BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Czy żony i mężowie rzeczywiście mówią odmiennym językiem?
    Przebudźcie się! — 1994 | 8 lutego
    • Czuje się kochana, gdy Marek przed podjęciem decyzji pyta ją o zdanie, chociaż zarazem chce, aby to on sprawował przewodnictwo. Jeśli ona ma o czymś postanowić, lubi poradzić się męża, niekoniecznie w tym celu, by otrzymać gotowe rozwiązanie; jest to raczej wyraz serdeczności i zaufania.

      Trudno jej mówić otwarcie o swych potrzebach. Nie chce nalegać na Marka lub dawać mu do zrozumienia, że jest nieszczęśliwa. Czeka, aż on sam coś zauważy, albo delikatnie mu coś sugeruje.

      Podczas rozmowy zwraca uwagę na szczegóły i zadaje mnóstwo pytań. Trudno się dziwić, jest przecież tak wrażliwa, a ponadto żywo interesuje się ludźmi i łączącymi ich więzami.

      Przysłuchując się komuś, wtrąca różne okrzyki, pytania lub kiwa głową, poświadczając w ten sposób, że pilnie i z zaciekawieniem śledzi wywody rozmówcy.

      Usilnie stara się odgadnąć potrzeby innych. Zaofiarowanie pomocy, zanim ktoś o nią poprosi, to przecież piękny dowód miłości. Zależy jej zwłaszcza na postępach i osiągnięciach męża.

      Kiedy pojawiają się problemy, nieraz czuje się przytłoczona. Musi wtedy porozmawiać, nie tyle w celu znalezienia jakiejś rady, ile żeby uzewnętrznić swe uczucia. Potrzebna jest jej świadomość, że ktoś ją rozumie i kocha. Pod wpływem wzburzenia uogólnia i przesadza. Gdy oświadcza: „Ty nigdy mnie nie słuchasz!”, w gruncie rzeczy wcale tak nie myśli.

      W dzieciństwie najlepszą jej przyjaciółką nie była ta, z którą się wspólnie coś robiło, lecz ta, z którą o wszystkim dało się porozmawiać. Teraz również o wiele mniej zależy jej na tym, żeby mąż dla rozrywki gdzieś ją zabierał, niż na tym, by potrafił słuchać i wczuwać się w jej położenie, dzięki czemu mogłaby dzielić się z nim swymi uczuciami.

      Dom jest miejscem, gdzie Gosia może mówić swobodnie, nie obawiając się krytyki. Bez wahania opowiada Markowi o swych niepokojach i kłopotach. Jeżeli potrzebuje pomocy, nie wstydzi się do tego przyznać, wie bowiem, że ma w nim przyjaciela gotowego wysłuchać.

      W małżeństwie na ogół czuje się kochana i bezpieczna. Czasem jednak bez wyraźnej przyczyny zdaje się jej, że jest nie kochana i zagrożona, a wtedy bardzo potrzebuje towarzystwa i zapewnień o miłości.

      Widać więc, że Marek i Gosia, choć się wzajemnie uzupełniają, są do siebie zupełnie niepodobni. Różnice między nimi stwarzają niebezpieczeństwo poważnych nieporozumień, do których mogłoby dojść mimo najlepszych intencji obojga — nawet wówczas, gdy chcieliby okazać sobie miłość i dodać otuchy. Jeśliby każde miało przedstawić swój punkt widzenia, co by nam powiedzieli o wyżej opisanym zdarzeniu?

      Co każde dostrzegło własnymi oczyma

      „Zaraz gdy wszedłem, zauważyłem, że Gosia jest zdenerwowana” — powiedziałby Marek. „Pomyślałem, że kiedy się na to zdecyduje, powie mi, co się stało. Problem nie wydał mi się zbyt poważny. Sądziłem, iż skoro tylko pomogę jej zrozumieć, że nie powinna się tak przejmować i że rozwiązanie jest proste, poczuje się lepiej. Bardzo mnie zabolało, gdy jej wysłuchałem, a ona powiedziała: ‚Nigdy mnie nie słuchasz!’ Odniosłem wrażenie, iż obwinia mnie za wszystkie swe niepowodzenia!”

      „Cóż to był za okropny dzień” — powiedziałaby Gosia. „Zdawałam sobie sprawę, że to nie Marek jest winien. Ale kiedy wszedł do domu taki zadowolony, wydało mi się, iż zupełnie go nie obchodzi, że jestem zdenerwowana. Dlaczego nawet nie zapytał, co się stało? A kiedy mu się ze wszystkiego zwierzyłam, to z jego odpowiedzi wynikało, że w gruncie rzeczy jestem głupia, a mój problem zupełnie błahy. Zamiast powiedzieć, że rozumie, co czuję, mój ‚uzdrawiacz’ oczywiście miał zaraz gotowy sposób na załatwienie sprawy. A mnie nie chodziło o radę, tylko o współczucie!”

      Mimo takich chwilowych nieporozumień Marek i Gosia bardzo się kochają. Jak wnikliwość mogłaby im pomóc w okazywaniu sobie miłości?

      Patrzenie oczyma partnera

      Marek uważał, że byłby natarczywy, gdyby wypytywał Gosię, co się stało, toteż postąpił tak, jak życzyłby sobie, aby inni zachowali się względem niego. Czekał, aż sama powie, co jej leży na sercu. Natomiast Gosia była zdenerwowana nie tyle samym problemem, ile postawą Marka, który — jak sądziła — zlekceważył jej wołanie o pomoc. Jego milczenie uznała za przejaw obojętności, a nie delikatności i szacunku. Kiedy w końcu zaczęła mówić, Marek słuchał nie przerywając. Mimo to zdawało jej się, że tak naprawdę nie wczuwa się w jej położenie. Chciała usłyszeć słowa współczucia, a on zaproponował rozwiązanie problemu. To tak, jakby powiedział: „Nieważne, co czujesz, jesteś przewrażliwiona. Przecież to błahostka — spójrz, jak łatwo temu zaradzić”.

      Jakże inaczej potoczyłoby się wszystko, gdyby każde potrafiło uwzględniać punkt widzenia partnera! Może na przykład tak:

      Marek wraca do domu i zastaje Gosię zdenerwowaną. Pyta delikatnie: „Co się stało, kochanie?” Jej oczy napełniają się łzami, a słowa same płyną z ust. Gosia nie twierdzi: „To ty wszystkiemu jesteś winien!” ani nie sugeruje, że mąż za mało się stara. Marek obejmuje ją i cierpliwie słucha, aż skończy, a wtedy mówi: „Bardzo mi przykro, że jesteś tak przygnębiona. Masz prawo być podenerwowana”. Gosia odpowiada: „Jestem ci naprawdę wdzięczna, że mnie wysłuchałeś. Czuję się znacznie lepiej, gdy wiem, że mnie rozumiesz”.

      Niestety, zamiast usuwać nieporozumienia, wiele par decyduje się na rozwód. Brak skutecznej wymiany myśli jest czynnikiem rozbijającym niejeden dom. Wybuchają kłótnie, które wstrząsają fundamentami małżeństwa. Jak dochodzi do takich sytuacji? Wyjaśnia to następny artykuł, w którym udzielono też rad, w jaki sposób uniknąć podobnych kłopotów.

  • Anatomia sprzeczki
    Przebudźcie się! — 1994 | 8 lutego
    • Anatomia sprzeczki

      ONA odczuwa potrzebę uzewnętrzniania uczuć. On chciałby wskazać rozwiązanie. Od dawien dawna miliony małżeńskich sprzeczek ma najróżniejszy przebieg, ale na ogół chodzi w nich o kilka podstawowych spraw. Poznanie odmiennego punktu widzenia lub sposobu wyrażania myśli partnera może sprawić, że groźne pożary zmienią się w ogień kominka ogrzewającego szczęśliwy dom.

      „Przestań mną dyrygować!”

      Niejednemu mężowi władczej, kłótliwej żony wydaje się, iż na każdym kroku jest krępowany ciągłymi żądaniami, pouczeniami i krytyką. Biblia przyznaje, że takie odczucia są uzasadnione, czytamy bowiem: „Kłótliwa kobieta jest jak stale cieknąca rynna” (Przypowieści 19:13). Na przykład mąż mógł nie spełnić prośby żony z nie znanych jej powodów. Ona myśli, że nie dosłyszał, więc tym razem dokładnie mu mówi, co powinien zrobić. To jeszcze wzmaga jego opór. Kłótliwa żona i mąż — pantoflarz? A może dwoje ludzi, którzy po prostu nie umieją się porozumieć?

      Żona sądzi, że najlepszym sposobem okazania mężowi miłości jest udzielenie mu pomocnej rady. Natomiast z punktu widzenia męża ona nim dyryguje i daje do zrozumienia, że jest nieudolny. „Nie zapomnij aktówki” — te słowa żony podyktowane są troską o to, by mąż miał wszystko, czego potrzebuje. Jemu przypomina się wtedy matka, która wołała za nim przez otwarte drzwi: „Czy wziąłeś rękawiczki?”

      Zmęczona małżonka delikatnie pyta: „Czy nie masz ochoty zjeść dziś w restauracji?”, co w rzeczywistości oznacza: „Czy nie zabrałbyś mnie gdzieś na obiad? Nie mam siły gotować”. Ale kochający mąż skwapliwie wykorzystuje sytuację, żeby pochwalić jej umiejętności kulinarne i przysiąc, iż jej potrawy najbardziej mu smakują. A może sobie pomyśli: „Próbuje narzucić mi swoją wolę”. Natomiast żona poczuje się dotknięta: „Właściwie to dlaczego muszę zawsze prosić?”

      „Nie kochasz mnie!”

      „Jak ona może tak myśleć?” — pyta zdumiony i zniechęcony mąż. „Przecież pracuję, łożę na utrzymanie, a czasami nawet przynoszę jej kwiaty!”

      Wszystkim ludziom niezbędna jest świadomość, że są kochani, niemniej szczególnie kobiety potrzebują, by je o tym często upewniać. Co prawda żona może nie powiedzieć tego głośno, bywa jednak, że czuje się jak zbędny ciężar, zwłaszcza gdy wskutek cyklu miesięcznego jest nieco przygnębiona. W takich chwilach mąż skłonny jest się odsunąć w przeświadczeniu, że żona chce odrobiny samotności. Ona z kolei uzna tę rezerwę za potwierdzenie najgorszych obaw: już jej nie kocha. Będzie mu robić wymówki, próbując go zmusić, by ją kochał i wspierał.

      „Co się stało, kochanie?”

      Gdy mężczyzna boryka się z jakimś problemem, często pragnie gdzieś się zaszyć i wszystko przemyśleć. Kobieta intuicyjnie wyczuwa napięcie i odruchowo próbuje nie dopuścić, by zasklepił się w swej skorupie. Jakkolwiek starania te podejmowane są w najlepszych intencjach, mąż może je uznać za upokarzające i natarczywe. Szukając zacisznego kąta, w którym mógłby się skupić, widzi przez ramię lojalną towarzyszkę, wytrwale podążającą za nim krok w krok. Słyszy życzliwy głos powtarzający z uporem: „Kochanie, czy dobrze się czujesz? Co się stało? Porozmawiajmy chwilę!”

      Brak odpowiedzi może ją dotknąć. Gdy ona ma kłopoty, pragnie je omówić z mężem. Tymczasem ukochany mężczyzna nie chce jej wyjawić swych uczuć. Wniosek nasuwa się sam: „Widocznie już mnie nie kocha”. Kiedy więc niczego nie podejrzewający mąż wreszcie znajduje rozwiązanie i usatysfakcjonowany kończy samotne rozmyślania, przekonuje się, że zatroskana, kochająca partnerka przeistoczyła się w podenerwowaną kobietę, gotową go oskarżać, że ją zignorował.

      „Nigdy mnie nie słuchasz!”

      Zarzut wydaje mu się niedorzeczny. Przecież wciąż tylko słucha. Tymczasem żona podczas rozmowy z nim ma nieodparte wrażenie, że jej słowa trafiają do komputera, który je wyświetla i analizuje niczym zadanie matematyczne. Utwierdza się w swych podejrzeniach, gdy w środku zdania mąż nagle jej przerywa: „A czy nie mogłabyś po prostu...?”

      Kiedy zwierza się mężowi ze swych kłopotów, zazwyczaj ani nie ma zamiaru go obwiniać, ani nie oczekuje od niego wskazówek. Najbardziej pragnie, by życzliwie wysłuchał nie tyle suchych faktów, ile tego, co ona o nich sądzi. Mniej potrzebuje rady, a bardziej potwierdzenia słuszności swych odczuć. Dlatego już niejeden mąż, mimo najlepszych intencji, spowodował wybuch krótkim stwierdzeniem: „Skarbie, nie powinnaś tak myśleć. Nie jest aż tak źle”.

      Nieraz ktoś oczekuje od partnera umiejętności odgadywania myśli. Pewien mężczyzna wyznał: „Jesteśmy małżeństwem od 25 lat. Skoro ona do tej pory nie wie, czego mi potrzeba, to znaczy, że nie przywiązuje do tego wagi albo że jej na mnie nie zależy”. W książce omawiającej stosunki małżeńskie napisano: „Kiedy partnerzy, zamiast rozmawiać o swych pragnieniach, ustawicznie wytykają sobie stracone okazje, trudno się dziwić, że zanikają ciepłe uczucia i gotowość do współpracy. Ich miejsce zajmuje (...) rywalizacja: komu się uda zmusić partnera do zaspokojenia swych potrzeb?”

      „Jesteś taki lekkomyślny!”

      Choćby żona nie powiedziała tego mężowi wprost, mógłby mu to wyraźnie zakomunikować ton jej głosu. Pytanie: „Czemu wróciłeś tak późno?” z pozoru ma cel czysto informacyjny. Jednak pełne wyrzutu spojrzenie i ręka wsparta na biodrze prawdopodobnie powiedzą: „Ty lekkomyślny dzieciaku, martwiłam się o ciebie. Dlaczego nie zadzwoniłeś? Zupełnie się ze mną nie liczysz! Teraz obiad nadaje się już tylko do wyrzucenia!”

      Oczywiście ma rację, jeśli chodzi o obiad. Ale czy w razie sprzeczki nie zostanie wystawiona na niebezpieczeństwo również ich więź? „Przyczyną większości kłótni nie jest to, iż dwoje ludzi się ze sobą nie zgadza; zazwyczaj dochodzi do nich wówczas, gdy on uważa, że ona potępia jego punkt widzenia, albo gdy ona nie może ścierpieć jego sposobu zwracania się do niej” — twierdzi dr John Gray.

      Niektórzy są zdania, że w domu powinno się mieć prawo do mówienia wszystkiego, na co przyjdzie ochota. Sztuka wymiany myśli ma jednak służyć utrzymaniu zgodnych, pokojowych stosunków, toteż trzeba w niej uwzględniać uczucia rozmówcy. Różnica jest mniej więcej taka, jak między podsunięciem współmałżonkowi kubka zimnej wody a chluśnięciem mu nią w twarz. Można by powiedzieć, że wszystko zależy od sposobu podania.

      Aby uniknąć kłótni i stworzyć szczęśliwy dom, należy wprowadzić w czyn radę zawartą w Liście do Kolosan 3:12-14 (NW): „Przyodziejcie się tkliwymi uczuciami: zmiłowaniem, życzliwością, kornością umysłu, łagodnością i wielkodusznością. Znoście jedni drugich i ochoczo przebaczajcie sobie nawzajem, jeśli ktoś ma przyczynę do uskarżania się na innego. Jak wam Jehowa ochoczo przebaczył, tak czyńcie i wy. A prócz tego wszystkiego przyodziejcie się miłością, bo to jest doskonała więź jedności”.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij