Podeszła do świadka Jehowy
Pewna głosicielka prawdy Bożej czekała w Nowym Jorku na taksówkę, aby pojechać do Sali Królestwa. Podeszła do niej jakaś kobieta i zapytała, czy czasem nie jest świadkiem Jehowy. Kiedy jej odpowiedziała, że tak, owa niewiasta zapytała, czy świadkowie Jehowy nie mogliby przysłać do niej kogoś, kto by jej pomógł w studiowaniu Biblii. Prośba ta zadziwiła głosicielkę, ponieważ modliła się poprzednio do Boga, żeby jej udostępnił przywilej pomagania komuś w poznawaniu Jego woli. Obiecała sama tej kobiecie pomóc i zaczęła systematycznie wywiązywać się z tego zadania.
Najbardziej zadziwiający szczegół tego zdarzenia wyszedł jednak na jaw dopiero wtedy, gdy ta kobieta wyjaśniła, dlaczego owego dnia podeszła do głosicielki. Oto jej słowa: „Studiowałam Biblię ze świadkami Jehowy, zanim się przeprowadziłam, i od tego czasu minęły trzy miesiące. Tamtego dnia dowiedziałam się akurat o śmierci ojca i byłam zupełnie wytrącona z równowagi. Wracałam po przeprowadzonej rozmowie telefonicznej, gdy zobaczyłam tę niewiastę stojącą na rogu ulicy. Żaden rzucający się w oczy szczegół zewnętrzny nie wskazywał na to, iż jest świadkiem Jehowy. Nie miała torby na literaturę ani Biblii w ręce. Trzymała po prostu zwykłą portmonetkę. Ale mnie coś tknęło: ‚To jest świadek Jehowy. Przemów do niej.’
„Trochę się wahałam, czy podejść tak do nieznajomej. Doznałam jednak wielkiej ulgi, gdy się przekonałam, że to faktycznie świadek Jehowy. Dzięki Jehowie moje studium Jego Słowa zostało wznowione. Uczyniłam w nim takie postępy, że chrztem w wodzie poświadczyłam swoje oddanie się Jemu, prawdziwemu Bogu, który naprawdę troszczy się o tych, co Go szukają.”