BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g84/10 ss. 11-13
  • Byłem złodziejem diamentów

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Byłem złodziejem diamentów
  • Przebudźcie się! — 1984
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • DIAMENTY CZY „PERŁY” — NA CO SIĘ ZDECYDOWAĆ?
  • UJAWNIĆ SIĘ POLICJI?
  • REAKCJA POLICJI NA MOJE UJAWNIENIE SIĘ
  • ROZDAWANIE „PEREŁ” W WIĘZIENIU
  • CZY CHODZENIE PROSTĄ DROGĄ JEST ŁATWE?
  • Jak dzięki prawdzie z kryminalisty stałem się chrześcijaninem
    Przebudźcie się! — 1990
  • Możesz robić postępy duchowe
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1998
  • Moja ucieczka do prawdy
    Przebudźcie się! — 1994
  • Dlaczego brylanty są tak drogie?
    Przebudźcie się! — 1997
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1984
g84/10 ss. 11-13

Byłem złodziejem diamentów

HATTON GARDEN, ruchliwa dzielnica diamentowa w Londynie, jest dla działalności przestępczej miejscem bardzo ryzykownym. Wysoko nad ulicą rozmieszczono kamery, za pomocą których policja może stale nadzorować cały jej obszar. Mimo to w czerwcu 1973 roku, ukrywszy pod ubraniami broń palną i rozpylacze z amoniakiem, udaliśmy się tam razem z kompanem właśnie w celach przestępczych. On przebrał się za kupca, a ja włożyłem biały fartuch ucznia szlifierza diamentów.

Napad rabunkowy zaplanowaliśmy niezwykle starannie, przywiązując szczególną wagę do wyboru odpowiedniej chwili oraz możliwości szybkiej ucieczki. W wyznaczonym dniu śledziliśmy mężczyznę, który miał być naszą ofiarą po podjęciu diamentów ze skarbca bankowego. W dwóch teczkach niósł skarb wartości co najmniej miliona funtów (1 774 000 dolarów USA). Powaliliśmy go na ziemię, wyrwaliśmy mu teczki i umknęliśmy przygotowanym wcześniej samochodem. Całe to zajście trwało niewiele sekund.

Minąwszy kilka bloków, zmieniliśmy samochód i wyjechaliśmy z Londynu, by ukryć łup, aż sprawa przycichnie. Następnie, zaopatrzeni w fałszywe paszporty, polecieliśmy mniej więcej na tydzień do Hiszpanii. Po powrocie wydobyliśmy diamenty i zdeponowaliśmy je w banku na nazwisko znajomego, który nie był notowany w kartotekach policyjnych. Jednakże wiadomość o tym, że widziano nas w towarzystwie tego mężczyzny, doszła do uszu gangstera, który w zasadzie zlecił nam ów napad. Najwidoczniej nigdy nie zamierzał dopuścić do tego, byśmy zatrzymali te diamenty. Toteż tak zastraszył naszego znajomego, że mu je wydał. Ja z moim partnerem nigdy ich już nie oglądaliśmy.

Ta kradzież diamentów była punktem szczytowym nabywania doświadczenia i praktyki w ciągu 7 lat mojej działalności przestępczej. Miałem zaledwie 16 lat, gdy po raz pierwszy popadłem w poważne tarapaty, bo podczas bójki pchnąłem nożem pewnego mężczyznę. Ponieważ wtedy jeszcze nie byłem karany, sąd poprzestał na wymierzeniu grzywny i surowym ostrzeżeniu, ale to mnie nie odstraszyło. Potem ciągle miewałem kłopoty z policją.

Osiemnaście miesięcy po tej bójce na noże wziąłem razem z członkami pewnej bandy udział w ogólnej bijatyce, podczas której został zabity człowiek. Oskarżono nas o morderstwo, ale oskarżenie oddalono, ponieważ nie zdołano dokładnie ustalić, kto go faktycznie zabił. Skierowano mnie do Borstal (więzienie dla młodocianych przestępców). Przed kradzieżą diamentów trzykrotnie odsiadywałem kary pozbawienia wolności i parę razy wymierzono mi grzywnę lub wyrok zawieszono. Wszystko to było grą, w której, jak mówią zawodowi kryminaliści, „coś się wygrywa i coś się traci”.

DIAMENTY CZY „PERŁY” — NA CO SIĘ ZDECYDOWAĆ?

Kiedy po kradzieży diamentów wróciłem do Anglii, moje nazwisko oczywiście widniało na początku policyjnej listy osób poszukiwanych. Dlatego postarałem się o mieszkanie na spokojnej uliczce na peryferiach Londynu, z dala od rodzinnego domu i dawnych kryjówek. Pani domu korzystała, jak się później zorientowałem, z cotygodniowego studium biblijnego ze Świadkami Jehowy, o których wcześniej nigdy nie słyszałem. Opowiadała mi o nich, ale nic sobie z tego nie robiłem. Ciągle jeszcze obracałem się w towarzystwie kryminalistów, handlowałem narkotykami, uprawiałem hazard i dużo piłem. Nie było jednak dnia, żeby nie mówiła mi czegoś o Biblii.

Pewnego razu zaprosiła mnie na rozmowę z tymi dwoma Świadkami Jehowy, którzy zwykle przychodzili do niej na studium. Początkowo byłem nieufny i z góry zaplanowałem drogę ucieczki przez tylne ogrodzenie i tory kolejowe — ostrożność nie zawadzi! Później dyskretnie siadywałem na zewnątrz pokoju i przysłuchiwałem się temu, o czym mówiono. Stopniowo wzbudziło to we mnie zainteresowanie i zgodziłem się, by gospodyni prowadziła ze mną podobne studium. Jej „perły” biblijnej mądrości zaczęły na mnie oddziaływać. Pragnienie nabywania wiedzy o Bogu i Jego Królestwie rosło we mnie bardzo szybko. Wkrótce studium odbywało się trzy razy dziennie.

Moja uprzejma gospodyni, choć nie była jeszcze ochrzczonym Świadkiem Jehowy, uczęszczała na zebrania odbywające się w pobliskiej Sali Królestwa (miejsce zebrań Świadków Jehowy). Mnie też często zapraszała i w końcu poszedłem, żeby zobaczyć, jak się je prowadzi. Byłem — krótko mówiąc — ogromnie zaskoczony. Wbrew oczekiwaniom, zebrania nie były nużące ani nudne. Widoczna serdeczność i miłość były naprawdę szczere. Wszyscy obecni niezwykle cenili sobie sprawy duchowe, zacząłem więc regularnie uczęszczać do sali. Teraz byłem pewny, że znalazłem prawdę. Chciałem należeć do tych ludzi, żywić taką samą ufność, radość i nadzieję oraz tak jak oni nawiązać więź z Jehową.

UJAWNIĆ SIĘ POLICJI?

Wkrótce zacząłem sobie uświadamiać, że muszę uporządkować swoje życie. Sumienie nakazywało mi zgłosić się na policję i ponieść konsekwencje, choćby najprzykrzejsze. Ta myśl przerażała mnie jednak, bo wiedziałem, że grozi mi wyrok do 15 lat więzienia. Przede wszystkim musiałbym znosić pogardę i drwiny byłych przyjaciół, którzy odsiadywali wyroki za różne przestępstwa. Ale innej drogi nie było. Najpierw pozbyłem się narkotyków, choć oznaczało to niemałe straty; zrezygnowałem też z upominania się o długi, które inni zaciągnęli u mnie w czasie mej dawniejszej nielegalnej działalności.

Przed pójściem na policję chciałem się koniecznie zobaczyć z matką i opowiedzieć jej wszystko o swym postanowieniu i jego powodach. Bardzo ją lubiłem. Niegdyś dokładała wszelkich starań, aby nas, dzieci, ustrzec przed przestępczością, ale żadne nie słuchało jej rad i już jako nastolatki poznaliśmy, co to więzienie. Głęboko to przeżywała, że prawie stale któryś z jej synów był za kratami. Nigdy nas jednak nie opuściła.

Mój brat zawiózł mnie do domu, żebym się z nią zobaczył. Była to ryzykowna podróż, gdyż policja stale obserwowała nasz dom rodzinny na wypadek, gdybym się tam zjawił. Wolałem się zgłosić dopiero po uregulowaniu swoich spraw i dlatego nie chciałem się dać schwytać wcześniej. Musiałem więc być ostrożny. Wcisnąłem się między siedzenia małego samochodu i bezpiecznie dotarłem do naszego domu. Matka z ulgą przyjęła wiadomość, że skończyłem z przestępczą przeszłością i znalazłem coś solidnego i wartościowego, na czym mogę budować dalsze życie. Miałem dopiero 24 lata. W trakcie tych krótkich odwiedzin robiłem wszystko, co mogłem, by jej opowiedzieć o Królestwie Bożym, nie wiedząc wówczas, że taka sposobność już się nie powtórzy. Zmarła w czasie mego pobytu w więzieniu.

REAKCJA POLICJI NA MOJE UJAWNIENIE SIĘ

W styczniu 1974 roku poszedłem na policję. Odprowadzał mnie adwokat i brat. Kiedy powiedziałem sierżantowi policji, że nazywam się Alfred Scully, spojrzał zdumiony, jakby nie wierzył własnym uszom. Poszukiwano mnie już od 6 miesięcy.

W następnych dniach przesłuchiwano mnie godzinami, ponieważ diamenty jeszcze się nie znalazły. Policjanci nie dowierzali, że właśnie takie, a nie inne motywy skłoniły mnie do oddania się w ich ręce. Ich rozumowanie, wynikające niewątpliwie z wieloletniego doświadczenia, można ująć następująco: Łotr zawsze pozostanie łotrem. Kiedy usiłowałem powiedzieć im coś o tym, że zmieniłem pogląd na życie, po prostu mnie wyśmiali. Dostałem się do więzienia śledczego w Brixton, gdzie przez 6 miesięcy czekałem na rozprawę.

Moja znajomość Biblii ograniczała się w zasadzie do podstawowych prawd, ponieważ czytałem ją dopiero od dwóch miesięcy. Mając teraz do dyspozycji mnóstwo czasu, postanowiłem dogłębnie ją zbadać za pomocą wszystkiej literatury, którą otrzymywałem od Świadków Jehowy. Przyjaciele z Sali Królestwa dobrze mnie zaopatrywali, dzięki czemu z upływem tygodni stawałem się coraz silniejszy duchowo.

3 czerwca 1974 stanąłem przed sądem. Jeden ze starszych z Sali Królestwa wystawił mi dobrą opinię, podobnie postąpił ojciec mojej gospodyni, który był opiekunem społecznym zajmującym się przede wszystkim byłymi przestępcami. Sędzia wziął pod uwagę ich opinie, okoliczność, że zgłosiłem się dobrowolnie oraz pobudki, którymi się kierowałem. Był bardzo wyrozumiały. Zamiast wymierzyć mi długoletnią karę, skazał mnie tylko na 5 lat. Poczułem głęboką ulgę. Dzięki złagodzeniu wyroku za dobre sprawowanie oraz możliwości zawieszenia kary już po trzech latach mogłem wyjść na wolność. Postanowiłem wykorzystać ten czas na kontynuowanie studium Biblii i dzielenie się dobrą nowiną z wszystkimi chętnymi do słuchania, z którymi zetknąłem się w więzieniu.

ROZDAWANIE „PEREŁ” W WIĘZIENIU

Najpierw osadzono mnie w więzieniu Wormwood Scrubs w zachodniej części Londynu. Nieprzyjemne warunki w tym przepełnionym zakładzie karnym łagodził w pewnej mierze fakt, że byłem w Londynie i moi przyjaciele, Świadkowie Jehowy, mogli mnie często odwiedzać. Tak też czynili, za co jestem im bardzo wdzięczny. W Scrubs byliśmy przez 23 godziny na dobę zamknięci w celach. Tu się przekonałem, jak pokrzepiająca może być cicha modlitwa.

Podczas godzinnego spaceru próbowałem rozdawać swoje biblijne „perły” między innych więźniów i szukać takich, którzy chcieliby się więcej dowiadywać. Widząc to, moi dawni przyjaciele ze świata przestępczego szydzili ze mnie. Około 6 miesięcy później przeniesiono mnie do pilnie strzeżonego więzienia w Maidstone (w hrabstwie Kent), gdzie w końcu powierzono mi pieczę nad biblioteką. Nie tylko była to przyjemna praca, ale dzięki niej mogłem się spotykać z większością więźniów, co dawało mi sposobność do mówienia o mojej wierze. Osiągnąłem też konkretne wyniki, gdyż co najmniej dwóch więźniów po wyjściu na wolność zostało ochrzczonych.

CZY CHODZENIE PROSTĄ DROGĄ JEST ŁATWE?

Świadkowie Jehowy regularnie odwiedzali mnie w więzieniu, a gdy wyszedłem, w dalszym ciągu mi pomagali. Trzy miesiące później na kongresie w Londynie zostałem ochrzczony na znak oddania się Jehowie, które nastąpiło dużo wcześniej w więzieniu. Teraz, po sześciu latach, jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwojga dzieci. Mam także dobrą pracę.

Niełatwo było zmienić pogląd na życie. Nie licząc bójek, najtrudniejsza praca fizyczna, jaką przedtem wykonywałem, polegała na myciu mego samochodu. Obecnie trzeba było się zmusić do ośmiu godzin pracy dziennie, a potem jeszcze do pomagania w gospodarstwie domowym. Przedtem nigdy się nie przejmowałem sprawami codziennymi. Teraz konieczny był uporządkowany tryb życia. Zawsze gardziłem wszelkiego rodzaju karnością. Dzisiaj muszę się pogodzić z faktem, że czasem nie mam racji. Zawsze dysponowałem znaczną sumą pieniędzy. Teraz muszę roztropnie gospodarować zarobkiem, aby utrzymać rodzinę.

Nie twierdzę, że wszystko to przyszło mi łatwo. Ale na pewno się opłaciło. Miłość żony, poczucie odpowiedzialności za dzieci, życzliwość pracodawcy i pomoc chrześcijańskich braci — wszystko to pomogło mi dokonać zmian. Ale przede wszystkim wspierał mnie Jehowa przez swoje Słowo, Biblię, oraz przez wysłuchiwanie moich modlitw.

To wszystko napełnia mnie głęboką wdzięcznością. Skończyłem z bezsensownym życiem nacechowanym przestępstwami oraz stosowaniem przemocy i pojąłem, jak mogę osiągnąć prawdziwe szczęście. Kiedy spoglądam wstecz, przeszłość wydaje mi się pusta i bezwartościowa. Jakże prawdziwe są słowa Biblii: „Zasobem sił zbawczych — mądrość i wiedza, jego skarbem jest bojaźń Jahwe!” Tak, skarbem — perłami mądrości daleko cenniejszymi niż wszelkie kradzione diamenty! (Izaj. 33:6, BT). (Opowiadał Alfred Scully).

[Ilustracja na stronie 11]

Fotografia więźnia Alfreda Scully w roku 1975

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij