-
„Jaki ojciec, taki syn” — ale nie u Asy!Strażnica — 1981 | nr 19
-
-
10-pokoleniowego królestwa. Pozabierał z Ramy materiały budowlane i użył ich do robót prowadzonych w miastach Geba i Mispa (2 Kron. 16:1-6, NP).
Jednakże to postępowanie Asy, zdradzające brak wiary, nie uszło uwagi Jehowy. Za pośrednictwem proroka Chananiego oświadczył Asie: „Oparłeś się na królu aramejskim [syryjskim], a nie oparłeś się na Panu, Bogu swoim (...). Czy Kuszyci i Libijczycy nie stanowili wielkiej siły z ogromnym mnóstwem wozów wojennych i jeźdźców? A jednak ponieważ oparłeś się na Panu, wydał ich w twoją rękę. Gdyż Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych, którzy szczerym sercem są przy nim; lecz w tym postąpiłeś głupio, toteż odtąd będziesz miał ciągłe wojny” (2 Kron. 16:7-9, NP).
Czy po wysłuchaniu tych słów Asa się upokorzył? Nie. Oburzył się i nawet kazał Chananiego uwięzić. Zaczął też ciemiężyć innych poddanych. Ostatnie trzy lata życia Asy nie należały do szczęśliwych. Cierpiał na skutek choroby nóg, prawdopodobnie była to podagra. Ale i w tym wypadku nie zwrócił się do Jehowy Boga, lecz szukał pomocy uzdrowicieli, którzy być może uciekali w swoich wysiłkach do metod okultystycznych. Asa zmarł, mając za sobą około 41 lat panowania (1 Król. 15:23, 24; 2 Kron. 16:10, 12-14).
Życie Asy wyraźnie świadczy o tym, że nie wolno sobie lekceważyć rodzicielskiego wpływu, który skłania albo ku dobremu, albo ku złemu. Asa dowiódł jednak, że reguła: „Jaki ojciec, taki syn”, nie musi mieć zastosowania w każdym wypadku.
-
-
Czy masz w poszanowaniu zmarłych?Strażnica — 1981 | nr 19
-
-
Czy masz w poszanowaniu zmarłych?
CZY poznałeś już kiedyś dojmujące uczucie pustki, które towarzyszy śmierci ukochanego człowieka? Wiele osamotnionych osób popada w przygnębienie z powodu bezradności wobec nieubłaganej śmierci. Często pojawia się pragnienie wyrównania tej straty przez działanie pomyślane jako dowód szacunku dla zmarłego. Wskutek wiary w nieśmiertelność duszy obrządki pogrzebowe nierzadko obejmują ceremonie mające na celu ulżenie doli zmarłym, pozyskanie ich przychylności lub dopomożenie im w świecie duchów.
Jeżeli ktoś był nam drogi, to jest rzeczą naturalną, żeby pamięć o nim mieć w poszanowaniu. Normalne ludzkie uczucia nakazują urządzić mu przyzwoity pogrzeb. Te same uczucia rodzą w nas pragnienie spełnienia ostatniej woli zmarłego, o ile nie pogwałcilibyśmy tym własnego sumienia ani przekonań. Dlatego też większość ludzi powstrzymuje się od postępowania uwłaczającego zmarłym.
Jednakże ci wszyscy, którzy pragną kierować się zasadami Bożymi, wolą się upewnić, czy podłożem ich praktyk nie jest wiara, że zmarli są świadomi tego, co się czyni. Dlaczego? Ponieważ takie wierzenia nie są ugruntowane na prawdzie, lecz na przesądach, które rozprzestrzeniły się ze starożytnego Babilonu. Ponadto znajdują oparcie w oszustwach demonów, które podszywają się pod zmarłych.
Fizyczne dowody wspierają naukę Biblii, według której śmierć jest całkowitym przerwaniem życia, a człowiek nie posiada duszy nieśmiertelnej mogącej dalej egzystować w świecie duchowym. Człowiek sam jest duszą, ponieważ w Piśmie Świętym czytamy: „Przystąpił Jehowa Bóg do ukształtowania człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza dech życia, i stał się człowiek duszą żyjącą” (Rodz. 2:7; 3:19; Ps. 146:4; Ezech. 18:4).
Oczywiście istnieją wierzenia całkiem sprzeczne z tą wypowiedzią. Ale jak my swą postawą wobec zmarłych możemy popierać prawdę? I jak łączy się to z zewnętrznymi wyrazami bólu po utracie kogoś bliskiego?
JAK SIĘ U CIEBIE PRZEJAWIA SMUTEK?
Jeżeli ktoś da upust swemu rozżaleniu, może to prowadzić do rozładowania napiętych uczuć, lecz nie wolno dopuścić, by wzruszenia uzewnętrzniały się w niekontrolowany sposób, bo skończy się to zachwianiem równowagi emocjonalnej. Zatem mądrze postępuje ten, kto panuje nad przejawami swego przygnębienia.
Słudzy Boży w przeszłości nieraz pogrążali się w smutku po śmierci ukochanych osób (Rodz. 23:2; Powt. Pr. 34:8; Jana 11:33). Nie wolno jednak im było angażować się w praktyki sugerujące, że wierzą, jakoby zmarli żyli w dalszym ciągu w świecie duchów. Lud Jehowy nie miał splamić swej religii naśladowaniem zwyczajów okolicznych narodów, odzwierciedlających niewłaściwy stosunek do zmarłych (Kapł. 19:28; Powt. Pr. 14:1; 18:10-12).
Jezus opłakiwał śmierć Łazarza; przepowiedział też, że jego naśladowcy będą pościć z żalu po jego śmierci (Jana 11:35, 38; Marka 2:20). Ale również zaznaczył, że powinni pościć tak, aby to dostrzegł tylko Bóg, a nie ludzie. Przejawy zasmucenia powinny wypływać z serca, ale nie mają być wystawiane na pokaz (Mat. 6:16-18; porównaj z tym Księgę Joela 2:12, 13). Jezus powiedział uczniom, że nie stanowią cząstki tego świata. I oczywiście nie chciał, by starali się o uznanie świata przez postępowanie sprzeczne z prawdą (Jana 15:19).
Wszystko to powstrzymuje szczerych chrześcijan od przestrzegania zwyczaju nakazującego ubieranie się w czerń dla zaakcentowania żałoby. Z drugiej strony bogobojne osoby przeżywające smutek spowodowany czyjąś śmiercią zapewne postarają się w miejscach publicznych być ubrane z godnością, gdyż nie byłoby w dobrym guście wkładać wtedy na siebie strój niedbały (Kazn. 3:1, 4).
Czy przemawia to również przeciw zwyczajowi czuwania przy zwłokach? Praktyka ta, znana zresztą w różnych religiach, bywa połączona z opłakiwaniem zmarłego i z trwającym całą noc śpiewaniem pieśni żałobnych. Wywołuje to często ponury i przygnębiający nastrój u pozostałej rodziny. Czuwać przy zwłokach najwidoczniej zaczęto ze strachu przed zmarłymi, a czyniono to, aby ich udobruchać, a zarazem oddalić nieżyczliwe duchy. Ale skoro Biblia wykazuje, że „umarli nic nie wiedzą”, więc wynika stąd, iż obyczaj ten opiera się na kłamstwie i nie można go pogodzić z prawdziwym chrystianizmem (Kazn. 9:5, 10, Nowy Przekład).
Natomiast odwiedzenie rodziny pogrążonej w żalu byłoby rzeczą stosowną. Można to uczynić nawet zanim ciało zmarłego zostanie zabrane z domu, chociaż chrześcijanin nie będzie uczestniczyć w tradycyjnym czuwaniu, opartym na niebiblijnych poglądach i praktykach. Naturalnie wspólne przesiadywanie w atmosferze smutku nie przyniesie ulgi ani nie ujmie zgryzot. Nie byłoby też rzeczą rozsądną, aby dom, gdzie panuje żałoba, obarczać finansowym brzemieniem związanym z przygotowaniem dużej ilości jedzenia dla gości. Toteż świadczy o dobrym wyczuciu sytuacji, gdy się nie przedłuża wizyty, chyba że się jest członkiem rodziny lub bliskim jej przyjacielem. Zaproponowaniem swej pomocy i ‛pokrzepieniem w rozmowach dusz przygnębionych’ w każdym razie podnosimy je na duchu (1 Tes. 5:14). Może byś istotnie mógł ulżyć w pracach domowych, zakupach, bądź też wesprzeć rodzinę zmarłego żywnością potrzebną w danej sytuacji.
A jak wyrażasz swój żal, gdy sam tracisz kogoś bliskiego? Chrześcijanie nie pogrążają się do przesady w rozpaczy ani nie obawiają się zmarłych. Nie uważają też, by umarli potrzebowali pomocy ze strony żywych. Natomiast mają nadzieję, że będzie im przywrócone życie, ponieważ apostoł Paweł napisał: „Bracia, nie chcemy was pozostawiać w niewiedzy co do tych, którzy śpią w śmierci, abyście się nie smucili jak drudzy, którzy nie mają nadziei” (1 Tes. 4:13). Zatem u chrześcijan smutek jest łagodzony i równoważony przez nadzieję (Jana 11:24; Dzieje 24:15).
Jeżeli umrze ci ktoś ukochany, nadzieja zmartwychwstania ułatwi ci opanowanie uczucia rozżalenia i pogodzenia się ze świadomością straty. Pomoże ci ona w możliwie najlepszym dostosowaniu się do twego obecnego położenia i doda ci sił do wspierania innych. Możesz na przykład opowiedzieć o swej nadziei na zmartwychwstanie innym osobom z osieroconej rodziny, tym samym ułatwiając im przezwyciężenie przygnębienia (Jana 5:28, 29).
JAK PRZEDSTAWIA SIĘ SPRAWA POGRZEBÓW?
Chrześcijański pogrzeb ma na celu usunięcie zwłok w sposób przyjęty w danym społeczeństwie i odpowiadający wymaganiom sanitarnym. Stwarza zarazem okazję do pocieszenia pogrążonych w smutku i dania świadectwa o naszej nadziei wszystkim obecnym. Nie jest on ani sakramentem dla zapewnienia duszy rzekomego odpoczynku, ani też aktem mającym na celu ułagodzenie ducha zmarłego. Chrześcijanie również nie uważają, że przez odpowiedni pogrzeb uświęcają zmarłego. Skoro „umarli nic nie wiedzą”, żadne działanie na ich rzecz nie może przynieść im pożytku ani im ulżyć bądź też wpłynąć na ich pozycję w oczach Boga (Ps. 6:6; 115:17, NP). Pogrzeb natomiast (lub uroczystość poświęcona pamięci zmarłego, nawet gdy nie ma zwłok) przynosi pociechę krewnym i jest dowodem szacunku, jakim był darzony ten członek rodziny.
Jaką wartość jednak miałby okazały pogrzeb, jeśli zmarły nie cieszył się poważaniem za życia? Niektórzy argumentują, że bogaty pogrzeb i związana z nim biesiada, czyli stypa, są potrzebne dla wyrażenia szacunku i uznania za dobrze spędzone życie. Ale takie docenianie miałoby większe znaczenie, gdyby było okazane człowiekowi za życia, kiedy mógł to widzieć i mieć z tego pożytek.
Wprawdzie uzasadniona jest wdzięczność, iż zmarła osoba dobrze wypełniła swe życie, ale śmierć w każdym razie pozostaje wrogiem (1 Kor. 15:26). Sprawia zawsze smutek, a nie radość, skłania do poważnego zastanowienia się nad tym, jak ważne jest korzystanie z życia w sposób zharmonizowany z wolą Bożą (Kazn. 7:2; 9:10).
Korzystne bywa zastanowienie się nad tymi sprawami przy podejmowaniu decyzji, jak daleko się posunąć w przejawach szacunku dla osoby zmarłej. Skoro umarli nie mają świadomości ani nie mogą nic uczynić, to na pewno modlitwy i ofiary, które się adresuje do nich lub na ich intencję, są nie tylko daremne, ale wręcz nie na miejscu (Izaj. 8:19; 38:18). Na przykład król Dawid modlił się i pościł, dopóki jego chore dziecko żyło. Ale gdy się dowiedział, że zmarło, zaprzestał tych modlitw i postów (2 Sam. 12:16-23).
ROLA ZBORU CHRZEŚCIJAŃSKIEGO
Skoro osoba zmarła miała łączność ze zborem chrześcijańskim, jest rzeczą naturalną, by zwrócić się do zboru o przeprowadzenie pogrzebu. Sam zmarły mógł wyrazić takie życzenie i wtedy słusznie należałoby oczekiwać od dzieci lub innych członków rodziny, że spełnią jego wolę. Oczywiście przede wszystkim na rodzinie spoczywa obowiązek poczynienia przygotowań do pogrzebu. Jednakże pokrywając koszty i załatwiwszy procedurę prawną, rodzina może poprzez starszych prosić zbór o urządzenie samego pogrzebu (1 Tym. 5:8).
W razie zaistnienia takiej potrzeby zbór może też wziąć na siebie większą miarę odpowiedzialności za pogrzeb wiernego chrześcijanina, zwłaszcza jeśli zmarł nie pozostawiając po sobie żadnego majątku i nie mając krewnych mogących się zająć tymi sprawami. (Porównaj z tym List 1 do Tymoteusza 5:9, 10). Podlega to decyzji miejscowego grona starszych. Rzecz zrozumiała, że jeśli niewierzący członkowie rodziny na swoją rękę organizują pogrzeb, zbór chrześcijański nie musi przyłączać się do tego w sensie urządzenia jakiegoś wspólnego nabożeństwa, ryzykując wciągnięcie się we współpracę międzywyznaniową (2 Kor. 6:14-17; Obj. 18:4).
W każdej kwestii wchodzącej w zakres postępowania ze zmarłymi istotne znaczenie ma stosowanie się do tego, co jest prawdą. Toteż chrześcijanie unikają wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu przypominałoby kult przodków lub wiarę w duchy zmarłych. Bogobojni ludzie pokazują, że wierzą w zmartwychwstanie i są zdecydowani czcić Jehowę w sposób nie splamiony żadną formą fałszu (Jana 4:23, 24; Jak. 1:27).
[Ilustracje na stronie 20]
Czy wprowadzasz do domu żałoby atmosferę przygnębienia?
Czy raczej pocieszasz osoby pogrążone w smutku nadzieją opartą na Słowie Bożym?
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1981 | nr 19
-
-
Pytania czytelników
● Jak chrześcijanin powinien się ustosunkować do udziału w uroczystościach religijnych, takich jak żydowska Bar Micwa lub odbywające się po niej przyjęcie?
Chrześcijanie pragnący podobać się Jehowie będą się wystrzegać uczestniczenia w tego rodzaju obrzędach religijnych.
Różne religie odprawiają specjalne rytuały z okazji przyjęcia kogoś w poczet swoich członków. Można do nich zaliczyć ceremonie chrztu, obrzezania albo — w wypadku chłopców żydowskich — wspomnianą Bar Micwę.
Pewna encyklopedia religii żydowskiej powiada, że „Bar Micwa” oznacza „dorosłego mężczyznę, żyda zobowiązanego do przestrzegania przykazań”. W szerszym ujęciu termin ten odnosi się również do „ceremonii, przy której 13-letni chłopiec zostaje samodzielnym członkiem gminy (żydowskiej), uprawnionym do udziału w obrzędach”.
Niejednokrotnie takie uroczystości religijne składają się z dwóch części: z zasadniczej ceremonii przeprowadzonej zwykle w budynku religijnym oraz z następującego potem przyjęcia lub uczty. Cytowana już encyklopedia podaje na przykład w związku z Bar Micwą, że odbywa się wtedy „obrzęd religijny w synagodze, a następnie uroczyste spotkanie towarzyskie”. Rodzina zaprasza krewnych i znajomych na całą uroczystość albo tylko na część religijną bądź samo przyjęcie.
Chrześcijaninowi, który się zastanawia, czy powinien przyjąć takie zaproszenie, łatwiej będzie powziąć decyzję, jeśli rozważy, jakiemu właściwie celowi to wszystko służy. Czy chodzi tylko o zaakcentowanie czyjegoś zaliczenia do dorosłych, czy raczej o specjalną uroczystość religijną? Czy owo przyjęcie jest tylko normalnym spotkaniem członków rodziny i przyjaciół, czy też świętem z okazji dopełnienia obrzędu, przez który ktoś stał się członkiem danej religii?
Zachowując w pamięci te pytania,
-