BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g88 8.10 ss. 19-21
  • Ze świata ciszy

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Ze świata ciszy
  • Przebudźcie się! — 1988
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Pierwsza diagnoza
  • Znalazłam się w świecie ciszy
  • Co to jest otoskleroza?
  • Usunięcie strzemiączka
  • Kości też on utworzył
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1970
  • Słuch — cenny dar
    Przebudźcie się! — 1997
  • Twoje ucho — wspaniały środek łączności
    Przebudźcie się! — 1990
  • Ucho
    Wnikliwe poznawanie Pism, tom 2: Mądrość-Żywopłot
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1988
g88 8.10 ss. 19-21

Ze świata ciszy

BYŁO jeszcze wcześnie, około piątej rano. Mój mąż Basil i ja leżeliśmy wygodnie w łóżku. Naraz Basil trącił mnie lekko i szepnął mi do ucha: „Kochanie, deszcz pada”. Jakże lubiłam leżeć i słuchać delikatnego pluskania deszczu! Niestety, od ośmiu lat Basil musiał mi mówić, że pada, bo sama tego nie słyszałam. Tym razem jednak było inaczej. Nagle się podniosłam. Słyszę! Po raz pierwszy od wielu lat znowu usłyszałam ten piękny szmer.

Nie było to pierwsze zetknięcie się ze znajomymi odgłosami, nie słyszanymi od lat. W poprzednim tygodniu wysłuchałam całej ich symfonii — pomruku wiatraka w dmuchawie, ciągłego sygnału po podniesieniu słuchawki telefonu, cichego odgłosu moich kroków podczas chodzenia po kuchni. Te tak powszednie dla innych szmery i dźwięki brzmiały w moich uszach niby muzyka. Odzyskałam słuch! Pozwólcie mi opowiedzieć, jak do tego doszło.

Pierwsza diagnoza

Już za młodu oddałam się Bogu i w roku 1958 podjęłam służbę pełnoczasowej głosicielki nauk biblijnych. Dziś, po 30 latach, w dalszym ciągu podążam tą drogą. Na początku lat siedemdziesiątych, gdy wraz z Basilem pomagaliśmy ludziom dostrzegać sprawy duchowe i otwieraliśmy im uszy na cudowne prawdy Słowa Bożego, mój literalny słuch niepokojąco się przytępił.

W roku 1977 poszłam do lekarza w San Pedro w Kalifornii i wtedy po raz pierwszy usłyszałam słowo „otoskleroza”. Lekarz wyjaśnił, że jest to dość rozpowszechniona choroba dziedziczna i że operacja poprawiłaby mi słuch. Kiedy jednak wymienił możliwe skutki uboczne takiej operacji, wyszłam z jego gabinetu i wmówiłam sobie: Ja na pewno tego nie mam! Jakoś to będzie!

Znalazłam się w świecie ciszy

W ciągu następnych trzech lat zaczęłam powoli wchodzić w spokojny świat ciszy — przestawałam słyszeć, co się dzieje nieco dalej ode mnie. Zdawało mi się, że ludzie ni stąd, ni zowąd pojawiali się nagle przede mną. Przestałam nawet słyszeć dobrze mi znany odgłos zatrzymującego się przed domem samochodu męża. Potem również on zaczął zjawiać się w domu jakby znienacka i wyrywał mnie z zamyślenia. Było mi przykro, gdy ktoś do mnie mówił, a ja nie widziałam jego warg, bo wtedy wydawało mi się, że głos dochodzi z innego kierunku. Łapałam się na tym, że chcąc się upewnić, czy dobrze odpowiadam, bacznie obserwowałam wyraz twarzy swego rozmówcy. Jeśli chciałam słyszeć, o czym się mówi, nie mogłam żuć. Najgorszy jednak był niepokój, a nawet lęk, który odczuwałam podczas prowadzenia studiów biblijnych z ludźmi, którzy mówią dość cicho, ponieważ nie zawsze ich rozumiałam. Już po godzinie byłam zmęczona, do niczego niezdolna.

Przełomowy moment nastąpił w roku 1980, gdy mnie zaproszono na zorganizowany przez Towarzystwo Strażnica Kurs Służby Pionierskiej — intensywny dwutygodniowy kurs biblijny. Przez wiele lat czekałam na możliwość skorzystania z tego przywileju, a teraz z moim przytępionym słuchem nie byłam w stanie odnieść z niego żadnego pożytku. Wtedy postanowiłam jeszcze raz zwrócić się o poradę do innego lekarza.

W gabinecie lekarskim siadłam tym razem przed wysokim, rudawym specjalistą chorób uszu. Miał przyjazny wyraz twarzy i ujmujący sposób bycia. „Zgadzam się z lekarzem z San Pedro” — powiedział. „Pani cierpi na otosklerozę”. Ponieważ uważnie słuchał, gdy pytałam, a zanim odpowiedział, starał się zrozumieć, o co mi chodzi, zaczęłam nabierać do niego zaufania. Poza tym znalazł czas na to, aby mi wytłumaczyć, co to jest otoskleroza, i dał mi coś do przeczytania na ten temat. Zrobiło mi się lżej na sercu, gdyż zauważyłam, że szczerze się o mnie zatroszczył.

Co to jest otoskleroza?

Słowa oto (z greckiego „ucho”) i skleroza (z greckiego „twardnienie”) były dla mnie istotną wskazówką, co się dzieje w moim uchu. Czy słyszeliście o młoteczku, kowadełku i strzemiączku — małych kosteczkach w uchu środkowym? Być może tak jak ja kiedyś nie zainteresowaliście się tymi drobiazgami, chociaż mają one dla nas wielkie znaczenie. Dopiero gdy zachorowałam, nauczyłam się ich właściwych nazw: malleus, incus i stapes. Stapes, czyli strzemiączko, jest ostatnim elementem aparatu przewodzącego w uchu środkowym. Otoskleroza zwykle atakuje właśnie strzemiączko, a w miarę jego twardnienia przenoszone przez nie drgania do płynu w uchu wewnętrznym stają się coraz słabsze. Następstwem tego jest postępujące upośledzenie słuchu w wyniku zaburzeń w przewodnictwie fal dźwiękowych. To upośledzenie przewodzenia wskutek otosklerozy strzemiączkowej zazwyczaj można usunąć operacyjnie.

Wkrótce zrozumiałam, na czym polega upośledzenie słuchu w wyniku zaburzeń przewodnictwa. Chodzi po prostu o to, że przewodzenie drgań przez ucho środkowe blokuje jakaś przeszkoda. Jeśli jednak nerw słuchowy funkcjonuje normalnie, można się spodziewać, że operacja da pomyślne rezultaty. Na szczęście funkcjonowanie mego nerwu słuchowego nie było upośledzone.

Usunięcie strzemiączka

Wyobrażałam sobie, że podczas operacji nic nie będę słyszała, ale było zupełnie inaczej. Zastosowano znieczulenie miejscowe i słyszałam głośne szmery, gdy lekarz — posługując się mikroskopem i wprowadzając instrumenty do przewodu słuchowego — usuwał strzemiączko i zastępował je protezą z drutu. W chwilę później, leżąc jeszcze na stole operacyjnym, usłyszałam nagle głos czysty jak dzwon. To lekarz mówił coś do pielęgniarki. Potem rzekł do mnie: „No i jak się pani czuje?” „Wszystko słyszę!” — krzyknęłam. Ostrzegł mnie jednak, że wkrótce z powodu obrzęku w uchu słuch mi się pogorszy i dopiero po upływie kilku tygodni nastąpi odczuwalna poprawa.

Przed wyjściem z sali operacyjnej wręczył mi plastikowy pojemniczek z moim strzemiączkiem. Byłam zdumiona. Jakież to maleńkie! Natychmiast pomyślałam sobie, jak wspaniały jest Jehowa Bóg, który stworzył tak małe, a jakże ważne rzeczy. Przypomniałam sobie słowa psalmisty: „Kości me nie były schowane przed Tobą, gdy powstawałem w ukryciu (...) Oczy Twoje widziały mnie, gdy byłem dopiero zarodkiem i w księdze Twej były spisane wszystkie jego cząstki”. Tak, nawet to maleńkie strzemiączko — najmniejsza kostka ludzkiego ciała — zostało uwzględnione już wtedy, gdy byłam w łonie matki (Psalm 139:15, 16).

Zdolność dobrego słyszenia i porozumiewania się to cudowny dar naszego Stwórcy. Jej brak oznacza dotkliwą stratę. Tym radośniejsze jest odzyskanie tej zdolności. Jakże wdzięczna jestem, że udało mi się opuścić świat ciszy! (Opowiedziała Bette E. Sterrett).

[Ramka na stronie 19]

Czy słyszałeś?

Czy już słyszałeś o następujących osiągnięciach w dziedzinie leczenia głuchoty?

◼ Choroba Ménière’a — choroba ucha wewnętrznego, czyli błędnika, objawiająca się poważnymi zaburzeniami równowagi, a nawet utratą słuchu — obecnie leczona jest operacyjnie przez wprowadzenie do ucha rurki przetokowej. Metodę tę opracował dr William House i kierowany przez niego zespół z Instytutu Chorób Uszu w Los Angeles.

◼ Osobom, które mają bardzo przytępiony słuch, też zaświtała nadzieja dzięki dokonywaniu wszczepów do ucha wewnętrznego. W takim wszczepie jest maleńki przyrząd elektroniczny, który operacyjnie wprowadza się do ucha. Pobudza go do działania noszony na ciele mikrofon i procesor mowy. Urządzenia te przetwarzają fale dźwiękowe na impulsy elektryczne, które — przekazywane przez wszczep — pobudzają włókna nerwu słuchowego do przenoszenia informacji do mózgu. Ten zaś rozpoznaje te bodźce jako dźwięki. Dzięki temu pacjent ze wspomnianym wszczepem przechodzi ze świata ciszy do świata dźwięków. Co prawda ledwie rozumie, co się mówi, niemniej znowu ma kontakt z otoczeniem. Może się porozumiewać z innymi, słyszeć szmery i dźwięki w swoim otoczeniu i kontrolować własny głos. Dotychczas około 400 ludzi korzysta z jakiegoś rodzaju wszczepu do ucha wewnętrznego. Wygląda na to, że można się spodziewać dalszych postępów w tej dziedzinie.

[Ramka na stronie 20]

Jak się porozumieć z osobą o upośledzonym słuchua

◼ Najpierw powiedz jej, o co chodzi, a następnie przekaż ważniejsze myśli na piśmie.

◼ Mów wyraźnie i trochę wolniej, ale normalnym tonem.

◼ Gdy mówisz, patrz na swego rozmówcę i zważaj na to, żeby twoja twarz była dobrze oświetlona.

◼ Nie żuj podczas rozmowy ani nie zasłaniaj twarzy rękami.

◼ Staraj się nie mówić, gdy jesteś w innym pokoju albo gdy z tyłu dobiega jakiś hałas, na przykład szum płynącej wody.

[Przypis]

a Są to rady Jane E. Brody, specjalistki od spraw zdrowia, pisującej dla dziennika New York Times.

[Ilustracje na stronie 21]

[Patrz publikacja]

Operacja strzemiączka

Faza 1: strzemiączko zaatakowane przez otosklerozę

Faza 2: usunięcie strzemiączka

Faza 3: zastąpienie strzemiączka protezą z drutu

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij