Mówienie w ‛jednym duchu’ o naszej służbie Bożej
Zapewne mieliście już sposobność przeczytania Strażnicy 9/XCVII i zapoznaliście się z podaną w niej informacją dotyczącą znaczenia takich wyrażeń greckich, jak dia’konos i diakoni’a. Jaki wpływ to oparte na Biblii wyjaśnienie będzie teraz mieć na naszą służbę Bożą?
W zasadzie w niczym nie zmienia ono naszej służby dla Boga. Informacje zawarte w tych artykułach Strażnicy pomagają nam tylko zobaczyć tę służbę w nieco jaśniejszym świetle i pogłębiają nasze docenianie dla niej. Pomagają nam lepiej zrozumieć sens pewnych wyrażeń występujących w Biblii i używać ich zgodnie z ich pierwotnym znaczeniem oraz uwypuklają subtelne odcienie znaczeniowe pewnych pojęć. Dzięki tym informacjom będziemy mogli uniknąć nieporozumień w rozmowach z ludźmi ze świata, powstających wskutek używania wyrażeń, które we współczesnym języku mają na ogół inne znaczenie. I w końcu przyczynią się do tego, że wszyscy na całym świecie, bez względu na to, jakim językiem mówimy, będziemy „jednego ducha”, osiągając w naszych myślach i mowie jeszcze większe ujednolicenie oparte na Piśmie Świętym. — 1 Kor. 1:10.
Jak to już zauważyliście, miesięcznik, który przez wiele lat nosił tytuł Służba Królestwa, od kwietnia tego roku nazywa się Naszą Służbą Królestwa. W języku angielskim tytuł Kingdom Ministry został zmieniony na Our Kingdom Service, co lepiej oddaje sens greckiego słowa diakoni’a. Zmiana ta nastąpiła tylko w kilku językach: angielskim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim i włoskim. Dlaczego? Ponieważ w pozostałych językach, w których wychodzi ta publikacja, miała ona już w tytule odpowiednik słowa „service” (polskie: służba). Było tak dlatego, że w tych językach nie ma dokładnego odpowiednika angielskiego słowa „ministry”. Nowa nazwa angielska będzie więc teraz ściślej odpowiadać tytułowi tej publikacji na całym świecie.
W marcowym wydaniu Służby Królestwa z br. na stronie 6 podano „Zalecenia do szkoły teokratycznej”. Od tej pory szkoła nie nazywa się już „Teokratyczną Szkołą Służby Kaznodziejskiej”, tylko po prostu „szkołą teokratyczną”.
Nazwa „Szkoła Służby Królestwa” pozostaje bez zmian. Zaprasza się do niej starszych, a więc ludzi, na których, praktycznie biorąc, ‛włożono ręce’ i wyznaczono ich przez to do specjalnej służby w zborze (Dzieje 13:2, 3; 1 Tym. 4:14; 5:22). Dlatego nazwa tej szkoły nadal jest stosowna.
UŻYWANIE SŁOWA KAZNODZIEJA (ANG. „MINISTER”) W SŁUŻBIE POLOWEJ
W krajach, które mają w swoim języku wyraz będący odpowiednikiem angielskiego słowa „minister”, nasi bracia uznali za słuszne nie posługiwać się tym wyrażeniem. Na przykład w większości krajów Ameryki Łacińskiej przeważa ludność katolicka. Ponieważ w języku hiszpańskim i portugalskim słowo „ministro” oznacza zazwyczaj duchownego protestanckiego lub ewangelickiego, katolicy mogą nabrać uprzedzenia do głosiciela Królestwa, który by się przedstawiał tym określeniem.
Nawet w Grecji, gdzie została spisana część Chrześcijańskich Pism Greckich, gdy świadek Jehowy odwiedza ludzi w ich domach, nigdy nie przedstawia się jako dia’konos. Dlaczego? Ponieważ wziętoby go za „diakona” jakiegoś kościoła, gdyż takie znaczenie ma dzisiaj to słowo w Grecji.
A jak się zapatrywać na używanie w naszej pracy słowa „kaznodzieja”? Czy ludzie, którym przekazujemy dobrą nowinę o Królestwie, właściwie nas zrozumieją, gdy będziemy nazywać siebie kaznodziejami? Czy nie pobudzi ich to do zadawania pytań (zwłaszcza gdy się tak przedstawi kobieta albo młodociany), które w innym wypadku by się im nie nasunęły? Czy przedstawienie się w ten sposób przyczyni się do otworzenia umysłów i serc tych ludzi na orędzie, które im zanosimy? Zastanowienie się nad tymi pytaniami pomoże nam zorientować się, co w tym wypadku byłoby najstosowniejsze.
Powinniśmy też wziąć pod uwagę słowa apostoła Pawła, który mówi, jakie wysiłki podejmował, żeby dotrzeć z prawdą do ludzi. W Liście 1 do Koryntian 9:20-23 (NP) czytamy: „I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać. Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu”.
Czy podczas rozmowy z ludźmi w ich mieszkaniach nie chcielibyśmy, żeby widzieli w nas przede wszystkim bliźnich, którzy się interesują nimi i ich pomyślnością? Zauważą wtedy, że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak oni, a to może ich zachęcić do swobodnego wypowiadania się w naszej obecności. A gdybyśmy się przedstawiali jako kaznodzieje, czy ludzie nie odnosiliby wrażenia, że chcemy się nad nich wynosić, jak byśmy się uważali za wyżej stojących? Jak wiadomo, w świecie duchowni, których nazywają kaznodziejami, traktują to określenie jako tytuł, który ma im zjednać większe poważanie i w szczególny sposób wyróżniać ich i wyodrębniać spośród reszty trzody w parafii. Dlatego powinniśmy uwzględniać i tę okoliczność, gdy chcemy stwierdzić, czy rzeczywiście byłoby korzystne, gdybyśmy na swoim terenie przy wydawaniu świadectwa przedstawiali się jako kaznodzieje, czy też lepiej byłoby przedstawiać się w inny sposób.
„Zamianowanym” lub „ordynowanym” według przyjętego obecnie znaczenia tego terminu nie jest ten, kto został chrześcijańskim uczniem w chwili chrztu. Ordynacja oznacza zamianowanie względnie „wyznaczenie” do pełnienia szczególnej służby, do usługiwania innym chrześcijańskim uczniom w zborze. Wyrażenie ordynacja odnosi się głównie do tych, którzy wykonują w obrębie zboru pracę pasterską, chociaż greckie słowo dia’konos, oddawane często przez sługa, odnosi się także do sług pomocniczych.
Jak już wspomniano, na tych którzy służą w charakterze starszych lub sług pomocniczych, ‛włożono ręce’ w tym sensie, że zamianowano ich do pełnienia specjalnej służby w zborze (1 Tym. 3:1-10, 12, 13; 5:22). Można ich uważać za „ordynowanych” w takim znaczeniu, w jakim to słowo jest obecnie w użyciu. Nie uważamy ich za jakąś klasę „duchownych” a więc za górujących nad resztą zboru, jak gdyby reszta zboru była „laikami”. Są raczej w zborze zamianowanymi sługami, którym powierzono pewne zadania, aby pracowali dla dobra zboru, dbając o jego pomyślność. Chociaż więc wszyscy ochrzczeni chrześcijanie są sługami Bożymi, to jednak nie wszystkim w zborze powierzono takie zadania bądź stanowiska służbowe.
Dla unaocznienia wchodzącej tu w grę zasady rozważmy, w jakim sensie członkowie zboru nauczają. Słowo Boże zobowiązuje wszystkich chrześcijańskich rodziców, żeby pouczali swe dzieci (Efez. 6:4). Starsze kobiety winny „uczyć innych dobrego”, „pouczając młode kobiety” (Tyt. 2:3, 4). A wszyscy chrześcijanie służą jako „światła na świecie”, co oznacza, że muszą pouczać ludzi ze świata, którzy chcą się dowiedzieć o zamierzeniu Bożym, jak to właśnie czynimy w naszej działalności prowadzenia studiów biblijnych (Filip. 2:15, NP). Tak więc wszyscy słudzy Boży są zapraszani, żeby nauczali. Czy to jednak znaczy, że wszystkich można nazywać w zborze „nauczycielami” lub że powinno się ich uważać za „ordynowanych” nauczycieli?
Jak już wiemy, nie jest tak. Uczeń Jakub mówi bowiem w Jakuba 3:1 (NP): „Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok”. Jakub mówi tu o nauczycielach w zborze, upoważnionych do nauczania. (Zobacz Efezjan 4:11, 12; 1 Koryntian 12:28, 29). To miał też na myśli apostoł Paweł, kiedy pisał: „Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem” (1 Tym. 2:11, 12). Chociaż więc wszyscy chrześcijanie mogli w taki czy inny sposób uczestniczyć w nauczaniu, to jednak nie wszyscy bywali wyznaczeni lub zamianowani na „nauczycieli” w obrębie zboru.
Dzięki temu pojmujemy, dlaczego Apostoł Paweł mógł nazwać Febę dia’konos zboru w Kenchrach (Rzym. 16:1, 2, NP). Nie znaczy to oczywiście, że Feba została zamianowana starszym lub sługą w zborze, tylko że dobrowolnie pełniła w zborze posługi w sposób widoczny dla innych i godny pochwały. Jej służba była niewątpliwie podobna do służby, jaką pełniły kobiety, które wcześniej ‛usługiwały /dia’koneo/ Jezusowi i jego apostołom ze swego mienia’ (Łuk. 8:1-3). Podobnie o ewangeliście, Filipie czytamy, że miał cztery córki, które „prorokowały” (Dzieje 21:8, 9, NP; porównaj z 1 Koryntian 11:5; 13:8). Nie oznacza to jednak, że były „prorokiniami” i że u boku „apostołów” pełniły jakąś ważną służbę w zborze (1 Kor. 12:28, 29). Tylko mężczyzn można nazywać chrześcijańskimi „prorokami”, co wynika między innymi z Dziejów Apostolskich 11:27, 28; 13:1; 15:22.
Widzimy więc, że wszyscy chrześcijanie usługują, ale nie wszyscy są zamianowani w zborze starszymi lub sługami pomocniczymi. W ten sposób zbór nie dzieli się jednak na duchownych i laików, jak to ma miejsce w licznych społecznościach religijnych chrześcijaństwa. Jest to raczej zalecone w Biblii wierne wzorowanie się na strukturze prawdziwego zboru chrześcijańskiego z I wieku i na jego poczynaniach, podejmowanych pod natchnieniem ducha. W tym ustanowionym przez Chrystusa urządzeniu zborowym było rzeczą najzupełniej właściwą, że dał on zborowi „dary w ludziach” oraz że w wyniku określonego postępowania niektórzy mieli być wyznaczani lub mianowani do wykonywania pewnych obowiązków w zborze (Efez. 4:8, 11, NW). Czy to postanowienie wychodzi na dobre i czy umacnia jedność, czy też wychodzi na złe i wywołuje podziały, to już zależy jedynie od tego, jak postępują ludzie, którzy zostali w ten sposób zamianowani. (Zobacz Hebrajczyków 13:7). Odstępstwo, które doprowadziło do powstania chrześcijaństwa, spowodowane zostało w dużej mierze nadużyciem struktury zborowej i wypaczeniem jej celu. — Dzieje 20:29, 30.
Gdy starszy lub sługa pomocniczy się przeprowadza, byłoby wskazane, żeby starsi zboru, w którym dotąd usługiwał, nie czekali, aż zostaną o to poproszeni, tylko od razu przekazali do grona starszych zboru, na którego teren się przenosi, swoje zalecenie, czy można go dalej używać do pełnienia służby w dotychczasowym charakterze. Jeżeli więc grono starszych uzna za słuszne zalecić go do dalszego pełnienia tej służby w roli starszego lub sługi pomocniczego (biorąc pod uwagę zalecenie starszych zboru, w którym przedtem usługiwał), może nie być pozornej przerwy w usługiwaniu w charakterze starszego.
A jak się przedstawia sprawa z pracującymi pełnoczasowo pionierami lub członkami rodziny Betel? Z Biblii jasno wynika, że o zostanie starszym lub sługą pomocniczym nie można się ubiegać przez wypełnienie jakiegoś formularza, jak się wypełnia zgłoszenie do służby pionierskiej lub do pracy w Betel. Przydatność do zamianowania w zborze starszym lub sługą pomocniczym nie zależy też głównie od liczby godzin, poświęcanych na dzielenie się dobrą nowiną z drugimi. Zamianowani mogą być jedynie ci, którzy spełniają wymagania wyłuszczone w Biblii w 1 Tymoteusza 3:1-10, 12, 13; Tytusa 1:5-9 i w pokrewnych wersetach.
Wielu pionierów i członków rodzin Betel spełnia wymagania stawiane starszym lub sługom pomocniczym. Ci, którzy im nie odpowiadają, oczywiście w dalszym ciągu dobrowolnie czynią służbę Bożą swoim powołaniem, stawiając do dyspozycji wszystek swój czas. Zamianowanie na pioniera lub członka rodziny Betel stanowi wyraz uznania ich dobrowolnej służby. Nie jest ono jednak równoznaczne z „ordynacją” w tym znaczeniu, w jakim to słowo jest w powszechnym użyciu. Zastosowanie tutaj tego wyrażenia nie byłoby też stosowne z uwagi na fakt, że do służby pionierskiej i w domach Betel są przyjmowane siostry i młodzież przed ukończeniem dwudziestego roku życia. Ponieważ w Biblii jest mowa tylko o dwóch odpowiedzialnych stanowiskach w zborze, mianowicie o starszych i sługach pomocniczych, więc określenie „ordynowany kaznodzieja” będziemy używać wyłącznie w odniesieniu do braci, którzy spełniają wymagania biblijne.
Czy z biblijnego punktu widzenia te informacje zmieniają w czymkolwiek stanowisko każdego z nas? Nie. Przecież służymy Bogu w taki sam sposób jak nasi bracia mówiący jednym z pięciu języków wymienionych na wstępie, chociaż nigdy nie używaliśmy „określenia będącego odpowiednikiem obecnego znaczenia angielskiego słowa „minister”? W gruncie rzeczy wyrażenia używane obecnie w tych językach będą teraz ściślej odpowiadać naszym określeniom. Ta zmiana nie będzie też mieć wpływu na naszą służbę; sprawi jedynie, że użycie przez nas wyrażeń „kaznodzieja” i „ordynowany kaznodzieja” będzie zgodne z tym jak je rozumie większość ludzi, oraz wyeliminuje różnice między określeniami używanymi w naszym języku, a sposobem wyrażania się naszych braci w innych krajach. Wszyscy nadal pozostaniemy sługami Boga, z tym że niektórzy z nas są zamianowani do wykonywania określonych zadań w zborze, a inni nie.
Służmy więc zjednoczeni, ‛w jednym duchu’, jak to czynią nasi bracia na całym świecie, i niech nasza miłość ‛coraz bardziej obfituje w dokładną wiedzę i pełne rozeznanie’ (Filip. 1:9, NW). Pamiętajmy też, że to Bóg wykwalifikował poszczególne osoby do pełnienia specjalnych zadań służbowych w zborze! (2 Kor. 3:4-6). Jeżeli zostaniemy w ten sposób zamianowani, usługujmy i wypełniajmy swoje zadania bez narzekania. Wystrzegając się samolubnych pobudek lub chęci wywyższenia się, polegajmy na ‛mocy, której Bóg udziela’ (1 Piotra 4:11; 5:2; 2 Kor 4:1, 5; Rzym. 12:6-8). Oby zamianowani w ten sposób wzorowali się na apostole Pawle i jego współpracownikach, którzy byli przejęci troską o to, żeby w ich usługiwaniu „nie znaleziono błędu”, i którzy pokornie i chętnie znosili wszystkie trudności, chcąc ‛we wszystkim okazać się sługami Bożymi’. — Odczytaj 2 Koryntian 6:3-10; 11:23-28.
A zatem pozostańmy nadal zjednoczeni i spełniajmy „świętą służbę” dla Jehowy Boga i naszego Pana Jezusa Chrystusa teraz i po wszystkie czasy. — Rzym. 12:1, NW; Apok. 7:15.