BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g85/6 ss. 10-15
  • Przedsmak budowy Raju

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Przedsmak budowy Raju
  • Przebudźcie się! — 1985
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • DWIE SALE W CIĄGU 48 GODZIN?
  • ROZPOCZĘCIE PRACY PODCZAS DESZCZU
  • BEZUSTANNY NAPŁYW OCHOTNIKÓW
  • JEDNOŚĆ, MIŁOŚĆ I DUCH JEHOWY
  • ATMOSFERA ZIEMSKIEGO RAJU
  • SZCZEGÓLNY WYPADEK, SZCZEGÓLNY WKŁAD PRACY
  • PRZEDSMAK RAJU W SENSIE DUCHOWYM
  • Wspólne budowanie na całym świecie
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
  • Budowanie, które przysparza chwały Jehowie
    Królestwo Boże panuje!
  • Sale Królestwa — dlaczego i jak je budujemy?
    Kto dzisiaj spełnia wolę Jehowy?
  • Nadzwyczajny wzrost każe przyśpieszyć tempo budowy Sal Królestwa
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2002
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1985
g85/6 ss. 10-15

Przedsmak budowy Raju

„Świadkowie Jehowy są znani z budowania kościołów w ciągu 48 godzin. Podczas tego weekendu przeszli jednak samych siebie. Po raz pierwszy wznieśli w ciągu 48 godzin dwa kościoły, zwane Salami Królestwa, wraz z łączącym je mieszkaniem”.

TAK oto reporterka Annette Lopez-Munoz rozpoczęła swoją relację zamieszczoną w czasopiśmie South Dade News Leader z poniedziałku 27 lutego 1984 roku. Chodziło o wydarzenie, które miało miejsce podczas ostatniego weekendu — 25 i 26 lutego.

Liczba zborów Świadków Jehowy w Homestead na Florydzie wzrosła tak gwałtownie, że trzeba było jak najprędzej coś przedsięwziąć, by dotrzymać kroku tym zmianom. Jim Crosley, nadzorca podróżujący z południowej Florydy, powiedział reporterce: „Odkąd nasi bracia kubańscy zostali tu przetransportowani z portu Mariel, mamy jeszcze dodatkową podnietę do budowania tych Sal Królestwa. Potrzebujemy też dalszych pięciu lub sześciu sal w Miami”.

Bliźniacze sale wzniesione w Homestead służą czterem zborom — dwom hiszpańskim i dwom angielskim.

W The Miami News przytoczono wypowiedź innego Świadka Jehowy, który tak uzasadnił budowę Sal Królestwa „metodą szybkościową”: „Stawiamy je jak najprędzej dlatego, żebyśmy mogli się zająć ważniejszymi sprawami”.

„Ważniejsze sprawy” skupiają się wokół działalności ewangelizacyjnej, publicznego głoszenia i nauczania o nadchodzącym Królestwie Bożym, pozyskiwania uczniów, chrzczenia ich i szkolenia, by także oni mogli „pełnić świętą służbę dla żyjącego Boga” (Hebr. 9:14; Mat. 24:14; 28:19, 20).

Potrzebne są do tego ośrodki nauczania — ośrodki studiowania Biblii, czyli Sale Królestwa. „Sale te są praktyczne” — czytamy dalej w The Miami News. „Nie są urządzane z przepychem, ponieważ uznajemy je raczej za punkty szkolenia lub nauczania. Wprawdzie są to ośrodki oddawania czci Bogu, jednakże działalność związana z naszą służbą dla Niego ma charakter wychowawczy”. W każdej z tych sal o powierzchni 370 m2 mieści się audytorium na 250 miejsc siedzących, dwa pokoje szkoleniowe, hol, czytelnia i dwie toalety.

DWIE SALE W CIĄGU 48 GODZIN?

Mieszkająca w Homestead Beatrice Rogers, która jest Świadkiem Jehowy, oddała do dyspozycji wyznania 2-hektarową plantację awokado położoną prawie w samym środku terenu zajmowanego przez cztery zbory. Po roku naradzania się i projektowania postanowiono wybudować dwie sale obok siebie.

Od dwóch lat w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie Świadkowie Jehowy budowali „metodą szybkościową” przeciętnie jedną Salę Królestwa na tydzień. Ale czy dałoby się postawić dwie sale naraz? Czy na podstawie dotychczasowych doświadczeń można było uznać, że to jest możliwe? Czy wystarczy ochotników do pracy? Jeżeli pokierowanie 200 do 400 pracownikami przy budowie jednej sali już było próbą sił, to co się stanie, gdy będzie 400 do 600 osób? Czy całe to przedsięwzięcie nie skończy się ogromnym zamieszaniem, biorąc pod uwagę taką dużą liczbę pomocników, a także mnóstwo materiału budowlanego?

Zastanawiano się głęboko nad ostrzeżeniem Jezusa: „Któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie obliczy kosztów, żeby zobaczyć, czy ma na wykończenie? W przeciwnym razie mógłby założyć fundament, ale nie zdołałby jej ukończyć, a wszyscy, którzy by się przypatrywali, zaczęliby się z niego wyśmiewać, mówiąc: ‛Ten człowiek zaczął budować, lecz nie zdołał ukończyć’” (Łuk. 14:28-30).

Po trwających całymi miesiącami i poprzedzanych modlitwą naradach, obliczeniach kosztów, analizach planów i sposobów postępowania, Świadkowie Jehowy z Homestead powzięli decyzję: „Z błogosławieństwem Jehowy damy sobie z tym radę!”

Wieczorem w piątek 24 lutego Nelson Crites, koordynator planowania budowy Sal Królestwa na terenie południowej Florydy, z całym przekonaniem zapewnił ponad 700 rozentuzjazmowanych ochotników zebranych w auli High School w South Dade: „Jest to wydarzenie historyczne. Wsparci mocą Jehowy dopniemy celu”.

Ochotników przydzielono do 11 podstawowych sekcji kierowanych przez doświadczonych przedsiębiorców budowlanych i rzemieślników, z których wielu brało już udział w dwudobowym wznoszeniu sal. Tym razem brygady stolarzy, instalatorów, elektryków i tak dalej musiały pracować w podwójnym składzie, po jednym na każdą salę. Ponadto wszystko trzeba było tłumaczyć z hiszpańskiego na angielski i odwrotnie. Całość robót i usług wykonali w zasadzie ochotnicy, z tym wyjątkiem, że do ustawienia wiązarów dachowych zamówiono na sobotę rano dwa dźwigi.

ROZPOCZĘCIE PRACY PODCZAS DESZCZU

W sobotę o 6 rano zjedzono śniadanie pod gołym niebem. Przed załogą, składającą się z mężczyzn, kobiet i dzieci, leżał materiał budowlany wartości ćwierć miliona dolarów. Każdy element planowo rozmieszczono na bliźniaczych betonowych płytach fundamentowych dokładnie tam, gdzie będzie potrzebny. Zgodnie z wymaganiami okręgu Dade leżącego w strefie huraganów na Florydzie każdą płytę o powierzchni 370 m2 obramowano belkami stalowymi. O godzinie 7.00 miało się rozpocząć przeistaczanie tych stert i zwałów surowca w bliźniacze Sale Królestwa.

Dokładnie o 7.00 zaczęto pracować, mimo że prawie od północy bez przerwy padał deszcz. Nie zahamowało to jednak pracy na żadnym odcinku. Ustawiono naprędce namioty i prowizoryczne budki z folii, żeby osłonić pracujących elektryków i innych fachowców. Pracownicy budowlani i inni rzemieślnicy dochodzili do pracy ze swoich ciężarówek i furgonów. Tysiące przygotowanych w domu posiłków w plastykowych woreczkach ułożono pod folią na długich stołach ustawionych na plantacji awokado. W kuchni polowej pod dachem z folii kuchmistrze i ich pomocnicy uwijali się przy kotłach parowych, piecach i kadziach. Deszcz po prostu zlekceważono.

Im mocniej padało, tym szybciej zdawały się trafiać na swoje miejsce prefabrykowane wiązary dachowe. Przez półtorej godziny osadzono wiązary obydwu sal. Jednocześnie z ich montażem trwało obijanie ścian płytami. Po dwóch godzinach ostatni wiązar znalazł się tam, gdzie trzeba. Operatorzy dźwigów zakończyli pracę o 9.00. Na całym obwodzie budynków mnóstwo rąk przymocowywało płyty poszycia i zanim minęła kolejna godzina, obydwie sale były nimi prawie całkowicie pokryte. Wśród palm, zasadzonych dzień czy dwa dni wcześniej przy użyciu ciężkiego sprzętu, konstrukcja rosła i przybierała coraz wyraźniejsze kształty.

Im ciemniejsze chmury się zbierały, tym szybciej praca posuwała się naprzód. Nikt nie odchodził, za to ciągle ktoś przybywał. Na ulicy policjantka wciąż powtarzała, że jest zajęta głównie tym, aby nikomu nie przeszkadzać. Ochotnicy kierowali ruchem bezpośrednio przed terenem budowy jak również przy dojazdach i skrzyżowaniach wzdłuż 288 Ulicy. Po drugiej stronie jezdni sąsiad życzliwie udostępnił 6-hektarowe pole na parking, nie biorąc za to żadnej opłaty.

Deszcz sprzyjał pracy ogrodników, którzy kładli pasy darni. Sadzonki kwiatów i krzewy posadzono w dobrze nawodnionym podłożu. Opady przydały się też murarzom, gdyż zapobiegały wysychaniu zaprawy.

Przez cały ten czas ściany ciągle rosły. W miarę okładania szkieletu płytami obiciowymi, pokrywano to poszycie zaraz czarną pilśnią. Na tle szarego nieba rysowały się sylwetki setek robotników. U dołu układano przewody wentylacyjne, które niby olbrzymie lśniące dżdżownice skręcały się i pełzły na poddasze. Tymczasem od zewnątrz przybijano już dookoła specjalną okładzinę. Na dachy wnoszono na ramionach ciężkie pakiety gontów, gdzie je odpowiednio rozkładano. Przez obiektyw aparatu fotograficznego wyglądało to jak mrowie gontów i robotników.

A co z deszczem? Niepostrzeżenie ustał. Gdy potem znowu zaczęło padać, dachy na obydwu Salach były już gotowe.

BEZUSTANNY NAPŁYW OCHOTNIKÓW

Między jedną a drugą Salą Królestwa zbudowano czteropokojowe mieszkanie. Z lotu ptaka połączone ze sobą budynki przypominają ogromną literę H.

W foliowym namiocie bez względu na pogodę stale była czynna sekcja służby ochotniczej. Nie dla wszystkich starczyło pracy. Zgłosili się ochotnicy z tak odległych stron, jak Teksas, Ohio, Idaho, Anglia, Kanada i Jamajka, nie mówiąc już o sąsiednich stanach i różnych okolicach Florydy. Naliczono łącznie 810 zgłoszeń.

Dawn Brinklow, kierująca pracą przy zakładaniu skwerów, powiedziała, że przydzieleni jej ochotnicy nie odróżniali roślin — Philodendrona sellouma od Malpighii. „Oznaczaliśmy je więc kolorami. Następnie wysyłaliśmy brygadę po rośliny, podając kolory: ‛Przynieście czerwone, niebieskie, zielone’. Poza tym zachodziła potrzeba tłumaczenia wszystkiego na dwa języki. W każdej brygadzie byli przemieszani czarni, biali i Latynosi”.

JEDNOŚĆ, MIŁOŚĆ I DUCH JEHOWY

Hipoteka tej nieruchomości była jeszcze obciążona długiem, toteż poproszono wierzyciela, żeby przyszedł w sobotę po pieniądze. Był tak zdumiony widokiem dwóch budynków o powierzchni po 370 m2 w miejscu, gdzie jeszcze wczoraj były betonowe płyty, że pospieszył do domu po żonę.

Pracownicy biura prasowego witali oraz oprowadzali reporterów, fotografów, kamerzystów i bezustannie napływających gości. Wśród obecnych znaleźli się też przedsiębiorcy budowlani, którzy liczyli na to, że uda im się podpatrzeć organizację budowy stosowaną przez Świadków Jehowy. Przybył również nauczyciel kościoła baptystów w nadziei, że na wzór Świadków Jehowy zdoła wzbudzić zapał w swoich wiernych. Wyznał: „Dopóki nie zapłacę, nikt nie naprawi w naszym kościele nawet cieknącego kranu”.

Archie Francis z Hialeah był przez całą sobotę zatrudniony w sekcji prac porządkowych. Wieczorem przyjechała jego ciotka z Belize, kraju leżącego w Ameryce Środkowej. Wspomniał, że podczas tego weekendu pomaga przy budowie dwóch Sal Królestwa.

„Nie wierzę” — powiedziała.

„Mogę ci pokazać nagrania wideo”.

„Nie”. Oświadczyła, że uwierzy tylko wtedy, gdy sama to zobaczy.

Ponieważ przy tym obstawała, pojechali w środku nocy na teren budowy oddalony o 35 km. Szpachlujących ściany, którzy pracowali przez całą noc, zagrzewała do czynu grupa sióstr śpiewających po hiszpańsku pieśni Królestwa. Ciotka Archiego przyłączyła się do nich. „Chyba zostanę Świadkiem Jehowy” — rzekła. „W swoim przedsiębiorstwie zatrudniam Świadków. To uczciwi ludzie. Stale czytam ich czasopisma”.

Inny krewny, wprost oszołomiony, zapytał: „Jak to się wam udaje?”

„Dzięki jedności, miłości i duchowi Jehowy” — odpowiedział Archie.

Policjant Warren Brundage, nadzorujący rejon w South Dade będący „dzielnicą kryminalistów”, w której zabójstwa, narkomania i konflikty rasowe są na porządku dziennym, poznał tutaj naturę ludzką z innej strony. „Uważam to za coś fantastycznego!” — oświadczył reporterowi. „Tyle ludzi współpracuje bez kłótni, bez bójek (...) czarni, biali, Latynosi (...) Mają różne zawody, a mimo to wszyscy współpracują z tych samych pobudek. Wczoraj na dachu pomagał bankier”. Dzień pracy nie skończył się dla niego jak zwykle o 17.00. Tu nie było przerwy, jak w banku!

Na prośbę fotografa w niedzielę wczesnym popołudniem ogłoszono w języku angielskim i hiszpańskim krótką przerwę i poproszono pracowników i zwiedzających, aby zebrali się przed obiema Salami i podnieśli ręce w zwycięskim geście. Zebrało się 4000 osób. Liczbę tę wzięto z danych sekcji wyżywienia, która krótko przedtem wydała 4000 posiłków.

ATMOSFERA ZIEMSKIEGO RAJU

Założenie skwerów jeszcze wyraźniej przydało całości uroku literalnego Raju. Na scenerię dwóch tropikalnych ogrodów, jednego od frontu i drugiego z tyłu zabudowań, składają się na przemian palmy, kamienie polne i kwiaty. Drzewa i krzewy dowiozła cała karawana ciężarówek. Pewna kobieta, Świadek Jehowy, zaofiarowała palmy. Ogrodnik, który miał wybrać odpowiednie drzewa, dostrzegł kępę trzech rzadko spotykanych palm daktylowych gatunku Phoenix reclinata. Właścicielka nawet nie wiedziała, że tam rosły. Z jakąż nadzwyczajną troskliwością transportował je operator spychacza, gdy się dowiedział, że każde z tych drzew jest warte tysiąc dolarów!

Obsadzone w ciągu dwóch dni ogrody zajęły powierzchnię 0,6 hektara. Sześcioosobowej brygadzie z jakiegoś przedsiębiorstwa, któremu by to zlecono, praca ta zajęłaby około trzech tygodni, za co trzeba by zapłacić jakieś 25 tysięcy do 30 tysięcy dolarów. A tu wszystko wykonano bezpłatnie.

SZCZEGÓLNY WYPADEK, SZCZEGÓLNY WKŁAD PRACY

W niedzielę znowu pojawiła się na budowie reporterka Lopez-Munoz, tym razem w towarzystwie matki mówiącej tylko po portugalsku. Młoda dziennikarka wyczuła coś trudnego do opisania. „Co dodaje wam takiego bodźca — skłania was do działania?”

„To, co jest w Biblii” — odpowiedziano jej.

„Czytałam w Biblii, że ludzie budowali wielką wieżę i że wtedy Bóg pomieszał im języki, w związku z czym nigdy jej nie ukończyli”.

„Stało się tak dlatego, że postąpili wbrew Jego woli”.

„A czy dzisiaj On pomaga wam pokonać barierę językową?”

„Tak, bo spełniamy Jego wolę”.

Wyjaśniono jej, że Świadkowie Jehowy zawsze pamiętają o tym, iż „słowo Boże jest żywe i wywiera moc” (Hebr. 4:12). Jeżeli ktoś reaguje na to Słowo, to staje się podatny na działanie ducha Bożego.

„Udzieliła się tu pani częściowo radość, której doznajemy, gdy się spotykamy przy takich specjalnych okazjach, jak budowa Sali Królestwa” — wytłumaczył jej ktoś z sekcji prasowej. „Naszą prężność jako Świadków Jehowy zawdzięczamy przede wszystkim temu, że jesteśmy społecznością ludzi prowadzących działalność ewangelizacyjną. Łączy nas głoszenie i nauczanie o nadchodzącym Królestwie Bożym. Potrzebne są nam więc Sale Królestwa, będące ośrodkami oddawania czci Bogu i punktami szkolenia biblijnego. W szczególnych wypadkach, jak na przykład teraz, potrafimy współdziałać w szerszym zakresie. Możemy oddać do dyspozycji naszą wiedzę, umiejętności i zdolności. Możemy też po prostu okazać gotowość zrobienia wszystkiego, na co nas stać, by pomóc innym. Każdy daje z siebie jak najwięcej i jego praca jest doceniana. Ale nawet tutaj kierujemy się w naszej współpracy zasadami biblijnymi. Na przykład stosujemy się do słów z Listu do Galatów 5:26: ‛Nie popadajmy w sobkostwo, pobudzając się nawzajem do współzawodnictwa, zazdroszcząc sobie wzajemnie’. Pamiętamy też o słowach z Księgi Przysłów 11:14: ‛Gdy nie ma sprawnego kierownictwa, lud upada’”.

PRZEDSMAK RAJU W SENSIE DUCHOWYM

Wiara umożliwia Świadkom Jehowy dokonywanie tego, czego inni nie potrafią. Najpierw wyzbywają się ducha tego świata. Chodzi tu, jak to od razu zauważył policjant Brundage, o uwolnienie się od ducha tego świata przejawiającego się w rasizmie, nienawiści, zazdrości, różnicach społecznych, narkomanii, obsesji na tle seksu itp. Znalazł się w innym świecie, w którym mściwa zawziętość, gniew, złość, wrzaski i obelżywa mowa wraz z wszelką niegodziwością zostały wyrugowane, i w którym ludzie rzeczywiście starają się być „jedni dla drugich życzliwi, subtelnie współczujący, ochoczo przebaczający sobie wzajemnie, tak jak i Bóg przez Chrystusa ochoczo wam przebaczył” (Efez. 4:31, 32).

Duch tego świata, przejawiający się w „uczynkach ciała”, pozostaje w nieprzyjaźni z Bogiem. Wyzbycie się go toruje drogę owocom ducha Bożego: „miłości, radości, pokojowi, wielkoduszności, życzliwości, dobroci, wierze, łagodności, panowaniu nad sobą” (Gal. 5:19-23; Rzym. 8:5-8).

Jeden z gości, wyznawca mormonizmu, zobaczył, jak dzieci Świadków Jehowy — czarni, biali i mieszańcy — bawiły się razem. Oto, co powiedział: „Zaadoptowaliśmy dziecko murzyńskie. Członkowie naszego kościoła nie pozwoliliby swoim dzieciom bawić się z naszym dzieckiem”.

Dzięki stosowaniu się do nauk biblijnych Świadkowie Jehowy osiągnęli jedność obejmującą więcej krajów niż ich należy do Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Słyszano też wypowiedzi, że dwudobowe wznoszenie Sal Królestwa jest „przedsmakiem budowy Raju”. Wyrażało się w nich głębokie przeświadczenie ludu Jehowy, iż wkrótce Stwórca ziemi usunie z drogi wszystko, co niszczy tę planetę oraz mieszkające na niej społeczeństwo ludzkie, i stworzy warunki do budowy ogólnoziemskiego Raju (Apok. 11:17, 18; 21:3, 4; Izaj. 65:17-25).

[Ilustracja na stronie 12]

Obijanie ścian płytami i montowanie wiązarów dachowych odbywało się jednocześnie. Około godz. 9.00 dźwig ustawił ostatni wiązar

[Ilustracja na stronie 14]

Operator spychacza transportuje trzy palmy, które zostaną posadzone w ogrodzie założonym „metodą szybkościową”

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij