Jehowa ‛sprawia wielką radość’ (2)
„Jesteśmy wdzięczni Jehowie za jeszcze jeden rok błogosławionej aktywności”. Tak się rozpoczyna sprawozdanie z ubiegłorocznej działalności naszych braci w Japonii. Posłuchajmy radosnych doniesień z tego i jeszcze innych krajów, zamieszczonych w Roczniku Świadków Jehowy na rok 1988.
W minionym roku służbowym powstało w Japonii 125 nowych zborów. Liczba głosicieli Królestwa osiągnęła w sierpniu 120 722, przy czym od 104 miesięcy notuje się nieprzerwany wzrost. Najbardziej cieszy wzrost liczby domowych studiów biblijnych. W czerwcu prowadzono ich 166 277 — o 14 procent więcej niż wynosiła przeciętna z roku poprzedniego. Bardzo skutecznym narzędziem w dokonywaniu odwiedzin ponownych i zakładaniu domowych studiów biblijnych okazuje się broszura Oto wszystko nowe czynię.
„Jest się z czego cieszyć” — czytamy w sprawozdaniu nadesłanym z oddziału na Tajwanie. Przeciętna liczba głosicieli wzrosła tam o 13 procent, co stanowi najwyższy odsetek od 1959 roku. Niektóre Sale Królestwa wybudowane przed rokiem są już wypełnione po brzegi.
Osoby, które mają łączność ze zborem i chcą robić postępy duchowe, muszą zmienić swe życie. Oto przykład: Kilka kobiet zatrudnionych w pewnej fabryce zaczęło studiować z misjonarkami. Oddziaływanie prawdy wkrótce stało się widoczne. Przestały pracować w godzinach nadliczbowych w dniach zebrań, co w większości fabryk, gdzie zazwyczaj pracuje się bardzo długo, jest nie do pomyślenia. Jednakże dzięki uczciwości i przykładnemu zachowaniu się w pracy powierzono im inne obowiązki. Polegały one na notowaniu wyników produkcji, co zleca się tylko zaufanym pracownikom.
Kiedy latem wszystkie te zainteresowane poprosiły w tym samym czasie o urlop, żeby mogły się udać na zgromadzenie okręgowe, w fabryce powstały trudności. Jak rozwiązano ten problem? Kobiety zgodziły się codziennie przychodzić do pracy na jedną godzinę po zgromadzeniu. Zaproponowano im za to całodzienną płacę. Odmówiły jednak motywując to tym, że prosiły o urlop, aby mogły być na zgromadzeniu, i sumienie nie pozwala im brać całodziennego wynagrodzenia za 1 godzinę pracy. Kiedy zostały ochrzczone, zapragnęły podjąć służbę pionierską, zrezygnować z pracy na pełnym etacie i poszukać sobie jakiegoś mniej czasochłonnego zajęcia. Jednakże ich były kierownik zaproponował im pracę przez 3 dni w tygodniu. Zgodził się też, że „nie będzie żadnych godzin nadliczbowych w dniach zebrań, a w czasie zgromadzenia będą miały dni wolne”. Przedsiębiorstwo doszło do wniosku, że i tak zaoszczędzi na tym, jeżeli zatrzyma te siostry. Dlaczego? Ponieważ mogą bardzo dobrze pracować bez nadzoru. Poza tym sumienie nie pozwala im kraść. Kierownik uznał, że jeśli Świadkowie są tak wierni swojemu Bogu, to przedsiębiorstwo również może im zaufać.
W Brazylii coraz więcej osób zgłasza się do służby pełnoczasowej lub wyrusza na tereny dotąd nie opracowywane. W ciągu roku 10 razy notowano szczytowe liczby pionierów stałych. Ponad 750 głosicieli spędziło weekendy i urlopy w co najmniej 110 dotąd nie opracowanych miejscowościach. Dało to zdumiewające wyniki. Rozpowszechniono tysiące egzemplarzy literatury, założono dziesiątki studiów biblijnych i wygłoszono wiele wykładów publicznych. Oto list, który ukazuje typową reakcję osoby zainteresowanej z tamtych terenów:
„Bardzo się cieszę, że przysłaliście te dwie młode panie do mojego miasta. Dzięki temu mogłam poznać organizację Jehowy. Były dla mnie prawdziwym błogosławieństwem od Jehowy. Przykro mi, że niedługo stąd odjadą. Proszę Was, drodzy bracia, jeśli to możliwe, pozwólcie im zostać tu dłużej”.
W Kanadzie dwoje głosicieli odwiedziło pewną kobietę, która wyraźnie dała im do zrozumienia, że nie chce mieć nic wspólnego z ich religią. Później jednak, przy zajęciach domowych, zaczęła rozmyślać o Świadkach. Nasunęły się jej pytania co do naszych wierzeń. Wsiadła więc w samochód i przeszukała sąsiednie ulice, żeby odnaleźć tę dwójkę głosicieli. Nigdzie ich nie spotkała. Pojechała więc do przyjaciółki, myśląc, że może ją odwiedzili. Dowiedziała się jednak, że i tu ich nie ma. Ale przyjaciółka pracowała z naszą siostrą i zaproponowała, że je skontaktuje. Siostra ta pisze:
„Podczas pierwszej wizyty ku mojemu zdumieniu było 5 kobiet, które zasypały mnie pytaniami w rodzaju: Dlaczego nazywacie się Świadkami Jehowy? Dlaczego chodzicie od drzwi do drzwi? Czy wierzycie w Jezusa? Przez trzy godziny odpowiadałam na pytania. Od tego czasu odwiedzam tę panią przeciętnie trzy razy w miesiącu i za każdym razem spotykam tam od 5 do 15 osób”.
W ciągu pół roku nasza siostra rozpowszechniła tej grupie 313 czasopism, 171 broszur i 272 książki. Teraz mówi: „Gorąco zachęcam te osoby, żeby skorzystały z programu studiów biblijnych w swoich domach”. Ciekawe, co z tego jeszcze wyniknie.
W Austrii w ostatnim roku służbowym dokładano starań, aby dotrzeć do ludzi głuchoniemych. Pewien głuchoniemy mieszkaniec tego kraju znalazł egzemplarz Strażnicy w poczekalni dworcowej. Z ciekawości podniósł czasopismo i zaczął je czytać. Zaintrygowało go słowo „Jehowa”. ‛To pewnie imię któregoś z apostołów Jezusa’ — pomyślał i czytał dalej. Jeden artykuł poruszył jego serce, a ponieważ zawsze pragnął uczyć ludzi o Bogu, wybrał się do biura oddziału w Wiedniu. Otrzymał tam adres miejsca zebrań zborowych dla głuchoniemych. Jeszcze w tym samym tygodniu był na pierwszym zebraniu, chociaż musiał przejechać ponad 100 kilometrów w jedną stronę. Jego gorliwość już zaowocowała, bo inne głuchonieme małżeństwo zaczęło studiować Biblię i regularnie przychodzić na zebrania.
Na wyspie Reunion nasz brat spotkał młodego muzyka, który już miał kilka publikacji biblijnych. Muzyk należał do 5-osobowej grupy rockowej, która produkowała i sprzedawała marihuanę. Mimo to brat zaprosił go na zgromadzenie okręgowe w 1986 roku. W pierwszym dniu przyszło trzech członków zespołu, a w ostatnim dniu przyszła cała piątka. Rozpoczęto z nimi wszystkimi studium biblijne. Czterech członków zespołu należało do tej samej rodziny i pomimo sprzeciwu krewnych zniszczyli plantację marihuany. Następnie oddali na potrzeby zboru mikrofon, którego używali na koncertach rockowych. W ciągu trzech miesięcy tak dalece zmienili swoje życie, że mogli zostać głosicielami.
W pewnym kraju afrykańskim w zborze liczącym 35 głosicieli ochrzczono 19 nowych Świadków. „Strażnica uratowała mi życie!” — powiedział jeden z nich przed chrztem. Oto co się wydarzyło:
Człowiek ten zajmował kierownicze stanowisko w partii rządzącej. Polował na niego dowódca miejscowych partyzantów ze swoim oddziałem. Kiedy pewnego dnia przyszli do domu tego człowieka, on akurat czytał Strażnicę. Zapytano go, czy należy do kościoła, który wydaje to czasopismo. Mężczyzna odpowiedział, że jeszcze nie, ale studiuje ze Świadkami Jehowy i chyba przyłączy się do nich. Wtedy oświadczyli, że wiedzą iż był przywódcą partyjnym w tym rejonie, ale go nie zabiją, „z powodu czasopisma”, które czyta. Zostawili go przy życiu.
Niezwykle poruszony tym zdarzeniem natychmiast popędził na miejsce zebrań i wyjaśnił naszym braciom, że gdyby nie Strażnica, już by nie żył. Teraz zdecydował się zostać Świadkiem Jehowy.