BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w87/10 ss. 24-26
  • Służba pionierska zawładnęła moim życiem

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Służba pionierska zawładnęła moim życiem
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • ZMIANA MISJI
  • DUCH PIONIERSKI W RODZINIE
  • NIEZAPOMNIANY ROK 1914
  • W PODRÓŻACH Z DOBRĄ NOWINĄ
  • TRWANIE W SŁUŻBIE PIONIERSKIEJ
  • ‛Szukanie najpierw Królestwa’
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
  • Podążanie całą duszą drogą życia
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1976
  • Czy przyjmiesz zaproszenie do służby pionierskiej?
    Służba Królestwa — 1972
  • Pionierzy przysparzają i doznają błogosławieństw
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1994
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
w87/10 ss. 24-26

Służba pionierska zawładnęła moim życiem

opowiada Arthur Gustavsson

PRAWDA ze słowa Bożego dotarła do moich rodziców, Freda i Amandy Gustavsson, wysoko w pokrytych śniegiem Himalajach. Był rok 1903 i znajdowałem się wtedy w łonie matki. Co robili z ojcem tak daleko od Szwecji, swego rodzinnego kraju?

W roku 1880 moi rodzice wyemigrowali ze Szwecji do USA. Oboje byli głęboko wierzący i wstąpili do Skandynawskiego Stowarzyszenia Misyjnego w Chicago. Po odbyciu przeszkolenia zostali wysłani jako misjonarze do Baltistanu na samej północy dzisiejszego Pakistanu. Wkrótce jednak stwierdzili, że nawracanie wyznawców islamu na chrześcijaństwo to bardzo trudne zadanie. Sami zaczęli wątpić w to, czy Bóg naprawdę mógłby być tak okrutny, by tych serdecznych, gościnnych ludzi skazać na męki w piekle, jeśli się nie nawrócą. Nie zdawali sobie sprawy, że wszystko to przygotowywało ich umysły na coś lepszego.

W odpowiednim momencie otrzymali od przyjaciela ze Stanów Zjednoczonych książkę, która całkowicie zmieniła ich sposób myślenia. Napisał ją Charles T. Russell, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, a tytuł jej brzmiał Boski Plan Wieków. Przeczytali ją i łuski spadły im z oczu. Zrozumieli dokładnie, że zapłatą za grzech jest śmierć, a nie wieczne męki (Rzym. 6:23). Mogli teraz przekazywać ludziom radosną wieść, że Królestwo Boże przeobrazi ziemię w raj.

ZMIANA MISJI

Mniej więcej w tym czasie przyszedłem na świat w miejscowości Shigar. Nieco później urodziła się moja siostra Mirjam. Rodzice postanowili głosić nowo poznaną prawdę pod kierownictwem Towarzystwa Strażnica. W 1908 roku okoliczności zmusiły ich jednak do powrotu do Szwecji. Tam w Göteborgu zaczęli głosić ‛dobrą nowinę o Królestwie’ w charakterze kolporterów, jak nazywano wtedy kaznodziejów pełnoczasowych (Mat. 24:14). W ciągu pierwszych 10 lat trzykrotnie obeszli całe miasto, głosząc od domu do domu. Wiele ludzi przyjmowało prawdę.

Przypominam sobie panią Hannę Gunnarsson, która bardzo się oburzyła, gdy ojciec powiedział, że Biblia nie uczy, jakoby człowiek miał duszę nieśmiertelną. Krzyknęła wtedy: „Jeśli nie mamy duszy nieśmiertelnej, to lepiej zaraz skoczyć do rzeki i się utopić!” Ojciec roześmiał się życzliwie i dał jej broszurę pt. What Say the Scriptures About Hell? (Co Pismo Święte mówi o piekle?). Kobieta ta została później Świadkiem Jehowy razem ze swymi córkami. Nauczyłem się z tego nie dawać się wytrącić z równowagi wypowiedziami ludzi.

Kiedy miałem 10 lat, do Göteborga przyjechał brat Rutherford, aby wygłosić przemówienie publiczne pod tytułem: „Gdzie są umarli?” W trakcie swego wystąpienia zaproponował 1000 dolarów każdemu, kto potrafiłby udowodnić, że człowiek ma duszę nieśmiertelną. Nikt nie podjął tego wyzwania.

DUCH PIONIERSKI W RODZINIE

Dzięki dobremu przykładowi rodziców już w młodych latach udzielił mi się duch pionierski i zacząłem brać udział w służbie kaznodziejskiej. Ojciec dawał mi do roznoszenia ulotki zapowiadające przemówienia publiczne. Lubiłem to robić i nawet miałem w związku z tym kilka przygód. Pewnego dnia wstąpiłem do mojej nauczycielki, aby ją zaprosić na wykład. Szorstko odmówiła przyjęcia ulotki. Byłem tak zaskoczony, że aż się potknąłem i spadłem ze schodów. Miałem jednak nauczkę, żeby być bardziej realistycznym. Ludzie nie zawsze są tacy, jakimi chcemy ich widzieć.

Nasz dom stał się w pewnym sensie domem pionierskim, w którym każdy robił to, co do niego należało. Oboje z Mirjam zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważna jest działalność głoszenia, którą zajmowali się rodzice. Toteż często po przyjściu ze szkoły sami sprzątaliśmy cały dom.

W wieku 16 lat oddałem się Jehowie, by spełniać Jego wolę, i w 1919 roku zostałem ochrzczony na kongresie w Örebro. W rok później zaproszono mnie, bym się przyłączył do grupki 8 braci usługujących w biurze oddziału Towarzystwa Strażnica w Szwecji. Lata pracy w oddziale stały się dla mnie fundamentem zdyscyplinowanego i uporządkowanego życia w służbie Jehowy.

NIEZAPOMNIANY ROK 1914

Już szereg lat przed rokiem 1914 Badacze Pisma Świętego, jak nas wtedy nazywano, oczekiwali, że przyniesie on coś szczególnego. Ponieważ wskazywały na niego proroctwa biblijne, spodziewaliśmy się niezwykłych wydarzeń. Dobrze pamiętam niedzielę 2 sierpnia 1914 roku. Ojciec akurat prowadził zebranie w Göteborgu, gdy z zewnątrz usłyszeliśmy wołanie gazeciarza: „Pożoga ogarnia świat!” Bracia w sali zaczęli spoglądać po sobie. Zaczęły się dziać niektóre rzeczy zapowiadane przez nas w związku z rokiem 1914.

Rok ten okazał się też znamienny dla Johana Severina Peterssona. Jego siostra Ida zostawiła mu wcześniej trzy książki brata Russella. Uznał je jednak za niebezpieczne i spalił. Ida dowiedziała się o tym, ale nie dała za wygraną i pożyczyła mu trzy następne. Tym razem zamknął je na klucz w szufladzie.

Potem nadszedł rok 1914 i wybuchła wojna. Johan słyszał, że w jego książkach jest mowa o tej dacie. Z ciekawości sięgnął do szuflady, wyjął je i przeczytał. Otworzyło mu to oczy na prawdę zawartą w Biblii i w rezultacie również został Badaczem Pisma Świętego. W roku 1917 dał się ochrzcić, a rok później uczyniła to jego córka Rosa. W 1928 roku została moją ukochaną żoną i towarzyszką życia w służbie Jehowy.

W PODRÓŻACH Z DOBRĄ NOWINĄ

Kiedy się ożeniłem, opuściłem biuro oddziału i nasz miodowy miesiąc spędziliśmy w służbie pionierskiej! W tym pierwszym miesiącu naszego pożycia małżeńskiego rozpowszechniliśmy 4000 egzemplarzy broszury Wolność dla ludów.

Już po kilku miesiącach zapytano mnie, czy nie chciałbym usługiwać w charakterze podróżującego kierownika służby, co odpowiadało roli dzisiejszego nadzorcy obwodu. Praca ta polegała na odwiedzaniu zborów w całej Szwecji, a później także w Norwegii. Nie przewidywano wówczas, by w takie podróże zabierać żonę. Musiałem przebywać poza domem po sześć lub siedem tygodni z kilkudniową przerwą między wyjazdami! Byliśmy jednak gotowi do ponoszenia ofiar i pełniłem tę służbę 14 lat.

A co przez ten czas robiła Rosa? Razem z moją siostrą były pionierkami w Hälsingborgu (Szwecja). Teren był rozległy i żeby go opracować, musiały dużo jeździć na rowerach. Ale niech sama o tym opowie.

„W latach trzydziestych pełniło się służbę pionierską zupełnie inaczej niż obecnie. Zazwyczaj na tydzień lub dwa wynajmowałyśmy z Mirjam mały pokój i opracowywałyśmy pobliskie miejscowości. Potem z całym naszym bagażem — odzieżą, naczyniami i kartonami książek, przenosiłyśmy się na rowerach gdzie indziej. Musiał to być naprawdę niecodzienny widok!

„Nie zawsze łatwo było znaleźć nocleg. Pewnego dnia, gdy pracowałyśmy oddzielnie, spotkałam się z Mirjam wieczorem około godziny 20.

„Pojechałyśmy rowerami do następnej farmy, gdzie było widać światło. Kiedy jednak rozpoznałyśmy dom, miny nam zrzedły, bo podczas poprzednich odwiedzin jego mieszkańcy okazali się bardzo przeciwni. Mirjam z wahaniem podeszła do drzwi i zapytała o nocleg. Ku naszemu zaskoczeniu i uldze gospodyni poprosiła, abyśmy weszły i usiadły. Po chwili zaproszono nas do najlepszego pokoju, gdzie czekał stół zastawiony najwyborniejszymi potrawami. Nie wierzyłyśmy własnym oczom! Po jedzeniu zaprowadzono nas do sypialni, gdzie łóżka były zasłane najlepszą pościelą. Nie umiałyśmy sobie wytłumaczyć takiej zmiany nastawienia.

„Następnego dnia rano dano nam śniadanie. Kiedy chciałyśmy zapłacić, odmówiono przyjęcia pieniędzy. Zapytałyśmy gospodarzy, czy możemy im zostawić w prezencie książkę Wyzwolenie. ‛O tak, chętnie weźmiemy taką książkę’, padła odpowiedź. ‛Sąsiadka mówiła nam, że otrzymała ją od was, gdy byłyście u niej, i że bardzo jej się spodobała’.

„Przeżycie to nauczyło nas, że nigdy nie wiadomo, co wyniknie z wręczenia komuś nawet jednego egzemplarza literatury biblijnej”.

TRWANIE W SŁUŻBIE PIONIERSKIEJ

W roku 1942 wstrzymano chwilowo pracę nadzorcy podróżującego, mogliśmy więc wrócić z Rosą do wspólnej służby pionierskiej. Później zachorował jej ojciec i musieliśmy przerwać służbę pełnoczasową, żeby się nim zaopiekować. Kiedy jednak okoliczności na to pozwoliły, bezzwłocznie podjęliśmy na nowo tę ulubioną działalność. Czuliśmy się znowu w swoim żywiole. Po powrocie do domu z intensywnego, całodziennego głoszenia często mawialiśmy: „Służba pionierska jest warta ponoszenia wszelkich ofiar i trudów”.

Oczywiście w naszej pracy nie dało się uniknąć sprzeciwu. Z niektórych domów wyrzucano nas brutalnie przy akompaniamencie drwin i urągania. Było tak najczęściej dlatego, że gospodarz nie rozumiał celu naszej wizyty. Niekiedy wyraźnie potem żałował swego zachowania. Pewna kobieta opowiedziała sąsiadce, jak źle obeszła się z głosicielką (chodziło o moją żonę), która ku jej zdziwieniu nie odpłaciła jej tą samą monetą, lecz spokojnie odeszła. Kiedy Rosa ponownie zaszła do tego domu, gospodyni uściskała ją i serdecznie przeprosiła. Wyraziła nawet gotowość przyjęcia literatury.

Od wielu lat pełnimy teraz służbę pionierską na zachodzie Szwecji, współpracując ze zborem Świadków Jehowy w Svenljunga. Na starość nie mamy już tej werwy, co w latach młodzieńczych, ale cieszymy się, że w dalszym ciągu możemy być pionierami. Mam już za sobą 55 lat służby pełnoczasowej, a żona 48. Nie żyjemy jednak samymi wspomnieniami, choć i one sprawiają nam wiele radości. Bez względu na to, ile się ma lat, trzeba stale patrzeć w przyszłość. Szczerze pragniemy wiernie i pokornie chodzić z naszym Bogiem, Jehową, aby w końcu dostąpić cudownych błogosławieństw Jego Królestwa, o którym głosimy pełnoczasowo już tyle lat (Mich. 6:8).

[Ilustracja na stronie 25]

Oboje z żoną spędziliśmy razem w służbie Jehowy 58 lat

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij