BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w82/12 ss. 18-21
  • Waldensi — heretycy czy poszukiwacze prawdy?

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Waldensi — heretycy czy poszukiwacze prawdy?
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1982
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • POPRZEDNICY
  • WALDO I „UBODZY Z LYONU”
  • W POSZUKIWANIU PRAWDY BIBLIJNEJ
  • GŁOSZENIE SPROWADZA PRZEŚLADOWANIE
  • Waldensi — od herezji do protestantyzmu
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2002
  • ‛Dzięki wam za otworzenie nam oczu’
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1983
  • Prawdziwi chrześcijanie szanują Słowo Boże
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2012
  • Katarzy — czy byli chrześcijańskimi męczennikami?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1995
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1982
w82/12 ss. 18-21

Waldensi — heretycy czy poszukiwacze prawdy?

UMIEJSCOWIENIE w czasie? Dwunasty wiek naszej ery — 200 lat przed pojawieniem się Wiklifa i Husa oraz 300 lat przed wystąpieniem Lutra. Teren działania? Południowa Francja i jej doliny alpejskie, a także północne Włochy. Ogólna sytuacja? Prosty lud żyje w nędzy, a bogaty i często rozwiązły kler rozmyślnie trzyma go w ciemnocie. W całej Europie dzierży władzę potężny, opływający w dostatki i świecko nastrojony Kościół rzymskokatolicki.

W takich to warunkach napotykamy pewną grupę ludzi korzystnie wyróżniających się ze swego otoczenia. Wierzą oni, że Biblia jest Słowem Bożym, i starają się postępować według jej słusznych zasad. Wędrują po dwóch przez góry i doliny, głosząc i nauczając tych prawd, jakie zdołali poznać z fragmentów Pisma Świętego dostępnych w znanym im języku. Są za to prześladowani jako heretycy. Niejeden z nich za tę sprawę oddaje życie. Kim są ci ludzie?

We Francji zaczęto ich nazywać Vaudois. Katoliccy prześladowcy mówili na nich po łacinie Valdenses, a stąd wywodzi się polska nazwa waldensi.

POPRZEDNICY

Historycy katoliccy i protestanccy odmiennie się zapatrują na pochodzenie waldensów. Pierwsi wolą twierdzić, że ruch określany przez nich mianem „heretyckiej sekty” waldensów był odosobnionym zjawiskiem, które pojawiło się nagle pod koniec dwunastego wieku we Francji za sprawą kupca z Lyonu nazwiskiem Valdes, inaczej Waldo. Natomiast wielu protestantów utrzymuje, że waldensi byli jednym z licznych ogniw w nieprzerwanym łańcuchu dysydentów, ciągnącym się od czasów cesarza Konstantyna (IV wiek n.e.) do reformatorów protestanckich z XVI stulecia. Zdaniem tych protestantów nazwa „waldensi” wywodzi się z łacińskiego słowa vallis, oznaczającego „dolinę”, i nawiązuje do okoliczności, że ci innowiercy, nieustannie prześladowani jako heretycy, musieli się chronić wysoko w dolinach Alp francuskich i włoskich. Oczywiście historycy katoliccy odrzucają pogląd protestantów, głosząc, że jest bezpodstawny. Twierdząc jednak, że Waldo i waldensi pojawili się na arenie dziejów średniowiecznych ni stąd, ni zowąd. Kościół katolicki bagatelizuje stwierdzone fakty. Wiadomo bowiem, zanim pod koniec lat siedemdziesiątych XII wieku rozpoczęli oni swoją działalność, było już wielu innych dysydentów. Niemniej wydaje się, że Waldo i jego zwolennicy stali się ośrodkiem, z którym wkrótce związały się podobne, nieraz od dawna istniejące niekatolickie grupy religijne.

Kościół katolicki chciałby, aby zapomniano o objawach niezadowolenia, które występowały w nim na wiele lat przed pojawieniem się Walda. Na przykład biskup Agobard z Lyonu (779-840 n.e.) śmiało wypowiadał się przeciw kultowi obrazów, wystawianiu kościołów poświęcanych świętym oraz przeciwko liturgii sprzecznej z Biblią.

Po drugiej stronie Alp, we włoskim mieście Turynie, podobne stanowisko zajął współczesny Agobardowi biskup Klaudiusz. Potępił modlenie się do świętych, oddawanie czci relikwiom bądź krzyżowi i w ogóle odrzucił tradycję kościelną, mając ją za niezgodną z Pismem. Klaudiusz z Turynu bywa nazywany „pierwszym reformatorem protestanckim”. Zmarł między 827 a 839 rokiem n.e.

W wieku XI archidiakon Berengarius z Tours we Francji uchodził za jednego z najbardziej wpływowych teologów i właśnie on sprzeciwił się dogmatowi o przeistoczeniu, twierdząc, że chleb i wino użyte przy upamiętnianiu śmierci Chrystusa mają znaczenie symboliczne, natomiast nie ulegają cudownej przemianie w jego ciało i krew. Uznawał też wyższość Biblii nad tradycją, Berengarius został ekskomunikowany i w roku 1050 ogłoszony heretykiem.

Na początku XII wieku n.e. pojawiło się we Francji dwóch wybitnych dysydentów. Byli to Piotr z Bruys i Henryk z Lozanny. Pierwszy pełnił początkowo obowiązki księdza w południowo-wschodnich Alpach francuskich. Wkrótce zrezygnował ze stanu kapłańskiego, ponieważ nie zgadzał się z Kościołem w takich podstawowych sprawach, jak: chrzest niemowląt, przeistoczenie, modlitwy za zmarłych, kult krzyża oraz konieczność budowy kościołów. Wypędzony z diecezji południowoalpejskich zaczął głosić bezpośrednio ludziom w całej południowej Francji, gdzie pozyskał wielu uczniów. W końcu spalono go na stosie w St. Gilles, w pobliżu Arles; stało się to w 1140 roku.

Dzieło Piotra z Bruys przejął Henryk z Lozanny, nazywany również Henrykiem z Cluny. Był to mnich, który już w roku 1101 występował śmiało przeciw liturgii kościelnej, zepsuciu ówczesnego kleru i systemowi hierarchicznemu. Za jedyne źródło zasad wiary i wielbienia uznawał Biblię. Henryk z Lozanny zaczął głosić w Le Mans na terenie zachodniej Francji. Wydalony stamtąd, kontynuował swą działalność misyjną na całym południu, gdzie w końcu zetknął się z Piotrem z Bruys. Aresztowano go w roku 1148 i skazano na karę dożywotniego więzienia. Jednakże poglądy obu tych ludzi szerzyły się dalej lotem błyskawicy od południowych Alp do Morza Śródziemnego i w poprzek południowej Francji aż do Zatoki Biskajskiej.

WALDO I „UBODZY Z LYONU”

Właśnie w tym okresie pojawił się na scenie wydarzeń religijnych również pewien świecki człowiek z Lyonu. Nic właściwie nie wiadomo o dacie i miejscu jego narodzin, ale podobno przyszedł na świat około roku 1140 n.e. Nawet jego nazwisko jest poniekąd zagadką, gdyż pisze się je różnie: Valdes, Valdo albo Waldo. Imię Pierre, czyli Piotr, pojawia się w dokumentach dopiero od roku 1368. Uważa się więc, że przypisali mu je późniejsi zwolennicy, by tym samym wskazać, iż wierniej szedł za przykładem apostoła Piotra niż papieże rzymscy, którzy się podają za następców Piotra.

Waldo był zamożnym kupcem z Lyonu. Miał żonę i dwie córki. Jako pobożny i praktykujący katolik zwrócił się do pewnego zaprzyjaźnionego teologa z prośbą o radę biblijną, która by mu wyjaśniła, co ma robić, aby podobać się Bogu. W odpowiedzi przyjaciel ów zacytował Ewangelię według Mateusza 19:21, gdzie Jezus powiedział do bogatego młodzieńca: „Jeźli chcesz być doskonałym, idź, przedaj, co masz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie: a przyjdź, pójdź za mną” (Wujek, 1599).

Waldo wziął sobie tę radę do serca. Zabezpieczył byt żonie i umieścił córki w klasztorze, a następnie znalazł dwóch księży, Etienne’a d’Anse i Bernarda Ydros, którzy podjęli się przetłumaczenia Ewangelii oraz innych ksiąg Pisma Świętego na pospolity język, jakim posługiwano się w południowo-wschodnich prowincjach Francji, to jest w Prowansji i Delfinacie. Resztę majątku rozdał potem biednym, a sam zabrał się do studiowania Słowa Bożego. Ponadto głosił na ulicach Lyonu i wzywał mieszkańców do duchowego przebudzenia oraz powrotu do prostego, biblijnego chrystianizmu.

Ponieważ Waldo był poprzednio znanym w mieście kupcem, znalazł sporo chętnych słuchaczy i wkrótce miał grupę swoich stronników. Radowali się oni, słysząc budujące pouczenia biblijne we własnej mowie, dotąd bowiem Kościołowi udawało się zapobiegać tłumaczeniu tej Księgi na jakiekolwiek języki poza łaciną. Wielu sprzedało podobnie swoje mienie i poświęciło się nauczaniu Biblii w języku prostego ludu. Stali się znani jako „ubodzy z Lyonu”.

Działalność głoszenia podjęta przez laików rozzłościła duchowieństwo. Papież Aleksander III w roku 1179 zakazał grupie Walda wygłaszania kazań bez zgody miejscowego biskupa. Jak łatwo było przewidzieć, biskup Bellesmains z Lyonu odmówił wydania takiego pozwolenia. Według doniesień historycznych Waldo na ten zakaz odpowiedział duchownym słowami z Dziejów Apostolskich 5:29: „Więcej trzeba słuchać Boga, aniż ludzi” (Wujek).

Waldo i jego współwyznawcy nie zawiesili działalności. Dlatego w roku 1184 papież Lucjusz III wyklął ich, a biskup lyoński wypędził ich z terenu swej diecezji. Wynik był podobny do tego, co miało miejsce, gdy pierwsi chrześcijanie musieli opuścić Jeruzalem. Biblia powiada o nich: „Jednakże ci, którzy zostali rozproszeni, szli przez kraj, oznajmiając dobrą nowinę” (Dzieje 8:1-4).

Dysydenci z XII wieku znaleźli schronienie w Alpach i po całej południowej Francji, a przenosząc się z miejsca na miejsce, wszędzie nauczali Słowa Bożego. Niewątpliwie napotkali inne grupy duchowo przebudzonych osób, na przykład stronników Piotra z Bruys i Henryka z Lozanny. Przedostawszy się przez przełęcze alpejskie do północnych Włoch, zetknęli się w dolinach Piemontu i Lombardii z istniejącymi tam grupami dysydentów. Tych ludzi trzymających się ściśle Biblii, znanych potem w całej Europie jako waldensi, należy odróżniać od współczesnych im ugrupowań „heretyckich”, takich jak katarowie i albigensi, których doktryny opierały się bardziej na filozofii perskiej aniżeli na Piśmie Świętym. Doniesienia historyczne wskazują, że w początkach XIII wieku waldensi występowali nie tylko w południowej Francji i północnych Włoszech, ale również we Francji wschodniej i północnej, Flandrii, Niemczech, Austrii, a nawet w Czechach, gdzie podobno sam Waldo zmarł w 1217 roku.

W POSZUKIWANIU PRAWDY BIBLIJNEJ

Niezależnie od tego, czy Waldo był rzeczywiście założycielem ruchu waldensów, zasługą jego była inicjatywa przetłumaczenia Biblii z łaciny na miejscowe języki prostych ludzi, do których docierał sam lub przez swych współpracowników. A warto pamiętać, że działo się to jakieś 200 lat przed tym, zanim Wiklif przetłumaczył Biblię dla samodzielnie myślących osób mówiących po angielsku.

Pierwotni waldensi trzymali się mocno zasady, że Biblia jest jedynym źródłem prawdy religijnej. W świecie, który dopiero co wynurzał się z mrocznego średniowiecza, szukali tej prawdy po omacku. Najwyraźniej zrobili, co mogli, posiadając zaledwie po kilka ksiąg z hebrajskiej i greckiej części Pisma Świętego w języku, który znali i w którym potrafili czytać. Z pewnych zapisów wynika, że z takimi doktrynami, jak: trójca, nieśmiertelność duszy i ogień piekielny, nie zdołali się uporać.

Niemniej już najdawniejsi waldensi dostatecznie dobrze zrozumieli Biblię, by nie uznawać kultu wizerunków, przeistoczenia, chrztu niemowląt, czyśćca, adoracji Marii, modlitw do świętych, czczenia krzyża i relikwii, skruchy na łożu śmierci, spowiadania się kapłanom, mszy za zmarłych, indultów i odpustów papieskich, celibatu księży oraz posługiwania się orężem cielesnym. Odrzucali również wznoszenie imponujących, kosztownych gmachów kościelnych i uważali, że „Babilon Wielki, matka rozpustnic”, to Kościół rzymski, wobec czego zachęcali swoich słuchaczy, by z niego uciekali (Obj. 17:5; 18:4). I to wszystko pod koniec dwunastego oraz na początku trzynastego stulecia!

Pierwotni waldensi w ramach działalności głoszenia nauczali z Biblii, kładąc nacisk głównie na Kazanie na Górze i Modlitwę Wzorcową; wiedzieli więc, że treścią modlitw człowieka wierzącego i wszelkich jego starań ma być przede wszystkim Królestwo Boże (Mat. 6:10, 33). Obstawali przy tym, iż każdy chrześcijanin i każda chrześcijanka, posiadający wystarczającą wiedzę biblijną, są upoważnieni do głoszenia „dobrej nowiny”. Wierzyli ponadto, że Jezus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Ponieważ Jezus zmarł raz po wszystkie czasy, twierdzili, iż jego ofiary nie można odnawiać przy mszy celebrowanej przez księdza. Dawni waldensi obchodzili Pamiątkę śmierci Chrystusa raz w roku, używając jako symboli chleba i wina.

GŁOSZENIE SPROWADZA PRZEŚLADOWANIE

Waldensi tamtych czasów utrzymywali, że w celu wielbienia Boga niekoniecznie trzeba iść do kościoła. Spotykali się potajemnie w stodołach, prywatnych mieszkaniach i gdzie tylko mogli. Studiowali wtedy Biblię i szkolili nowych głosicieli, których potem wysyłali z bardziej doświadczonymi w kontaktach z mieszkańcami. Wędrowali tak po dwóch od gospodarstwa do gospodarstwa, a po miasteczkach i wsiach — od domu do domu. Pewien miarodajny słownik: Dictionnaire de Teologie Catholique (tom 15, kolumna 2591), w zasadzie nieprzychylny dla waldensów, podaje jednak: „Dzieci od najwcześniejszych lat uczono u nich Ewangelii i Listów. Kazania ich diakonów, starszych i biskupów składały się głównie z cytatów biblijnych”.

Inne dzieła podają, że waldensi słynęli z dobrej opinii, którą zawdzięczali rzetelnej pracy, wysokim miernikom moralnym i uczciwemu płaceniu podatków. Wykluczali ze swego grona zatwardziałych grzeszników. Ponadto nazwano ich „najstarszą i najbardziej gorliwą w głoszeniu Ewangelii spośród sekt średniowiecznych”.

Takimi byli ci bogobojni ludzie, ścigani przez swych religijnych prześladowców. Wielu z nich wręcz spalono na stosie. Niejeden padł ofiarą zaciekłej krucjaty, jaką zorganizował papież Innocenty III w roku 1209 przeciw katarom i albigensom w południowej Francji. Inni byli torturowani i mordowani w ramach osławionej Inkwizycji, którą rozpętano na południu Francji w 1229 roku. Niektórym waldensom powiodła się ucieczka do innych krajów, a część znalazła schronienie w wysoko położonych górskich dolinach Alp francuskich i włoskich, gdzie ich gminy przetrwały jeszcze całe wieki.

Z biegiem lat jednak odstąpili od szeregu nauk biblijnych, które odkryli Waldo lub inni, wczytując się w treść Pisma Świętego. Na początku XVI wieku waldensów wchłonęła reformacja protestancka. Pod koniec XVII wieku gotowi byli nawet chwytać za broń.

Niemniej pierwsi waldensi, choć nazywani „heretykami”, byli w rzeczywistości szczerymi poszukiwaczami prawdy i pionierami w tłumaczeniu Biblii, w nauczaniu jej i w propagowaniu prostego życia chrześcijańskiego. Prawdą jest, że nie zdołali uwolnić się od wszystkich błędnych doktryn fałszywej religii babilońskiej, ale najwyraźniej starali się żyć zgodnie z tą miarą wiedzy, jaką nabyli ze Słowa Bożego. Wielu wolało wybrać śmierć raczej niż wyprzeć się swych przekonań. Oczywiście tylko „Jehowa zna tych, którzy do Niego należą”. Zatem co się tyczy przyszłej nagrody życia wiecznego, tę sprawę możemy spokojnie pozostawić w Jego rękach (2 Tym. 2:19).

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij