na życie. Znalazłam potrzebną pociechę i uważam, że mogę pomagać innym, którym śmierć zabrała kogoś ukochanego. Potrafię na podstawie Biblii wyjaśnić im, gdzie są ich bliscy, i dowieść, że nie cierpią żadnych mąk. Dzielę się z nimi cudowną nadzieją zmartwychwstania. Również Pani, droga Joan, może się cieszyć, że się kiedyś spotka z synem, a wtedy będziecie żyć razem w pokoju, bez bólu i smutku.

Droga Joan, czyż nie należałoby bliżej zbadać te sprawy? Dlaczego nie miałaby Pani zajrzeć do Biblii i przekonać się, czy i Pani nie mogłaby doznać pociechy, której ja szukałam i którą znalazłam? Gdyby Pani potrzebowała kogoś do pomocy w jej zrozumieniu, jestem do Pani dyspozycji.

Na tym kończę. Ucieszyłabym się, gdyby Pani znalazła trochę czasu i napisała do mnie.

Marion

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij