BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Słuchając ostrzeżeń, możesz uratować życie
    Przebudźcie się! — 1988 | nr 5
    • Słuchając ostrzeżeń, możesz uratować życie

      OSTRZEGAĆ mogą znaki drogowe, na przykład: „Ograniczenie szybkości”, „Inne niebezpieczeństwo”, „Droga z pierwszeństwem przejazdu”, albo migające żółte światło. Ostrzeżenia spotyka się również na opakowaniu lekarstwa lub trucizny. Zastosowanie się do takich przestróg nie jest zbyt uciążliwe, a niekiedy ratuje życie.

      Jednakże usłuchanie ostrzeżenia może też pokrzyżować plany albo narazić na straty materialne. Komunikat o sztormie zmusza rybaków do powrotu na brzeg lub pozostania w porcie, wskutek czego tracą dzień pracy. Ostrzeżenia nie tylko mogą pokrzyżować plany, ale nawet skłonić do opuszczenia domu i pozostawienia dobytku oraz do znoszenia niewygód w miejscu tymczasowego schronienia. Niekiedy ludzie lekceważą takie ostrzeżenia i często przypłacają to życiem.

      Na przykład wiosną roku 1902 na pięknej karaibskiej wyspie Martynice życie toczyło się normalnym trybem. Kiedy jednak wznowił działalność wulkan Mt Pelée, odległy o około 8 kilometrów od ówczesnej stolicy St. Pierre, zaczęto ostrzegać przed katastrofą. Kiedy wulkan zaczął dymić, wyrzucać popiół, odłamki skalne oraz drażniące gazy, mieszkańców miasta ogarnął niepokój. Sytuacja w dalszym ciągu się pogarszała i powinni zrozumieć, że grozi im niebezpieczeństwo.

      ZLEKCEWAŻONE OSTRZEŻENIA

      Ponieważ zbliżały się zbiory trzciny cukrowej, przemysłowcy z St. Pierre zapewniali mieszkańców, że nie ma się czego bać. W podobnym tonie przemawiali politycy. Zależało im na nadchodzących wyborach i dlatego odpływ ludności nie był im na rękę. Wtórowali im przywódcy religijni, przekonując parafian, że wszystko jest w porządku. Nagle, 8 maja, wulkan Mt Pelée wybuchł z ogłuszającym hukiem. Czarne, ziejące żarem chmury padły na St. Pierre, powodując śmierć około 30 000 osób.

      Wiele pokoleń Górę Św. Heleny w stanie Waszyngton (USA) kojarzyło z oazą ciszy i spokoju. Rejon ten zamieszkiwało mnóstwo różnych zwierząt, był więc idealnym miejscem dla spacerowiczów i wędkarzy. Ale w marcu 1980 roku pojawiły się sygnały ostrzegawcze w postaci licznych trzęsień ziemi i niewielkich erupcji pary wodnej. Na początku maja działalność wulkanu znacznie się nasiliła. Władze lokalne i państwowe zaczęły ostrzegać okolicznych mieszkańców przed niebezpieczeństwem.

      Mimo to sporo ludzi pozostało w tym rejonie, a jeszcze inni zlekceważyli znaki ostrzegające przed wchodzeniem na zagrożony teren. Nagle, wczesnym rankiem w niedzielę 18 maja, nastąpił potężny wybuch. Jego siła wyrwała jakieś 400 metrów wierzchołka góry, niszcząc roślinność i zwierzęta. Około 60 osób, które nie usłuchały ostrzeżenia, poniosło śmierć.

      Inaczej natomiast potoczyły się wypadki, gdy w listopadzie 1986 roku na japońskiej wyspie Izu-Oshima niespodziewanie wybuchł wulkan Mihara. Niebezpieczeństwo zagrażało wtedy ponad 10 000 mieszkańców i turystów. Ale gdy ogłoszono komunikat: „Natychmiast opuścić wyspę!”, zastosowano się do niego. Mówią o tym następne artykuły korespondenta Przebudźcie się! z Japonii.

  • „Natychmiast opuścić wyspę!”
    Przebudźcie się! — 1988 | nr 5
    • „Natychmiast opuścić wyspę!”

      Od naszego korespondenta w Japonii

      Ewakuacja ponad 10 000 ludzi w ciągu jednej nocy

      „NATYCHMIAST opuścić wyspę! Nie zwlekać!” W dniu 21 listopada 1986 roku zaraz po erupcji wulkanu Mihara polecono mężczyznom i kobietom w podeszłym wieku mieszkającym w domu opieki społecznej na wyspie Oshima schronić się do jednej ze szkół podstawowych. Członkowie personelu domu opieki byli przygotowani do przeprowadzenia ewakuacji, ponieważ kilka dni wcześniej wulkan wznowił działalność. Jednakże wykonanie całego zadania utrudnił niespodziewany, gwałtowny wybuch, który nastąpił tego popołudnia.

      „Nawet nie zdążyliśmy pomyśleć o użyciu przygotowanych noszy” — powiedział Kazuko, pracownik domu opieki. „Po prostu braliśmy staruszków na ręce albo na plecy i przenosiliśmy ich do dwóch autobusów, przysłanych przez władze miejskie. Wkrótce oba autobusy zapełniono i niektórych trzeba było przewieźć ciężarówką”.

      Następnie przewieziono pensjonariuszy do portu, gdzie ulokowano ich na pokładzie statku ratownictwa morskiego. Opuszczali wyspę jako jedni z pierwszych. Tak zaczęła się ewakuacja ponad 10 000 wyspiarzy i turystów.

      TRZĘSIENIA ZIEMI I ERUPCJE

      Wulkan Mihara na wyspie Izu-Oshima, zwykle zwanej Oshima, jest jednym z czterech czynnych wulkanów w Japonii, pozostających pod ścisłą obserwacją. Dotąd był znany ze słabej aktywności. Ale 15 listopada 1986 roku nastąpił wybuch, i to zaledwie dwa tygodnie po pewnej konferencji, na której wulkanolodzy uznali go za niegroźny. Wybuchy z krateru numer 1 przybierały na sile (zob. mapkę na s. 4). Lawa przelewała się przez wewnętrzną krawędź krateru do kaldery (rozległego zagłębienia na szczycie wulkanu). Później, 21 listopada, mieszkańców wyspy przeraził niespodziewany wybuch. Powstał nowy krater. Potem z pęknięć w ziemi wytryskiwały na wysokość ponad 100 m fontanny ognia. W miarę pojawienia się dalszych pęknięć na zboczu wulkanu wznosiły się w górę coraz to nowe słupy ognia.

      Trzęsienia ziemi przyprawiały teraz o przerażenie ludzi już wystraszonych erupcją wulkanu. W ciągu godziny targnęło wyspą 80 wstrząsów. Lawa przelewająca się przez zewnętrzną krawędź krateru utworzyła potok, który wił się po zboczu w kierunku Motomachi, najgęściej zaludnionego regionu na wyspie. Skłoniło to burmistrza Hidemasa Uemura do zarządzenia ewakuacji ludności z tego rejonu. Wówczas mniemano jeszcze, że okolice Habu w południowej części wyspy są bezpieczne.

      „CHMURA PODOBNA DO GRZYBA ATOMOWEGO”

      „Piliśmy akurat herbatę”, wspomina Jiro Nishimura, jedyny starszy zboru Świadków Jehowy na wyspie Izu-Oshima, „gdy powietrzem wstrząsnęła potężna eksplozja. Kiedy wybiegłem z domu, ujrzałem nad górą Mihara chmurę podobną do grzyba atomowego. Od razu się zorientowałem, że nie jest to zwyczajny wybuch. Słyszałem, że urząd miasta podawał przez głośnik jakiś komunikat, ale ponieważ nie mogłem wyraźnie zrozumieć jego treści, zadzwoniłem do urzędu. Powiedziano mi, że mieszkańcy regionu Motomachi jeszcze nie muszą opuszczać wyspy. Zbliżała się pora posiłku, więc poprosiłem żonę, żeby zrobiła parę kulek ryżowych. Nim jednak zdążyłem zjeść pierwszą, zarządzono ewakuację.

      „Wszyscy pięcioro, w tym 90-letnia matka mojej żony, udaliśmy się pośpiesznie do portu w Motomachi, gdzie cumowały statki. Ludzie stali w kolejce, aby wsiąść na statek i opuścić wyspę. Kolejka była bardzo długa, ale ponieważ teściowa z uwagi na wiek nie może chodzić o własnych siłach, pozwolono nam wejść na pokład statku, który do Atami odpływał wcześniej”.

      Niektórym ciężko było opuścić wyspę, bo mocno się z nią związali. 84-letni Kichijiro Okamura, akupunkturzysta z miejscowego domu opieki społecznej, mieszkał na wyspie Oshima już od 40 lat. Okamura tak opisał swoje przeżycia: „Trzęsienia ziemi były dość silne, ale wmawiałem sobie, że wszystko będzie w porządku. Chciałem jeszcze pozostać parę dni, aby zobaczyć, co się będzie dziać. Przywykłem już do wybuchów wulkanicznych i trzęsień ziemi. Specjalnie się więc tym nie przejmowałem, ponieważ wiedziałem, że wulkan w końcu się uspokoi. Ale strażacy wyprowadzili mnie siłą. Musiałem im w końcu ustąpić”. Opuścił wyspę wraz z żoną Yoshie, dwiema córkami i czworgiem wnucząt.

      NAKAZ EWAKUACJI CAŁEJ WYSPY

      Z początku potok lawy zagrażał tylko północnym rejonom wyspy. Część ludności z regionu Motomachi przewieziono więc w okolice Habu. Mieszkańcom południowych rejonów wyspy poradzono jedynie, żeby się schronili w halach sportowych lub szkołach.

      „Miałam wszystkiego dwa koce i tę torbę” — powiedziała Kaoko Hirakawa, która o godzinie 17 schroniła się w hali sportowej w Nomashi. „Myślałam, że spędzę tu tylko jedną noc”. Jej mąż Rinzo niepokoił się o chorych rodziców, którzy mieszkali w pobliżu nowego krateru. Postanowił więc pojechać po nich z żoną samochodem. „Wstrząsy były bardzo silne” — wspomina Rinzo. „Czuliśmy się jak na rozkołysanej łodzi. Ledwie wsadziliśmy rodziców do samochodu, a w odległości kilku kilometrów od ich domu nastąpił silny wybuch”. Udało im się szczęśliwie dotrzeć do hali sportowej w Nomashi, później jednak wszyscy musieli się przenieść do Habu.

      O godzinie 22.50 burmistrz zarządził ewakuację całej wyspy. Pani Tamaoki tak relacjonuje przebieg tych wydarzeń: „Schroniliśmy się w jednej ze szkół w Habu. Potem polecono nam udać się do portu. Jednakże wody są tam zbyt płytkie, aby mogły wpłynąć do niego większe statki. W końcu musieliśmy więc pojechać autobusem do Motomachi, gdzie wsiedliśmy na statek odpływający do Tokio”.

      Ewakuację ponad 10 000 wyspiarzy i turystów zakończono 22 listopada o godzinie 5.55 rano. Burmistrz wraz z innymi urzędnikami odpłynęli ostatnim statkiem. Całą akcję przeprowadzono w ciągu pięciu godzin od chwili głównego wybuchu. Dzięki lokalnym władzom, przedsiębiorstwu żeglugowemu, które skierowało do Oshimy statki, jak również ochotnej współpracy samych mieszkańców ewakuacja przebiegła sprawnie i bez zakłóceń. Poza nielicznymi wyjątkami ludzie bezzwłocznie zastosowali się do nakazu opuszczenia wyspy. Na miejscu pozostało jedynie kilkuset policjantów, strażaków i innych funkcjonariuszy oraz grupka osób, które nie chciały się ewakuować.

      Ale gdzie ci wysiedleńcy znaleźli schronienie? Kto się nimi zaopiekował? Jak się powiodło Świadkom Jehowy?

      [Mapy na stronie 4]

      [Patrz publikacja]

      Oshima

      Mt. Mihara

      Tokio

      Shimoda

      Inatori

      Sakurajima

      Ito

      Atami

      Ebina

      [Mapa wyspy] Oshima

      Okata

      Kitanoyama

      potok lawowy

      krater nr 2

      erupcje

      krater nr 1

      zewnętrzna krawędź krateru

      Sashikiji

      Port Habu

      Mt. Mihara

      Nomashi

      Motomachi

      lotnisko

      [Ilustracja na stronie 3]

      „Strażacy wyprowadzili mnie siłą”

  • Bezdomni — ale żywi!
    Przebudźcie się! — 1988 | nr 5
    • Bezdomni — ale żywi!

      Od naszego korespondenta w Japonii

      PIERWSZE statki z ewakuowaną ludnością na pokładzie zawinęły do portów na półwyspie Izu wieczorem 21 listopada. Ponieważ Oshima jest pod zarządem miejskim Tokio, postanowiono później skierować wysiedleńców do stolicy. Zarząd miejski wespół z władzami państwowymi podjęły inicjatywę w akcji niesienia pomocy poszkodowanym. Z pomocą pospieszyli również Świadkowie Jehowy z Izu i Tokio, a także z biura oddziału w Ebinie, mieście odległym zaledwie o jakieś 80 km od wulkanu Mihara.

      Ponieważ co pewien czas przerywano normalny program telewizyjny, żeby informować na bieżąco o tym wydarzeniu, mieszkający w pobliżu Świadkowie Jehowy bardzo się niepokoili o swych duchowych braci na wyspie. Nobumasa Obata ze zboru Ito oraz inni Świadkowie Jehowy skontaktowali się z braćmi z Izu i podjęli odpowiednie kroki w celu przyjęcia ewakuowanych. Tego dnia już od godziny 18.30 we wszystkich portach na półwyspie Izu i w Atami oczekiwali Świadkowie Jehowy, żeby przyjąć braci z Oshimy.

      Kiedy Jiro Nishimura z czterema innymi członkami rodziny przybyli około godziny 22 tego wieczoru do Atami, czekali już na nich miejscowi Świadkowie Jehowy, trzymając w ręku egzemplarze czasopism Strażnica i Przebudźcie się! Ponieważ władze jeszcze nie podjęły decyzji w sprawie ulokowania ewakuowanych, mogli się zatrzymać u kogo chcieli. Cała piątka udała się więc do Yugawara, gdzie syn Nishimury jest starszym w miejscowym zborze. Mieszkanie, w którym się zatrzymali, było punktem kontaktowym dla wysiedlonych członków zboru Oshima.

      Nazajutrz o godzinie 8 rano komitet biura oddziału Towarzystwa Strażnica w Ebinie postanowił niezwłocznie wysłać do Izu oraz do Tokio po dwóch przedstawicieli, żeby na miejscu zorganizowali pomoc.

      Kiedy przedstawiciele biura oddziału omawiali z Nishimurą sprawę niesienia pomocy poszkodowanym, Mitsuo Shiozaki przywiózł rzeczy, które zebrał jego zbór w Numazu. Najbardziej ucieszyła ewakuowanych odzież, którą rozdzielił wśród nich. Wielu nie miało żadnego innego ubioru oprócz tego, co nosili w chwili opuszczenia wyspy. Z wdzięcznością przyjęli też przywiezioną im żywność.

      Na półwyspie Izu i w Tokio utworzono komitety pomocy poszkodowanym, które rozdawały członkom zboru Oshima pieniądze na zaspokojenie ich potrzeb. Miały się też zatroszczyć o duchowe potrzeby wysiedlonych braci.

      AKCJA NIESIENIA POMOCY W TOKIO

      Dnia 21 listopada o godzinie 21.55, gdy niektóre statki z wysiedleńcami wypłynęły już w kierunku miast na półwyspie Izu, gubernator Tokio zarządził, żeby wszystkich ewakuowanych skierować do stolicy. Brata Yoshio Nakamurę, starszego w zborze Mita w Tokio, poproszono o zorganizowanie akcji pomocy. Mieszkanie Nakamury stało się głównym ośrodkiem tej akcji.

      Brat Nakamura zaprosił do współpracy kilka osób ze swego zboru i ze zboru Shinagawa. W sobotę około godziny 2 w nocy dziesięciu z nich udało się na nabrzeża, gdzie miały zawinąć statki z Oshimy. Bracia nosili tablicę z napisem: „Świadkowie Jehowy ze zboru Oshima proszeni o skontaktowanie się z nami!”

      Przechodzili od jednego nabrzeża do drugiego, gdzie przybijały statki, dopóki nie przypłynął ostatni. Było już po godzinie 10 rano w sobotę. Niektórzy członkowie zboru Chuo udali się na inne nabrzeże, gdzie również oczekiwano przybycia statków z Oshimy. Ponieważ Świadkowie Jehowy z Tokio nie wiedzieli, którymi statkami przypłyną ich współwyznawcy, starali się być w porcie za każdym razem, gdy zawijał tam jakiś statek.

      „Świadkowie Jehowy”, wspomina Kazuyuki Kawashima, „byli jedyną społecznością religijną, której członkowie wychodzili na nabrzeża, żeby przyjąć współwyznawców. Spośród innych organizacji na ewakuowanych czekali tylko przedstawiciele związku nauczycieli”.

      W sobotę wieczorem zbory Mita i Shinagawa samorzutnie przeprowadziły zbiórkę odzieży i innych artykułów do natychmiastowego rozdzielenia między braci duchowych z Oshimy. Dary załadowano na ciężarówkę i rozwieziono do miejsc, w których zostali rozlokowani wysiedleni Świadkowie. Pomoc otrzymali nie tylko Świadkowie Jehowy, ale także inni mieszkańcy Oshimy.

      ZACHĘCENI DOZNANĄ OPIEKĄ

      Jeden z ewakuowanych Świadków powiedział: „Gdy opuszczaliśmy Oshimę, nie wiedzieliśmy, dokąd pójdziemy. Jednakże zaraz po zejściu ze statku zauważyliśmy tablicę z napisem: ‛Świadkowie Jehowy’. Można sobie wyobrazić, jak byliśmy zaskoczeni i jakie zrobiło to na nas wrażenie! Widok braci, którzy wyszli po nas na nabrzeże, tak wzruszył żonę, że się rozpłakała.

      „Gdy przybyliśmy do hali sportowej w dzielnicy Koto i zadzwoniliśmy do brata Nakamury, natychmiast przyjechali przedstawiciele biura oddziału, by podnieść nas na duchu. Zrobiło to na nas głębokie wrażenie, po prostu brakowało nam słów, żeby wyrazić naszą wdzięczność”.

      W ciągu tygodnia członkowie komitetów pomocy odwiedzili wszystkie miejsca, w których rozlokowano Świadków Jehowy, i zainteresowali się ich potrzebami. Stwierdzili, że lokalne zbory dobrze się zaopiekowały wysiedlonymi współwyznawcami. Miejscowi bracia codziennie zapraszali na posiłki do swych domów osoby, które dopiero studiowały Biblię. Bardzo sobie ceniły te przejawy życzliwości ze strony Świadków, których przed katastrofą w ogóle nie znały.

      Ewakuacja przebiegała pomyślnie, ponieważ ogłoszono odpowiednie ostrzeżenia, a ludzie ich usłuchali. Tymczasem całej ludzkości zagraża o wiele większe, szybko nadciągające niebezpieczeństwo. Dziś ostrzega się przed nim wszystkich oraz wyjaśnia się każdemu, jak można go uniknąć i ocalić życie. Czy odpowiednio zareagujesz na to ostrzeżenie?

      [Ilustracja na stronie 6]

      Jiro Nishimura sprawdza miejsce pobytu współwyznawcówa

      [Przypis]

      a Ten powszechnie lubiany Świadek Jehowy zmarł w lutym 1987 roku.

      [Ilustracje na stronie 7]

      Mitsuo Shiozaki rozdziela dary wśród ewakuowanych

      Wielu wysiedleńców spało na zimnych posadzkach w halach sportowych

  • Czy usłuchasz ostrzeżenia o nadchodzącej katastrofie?
    Przebudźcie się! — 1988 | nr 5
    • Czy usłuchasz ostrzeżenia o nadchodzącej katastrofie?

      NIEKTÓRE klęski żywiołowe niweczą nasze plany, inne powodują olbrzymie straty w ludziach i mieniu. Na ogół nawiedzają tylko niewielkie obszary ziemi i ich mieszkańców. Obecne pokolenie stoi jednak w obliczu katastrofy, która ma zasięg ogólnoświatowy i obejmuje całą ludzkość.

      Nie, wcale nie chodzi o wojnę atomową między supermocarstwami, chociaż byłaby to straszliwa katastrofa. Chodzi tu raczej o zamierzone przez Boga usunięcie z powierzchni ziemi wszelkiego zła.

      O rozmiarach tej zagłady Jezus powiedział w proroctwie dotyczącym zakończenia obecnego systemu rzeczy: „Wtedy nastąpi wielki ucisk, jaki się nie zdarzył od początku świata aż dotąd, ani się więcej nie zdarzy. W samej rzeczy, gdyby te dni nie zostały skrócone, nie byłoby wybawione żadne ciało” (Mat. 24:3, 21, 22).a

      OCALILI ŻYCIE

      Jezus przyrównał ten powszechny kataklizm do dawniejszej ogólnoświatowej katastrofy, do potopu za dni Noego. W związku z tym powiedział: „Jak bowiem było za dni Noego, tak też będzie podczas obecności Syna Człowieczego” (Mat. 24:37). O czasach przedpotopowych czytamy w Biblii: „Na ziemi pełno było zła człowieczego i (...) każda myśl serca człowieka wciąż tylko skłaniała się ku złu”. Dlatego Jehowa oświadczył: „Zamierzam zetrzeć z powierzchni ziemi ludzi, których stworzyłem” (Rodz. 6:5-8).

      O Noem natomiast czytamy w Liście do Hebrajczyków 11:7: „Dzięki wierze Noe, otrzymawszy Boskie ostrzeżenie przed czymś, czego jeszcze nie oglądano, okazał zbożną bojaźń i zbudował arkę dla ocalenia swoich domowników”. Noe, jego żona oraz synowie z żonami przeżyli potop.

      Reszta ludzi zlekceważyła dawane ostrzeżenie. Jezus powiedział, że w owych dniach przed potopem „ludzie jedli i pili, żenili się i wydawali za mąż aż do dnia, w którym Noe wszedł do arki, i nie zwracali na nic uwagi, aż nadszedł potop i zmiótł ich wszystkich” (Mat. 24:38, 39).

      W dniach Lota Bóg postanowił zniszczyć mieszkańców Sodomy i Gomory z powodu rażącej niemoralności. Jednakże w dalszym ciągu „jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzili, budowali”, jak gdyby nic im nie groziło. Wprawdzie Lot ostrzegał swych niedoszłych zięciów przed niebezpieczeństwem, ale w ich oczach „wydał się jak człowiek, który żartuje”. Dlatego Bóg spuścił z nieba ogień i siarkę i zniszczył ich wszystkich. Natomiast Lot z córkami usłuchali ostrzeżenia i pozostali przy życiu (Łuk. 17:28, 29; Rodz. 19:12-17, 24).

      OSTRZEŻENIE ZA DNI JEZUSA

      Za dni Jezusa Żydzi odrzucili Słowo Boże na rzecz własnych tradycji. Odrzucili też Syna Bożego, nie uznawszy go za Chrystusa, czyli Mesjasza. Bóg postanowił wykonać swój wyrok na nich i na ich sławnym mieście Jerozolimie, posługując się do tego wojskami rzymskimi. Jezus ostrzegł przed tym wydarzeniem. Uczniom swoim powiedział jak uniknąć zagłady:

      „Gdy dostrzeżecie obrzydliwość, która sprowadza spustoszenie, stojącą w miejscu świętym, jak powiedziano przez proroka Daniela (...) wtedy ci, co będą w Judei, niech zaczną uciekać w góry”. Potem jeszcze oświadczył: „Gdy ujrzycie Jeruzalem otoczone przez obozujące wojska, wtedy wiedzcie, że przybliżyło się jego spustoszenie. Niech wówczas ci, co będą w Judei, zaczną uciekać w góry, a ci, co będą w środku, niech uchodzą; i niech tam nie wstępują ci z okolic wiejskich, ponieważ są to dni wymierzania sprawiedliwości, aby się spełniło wszystko, co jest zapisane” (Mat. 24:15, 16; Łuk. 21:20-22). Należało wtedy podjąć jak najszybsze działanie; miało nawet zabraknąć czasu na zabezpieczenie dóbr materialnych. Jezus rzekł: „Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, żeby zabrać dobytek ze swego domu, a kto będzie na polu, niech nie wraca do domu, żeby wziąć swoje okrycie” (Mat. 24:17, 18).

      To proroctwo Jezusa spełniło się w roku 66 n.e., gdy wojska rzymskie pod wodzą Cestiusa Gallusa otoczyły Jerozolimę. Rzymianie, którzy już zrobili podkop pod murami świątyni, stojąc w ten sposób w świętym miejscu Żydów, byli dla nich czymś obrzydliwym. Znak ostrzegawczy był, ale nie było możliwości ucieczki. I oto Cestius Gallus nieoczekiwanie wycofał swe wojska. Chrześcijanie zaczęli uciekać w góry. Większość Żydów pozostała w mieście, a inni w dalszym ciągu przychodzili do niego na uroczystości religijne.

      W roku 70 n.e., gdy Żydzi tłumnie napłynęli do miasta na święto Paschy, wojska rzymskie pod dowództwem generała Tytusa powróciły w większej liczbie i wznowiły oblężenie Jerozolimy. Z czasem dokonano wyłomu w murze i zburzono świątynię oraz całe miasto. Według historyka Józefa Flawiusza śmierć poniosło 1 100 000 ludzi, a 97 000 ocalałych sprzedano w Egipcie i innych krajach jako niewolników. Taki los spotkał tych, co nie usłuchali ostrzeżenia Jezusa. Ci zaś, którzy zgodnie z poleceniem Jezusa opuścili miasto, pozostali przy życiu.

      BEZZWŁOCZNIE USŁUCHAJ OSTRZEŻENIA

      Proroctwo Jezusa, zanotowane w 24 rozdziale Ewangelii według Mateusza, w 13 rozdziale Marka i w 21 rozdziale Łukasza, miało się spełnić na jeszcze większą skalę. Nie wolno zapominać, że Jezus odpowiadał też na pytanie apostołów o znak jego obecności, którą Biblia łączy z końcem całego światowego systemu rzeczy (Dan. 2:44; Mat. 24:3, 21). Jezus zaznaczył, że jego powtórne przyjście, czyli niewidzialną obecność, miał charakteryzować znak w postaci wojen, braków żywności, trzęsień ziemi, epidemii, wzrostu bezprawia, prześladowań jego naśladowców, udręczenia narodów, a także ‛omdlewania ludzi ze strachu i w oczekiwaniu tego, co miało przyjść na zamieszkaną ziemię’ (Mat. 24:7, 8, 12; Łuk. 21:10, 11, 25, 26).

      Kto może zaprzeczyć, że pokolenie, które żyło podczas pierwszej wojny światowej, odczuwa te wszystkie nasilające się nieszczęścia? Żeby ludzie mogli pojąć znaczenie tego wszystkiego, Jezus podał następujące proroctwo: „Dobra nowina o Królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, a wtedy nadejdzie koniec” (Mat. 24:14). Świadkowie Jehowy gorliwie głoszą tę dobrą nowinę o Królestwie w ponad 200 krajach i w około 200 językach. Ostrzegają ludzi, że Bóg już wkrótce wykona swoje wyroki. O tych, którzy mieli dostrzec rozpoczęcie się boleści od wybuchu pierwszej wojny światowej, Jezus powiedział: „To pokolenie żadną miarą nie przeminie, aż się to wszystko wydarzy” (Mat. 24:34).

      Usłuchanie ostrzeżenia Jezusa nie oznacza ucieczki w literalne góry ani do innego miejsca na ziemi, lecz zwrócenie się do prawdziwego Boga, Jehowy, oraz zapoznanie się z postanowieniem, które On powziął dla ocalenia życia. Można to uczynić przez skontaktowanie się ze Świadkami Jehowy, którzy ogłaszają to ostrzeżenie, studiowanie z nimi Biblii i przyłączenie się do nich.

      Jeśli usłuchanie ostrzeżenia zadecydowało o ocaleniu ponad 10 000 Japończyków po wybuchu wulkanu, to o ileż ważniejsze jest bezzwłoczne podjęcie kroków, które mogą zapewnić ochronę Jehowy podczas ogólnoświatowej zagłady w obecnym czasie końca!

      [Przypis]

      a Wersety biblijne, przy których nie podano nazwy ani symbolu przekładu, są tłumaczone z „New World Translation of the Holy Scriptures” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata), wydanie 1984 z przypisami.

      [Ilustracja na stronie 9]

      Lot z córkami uniknęli zagłady dzięki usłuchaniu ostrzeżenia

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij