BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g95 8.1 ss. 12-17
  • Pomoc dla ofiar tragedii w Ruandzie

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Pomoc dla ofiar tragedii w Ruandzie
  • Przebudźcie się! — 1995
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Nagły kres istniejącego ładu
  • Starali się nawzajem sobie pomagać
  • Wyzbycie się nienawiści plemiennej
  • Niewysłowione cierpienia
  • Szybka reakcja na nieszczęście
  • Walka z chorobą
  • Wdzięczni i usposobieni duchowo
  • Potrzebna ciągła pomoc
  • Tragedia w Ruandzie — kto ponosi odpowiedzialność?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1994
  • Chrześcijańska akcja pomocy pośród zamętu
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1998
  • Uciekaliśmy przed lawą!
    Przebudźcie się! — 2002
  • Świadkowie Jehowy — sprawozdanie roczne 1995
    Rocznik Świadków Jehowy — 1995
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1995
g95 8.1 ss. 12-17

Pomoc dla ofiar tragedii w Ruandzie

„AFRYKAŃSKA Szwajcaria” — takie miano przylgnęło do leżącej w sercu czarnego kontynentu Ruandy. Jej bujna roślinność oglądana z lotu ptaka przywodzi na myśl ogród Eden. Nic dziwnego, że kraj ten nazywano rajem.

Swego czasu każde ścięte drzewo zastępowano tu dwoma nowymi. Co roku jeden dzień był poświęcony zalesianiu. Drogi obsadzono drzewami owocowymi. Po całym kraju można było swobodnie i wygodnie się poruszać. Wyasfaltowano główne trakty, łączące poszczególne prefektury ze stolicą, Kigali, która rozrastała się jak na drożdżach. Zarobki przeciętnego robotnika starczały mu do końca miesiąca.

Rozmachu nabierała też chrześcijańska działalność Świadków Jehowy. Na początku zeszłego roku przeszło 2600 Świadków zanosiło dobrą nowinę o Królestwie Bożym ośmiu milionom mieszkańców — wyznających głównie katolicyzm (Mateusza 24:14). W marcu Świadkowie prowadzili ponad 10 000 domowych studiów biblijnych. A w samym Kigali i okolicy istniało 15 zborów.

Pewien nadzorca podróżujący Świadków Jehowy donosił: „W listopadzie 1992 roku usługiwałem 18 zborom. Do marca roku 1994 ich liczba wzrosła do 27. Każdego roku pomnażały się też szeregi pionierów [sług pełnoczasowych]”. Na Pamiątkę śmierci Chrystusa w sobotę 26 marca 1994 roku przybyły 9834 osoby.

Tymczasem niemal z dnia na dzień sytuacja w Ruandzie przybrała tragiczny obrót.a

Nagły kres istniejącego ładu

Dnia 6 kwietnia 1994 roku około godziny dwudziestej prezydenci Ruandy i Burundi, obaj pochodzący z plemienia Hutu, zginęli w katastrofie lotniczej w Kigali. Tej nocy w stolicy nieustannie rozlegały się gwizdki policyjne, zablokowano też ulice. Wczesnym rankiem żołnierze oraz cywile uzbrojeni w maczety zaczęli mordować członków plemienia Tutsi. Do pierwszych ofiar tej masakry należał Ntabana Eugène — nadzorca miasta usługujący Świadkom Jehowy z Kigali — wraz z żoną, synem i córką.

Pewna rodzina Świadków Jehowy z Europy studiowała Biblię z Tutsi mieszkającymi w pobliżu. Kiedy rozszalała tłuszcza wdzierała się do kolejnych budynków, dziewięcioro sąsiadów schroniło się u Europejczyków. Już po kilku minutach do domu wtargnęło około 40 napastników, niszcząc wszystko i przewracając meble. Niestety, Tutsi zostali zabici. Pozostałym jednak — mimo iż próbowali ocalić swych przyjaciół — darowano życie.

Rzeź trwała wiele tygodni. Jak się ocenia, wymordowano co najmniej pół miliona Ruandyjczyków. Tysiące osób — zwłaszcza z plemienia Tutsi — ratowało się ucieczką. Zairskie przedstawicielstwo Świadków Jehowy powiadomiło braci we Francji o zapotrzebowaniu na rzeczy dla uchodźców. „Poprosiliśmy o kontener używanej odzieży”, relacjonują Zairczycy, „tymczasem bracia z Francji ofiarowali nam pięć kontenerów ubrań i butów, i to na ogół nowych”. Dnia 11 czerwca wysłano aż 65 ton odzieży. Również oddział w Kenii przekazał dla uchodźców rzeczy i lekarstwa oraz wydania Strażnicy w ich języku.

Do lipca siły Ruandyjskiego Frontu Patriotycznego, zdominowanego przez Tutsi, odniosły zwycięstwo nad wojskami rządowymi, utworzonymi głównie z Hutu, którzy setkami tysięcy zaczęli uciekać z kraju. Zapanował chaos, gdyż co najmniej dwa miliony Ruandyjczyków poszukiwały schronienia w pośpiesznie zakładanych obozach dla uchodźców na terenie sąsiednich państw.

Starali się nawzajem sobie pomagać

W gronie sześciu pracowników Biura Tłumaczeń Świadków Jehowy w Kigali były dwie osoby z plemienia Tutsi — Ananie Mbanda oraz Mukagisagara Denise. Przez parę tygodni współwyznawcom spośród Hutu udawało się ich chronić. Jednakże pod koniec maja oboje zostali zamordowani.

Narażając, a nawet poświęcając życie, Świadkowie Jehowy bronili współwyznawców z innej grupy etnicznej (Jana 13:34, 35; 15:13). Na przykład Mukabalisa Chantal należy do Tutsi. Kiedy członkowie Ruandyjskiego Frontu Patriotycznego przeszukiwali stadion, na którym się zatrzymała, stanęła w obronie swych przyjaciół z plemienia Hutu. Chociaż partyzantów rozdrażniły jej zabiegi, jeden wykrzyknął: „Wy, Świadkowie Jehowy, naprawdę jesteście braćmi. Nie ma lepszej religii!”

Wyzbycie się nienawiści plemiennej

Nie można powiedzieć, że Świadkowie Jehowy są całkowicie uodpornieni na wpływ nienawiści plemiennej, która od stuleci panuje w tej części Afryki. Pewien Świadek z Francji, uczestniczący w organizowaniu pomocy, zauważył: „Nawet nasi chrześcijańscy bracia muszą bardzo się starać, by nie dać się zarazić wrogością, która doprowadziła do nieopisanych rzezi.

„Spotkaliśmy braci, którym na ich oczach bestialsko zabito bliskich. Na przykład pewna siostra utraciła męża dwa dni po ślubie. Niektórzy patrzyli na śmierć swych dzieci i rodziców. Jedna z sióstr, przebywająca teraz w Ugandzie, widziała, jak zamordowano całą jej rodzinę, między innymi męża. Ukazuje to, jakich cierpień fizycznych i emocjonalnych zaznała każda rodzina Świadków Jehowy”.

Przemoc na tle etnicznym pociągnęła za sobą śmierć około 400 Świadków. Nikt z nich jednak nie zginął z rąk współwyznawców. Tymczasem Tutsi i Hutu należący do Kościoła katolickiego i kościołów protestanckich wymordowali całe tysiące. Istnieje wiele dowodów na to, iż Świadkowie Jehowy nigdzie nie biorą udziału w żadnych wojnach, rewolucjach czy innych konfliktach tego świata (Jana 17:14, 16; 18:36; Objawienie 12:9).

Niewysłowione cierpienia

Minionego lata cały świat obserwował wręcz niewyobrażalne cierpienia ludzkie. Setki tysięcy uchodźców docierało do sąsiednich krajów i wegetowało tam w opłakanych warunkach sanitarnych. Pewien Świadek Jehowy, przybyły z Francji w ramach akcji niesienia pomocy, tak opisał to, co wraz z pozostałymi wysłannikami zobaczył 30 lipca:

„Ujrzeliśmy koszmarne sceny. Wzdłuż drogi — kilometr za kilometrem — leżały zwłoki. Zbiorowe mogiły były wypełnione tysiącami ciał. Kiedy przedzieraliśmy się przez rojowisko ludzi, czuliśmy nieznośny odór. Tuż obok zmarłych bawiły się dzieci. Widzieliśmy ciała rodziców, których dzieci jeszcze żyły i kurczowo tuliły się do ich pleców. Takie widoki wciąż się powtarzały i boleśnie wryły się nam w pamięć. Przytłaczało nas uczucie całkowitej bezsiły. Nikt nie może pozostać spokojny w obliczu takich okropności i spustoszeń”.

Od połowy lipca dziesiątki tysięcy uciekinierów docierało do Zairu, toteż tamtejsi Świadkowie udawali się nad granicę i trzymali w górze publikacje biblijne, by chrześcijańscy bracia i zainteresowani mogli ich rozpoznać. Współwyznawców przybyłych z Ruandy zbierano razem i odprowadzano do Sali Królestwa w pobliskim mieście Goma, gdzie otaczano ich opieką. Mimo braku odpowiednich lekarstw i pomieszczeń Świadkowie ze służby zdrowia nie szczędzili starań, by nieść ulgę chorym.

Szybka reakcja na nieszczęście

W piątek 22 lipca Świadkowie Jehowy we Francji otrzymali telefaksem SOS z Afryki. Był to opis rozpaczliwego położenia współbraci uciekających z Ruandy. W ciągu 5 czy 10 minut podjęto decyzję o wysłaniu darów samolotem. Intensywne przygotowania zajęły jeden weekend, co jest tym bardziej godne uwagi, że bracia nie mieli żadnego doświadczenia w szybkim organizowaniu tak ogromnego transportu.

Zbiórka niezbędnych funduszy spotkała się z niezwykle żywym odzewem. W samej Belgii, Francji i Szwajcarii Świadkowie ofiarowali ponad 1,6 miliona dolarów. Zakupiono potrzebne artykuły, między innymi żywność, leki oraz podstawowy sprzęt medyczny. Wszystko zapakowano i odpowiednio oznaczono w należącym do Świadków ośrodku w Louviers we Francji oraz w Brukseli. Pracowano dzień i noc, by na czas dostarczyć rzeczy do Ostendy w Belgii. W środę 27 lipca na tamtejszym lotnisku załadowano na pokład samolotu ponad 35 ton darów. Nazajutrz przekazano mniejszą przesyłkę, składającą się głównie ze środków medycznych. Zawierał je też następny transport, wysłany dwa dni później — w sobotę.

Zanim główna przesyłka dotarła do celu, na miejsce przybyli Świadkowie z Francji, wśród nich lekarz. Do poniedziałku 25 lipca, kiedy to dr Henri Tallet znalazł się w Gomie, na cholerę zmarło już około 20 Świadków i codziennie umierali następni. Ponieważ dary musiały wędrować przez Bujumburę w Burundi, miasto oddalone o jakieś 250 kilometrów, więc do Gomy dotarły dopiero w piątek 29 lipca rano.

Walka z chorobą

Tymczasem na skrawku ziemi, na którym stoi mała Sala Królestwa w Gomie, tłoczyło się około 1600 Świadków i ich sympatyków. Wszyscy oni mieli do dyspozycji tylko jedną toaletę, nie było wody i brakowało żywności. Dziesiątki zakażonych osób umieszczono w Sali Królestwa. Śmierć zbierała coraz obfitsze żniwo.

Cholera powoduje skrajne odwodnienie ustroju. Oczy robią się szkliste, a źrenice uciekają pod powieki. Jeżeli na czas rozpocznie się nawodnienie organizmu, chory po dwóch dniach staje na nogi. Natychmiast więc przystąpiono do uzupełniania niedoborów wody u braci, korzystając ze skromnych środków leczniczych, jakie były dostępne.

Poza tym postarano się odizolować chorych, by nie zarażali drugich. W związku z fatalnymi warunkami w Gomie pomyślano o przeniesieniu uchodźców gdzie indziej. Dogodne miejsce znalazło się nad jeziorem Kiwu, z dala od wiszącego w powietrzu pyłu i trupiego odoru.

Wykopano latryny i ustalono surowe zasady higieny. Obejmowały one mycie rąk w miednicy z wodą i środkiem dezynfekującym po wyjściu z ubikacji. Kładziono na to ogromny nacisk i wszyscy zastosowali się do tych wymagań. Wkrótce fala zgonów opadła.

Kiedy w piątek 29 lipca dotarł na miejsce duży transport darów, w Sali Królestwa w Gomie zorganizowano mały szpital. Zmontowano 60 łóżek polowych i oczyszczalnię wody. Dostarczono też namioty Świadkom przeniesionym na brzeg jeziora Kiwu. Wkrótce mieli oni 50 namiotów, schludnie ustawionych w równych rzędach.

W pewnym okresie ciężko chorowało około 150 Świadków i ich sympatyków. Do końca pierwszego tygodnia sierpnia w Gomie zmarło 40 z nich. Ale środki medyczne i pomoc lekarska dotarły na czas, by uratować życie wielu innym osobom i zaoszczędzić mnóstwa dalszych cierpień.

Wdzięczni i usposobieni duchowo

Uchodźcy będący Świadkami okazywali niezwykłą wdzięczność za wszystko, co dla nich czyniono. Byli wzruszeni przejawami miłości ze strony chrześcijańskich braci z innych krajów oraz wyraźnymi dowodami, że należą do międzynarodowej społeczności braterskiej.

Ciężkie przeżycia nie zrujnowały usposobienia duchowego uciekinierów. Pewien obserwator zauważył nawet: „Wygląda na to, że choć koniecznie potrzebują wielu rzeczy, bardziej zależy im na pokarmie duchowym niż na wsparciu materialnym”. Na ich prośbę do różnych obozów wysłano 5000 podręczników do studiowania Biblii, zatytułowanych Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi, wydanych w języku kinyaruanda.b

Uchodźcy każdego dnia rozważali jakiś werset z Biblii, oprócz tego urządzali zebrania zborowe. Zorganizowano też naukę szkolną dla dzieci. Nauczyciele korzystali z okazji, by na lekcjach wyjaśniać zasady higieny, podkreślając, że od ich stosowania zależy przeżycie.

Potrzebna ciągła pomoc

Uciekinierzy znajdowali się nie tylko w Gomie, gdyż setki Świadków rozlokowano w innych miejscach, na przykład w Rutshuru. Udzielono im podobnego wsparcia. Dnia 31 lipca siedmiu przedstawicieli Świadków poleciało z Gomy na południe — do Bukavu, gdzie przebywało około 450 ich współwyznawców, w tym wielu Burundyjczyków. Wybuchła tam epidemia cholery, toteż pośpieszono z pomocą, by nie dopuścić do śmierci kogokolwiek z braci.

Następnego dnia wspomniana delegacja wyruszyła do zairskiego miasta Uvira, oddalonego o jakieś 150 kilometrów. Po drodze odwiedzono siedem miejsc, w których spotkano około 1600 Świadków zarówno z Ruandy, jak i z Burundi. Braciom udzielono wskazówek, jak się chronić przed epidemią. Oto fragment sprawozdania sporządzonego na podstawie spostrzeżeń wysłanników: „Wszystko, co dotąd zrobiono, to dopiero początek, a 4700 osób korzystających obecnie z naszej pomocy będzie jej potrzebować jeszcze przez wiele miesięcy”.

Podobno w sierpniu setki Świadków wróciło do Ruandy. Ale niemal wszystkim zrujnowano mieszkania i rozgrabiono mienie. Stoi więc przed nimi niełatwe zadanie — odbudowa domów i Sal Królestwa.

Słudzy Boży stale modlą się gorąco za tych, którzy tak straszliwie ucierpieli w Ruandzie. Zdajemy sobie sprawę, że w miarę zbliżania się końca tego systemu rzeczy przemoc może się nasilać. Jednakże Świadkowie Jehowy na całym świecie będą dalej zachowywać neutralność chrześcijańską i okazywać drugim szczere współczucie.

[Przypisy]

a Zobacz artykuł „Tragedia w Ruandzie — kto ponosi odpowiedzialność?” w Strażnicy z 15 grudnia 1994 roku.

b Publikacje Towarzystwa Strażnica.

[Mapa na stronie 12]

[Patrz publikacja]

RUANDA

Kigali

UGANDA

ZAIR

Rutshuru

Goma

Jezioro Kiwu

Bukavu

Uvira

BURUNDI

Bujumbura

[Ilustracje na stronie 15]

Po lewej: Ntabana Eugène z rodziną, którzy zginęli w masakrze. Po prawej: Mukagisagara Denise z plemienia Tutsi, zamordowana mimo wysiłków braci Hutu

[Ilustracje na stronach 16, 17]

U góry: Opieka nad chorymi w Sali Królestwa w Gomie. U dołu po lewej: Świadkowie przygotowali i wysłali samolotem transportowym ponad 35 ton darów. Poniżej: Okolice jeziora Kiwu, gdzie przeniesiono Świadków. U dołu po prawej: Uchodźcy z Ruandy przy jednej z zairskich Sal Królestwa

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij