BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w85/12 ss. 3-6
  • Jak wśród chrześcijan zanikło oczekiwanie

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Jak wśród chrześcijan zanikło oczekiwanie
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1985
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • JAK ZANIKŁO OCZEKIWANIE
  • OSTATECZNY CIOS
  • MROKI ŚREDNIOWIECZA
  • ROZUMOWANIE PROTESTANCKIE
  • OCZEKIWANIA WŚRÓD KATOLIKÓW
  • CHRZEŚCIJAŃSKA CZUJNOŚĆ NIE WYGASŁA
  • Szczęśliwi ci, których zastano na czuwaniu!
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1985
  • Początki wielkiego odstępstwa
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
  • Co się stało z chrześcijańską czujnością?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1985
  • Wciąż wyczekuj!
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2015
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1985
w85/12 ss. 3-6

Jak wśród chrześcijan zanikło oczekiwanie

JEZUS nakazał swym uczniom, aby ‛wciąż czuwali’, wypatrując jego obecności i nadejścia jego Królestwa (Marka 13:37). W Chrześcijańskich Pismach Greckich jest mnóstwo dowodów na to, że żyjący w I wieku jego naśladowcy właśnie tak postępowali. Niektórych nawet ogarnęło zniecierpliwienie (2 Tes. 2:1, 2). Z drugiej strony, aby zapobiec osłabieniu tego chrześcijańskiego oczekiwania, Paweł, Jakub, Piotr i Jan pisali listy, w których usilnie zachęcali braci do cierpliwego wyglądania „obecności” Chrystusa i „dnia Jehowy”, a zarazem zachowywania czujności duchowej (Hebr. 10:25, 37; Jak. 5:7, 8; 1 Piotra 4:7; 2 Piotra 3:1-15; 1 Jana 2:18, 28).

Historycy i teolodzy chrześcijaństwa przyznają to w swych opracowaniach. W obszernym Suplemencie do miarodajnego katolickiego leksykonu Dictionaire de la Bible czytamy: „Daremnie byłoby za wszelką cenę zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca, przebijającej z większości tekstów Nowego Testamentu. (...) We wczesnym chrystianizmie (...) oczekiwanie Paruzji [obecności] odgrywa istotną rolę i przewija się od początku do końca N[owego] T[estamentu]”.

Dlaczego jednak niektórzy teolodzy chrześcijaństwa mieliby „za wszelką cenę zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca” panującej wśród pierwszych chrześcijan? Zapewne po to, by usprawiedliwić stan letargu duchowego, który dziś ogarnął tylu rzekomych chrześcijan i ich przywódców duchowych. Jak do tego doszło?

JAK ZANIKŁO OCZEKIWANIE

Wygaśnięcie nastroju oczekiwania wśród chrześcijan było jednym ze skutków odstępstwa, które zaczęło się ujawniać, zanim jeszcze pomarli apostołowie Chrystusa. Apostoł Paweł ostrzegł, że za jego czasów odstępstwo w zborze chrześcijańskim ‛już działało’ (2 Tes. 2:3, 4, 7). Kilka lat później apostoł Piotr uprzedził swych duchowych braci, żeby się mieli na baczności przed „fałszywymi nauczycielami” i „szydercami”, którzy by mówili: „Gdzież jest ta obiecana jego obecność? Przecież od dnia, gdy nasi przodkowie zasnęli w śmierci, wszystko pozostaje dokładnie tak, jak było od początku stworzenia” (2 Piotra 2:1; 3:3, 4).

Ciekawe, że nastrój oczekiwania, którego słusznie należy się spodziewać u chrześcijan, przetrwał przez jakiś czas wśród ludzi uznających biblijną prawdę, iż obiecana obecność Jezusa będzie zwiastunem bliskości jego tysiącletnich rządów nad ziemią. Justyn Męczennik (zm. około 165 roku n.e.), Ireneusz (zm. około 202 roku n.e.) i Tertulian (zm. po 220 roku n.e.) — wszyscy wierzyli w tysiącletnie panowanie Chrystusa i zalecali wyczekiwanie końca obecnego złego systemu rzeczy.

W miarę upływu czasu i wzmagania się odstępstwa milenijną nadzieję na przeobrażenie naszej planety w ogólnoziemski Raj poddany Królestwu Chrystusa zaczęły wypierać wyimaginowane oczekiwania oparte na zaczerpniętym z filozofii greckiej poglądzie o wrodzonej ludzkiej nieśmiertelności. Nadzieję na Raj przesunięto z życia ziemskiego na życie w niebie, osiągalne po śmierci. W rezultacie chrześcijańskie oczekiwanie na paruzję, czyli obecność Chrystusa, oraz na przyjście jego Królestwa zanikło. „Po cóż wyczekiwać znaku obecności Chrystusa”, rozumowano, „skoro po śmierci będzie można połączyć się z nim w niebie?”

Zaniechanie czuwania skłoniło odstępców spośród chrześcijan do zorganizowania się w zhierarchizowany kościół, który już nie skupiał uwagi na przyszłej paruzji, czyli obecności Chrystusa, tylko na podporządkowaniu sobie wyznawców i w miarę możliwości również reszty świata. W The New Encyclopaedia Britannica powiedziano: „[Pozorne] opóźnienie się paruzji osłabiło panujący w pierwotnym kościele nastrój oczekiwania. W owym procesie deeschatologizacji [odchodzenia od nauki o „rzeczach ostatecznych”] zinstytucjonalizowany kościół w coraz większej mierze zastępował oczekiwane Królestwo Boże. Powstanie kościoła katolickiego jako hierarchicznej instytucji wiąże się bezpośrednio z zanikiem wyczekiwania”.

OSTATECZNY CIOS

„Ojcem” albo inaczej „doktorem” kościoła, który ostatecznie pogrzebał chrześcijańską potrzebę zachowywania czujności, był niewątpliwie Augustyn z Hipony (354-430 n.e.), który napisał w swym słynnym dziele „Państwo Boże”: „Obecny kościół na ziemi jest zarówno królestwem Chrystusa, jak i królestwem niebios”.

Pewien biblijny słownik encyklopedyczny (The New Bible Dictionary) wyjaśnia, jaki wpływ wywarł ten pogląd na teologię katolicką: „Znamienną cechą teologii rzymskokatolickiej jest utożsamienie królestwa Bożego z ziemskim Kościołem. Utożsamienie to nastąpiło w głównej mierze pod wpływem Augustyna. Chrystus staje się Królem królestwa Bożego poprzez hierarchię kościelną. Domena tego królestwa rozciąga się tak daleko, jak daleko sięga władza i autorytet kościoła. Królestwo niebios rozprzestrzenia się przez posłannictwo i ekspansję Kościoła w świecie”.

W ten sposób odsunięto na bok wszelką potrzebę ‛ciągłego czuwania’ i wypatrywania znaku wskazującego na bliskość Królestwa Bożego. Potwierdza to profesor E. W. Benz, pisząc w The New Encyclopaedia Britannica: „[Augustyn] całkowicie odwrócił uwagę od pierwotnego wyczekiwania na bliski koniec twierdząc, iż Królestwo Boże rozpoczęło panowanie na świecie z chwilą ustanowienia kościoła; kościół jest historycznym przedstawicielem Królestwa Bożego na ziemi. Według Augustyna pierwsze zmartwychwstanie ustawicznie dokonuje się w kościele poprzez sakrament chrztu, dzięki któremu wierni zostają wprowadzeni do Królestwa Bożego”.

Augustyn spowodował również, że w chrześcijaństwie ostatecznie porzucono biblijną nadzieję na tysiącletnie panowanie Chrystusa, które ma przywrócić na ziemi Raj (Obj. 20:1-3, 6; 21:1-5). The Catholic Encyclopedia przyznaje: „Św. Augustyn doszedł w końcu do przekonania, że nie będzie żadnego millennium. (...) Tysiącletni sabat po sześciu tysiącach lat historii to całe życie wieczne; innymi słowy, liczba tysiąc jest wyrazem doskonałości”. W Macropaedia Britannica (1977) powiedziano: „Millennium stało się dla niego [Augustyna] stanem duchowym, w którym kościół znalazł się jako zbiorowość w dniu Pięćdziesiątnicy. (...) Nie spodziewano się żadnego bliskiego, nadprzyrodzonego wkroczenia w dzieje świata”. Tym sposobem modlitwa: „Niech nadejdzie Twoje Królestwo” straciła dla katolików wszelki sens.

MROKI ŚREDNIOWIECZA

Wykładnia podana przez Augustyna „stała się w średniowieczu nauką ogólnie obowiązującą”. Doprowadziło to do niebywałego zaniku chrześcijańskiego oczekiwania. W związku z tym czytamy: „W średniowiecznym chrześcijaństwie nowotestamentowa eschatologia została wbudowana w system dogmatyczny, którego podstawą filozoficzną był najpierw platonizm [stworzony przez greckiego filozofa Platona], a potem na zachodzie arystotelizm [doktryna greckiego filozofa Arystotelesa]. Tradycyjne poglądy na paruzję, zmartwychwstanie i tym podobne połączono z greckimi pojęciami duszy i jej nieśmiertelności. (...) W średniowiecznym chrześcijaństwie (...) [zostało] niewiele miejsca dla pasji eschatologicznych. Niemniej one nie wygasły; były wciąż żywe w pewnych ruchach heretyckich” (Encyclopaedia Britannica, 1970).

Kościół rzymskokatolicki wypowiada się lekceważąco o takich „ruchach heretyckich”, nazywając je „sektami millenarystycznymi”. Jego historycy pogardliwie mówią o „panice roku tysięcznego”. Kto jednak był winien temu, że wielu prostych ludzi obawiało się, iż w 1000 roku nastąpi koniec świata? „Panika” ta była bezpośrednim następstwem krzewienia teologii katolickiego „świętego” Augustyna. Twierdził on, że Szatan został związany podczas pierwszego przyjścia Chrystusa. Ponieważ z Księgi Objawienia 20:3, 7, 8 wynika, iż Diabeł ma być obezwładniony na tysiąc lat, a później „wyjdzie, by omamić narody” (Biblia Tysiąclecia), więc nic dziwnego, że niektórzy ludzie w X wieku n.e. bali się tego, co może przynieść rok tysięczny.

Oczywiście Kościół rzymskokatolicki oficjalnie potępił tę „panikę”, podobnie zresztą jak przepowiednie opata cystersów Joachima z Fiore, według którego koniec ery chrześcijańskiej miał nastać w roku 1260. W końcu w 1516 roku na Soborze Laterańskim V papież Leon X formalnie zakazał wszystkim katolikom przepowiadać, kiedy ma nadejść Antychryst i Sąd Ostateczny. Naruszenie tego prawa karano ekskomuniką!

ROZUMOWANIE PROTESTANCKIE

Teoretycznie rzecz biorąc szesnastowieczna reformacja, która miała oznaczać nawrót do Biblii, powinna była na nowo wzniecić wśród chrześcijan nastrój oczekiwania. Przez pewien czas istotnie tak było. Niemniej zarówno pod tym względem, jak zresztą pod wieloma innymi, reformacja zawiodła. Nie była powrotem do prawdziwego biblijnego chrystianizmu. Zrodzone przez nią kościoły protestanckie szybko zatraciły chrześcijańską czujność i poszły na ugodę z tym światem.

Czytamy o tym: „Kościoły powstałe w wyniku reformacji wkrótce przekształciły się w zinstytucjonalizowane kościoły terytorialne [narodowe], co z kolei stłumiło wszelkie oczekiwania na czas końca i w rezultacie nauka o ‛rzeczach ostatecznych’ stała się tylko dodatkiem do dogmatyki”. „Eschatologia nie mogła się rozwinąć w warunkach religijnego liberalizmu, który powstał pod koniec XVIII i w ciągu XIX stulecia, zwłaszcza wśród protestantów i Żydów. Uważano ją za niewybredną, prymitywną i sztuczną pozostałość tradycyjnej religii, która była nie do przyjęcia w dobie oświecenia. Większość pojęć eschatologicznych zupełnie zarzucono, sprowadzając kwestię ludzkiego przeznaczenia jedynie do wiecznego bytowania duszy po śmierci. Inni teolodzy próbowali ujmować oczekiwanie na Królestwo Boże w kategoriach etycznych, pseudomistycznych lub społecznych” (Encyclopaedia Britannica).

Zamiast więc pomóc chrześcijanom, by ‛wciąż czuwali’, wypatrując obecności Chrystusa i przyjścia Królestwa Bożego, teolodzy protestanccy odsunęli na bok potrzebę zachowania prawdziwie chrześcijańskiej czujności. Wielu z nich „w coraz większym zakresie zaczęło pojmować królestwo Boże (...) w sensie indywidualnym jako panowanie łaski i pokoju w sercach ludzkich”. Dla innych „przyjście królestwa to zwycięski pochód sprawiedliwości społecznej i ogólnego postępu”. (The New Bible Dictionary, opracowanie protestanckie).

OCZEKIWANIA WŚRÓD KATOLIKÓW

Katolicy powinni przynajmniej teoretycznie być czujni duchowo i wypatrywać obecności Chrystusa. Chociaż teologia Augustyna położyła kres nadziei milenijnej i oczekiwaniom na Królestwo, to jednak do dogmatów Kościoła katolickiego zalicza się jeszcze chrześcijański obowiązek wypatrywania powrotu Chrystusa. Na przykład w liście rozesłanym przez watykańską Kongregację Doktryny Wiary do biskupów katolickich na całym świecie, zatwierdzonym przez papieża Jana Pawła II i opatrzonym datą 17 maja 1979 roku, czytamy: „Zgodnie z Pismem Świętym Kościół oczekuje ‛chwalebnego objawienia się naszego Pana Jezusa Chrystusa’”.

Taka jest w teorii nauka Kościoła rzymskokatolickiego. A jak to wygląda w praktyce? Jak często przeciętny katolik słyszy swego księdza głoszącego potrzebę wypatrywania obecności Chrystusa i Królestwa Bożego? Jest rzeczą interesującą, iż zasadniczym celem wyżej cytowanego listu kurii rzymskiej było „ugruntowanie wiary chrześcijan w sprawach podawanych w wątpliwość”. Dlaczego jednak rzekomi chrześcijanie w ogóle kwestionują powrót Chrystusa? Czyżby odpowiedzi na to należało szukać w poniższych twierdzeniach, zaczerpniętych z The New Encyclopaedia Britannica? Oto one: „Kościół długo zaniedbywał nauki o rzeczach ostatecznych”. „Od czasu reformacji Kościół rzymski jest całkowicie odporny na wpływ ruchów eschatologicznych”.

CHRZEŚCIJAŃSKA CZUJNOŚĆ NIE WYGASŁA

Nastrój chrześcijańskiego oczekiwania zanikł w kościołach chrześcijaństwa, ponieważ porzuciły czyste prawdy biblijne i poszły za grecką filozofią oraz teologią „świętego” Augustyna. Z następnych artykułów dowiemy się, że prawdziwi słudzy Boży zawsze żyli w oczekiwaniu na obecność Chrystusa oraz że w dzisiejszych czasach istnieje lud, który w ciągu wielu lat dowiódł swej chrześcijańskiej czujności i odkrył na nowo wspaniałą nadzieję, którą ty też możesz żywić. Zechciej je przeczytać, a potem poproś kogoś ze Świadków Jehowy, aby ci pomógł wypatrywać spełnienia się tej biblijnej nadziei.

[Napis na stronie 3]

„Daremnie byłoby (...) zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca, przebijającej z większości tekstów Nowego Testamentu”

[Ilustracja na stronie 4]

Augustyn utrzymywał, że kościół na ziemi jest Królestwem Chrystusa

[Ilustracja na stronie 5]

Papież Leon X zakazał wszystkim katolikom przepowiadać, kiedy nadejdzie Sąd Ostateczny

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij