Słowa uznania — ale dlaczego je odwołano?
W LISTOPADZIE 1985 roku podczas konferencji biskupów włoskich odbytej w Bolonii Kościół katolicki rozpoczął kampanię przeciw Świadkom Jehowy. W trakcie obrad, które przebiegały pod hasłem: „Chrystus naszym Bogiem i naszą nadzieją — Chrześcijanie a Świadkowie Jehowy”, ksiądz Giovanni Marinelli zarzucił Świadkom, że stanowią „zagrożenie dla religii i społeczeństwa”. Nawiązując do faktu, że liczba Świadków Jehowy we Włoszech gwałtownie rośnie, gdyż przyłącza się do nich wielu katolików, oskarżył ich, iż są jak ‛wirus opanowujący najbardziej narażonych’.
Wszystkim włoskim diecezjom i parafiom katolickim polecono czynnie przeciwstawiać się Świadkom Jehowy. W jaki sposób? W każdym mieście mają zostać utworzone grupy, które by „interesowały się” ich działalnością, aby „otworzyć oczy naszym wiernym”.
Jak się powiodła ta mobilizacja wymierzona w Świadków Jehowy? W liście opublikowanym na łamach gazety parafialnej z miejscowości Piario pewien ksiądz napisał: „Osobiście lubię Świadków Jehowy; mówię o tym zupełnie otwarcie. Macie oczywiście prawo do odmiennego zdania o nich, a nawet możecie mnie ekskomunikować. (...) Ci z nich, których znam, zachowują się nienagannie, są uprzejmi (...) [i] mówią niezwykle przekonywająco. Kiedyż zrozumiemy, że prawdę należy przedstawiać w sposób ujmujący i że ci, co ją głoszą, nie muszą tego robić bez przekonania, cuchnąc przy tym oraz będąc niechlujnie ubrani i rozczochrani?
„Ponadto Świadkowie Jehowy przychodzą w odwiedziny do twego domu. Jesteś u siebie, znajdujesz się więc w korzystniejszym położeniu. (...) Możesz sięgnąć po własną Biblię, zdjąć ją (...) z półki i sprawdzić, czy werset został przytoczony prawidłowo, uchwycić jego istotne znaczenie i tak dalej.
„Niech mi też będzie wolno powiedzieć, że Świadkowie Jehowy podbili mnie tym, iż czują się osobiście ‛powołani’ (...) do służby kaznodziejskiej. Jest to zadanie, o którym od dawna zapomnieliśmy, co wyrządziło nieobliczalne szkody naszej ewangelizacji. ‛Jakże usłyszą, jeśli nie ma ogłaszającego?’ Sądzę, że Świadkom Jehowy trudno byłoby coś zarzucić, jeśli chodzi nie tylko o ich życie rodzinne, pracę i wypoczynek, ale także o to, jak sami studiują swoje wierzenia oraz pomagają je innym zrozumieć. A już szczególne uznanie mam dla ich pogrzebów. Wystarczy je porównać z naszymi, katolickimi pogrzebami, na których jedynie umarły zachowuje się cicho i nikt nie trzyma w rękach Biblii, żeby śledzić odczytywane fragmenty. (...) Jakaż jasność wypowiedzi! Cóż za modlitwy! Jaka wiara! Jaki spokój! Kto wie, czy zdołam się oprzeć pokusie, by uzupełnić swój testament takim zdaniem: ‛Chcę być pochowany przez Świadków Jehowy’. Kto wie!
„Rozmowę rozpoczynają zawsze w bardzo stosowny sposób. Dobrze rozumiem zarzuty, jakie otwarcie podnoszą — być może dlatego, że sam jestem rozgoryczony i niezadowolony. ‛Świat, w którym żyjemy’, mówią, ‛jest pełen przemocy i niemoralności’. Czy chcielibyście spróbować im wykazać, że nie mają racji? Bo ja nie. (...) ‛Kościół katolicki, będący jedną z najbardziej rozpowszechnionych i najstarszych religii, ponosi główną odpowiedzialność za to znikczemnienie’. Czy zaprotestujecie, bo jesteście innego zdania? Ja nie. Mili ludzie, dobrze ułożeni, (...) oddani Bogu. Odwaga Świadków Jehowy idzie w parze z logiką. Kończą słowami: ‛Opuśćcie więc swoje kościoły i przyłączcie się do nas’.
„Wiem, jak czułbym się rozdarty, gdybym się wyrzekł religii, którą wyssałem z mlekiem matki, a przyjął inną. Dlaczego jednak nie zdecydować się na taki krok, jeśli za tym przemawiają rozumne argumenty? Kiedy się nad tym zastanowić, zmiana religii zgoła nie jest czymś upokarzającym. Odejście od religii byłoby poniżające, gdyby się miało potem uczucie pustki, gdyby ktoś odciął kotwicę i zaczął dryfować bez celu. Ale może myślę, że moja bielizna jest biała, bo nie widziałem twojej? Mądrzej chyba byłoby wybrać lepszy proszek do prania, taki, po którym biel bywa jeszcze bielsza! Misjonarze dążą do jednego jedynego celu: Chcą skłonić ludzi do tego, by zmienili religię. (...) Dlaczego nie miałbym przejść na inną religię, gdyby nakazywało mi to sumienie? Gdyby jej głosiciel mnie przekonał? Gdyby za tym przemawiał rozsądek? Jeżeli religia Świadków Jehowy jest lepsza (...), przyłączę się do nich. (...) Chcę wiedzieć, czy Świadkowie Jehowy mają rację”.
Na zakończenie ów ksiądz podkreślił, że okoliczność, iż Świadkowie wymawiając imię Boże mówią Jehowa, a nie Jahwe, bynajmniej nie pomniejsza jego sympatii dla nich. Dlaczego? „Są przecież Świadkami Boga i to się liczy!”
Postscriptum: List ten najwidoczniej rozpętał burzę na wyższych szczeblach hierarchii kościelnej. W późniejszym wydaniu owej gazety parafialnej autor odwołał swe wypowiedzi na temat Świadków Jehowy.