BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Spis treści
    Przebudźcie się! — 1997 | 22 marca
    • Spis treści

      22 marca 1997

      Amazoński las deszczowy — legenda i rzeczywistość

      Budowniczowie dróg, drwale, górnicy, hodowcy bydła i właściciele wielkich gospodarstw rolnych niszczą co roku tysiące kilometrów kwadratowych amazońskiego lasu deszczowego. Zniszczono już prawdopodobnie jakieś 10 procent puszczy. Skutki dalszej dewastacji odczuje cały świat.

      3 Owiany legendą amazoński las deszczowy

      4 Cienie nad lasem deszczowym

      10 Poszukiwanie rozwiązań

      20 Półtora wieku kolei podziemnych

      24 Przypływ — ptasia godzina szczytu

      28 Obserwujemy świat

      30 Od naszych Czytelników

      31 Doświadczona ogrodniczka

      32 Cenne czasopismo

      Świadkowie Jehowy w Grecji oczyszczeni z zarzutów 14

      Są prawą i uznaną religią, której członkowie dużo robią dla dobra społeczeństwa.

      Co w tym złego, że komuś trochę podokuczam? 17

      Gdyby brała cię pokusa, by komuś podokuczać, pamiętaj, że Bóg zgładził starożytnych tyranów zwanych nefilimami (1 Mojżeszowa 6:4-7)!

  • Owiany legendą amazoński las deszczowy
    Przebudźcie się! — 1997 | 22 marca
    • Owiany legendą amazoński las deszczowy

      OD NASZEGO KORESPONDENTA W BRAZYLII

      INDIANIE Irimarai zamieszkujący brzegi peruwiańskiej rzeki Napo nie mogli uwierzyć własnym oczom! W kierunku ich wioski płynęły dwa statki żaglowe zupełnie niepodobne do ich wąskich czółen. Na pokładzie spostrzegli brodatych wojowników, którzy nie przypominali członków żadnego ze znanych im plemion. Zdezorientowani Indianie rozpierzchli się i z ukrycia obserwowali, jak białoskórzy przybysze wyskakują na brzeg, zagarniają nagromadzone we wsi zapasy żywności i odpływają, podekscytowani myślą, że przejdą do historii jako pierwsza wyprawa, która przedarła się przez cały las deszczowy od Andów aż po Ocean Atlantycki.

      Podobnego wstrząsu doświadczały owego 1542 roku kolejne plemiona Indian, gdy europejscy odkrywcy, popisując się strzelaniem z kusz i arkebuzów, zapuszczali się coraz głębiej w tropikalny las Ameryki Południowej.

      Francisco de Orellana, hiszpański dowódca konkwistadorów, odkrył wkrótce, że wieści o strzelaninach i łupieżczych zwyczajach jego załóg mkną szybciej niż ich dwie brygantyny. Dalej w dole rzeki (w okolicach dzisiejszego brazylijskiego miasta Manaus) indiańskie plemiona uzbrojone w strzały oczekiwały już na pięćdziesięciu kilku intruzów.

      A byli owi Indianie dobrymi strzelcami, jak przyznał członek ekspedycji Gaspar de Carvajal. Wiedział to z własnego doświadczenia, ponieważ jedna z indiańskich strzał utkwiła między jego żebrami. „Gdyby nie gruba warstwa habitu”, nagryzmolił ranny mnich, „byłoby już po mnie”.

      ‛Kobiety walczące za dziesięciu mężczyzn’

      Carvajal opisał następnie, jaka siła stała za tymi śmiałymi Indianami. „Ujrzeliśmy kobiety, które na czele mężczyzn dowodziły walką. Białe i wysokie, miały długie włosy, splecione w zwoje wokół głowy. Były tak krzepkie, że z łukami i strzałami w rękach walczyły za dziesięciu mężczyzn”.

      Nie wiadomo, czy odkrywcy rzeczywiście widzieli kobiety wojowniczki, czy też, jak podaje pewne źródło, były to „jedynie zwidy zrodzone w malarycznej gorączce”. Jednakże przynajmniej z niektórych relacji wynika, iż zanim Orellana i Carvajal dotarli do ujścia owej potężnej rzeki i wypłynęli na Ocean Atlantycki, byli przekonani, że ujrzeli Amazonki Nowego Świata — równie groźne jak dzikie wojowniczki opisane w mitologii greckiej.a

      Mnich Carvajal zachował dla potomności historię o amerykańskich Amazonkach, włączając ją do swego sprawozdania naocznego świadka ośmiomiesięcznej wyprawy Orellany. Z kolei kapitan Orellana popłynął do Hiszpanii i tam przedstawił barwny opis swej podróży po romantycznie przezeń nazwanej Río de las Amazonas, czyli Rzece Amazonek. Po niedługim czasie szesnastowieczni kartografowie wypisali na rozrastającej się mapie Ameryki Południowej nową nazwę — Amazonka. Amazoński las spowiła więc legenda, ale dziś rozwiewa ją twarda rzeczywistość.

      [Przypis]

      a Słowo „Amazonka” pochodzi prawdopodobnie od greckiego słowa a tłumaczonego na „bez” oraz mazòs oznaczającego „pierś”. Legenda głosi, że Amazonki usuwały sobie prawą pierś, by sprawniej posługiwać się łukiem i strzałami.

      [Prawa własności do ilustracji, strona 3]

      Tło u góry: The Complete Encyclopedia of Illustration​/J. G. Heck

  • Cienie nad lasem deszczowym
    Przebudźcie się! — 1997 | 22 marca
    • Cienie nad lasem deszczowym

      PUSZCZA amazońska oglądana z samolotu przypomina puszysty dywan, ogromny niczym kontynent, równie zielony i dziewiczy jak wtedy, gdy Orellana umieścił ją na mapie. Kiedy już na ziemi mozolnie przedzierasz się przez parny las i kluczysz, by ominąć owady wielkości małych ssaków, możesz mieć trudności z określeniem, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna ułuda. Rzekome liście okazują się motylami, liany — wężami, a kawałki suchego drewna — wystraszonymi gryzoniami, które zmykają w pośpiechu. W puszczy amazońskiej wciąż łatwo pomylić prawdę z urojeniem.

      „Najbardziej zdumiewające jest to”, zauważył pewien obserwator, „że realia Amazonii wyglądają równie fantastycznie, jak legendy o niej”. I rzeczywiście tak jest! Wyobraź sobie obszar wielkości Europy Zachodniej. Zapełnij go ponad 4000 gatunków drzew. Dodaj przeszło 60 000 gatunków pięknych roślin kwitnących. Poprzetykaj wszystko olśniewającymi barwami 1000 gatunków ptaków. Umieść tam jeszcze 300 gatunków ssaków. Nasyć las brzęczeniem około dwóch milionów gatunków owadów. Teraz już rozumiesz, dlaczego każdy, kto opisuje puszczę amazońską, wyraża się o niej w samych superlatywach. Nie sposób w mniej pochlebnych słowach ująć obfitości biologicznego bogactwa tego największego na ziemi tropikalnego lasu deszczowego.

      Odizolowane ‛życie z piętnem śmierci’

      Dziewięćdziesiąt lat temu amerykański pisarz i humorysta Mark Twain opisał ten fascynujący las jako „zaczarowaną krainę, hojnie obdarzoną tropikalnymi cudami, krainę romantyczną, gdzie wszystkie kwiaty, ptaki i inne zwierzęta ze względu na swą różnorodność mają wartość muzealną i gdzie aligator, krokodyl czy małpa czuje się równie swojsko jak w zoo”. Dzisiaj dowcipne uwagi Twaina zyskały gorzki wydźwięk. Dla coraz większej liczby cudów amazońskiego tropiku muzea i ogrody zoologiczne mogą się wkrótce stać jedynym domem. Dlaczego?

      Główną przyczyną jest oczywiście wycinanie przez człowieka puszczy amazońskiej, dewastowanie naturalnych siedlisk tamtejszej flory i fauny. Jednakże oprócz masowego niszczenia środowiska istnieją także inne, bardziej subtelne przyczyny, dla których pewne gatunki roślin i zwierząt, choć wciąż istnieją, „żyją z piętnem śmierci”. Innymi słowy, zdaniem specjalistów nic nie może ich już uratować od wymarcia.

      Jedną z takich przyczyn jest izolacja. Zdarza się, że przedstawiciele władz, którym leży na sercu ochrona środowiska, wydają zakaz wejścia z piłą łańcuchową na jakiś fragment lasu, chcąc ocalić żyjące tam gatunki. Ale mieszkańców odosobnionego skrawka puszczy i tak czeka zagłada. Przykład podany w opracowaniu zatytułowanym Protecting the Tropical Forests — A High-Priority International Task (Ochrona lasów tropikalnych — międzynarodowe zadanie najwyższej wagi) pomaga zrozumieć, dlaczego na małych wysepkach lasu nie ma wielkich szans na przetrwanie.

      Otóż niektóre gatunki drzew tropikalnych występują w postaci osobników męskich i żeńskich. Do rozmnażania się potrzebują pomocy nietoperzy, które w czasie lotu przenoszą pyłek z kwiatów męskich na żeńskie. Oczywiście drzewa mogą być zapylane w ten sposób jedynie wtedy, gdy rosną w zasięgu lotu nietoperzy. Jeżeli odległość między osobnikiem męskim a żeńskim jest zbyt duża — co się często zdarza w wypadku wysepek lasu otoczonych morzem spieczonej ziemi — nietoperz nie zdoła pokonać tego dystansu. Jak zauważono we wspomnianym opracowaniu, drzewa „‚żyją z piętnem śmierci’, ponieważ ich długotrwały proces rozmnażania stał się niemożliwy”.

      Ten związek między drzewami a nietoperzami jest tylko jedną z wielu zależności składających się na życie w naturalnym środowisku Amazonii. Najprościej mówiąc, puszcza amazońska przypomina gigantyczny dom, dający schronienie i wyżywienie skupisku różnorodnych, ale ściśle ze sobą powiązanych jednostek. Aby uniknąć zbytniego zatłoczenia, mieszkańcy lasu deszczowego zajmują różne piętra — niektórzy żyją na dole, blisko runa leśnego, inni przebywają wysoko w koronach drzew. Wszyscy mają jakieś zajęcie i praca wre całą dobę — jedni pracują w dzień, drudzy w nocy. Kiedy wszystkie gatunki mogą bez przeszkód wykonywać swe zadania, złożone zbiorowisko amazońskiej flory i fauny funkcjonuje precyzyjnie jak zegarek.

      Jednakże ekosystem Amazonii (przedrostek „eko” pochodzi od greckiego słowa oíkos oznaczającego „dom”) jest delikatny. Nawet jeśli ingerencja człowieka w życie tego skupiska leśnego ogranicza się do wykorzystywania zaledwie kilku gatunków, to i tak cierpią na tym wszystkie piętra leśnego domu. Według oceny ekologa Normana Myersa wymarcie jednego gatunku roślin może się ostatecznie przyczynić do wyginięcia aż 30 gatunków zwierząt. A ponieważ rozsiewanie nasion większości drzew tropikalnych odbywa się przy udziale zwierząt, zniszczenie przez człowieka pewnych ich gatunków prowadzi do wymarcia drzew, którym świadczą usługi. (Patrz ramka „Związek między drzewem a rybą”). Naruszenie wzajemnych zależności — podobnie jak izolacja — skazuje kolejne gatunki na ‛życie z piętnem śmierci’.

      Mały wyrąb, małe straty?

      Niektórzy usprawiedliwiają wycinanie małych obszarów puszczy argumentem, że przecież las odrośnie — teren ogołocony z drzew pokryje się świeżą warstwą zieleni, podobnie jak rana na rozciętym palcu powleka się nową warstwą skóry. Czy rzeczywiście? Otóż niezupełnie.

      To oczywiście prawda, że wyrąbany skrawek pozostawiony w spokoju odpowiednio długo znów porośnie drzewami. Ale trzeba też przyznać, iż ta nowa pokrywa roślinna przypomina pierwotny las w takim samym stopniu jak kiepska kserokopia wyraźny oryginalny dokument. Brazylijska botaniczka Ima Vieira badała pewien fragment odnowionej puszczy amazońskiej, który liczył sobie już sto lat, i odkryła, że spośród 268 gatunków drzew bujnie rosnących w starym lesie tylko 65 znajduje się dzisiaj w jego odtworzonej części. Według niej tak samo ma się rzecz z lokalnymi gatunkami zwierząt. Chociaż wylesianie nie jest więc — wbrew niektórym opiniom — przeobrażaniem zielonej puszczy w czerwoną pustynię, to jednak jego skutkiem jest przekształcenie się części pierwotnego amazońskiego lasu deszczowego w jego nędzną imitację.

      Ponadto wycięcie nawet niewielkiego obszaru puszczy powoduje często zagładę wielu roślin i zwierząt, których nie można spotkać nigdzie indziej. Na przykład naukowcy w Ekwadorze odkryli w pewnym fragmencie lasu tropikalnego o powierzchni około półtora kilometra kwadratowego 1025 gatunków roślin. Ponad 250 z nich nie występuje w żadnym innym miejscu na ziemi. „Tutejszym przykładem”, mówi brazylijski ekolog Rogério Gribel, „jest sauim-de-coleira” (po polsku: marykina), mała, urocza małpka, która wygląda, jakby nosiła białą koszulkę. „Kilka ostatnich osobników zamieszkuje tylko skrawek lasu w pobliżu Manaus w środkowej Amazonii, ale zniszczenie ich małego siedliska spowoduje nieodwracalną zagładę tego gatunku” — twierdzi dr Gribel. Wyrąb może więc być niewielki, ale powoduje duże straty.

      Zwijanie „dywanu”

      Jednakże największym zagrożeniem dla amazońskiego lasu deszczowego jest samo trzebienie drzew. Wskutek działalności budowniczych dróg, drwali, górników i całej masy innych ludzi puszcza kurczy się jak zwijany dywan, a całe ekosystemy w mgnieniu oka znikają z powierzchni ziemi.

      Na temat dokładnych rozmiarów lasu niszczonego co roku w Brazylii panują niezwykle rozbieżne opinie — umiarkowane oceny mówią o 36 000 kilometrów kwadratowych rocznie — do tej pory jednak wytrzebiono prawdopodobnie ponad dziesięć procent puszczy amazońskiej, czyli obszar większy od powierzchni Niemiec. Poczytny tygodnik brazylijski Veja poinformował, że w 1995 roku przez cały kraj przetoczyło się 40 000 pożarów lasu — pięciokrotnie więcej niż rok wcześniej — wznieconych przez rolników, którzy karczują i wypalają drzewa. Człowiek tak gorliwie puszcza las z dymem, że niektóre rejony Amazonii przypominają „piekło na zielonych rubieżach” — alarmuje wspomniany tygodnik.

      I co z tego, że giną gatunki?

      Ktoś mógłby zapytać: „Czy te wszystkie miliony gatunków są potrzebne”? Owszem, są potrzebne — przekonuje sozolog Edward O. Wilson z Uniwersytetu Harvarda. „Sprawne ekosystemy oczyszczają dla nas wodę, użyźniają glebę, a nawet wytwarzają powietrze, którym oddychamy”, mówi Wilson, „toteż nie możemy nierozważnie bagatelizować roli różnorodności biologicznej”. W książce People, Plants, and Patents (Ludzie, rośliny i patenty) czytamy: „Dostęp do bogatego i różnorodnego materiału genetycznego będzie kluczem do ocalenia rodzaju ludzkiego. Jeżeli ta różnorodność zaniknie, my też wkrótce podzielimy jej los”.

      Niszczenie gatunków wiąże się nie tylko z wycinaniem drzew, zagrożeniem życia zwierząt czy niepokojeniem rdzennych mieszkańców. (Patrz ramka „A co z ludźmi?”). Skutki kurczenia się powierzchni lasów możesz odczuć na własnej skórze. Pomyśl: rolnik w Mozambiku wycinający łodygi manioku, matka w Uzbekistanie łykająca tabletkę antykoncepcyjną, ranny chłopiec w Sarajewie, który otrzymuje morfinę, czy też klientka w nowojorskim sklepie delektująca się egzotycznym zapachem — wszyscy oni, według instytutu Panos, korzystają z czegoś, co pochodzi z lasu tropikalnego. A zatem zaspokaja on potrzeby ludzi z całego świata — twoje również.

      Ani przepych, ani głód

      Oczywiście puszcza amazońska nie zapewni światu przepychu, ale może uchronić go od głodu. (Patrz ramka „Mit o żyzności”). W jaki sposób? Otóż w latach siedemdziesiątych człowiek zaczął uprawiać na wielką skalę kilka odmian roślin, które dawały rekordowe plony. Chociaż dzięki tym superwydajnym odmianom udało się wyżywić dodatkowe pół miliarda ludzi, wyłonił się pewien szkopuł. Ze względu na zubożony potencjał genetyczny rośliny te są słabe i podatne na choroby. Obfite zbiory danego kraju mogą więc zostać wyniszczone przez jakiś wirus, co pociągnie za sobą klęskę głodu.

      Aby więc wyprodukować bardziej odporne zboża i oddalić widmo głodu, oenzetowska Organizacja do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) zaleca obecnie „wykorzystywanie większych zasobów materiału genetycznego”. I właśnie tu ważną rolę odgrywa las deszczowy i jego rdzenni mieszkańcy.

      W lasach tropikalnych rośnie ponad połowa istniejących na świecie gatunków roślin (w tym jakieś 1650 gatunków, które mogą służyć jako pokarm), toteż ta amazońska szkółka jest rajem dla każdego naukowca poszukującego roślin dziko rosnących. Co więcej, mieszkańcy puszczy wiedzą, jak zrobić z nich dobry użytek. Na przykład brazylijscy Indianie Kayapò nie tylko hodują nowe odmiany roślin, ale też przechowują ich próbki w swoistych bankach genów na stokach wzgórz. Krzyżowanie dzikich odmian z mało odpornymi odmianami uprawnymi podniesie żywotność i odporność roślin stanowiących pożywienie człowieka. Według FAO taka poprawa jest niezbędna, ponieważ „w ciągu następnych 25 lat produkcja żywności musi wzrosnąć o 60%”. Mimo to niszczycielskie buldożery wdzierają się coraz głębiej w puszczę amazońską.

      Co to oznacza dla ludzkości? Cóż, niszcząc las deszczowy, człowiek postępuje zupełnie tak samo, jak rolnik, który zjada ziarno na siew — zaspokaja dręczący go w tej chwili głód, ale źle to wróży jego przyszłym zbiorom. Grupa specjalistów zajmująca się różnorodnością biologiczną ostrzegała ostatnio, iż „ochrona i zwiększanie utrzymującej się jeszcze różnorodności roślin użytkowych jest sprawą światowej wagi”.

      Obiecujące rośliny

      Zajrzyjmy teraz do leśnej „apteki”, a przekonamy się, że przez życie człowieka wciąż przewijają się pnącza i inne rośliny tropikalne. Na przykład alkaloidy uzyskiwane z amazońskich pnączy służą do zwiotczania mięśni pacjentów przed operacjami, życie 80 procent dzieci chorych na białaczkę przedłuża się dzięki substancjom chemicznym otrzymywanym z leśnego kwiatu, barwinka różowego. Las dostarcza też chininy zwalczającej malarię, preparatów naparstnicy do leczenia chorób serca i diosgeniny wchodzącej w skład środków antykoncepcyjnych. Z innymi roślinami wiążą się nadzieje na skuteczną walkę z AIDS i rakiem. W pewnym sprawozdaniu ONZ napisano: „W samej Amazonii zanotowano występowanie 2000 gatunków roślin używanych przez rdzenną ludność w medycynie ludowej, które mogą znaleźć zastosowanie w przemyśle farmaceutycznym”. Z innych badań wynika, że na całym świecie 80 procent chorych sięga po rośliny o właściwościach leczniczych.

      Warto więc ratować te zbawienne dla nas rośliny — twierdzi dr Philip M. Fearnside. Następnie dodaje: „Trzebienie puszczy amazońskiej uważa się za potencjalnie dużą przeszkodę dla prób znalezienia lekarstwa na raka. (...) Mniemanie, że z racji znakomitych osiągnięć współczesnej medycyny możemy się obejść bez większości leśnych surowców, stanowi śmiertelnie niebezpieczną formę zarozumialstwa”.

      Jednakże człowiekowi wciąż szybciej idzie doprowadzanie zwierząt i roślin do zguby niż odkrywanie ich i opisywanie. Pewnie cię to zastanawia: Dlaczego dewastacja lasu ciągle trwa? Czy nie można zmienić tej sytuacji? Czy amazoński las deszczowy ocaleje?

      [Ramka na stronie 8]

      Mit o żyzności

      Wyobrażenie o żyzności gleby Amazonii to „mit trudny do rozwiania” — zauważono w czasopiśmie Counterpart. W XIX wieku odkrywca Alexander von Humboldt nazwał tę krainę „spichlerzem świata”. Sto lat później prezydent USA Theodore Roosevelt również sądził, że w Amazonii panują warunki sprzyjające rolnictwu. „W żadnym razie nie można pozwolić, by tak bogata i żyzna ziemia leżała odłogiem” — napisał.

      Okazuje się, że rolnik, który podziela ten pogląd, rok czy dwa zbiera nie najgorsze plony, ponieważ popioły spalonych drzew i innych roślin stanowią dobry nawóz. Później jednak gleba jałowieje. Soczysta zieleń lasu mogłaby sugerować, że wyrósł on na urodzajnej glebie, a tymczasem właśnie gleba jest jego słabą stroną. Dlaczego?

      Wyjaśnił nam to dr Flávio J. Luizão, uczony z Państwowego Instytutu Badań nad Amazonią, znawca gleb lasu deszczowego. Oto kilka jego uwag:

      „W przeciwieństwie do wielu innych gruntów leśnych większość gleb w dorzeczu Amazonki nie pobiera składników pokarmowych z dołu, ze zwietrzałej skały, ponieważ skała macierzysta jest uboga w substancje odżywcze i znajduje się zbyt głęboko pod powierzchnią. Dlatego też związki organiczne, które trafiają do wyługowanej gleby, pochodzą z góry, z deszczu i ściółki leśnej. Jednakże ani krople deszczu, ani opadłe liście nie użyźnią ziemi bez pewnej pomocy. Dlaczego?

      „Sama woda deszczowa nie zawiera zbyt wielu związków organicznych. Ale uderzając w liście i spływając po pniach drzew, zbiera składniki odżywcze z liści, gałęzi, mchów, glonów, mrówczych gniazd i kurzu. Kiedy dociera wreszcie do gleby, stanowi już świetny nawóz dla roślin. Aby jednak ten odżywczy roztwór nie spłynął po prostu do strumieni, delikatne korzenie tworzą w górnej warstwie gleby kilkucentymetrowej grubości ‚materac’ chłonący z wody substancje pokarmowe. O skuteczności jego działania świadczy to, że strumienie, do których trafia deszczówka, są uboższe w owe cenne składniki niż sama gleba leśna. A więc zanim woda dotrze do strumieni czy rzek, korzenie wychwytują z niej substancje odżywcze.

      „Innym źródłem pożywienia jest ściółka — opadłe liście, gałęzie i owoce, których trafia na hektar leśnego podłoża około ośmiu ton rocznie. Ale jak ta pożywka dostaje się pod powierzchnię gleby i do systemów korzeniowych roślin? Pomocą służą termity. Tną liście na okrągłe kawałki i przenoszą je do swych podziemnych gniazd. Są szczególnie aktywne w porze deszczowej, transportując pod ziemię aż 40 procent całej ściółki zalegającej leśne podłoże. Z liści tworzą ogrody do hodowli grzybów. Grzyby z kolei rozkładają materię roślinną i uwalniają azot, fosfor, wapń i inne pierwiastki, stanowiące dla roślin cenny pokarm.

      „Jaką korzyść czerpią z tego termity? Uzyskują pożywienie. Jedzą grzyby, a czasem połykają też kawałki liści. Następnie mikroorganizmy w ich wnętrznościach poddają pokarm chemicznej obróbce, po której wydalane przez termity odchody stają się bogatym w składniki odżywcze nawozem dla roślin. A zatem opady deszczu i przetwarzanie materii organicznej to dwa z czynników, które warunkują istnienie i wzrost lasu deszczowego.

      „Nietrudno zrozumieć, co się dzieje, gdy puszcza zostaje wykarczowana i wypalona. Nie ma już koron drzew, które przyjmowałyby na siebie deszcz, ani warstwy ściółki do przetworzenia. Gwałtowne ulewy spadają bezpośrednio na nagą ziemię z tak wielką siłą, że na jej powierzchni tworzy się skorupa. Jednocześnie promienie słoneczne padające wprost na górną warstwę gruntu zwiększają jego temperaturę i twardość. W rezultacie woda spływa po ziemi, niosąc odżywcze składniki do rzek, zamiast użyźniać nimi glebę. Wskutek wycięcia i wypalenia lasu straty tych cennych substancji mogą być tak duże, iż ich nadmiar w pobliskich strumieniach zagraża życiu wodnych roślin i zwierząt. Jasno stąd wynika, iż las pozostawiony sam sobie zdoła przetrwać, ale ingerencja człowieka kończy się katastrofą”.

      [Ramka i ilustracja na stronie 7]

      A co z ludźmi?

      Wskutek wylesiania i naruszania równowagi biologicznej cierpią nie tylko rośliny i zwierzęta, ale też ludzie. Jakieś 300 000 Indian — resztka z 5 000 000 zamieszkujących niegdyś brazylijską część Amazonii — wciąż harmonijnie współżyje ze swym leśnym środowiskiem. Ich spokój coraz częściej burzą drwale, poszukiwacze złota i inni ludzie często uważający Indian za „przeszkodę na drodze rozwoju”.

      W puszczy żyją też caboclowie, twardzi ludzie, potomkowie białych i Indian, którzy przybyli do Amazonii jakieś sto lat temu. Caboclowie mieszkają na brzegach rzek, w chatach zbudowanych na palach, i choć może nigdy nie słyszeli słowa „ekologia”, czerpią środki do życia z lasu, nie niszcząc go. Jednakże ich codzienną egzystencję zakłócają fale nowych imigrantów napływających do ich leśnego domu.

      Właściwie jakieś 2 000 000 zbieraczy orzechów, kauczuku, rybaków i innych rdzennych mieszkańców puszczy amazońskiej, których życie jest harmonijnie dostosowane do cyklicznych zmian w życiu lasu oraz do rytmu wylewania rzek, czeka niepewna przyszłość. Zdaniem wielu ochrona lasów nie powinna się ograniczać do ochrony drzew mahoniowych i manatów. Należałoby objąć nią także ludzi zamieszkujących puszczę.

      [Ramka i ilustracja na stronie 9]

      Związek między drzewem a rybą

      W porze deszczowej Amazonka wzbiera i zalewa drzewa rosnące w niżej położonych lasach. W szczytowym okresie powodzi większość drzew na tym terenie wydaje i zrzuca owoce — ale nie ma oczywiście podwodnych gryzoni, które pomogłyby rozsiać nasiona. Wówczas do akcji wkracza ryba tambaqui (Colonnonea macropomum), wodny dziadek do orzechów o wyostrzonym węchu. Pływając wśród gałęzi zatopionych drzew, owa ryba rozpoznaje po zapachu te, z których właśnie mają spaść owoce. Kiedy trafiają do wody, ryba miażdży ich skorupki w swych potężnych szczękach, połyka zawartość i trawi miąższ otaczający nasiona. Same nasiona zaś zostają wydalone i lądują na leśnym runie, gdzie kiełkują, gdy wody powodzi opadną. Korzyści odnoszą zarówno ryba, jak i drzewo. Tambaqui gromadzi tłuszcz, a drzewo się rozmnaża. Wycinanie tych drzew zagraża przetrwaniu ryb tambaqui oraz około 200 innych gatunków ryb owocożernych.

      [Ilustracja na stronie 5]

      Nietoperze przenoszą pyłek z kwiatów męskich na żeńskie

      [Prawa własności]

      Rogério Gribel

      [Ilustracja na stronie 7]

      Szkółka i apteka

      [Ilustracja na stronie 7]

      Ogień zagraża zielonym rubieżom

      [Prawa własności]

      Philip M. Fearnside

  • Poszukiwanie rozwiązań
    Przebudźcie się! — 1997 | 22 marca
    • Poszukiwanie rozwiązań

      „W SPORACH o cienie”, oświadczył angielski pisarz John Lyly, „zapomina się o istocie sprawy”. W uniknięciu tej pułapki pomoże uświadomienie sobie, że cienie kładące się na lesie deszczowym są jedynie odbiciem poważniejszych trudności i że jego dewastacja będzie trwać, dopóki nie zostaną usunięte jej podstawowe przyczyny. Jakie to przyczyny? „Zasadniczą siłą torpedującą ochronę Amazonii” jest według pewnego badania oenzetowskiego „ubóstwo i niesprawiedliwość ludzka”.

      Nie tak znów zielona rewolucja

      Zdaniem części naukowców niszczenie lasu jest w pewnej mierze skutkiem ubocznym tak zwanej zielonej rewolucji, którą kilkadziesiąt lat temu przeprowadzono w południowej i środkowej Brazylii. Do tego czasu tysiące rodzin pracujących na małych gospodarstwach utrzymywało się z uprawy ryżu, roślin strączkowych i ziemniaków, a także z hodowli zwierząt domowych. Potem na ich ziemi zaczęto na przykład budować hydroelektrownie czy wprowadzać na szeroką skalę zmechanizowaną uprawę soi, skutkiem czego bydło i miejscowe rośliny ustąpiły miejsca produktom rolnym przeznaczonym na rynki krajów uprzemysłowionych. Tylko między rokiem 1966 a 1979 obszar gruntów wykorzystywanych pod uprawy eksportowe zwiększył się o 182 procent. W rezultacie na każdych 12 rolników prowadzących tradycyjną gospodarkę 11 straciło ziemię i środki do życia. Dla nich zielona rewolucja przybrała ciemne barwy.

      Co mieli począć ci gospodarze pozbawieni pól? Politycy nie kwapili się do wprowadzenia zmian w niesprawiedliwym podziale ziemi w swym regionie, toteż znaleźli inne rozwiązanie — ogłosili obszar Amazonii „ziemią bez ludzi dla ludzi bez ziemi”. W ciągu jakichś dziesięciu lat od otwarcia pierwszej amazońskiej autostrady wzdłuż jej trasy w tysiącach chat osiedliło się ponad dwa miliony biednych chłopów z południowej Brazylii oraz z północno-wschodniej części kraju, nękanej suszami i borykającej się z ubóstwem. W miarę budowania kolejnych dróg coraz więcej potencjalnych rolników przenosiło się do Amazonii, by przeobrażać las w pola uprawne. Po przeanalizowaniu wyników tych programów przesiedlania uczeni twierdzą, że „bilans prawie 50 lat kolonizacji wypadł niepomyślnie”. „Do Amazonii sprowadzono” nędzę i niesprawiedliwość, a ponadto w regionie tym „pojawiły się nowe trudności”.

      Trzy kroki naprzód

      Aby pomóc w usunięciu przyczyn wylesiania i w polepszeniu warunków życia mieszkańców amazońskiego lasu deszczowego, Komisja do spraw Rozwoju i Środowiska Amazonii opublikowała dokument, w którym zaleca między innymi, by rządy krajów w dorzeczu Amazonki poczyniły trzy wstępne kroki. 1) Zajęły się problemami gospodarczymi i społecznymi ubogich okolic sąsiadujących z puszczą amazońską. 2) Właściwie wykorzystywały zachowany las i ponownie zagospodarowały tereny już wylesione. 3) Zwalczały rażącą niesprawiedliwość społeczną — rzeczywistą przyczynę ludzkich nieszczęść i dewastacji lasu. Przyjrzyjmy się bliżej tym trzem przedsięwzięciom.

      Inwestowanie

      Rozwiązywanie problemów społeczno-gospodarczych. „Jedną z efektywniejszych metod ograniczenia wycinania lasów”, zauważa wspomniana komisja, „jest dokonywanie inwestycji w najuboższych rejonach krajów amazońskich, skąd ludność musi migrować do Amazonii w poszukiwaniu lepszego życia”. Ale członkowie komisji dodają, że „tę opcję rzadko biorą pod uwagę ludzie sporządzający plany rozwoju kraju czy regionu lub mieszkańcy krajów uprzemysłowionych, którzy domagają się ostrych redukcji w wycinaniu lasu amazońskiego”. Jeżeli jednak, jak wyjaśniają znawcy, urzędnicy państwowi oraz władze krajów zainteresowanych udzielą fachowej i finansowej pomocy w celu rozwiązania takich problemów, jak nieodpowiedni podział ziemi czy ubóstwo w miastach regionów otaczających Amazonię, liczba napływających do niej rolników zmniejszy się, stwarzając szansę na ocalenie lasu.

      Ale co można zrobić dla mieszkających już w Amazonii właścicieli małych gospodarstw? Ich codzienna egzystencja opiera się na uprawianiu ziemi, która się do tego nie nadaje.

      Ochrona lasu ze względu na drzewa

      Dobre wykorzystanie lasu i terenów wylesionych. „Lasy tropikalne są nadmiernie wyzyskiwane, ale niedostatecznie wykorzystane. I ten paradoks jest dla nich szansą na ocalenie” — napisano w oenzetowskiej publikacji The Disappearing Forests (Znikające lasy). Specjaliści twierdzą, że zamiast wycinać las, człowiek powinien raczej zająć się eksploatacją jego bogactw, takich jak owoce, orzechy, rośliny oleiste, kauczuk, substancje zapachowe, rośliny lecznicze i inne produkty naturalne. Podobno stanowią one „około 90 procent wartości gospodarczej lasu”.

      Doug Daly z Ogrodu Botanicznego w Nowym Jorku wyjaśnia, dlaczego jego zdaniem przejście od dewastacji lasu do jego eksploatacji jest rozsądnym wyjściem: „Rząd nie niepokoi się, że wielkie połacie Amazonii zostaną wyłączone z życia gospodarczego. (...) Ludzie zyskują pracę i środki do życia, a las — ochronę. Niełatwo doszukać się w tym jakichś ujemnych stron” (Wildlife Conservation).

      Zachowanie lasu ze względu na drzewa w rzeczywistości poprawia warunki życia jego mieszkańców. Na przykład uczeni z Belém w północnej Brazylii obliczyli, że przekształcenie hektara lasu w pastwisko przynosi tylko 25 dolarów zysku rocznie. Aby więc zarobić chociaż tyle, ile wynosi minimalna miesięczna płaca w Brazylii, hodowca potrzebuje 48 hektarów pastwiska i 16 sztuk bydła. Jak informuje tygodnik Veja, ów potencjalny farmer mógłby jednak zarobić znacznie więcej, eksploatując naturalne surowce leśne. A na zbieraczy czeka ich zdumiewająco dużo — twierdzi biolog Charles Clement. „Do zbierania i wykorzystania nadają się dziesiątki warzyw, setki owoców, żywic i roślin oleistych” — dodaje. „Szkopuł jednak w tym, że człowiek musi się przekonać, iż las jest źródłem bogactwa, a nie przeszkodą w jego zdobyciu”.

      Ożywienie zniszczonej ziemi

      Rozwój gospodarczy i ochrona środowiska mogą iść w parze — uważa João Ferraz, brazylijski uczony. „Wystarczy spojrzeć, jak dużo lasu zniszczono do tej pory. Nie ma potrzeby dalszego wycinania dziewiczej puszczy. Lepiej zregenerować i ponownie wykorzystać tereny już pozbawione drzew i zdegradowane”. A w Amazonii czeka na to mnóstwo ziemi.

      W końcu lat sześćdziesiątych rząd zaczął przyznawać olbrzymie dotacje, by zachęcić wielkich inwestorów do przekształcania lasu w pastwiska. Plan się powiódł, ale jak wyjaśnia dr Ferraz, „już po sześciu latach pastwiska uległy degradacji. Kiedy później wszyscy zdali sobie sprawę, że popełniono ogromny błąd, wielcy właściciele ziemscy powiedzieli: ‚W porządku, dostaliśmy od rządu dość pieniędzy’, i się wynieśli”. A jakie są tego skutki? „Około 200 000 kilometrów kwadratowych opuszczonych pastwisk obraca się w jałowe nieużytki”.

      Jednakże obecnie uczeni tacy, jak Ferraz, opracowują nowe sposoby wykorzystania zdegradowanych terenów. Jakie? Na pewnej opuszczonej farmie, na której hodowano kiedyś bydło, kilka lat temu zasadzono 320 000 sadzonek orzesznicy wyniosłej. Dziś są to drzewa rodzące orzechy. Ponieważ szybko rosną, a także dostarczają poszukiwanego drewna, orzesznicę wyniosłą sadzi się obecnie na wylesionej ziemi w różnych okolicach dorzecza Amazonki. Eksploatowanie surowców, uczenie rolników uprawy bylin, wprowadzanie metod uzyskiwania drewna bez niszczenia lasów oraz regenerowanie zdewastowanej ziemi to zdaniem ekspertów sensowne rozwiązania, które mogą pomóc zachować puszczę. (Patrz ramka „Pracują, by chronić Amazonię”).

      Specjaliści twierdzą jednak, że samo przekształcanie wyjałowionych terenów nie wystarczy, by ocalić lasy. Trzeba by jeszcze przeobrazić naturę ludzką.

      Jak wyprostować to, co krzywe

      Usunięcie niesprawiedliwości. Niesprawiedliwe postępowanie człowieka, naruszające prawa innych, jest często podyktowane chciwością. A jak zauważył starożytny filozof Seneka, „dla chciwych mało całego świata” — nie wyłączając amazońskiego lasu deszczowego.

      W przeciwieństwie do walczących o byt ubogich amazońskich rolników, przemysłowcy i właściciele ogromnych połaci puszczy trzebią las, by wypchać sobie kieszenie. Władze oskarżają też państwa Zachodu o wydatne przyłożenie ręki do pracy pił łańcuchowych na terenie Amazonii. „Zamożne kraje uprzemysłowione”, oświadczyła pewna grupa niemieckich naukowców, „miały duży udział w dotychczasowym niszczeniu środowiska naturalnego”. Zdaniem Komisji do spraw Rozwoju i Środowiska Amazonii ochrona tej krainy wymaga wykształcenia „nowego światowego systemu wartości, który zaowocuje obraniem lepszej linii rozwoju, opartej na ludzkiej solidarności i sprawiedliwości”.

      Jednakże kłęby dymu nieustannie unoszące się nad Amazonią wciąż przypominają, że mimo wysiłków rzeszy mężczyzn i kobiet z całego świata zatroskanych o stan środowiska wprowadzenie w życie rozsądnych rozwiązań okazuje się równie trudne, jak schwytanie dymu. Dlaczego?

      Korzenie takich przywar, jak chciwość, tkwią głęboko w strukturze społeczeństwa ludzkiego — znacznie głębiej niż zapuszczają się w leśną glebę korzenie drzew amazońskich. Chociaż więc ze swej strony powinniśmy w miarę możliwości przyczyniać się do ochrony lasu, nierozsądnie jest oczekiwać, że ludzie, jakkolwiek by byli szczerzy, zdołają się uporać z poważnymi i pogmatwanymi przyczynami niszczenia puszczy. Nic nie straciła na aktualności uwaga wygłoszona jakieś trzy tysiące lat temu przez starożytnego króla Salomona, wnikliwego obserwatora natury ludzkiej. „To, co krzywe, nie da się wyprostować” dzięki wysiłkom samego człowieka (Kaznodziei 1:15). Podobną myśl zawiera portugalskie powiedzenie „O pau que nasce torto, morre torto” (Drzewo, które się rodzi krzywe, umiera krzywe). A jednak lasy deszczowe świata ocaleją. Skąd taki wniosek?

      Rozwiązanie już wkrótce

      Jakieś sto lat temu brazylijski pisarz Euclides da Cunha był tak oszołomiony bogactwem dzikich form życia Amazonii, że nazwał ją „nie opublikowaną, współczesną kartą Księgi Rodzaju”. Chociaż człowiek zajadle plami i strzępi tę „kartę”, to dzisiejsza Amazonia wciąż jest „nostalgicznym symbolem ziemi z okresu Stwarzania” — czytamy w sprawozdaniu Amazonia Without Myths (Amazonia bez mitów). Ale jak długo to potrwa?

      Zastanów się: Puszcza amazońska i inne lasy deszczowe na świecie dowodzą istnienia „niezrównanej inteligencji”, jak to wyraził Da Cunha. Drzewa leśne od korzeni aż po liście świadczą o tym, że są dziełem mistrzowskiego twórcy. Czy w takim razie ten Wielki Architekt pozwoli, by chciwcy całkowicie wytrzebili lasy deszczowe i spustoszyli ziemię? Pewne proroctwo biblijne udziela na to pytanie zdecydowanie przeczącej odpowiedzi! Czytamy w nim: „Narody srodze się rozgniewały i nadszedł twój [Boga] srogi gniew i wyznaczony czas (...) na doprowadzenie do ruiny tych, którzy rujnują ziemię” (Objawienie 11:18).

      Zwróć jednak uwagę, iż według tego proroctwa Stwórca nie tylko sięgnie do korzeni problemu, eliminując chciwych ludzi, ale też dokona tego za naszych czasów. Dlaczego można tak powiedzieć? Otóż z tej zapowiedzi wynika, że Bóg ma przystąpić do działania, gdy człowiek będzie ‛rujnować’ ziemię. W czasie pisania tych słów prawie dwa tysiące lat temu ani liczebność ludzi, ani środki, którymi dysponowali, nie mogły stanowić zagrożenia dla naszej planety. Ale sytuacja się zmieniła. „Po raz pierwszy w dziejach”, zanotowano w pewnej książce, „ludzkość jest obecnie w stanie zniszczyć podstawy swej egzystencji nie tylko w obrębie poszczególnych regionów czy okręgów, ale na całej ziemi” (Protecting the Tropical Forest — A High-Priority International Task).

      A zatem „wyznaczony czas”, gdy Stwórca wystąpi przeciw tym, „którzy rujnują ziemię”, jest już bliski. Amazoński las deszczowy i inne zagrożone środowiska kuli ziemskiej ocaleją. Dopilnuje tego ich Stwórca — i nie jest to legenda, lecz rzeczywistość.

      [Ramka na stronie 13]

      Pracują, by chronić Amazonię

      Na powierzchni prawie 40 hektarów bujnego odrodzonego lasu w mieście Manaus w środkowej Amazonii mieszczą się rozmaite biura brazylijskiego Państwowego Instytutu Badań nad Amazonią, czyli INPA. Ta licząca sobie 42 lata instytucja składa się z 13 różnych wydziałów obejmujących najróżniejsze dziedziny — od ekologii począwszy poprzez leśnictwo po zdrowie człowieka — i jest największą placówką badawczą w tym regionie. Znajduje się tu również jedna z najbogatszych na świecie kolekcji amazońskich roślin, ryb, płazów, gadów, ssaków, ptaków i owadów. Praca 280 uczonych zatrudnionych w instytucie przyczynia się do lepszego zrozumienia przez człowieka złożonych wzajemnych powiązań w ekosystemach Amazonii. Zwiedzający to miejsce opuszczają je pełni optymizmu. Na przekór trudnościom natury biurokratycznej i politycznej naukowcy brazylijscy i z innych krajów zakasali rękawy, by chronić Amazonię — klejnot wśród lasów deszczowych świata.

      [Ilustracje na stronie 10]

      Droga wycięta w lesie w celu transportowania drewna

      [Ilustracje na stronie 11]

      Płody lasu deszczowego: owoce, orzechy, rośliny oleiste, kauczuk i wiele innych

      [Prawa własności]

      J. van Leeuwen, INPA-CPCA, Manaus, Brazylia

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij