Obserwujemy świat
Japońska lalka zamiast dziecka?
Pewna firma w Tokio ma propozycję dla dziadków, którzy mieszkają daleko od swych wnuków i rzadko się z nimi widują: Wyślij zdjęcie dziecka, a po sześciu tygodniach otrzymasz przypominającą je lalkę. „Ale to jeszcze nie koniec” — czytamy w czasopiśmie New Scientist. „Umieszczony wewnątrz magnetofon cyfrowy rejestruje gaworzenie niemowlęcia, tak iż lalka naśladuje nawet jego głos. Wystarczy wziąć ją za rękę, a usłyszysz malucha lub cokolwiek, co nagrasz. Według czasopisma The Nikkei Weekly lalkę w cenie 400 dolarów najczęściej zamawiają dziadkowie, którzy rzadko widują swe wnuczęta”.
Szybkie karaluchy
Każdy, kto próbował złapać karalucha, wie, że nie jest to łatwe. Na czym polega jego sekret? Po pierwsze, drobne włoski po obu stronach odwłoka rejestrują nawet najmniejszy ruch powietrza wywołany przez wrogów, a także jego kierunek. Po drugie, układ nerwowy karaluchów działa nadzwyczaj sprawnie — owady te potrzebują zaledwie jednej setnej sekundy, by zareagować i rzucić się do ucieczki. Ostatnio dzięki ultraszybkiemu aparatowi fotograficznemu Jeffrey Camhi i jego koledzy z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie dowiedzieli się czegoś więcej — podaje dziennik Berliner Morgenpost. Stwierdzili, że w ciągu sekundy karaluch może przebiec jeden metr, zmieniając w tym czasie kierunek nawet 25 razy. „Nie znamy żadnego innego zwierzęcia, które umiałoby równie szybko zmieniać położenie ciała” — oświadczył Camhi na łamach czasopisma New Scientist. „Gdyby karaluch nie był w naszych domach tak bardzo nieproszonym gościem, z pewnością wzbudzałby w pełni zasłużony podziw”.
Największa bakteria świata?
Heide Schulz, uczona z Instytutu Mikrobiologii Morskiej imienia Maxa Plancka, odkryła w oceanicznych osadach dennych u wybrzeży Namibii gigantyczną bakterię. Ma ona do 0,75 milimetra średnicy i jest 100 razy większa niż jakakolwiek znana dotąd bakteria. „Gdyby przeciętna bakteria była wielkości nowo narodzonej myszy, ta miałaby rozmiary płetwala błękitnego” — podaje londyński dziennik The Times. Organizmy te, zwane Thiomargarita namibiensis, są ze sobą luźno połączone niczym perły w naszyjniku. Jak czytamy w The Times, „żywią się siarczkami, które utleniają za pomocą azotanów występujących w wodzie morskiej”.
Kanadyjska młodzież a religia
„Zaskakująco dużo kanadyjskich nastolatków, bo aż 80 procent, wierzy w Boga”, ale „tylko 15 procent systematycznie odwiedza miejsca kultu” — czytamy w gazecie The Vancouver Sun. Skąd taka dysproporcja? Niektórzy odsuwają się od religii, gdyż „wiele nabożeństw jest po prostu nudnych”, a ponadto „młodych zraża sztywne stanowisko w kwestiach doktrynalnych”. W gazecie dodano: „Wizerunkowi zorganizowanej religii niewątpliwie bardzo też zaszkodziły doniesienia prasowe o nadużyciach seksualnych duchownych chrześcijaństwa, o sikhijskich rozruchach oraz o żydowskich ekstremistach i hinduskich bojownikach. Jak wynika z sondaży, przywódców religijnych darzy zaufaniem tylko 39 procent młodych Kanadyjczyków, w porównaniu z 62 procentami w roku 1984”. Sprawozdanie podsumowano następująco: „Albo kler nie kieruje do nastolatków szczerego zaproszenia, albo między kulturą masową a instytucjami religijnymi istnieje zbyt duży antagonizm, albo też orędzie duchowe nie przemawia do większości młodzieży. A być może w grę wchodzą wszystkie te czynniki”.
Koniec limbusu?
Limbus — miejsce, do którego według tradycji Kościoła katolickiego miały iść dusze nieochrzczonych niemowląt — zniknął z teologii tej religii. Chociaż nauka o limbusie nigdy nie została uznana za dogmat, była „owocem ekstrapolacji XII-wiecznych teologów”, którzy „w życiu pozagrobowym” musieli gdzieś umieścić osoby nieprzeznaczone ani do nieba, ani do piekła. Należały do nich „niewinne noworodki, które zmarły, zanim je przyniesiono przed chrzcielnicę”, a także „niewierzący, którzy wiedli przykładne życie”. Watykanista Marco Politi napisał w gazecie La Repubblica: „Sformułowana w przeszłości nauka o limbusie odegrała ważną rolę w doktrynie głoszonej przez Kościół”. Jednakże wydane niedawno katechizmy, między innymi katechizm powszechny z roku 1992, nie zawierają żadnej wzmianki o tym miejscu. „W gruncie rzeczy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zmieniło się całe wyobrażenie o życiu pozagrobowym” — wyjaśnia Politi. Obecnie wielu teologów twierdzi, że niemowlęta, które umierają przed chrztem, idą prosto do nieba. Włoski teolog Pino Scabini oświadczył: „Dzisiaj coraz częściej zwraca się uwagę na podstawowe elementy objawienia — życie wieczne, o którym mówił Jezus, i zmartwychwstanie”.
Porwania — kwitnący interes
„W takich miejscach, jak Meksyk, Kolumbia, Hongkong czy Rosja, porwania to (...) kwitnący interes” — podaje czasopismo U.S.News & World Report. „Przez ostatnie trzy lata na całym świecie odnotowywano niespotykaną wcześniej liczbę uprowadzeń w celu uzyskania okupu”. W latach 1995-1998 najwięcej dokonano ich w Ameryce Łacińskiej — 6755. Kolejne miejsca zajęły Azja i Daleki Wschód (617), Europa (271), Afryka (211), Bliski Wschód (118) i Ameryka Północna (80). Chociaż większość uprowadzonych stanowią lokalni kupcy i właściciele ziemscy, to w niebezpieczeństwie może się znaleźć każdy — uczestnik akcji humanitarnej, osoba podróżująca służbowo czy turysta. Międzynarodowe firmy wykupują obecnie ubezpieczenia od porwania, które pokrywają wartość okupu, a także koszty wynajęcia profesjonalnych negocjatorów i psychologów. Porywacze działają w sposób zorganizowany — badają rynek i oceniają ryzyko związane z potencjalnymi ofiarami. Zazwyczaj dobrze traktują zakładników, gdyż wiedzą, że wtedy próby ucieczki zdarzają się rzadziej, a szanse zysków wzrastają. „Tylko co dziesiąte porwanie na świecie kończy się śmiercią uprowadzonego” — podaje czasopismo. Ostrzega jednak: „Uważajcie na miejscowych policjantów. Często są w zmowie z porywaczami”.
Internetowe porady dla modlących się
Kościół anglikański otworzył niedawno własną stronę internetową. Zamieszczono tam wskazówki co do zanoszenia modlitw. Kościół — utrzymując, że Bóg wysłuchuje każdej modlitwy — zachęca do przejawiania pewnej inwencji. „Niech pomocą w skupieniu się będzie dla ciebie muzyka, kamień, piórko, kwiat czy świeca (...) Zrób użytek ze swej ręki. Palce będą ci przypominać o różnych sprawach, o które chcesz się modlić”. Jak napisano, najsilniejszy z nich — kciuk — mógłby przywodzić na myśl ważne rzeczy w życiu, na przykład dom i rodzinę. Długi palec środkowy może ci przypominać, żebyś się pomodlił za „ludzi sprawujących władzę na świecie”, a najmniejszy — „za samego siebie”. W gazecie The Times tak skomentowano owe innowacje: „Zawartość tej strony internetowej pokazuje, jak bardzo według Kościoła zeświecczało nasze społeczeństwo. Instrukcja dotycząca modlitwy brzmi jak wskazówki dla osób będących na diecie lub pielących ogródek: ‚Najlepiej po trochu, a systematycznie, byle się nie poddawać’”.
Kwasy a próchnica
„Zamiast myśleć, że tylko cukier powoduje próchnicę, ludzie powinni zwrócić uwagę na żywność, która pozostawia w ustach kwaśny posmak” — mówi Mike Edgar, jeden z autorów książki Oral Health: Diet and Other Factors (Zdrowa jama ustna: Sposób żywienia i inne czynniki). W swym opracowaniu radzi, by po wypiciu na śniadanie soku pomarańczowego albo zjedzeniu czegoś kwaśnego nie myć zębów co najmniej przez pół godziny. Dlaczego? Kiedy ilość kwasów w ustach przekracza pewien poziom, szkliwo mięknie i wówczas, szczotkując zęby, ścieramy jego wierzchnią warstwę. Warto raczej zneutralizować kwasy pokarmami wysokobiałkowymi, takimi jak sery lub orzeszki ziemne, jednak nie później niż 20 minut po spożyciu produktów kwaśnych — informuje londyński dziennik The Times.
Za dużo zwłok w Gangesie
„Hindusi od wieków wrzucają do Gangesu zwłoki swych bliskich, wierząc, iż w ten sposób zapewniają duszy mokszę, czyli wyzwolenie z cyklu cielesnego istnienia” — informuje elektroniczna gazeta Electronic Telegraph. „Dopóki Ganges, mający 2500 kilometrów długości, był głęboki, jego wartki nurt unosił setki rozkładających się ciał. Ale po latach wrzucania do rzeki odpadów przemysłowych i innych śmieci płynie ona teraz wolniej i jest płytsza”. W rezultacie zwłoki „przez całe tygodnie pozostają zaplątane w wodorostach i nieczystościach”. Od końca lat osiemdziesiątych władze próbowały temu zaradzić, wpuszczając do Gangesu tysiące mięsożernych żółwi. Jednakże w roku 1994 akcję tę przerwano, gdyż ciał było zbyt dużo, by żółwie mogły się z nimi uporać; same zaś żółwie wpadały w ręce kłusowników. Teraz prowadzona jest nowa kampania — zachęca się ludzi do palenia zwłok lub grzebania ich wzdłuż piaszczystego brzegu rzeki.