BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Spis treści
    Przebudźcie się! — 1998 | 8 maja
    • Spis treści

      8 maja 1998

      Czy uda się uratować lasy deszczowe?

      Lasy deszczowe — to kruche i niezmiernie ważne bogactwo świata jest pustoszone. Wielu widzi w tym zagrożenie dla środowiska ziemi i dla człowieka. Czy istnieje jakieś rozwiązanie?

      3 Dewastacja lasów deszczowych

      6 Dobrodziejstwa lasów deszczowych

      12 Czy lasy deszczowe ocaleją?

      14 „Miłość nigdy nie zawodzi” — a ty?

      15 Ocalały egzemplarz dawnego przekładu Biblii

      22 Jak się robi swetry w Patagonii

      25 Zagadkowe dolmeny — jak, kiedy i dlaczego?

      28 Obserwujemy świat

      30 Od naszych Czytelników

      31 Czy sądzisz z pozorów?

      32 Dziennikarz chwali Przebudźcie się!

      Między życiem a śmiercią — moja długa droga z Kambodży 16

      Wathana Meas był mnichem buddyjskim, a potem oficerem armii kambodżańskiej. Jego historia to poruszająca opowieść o przetrwaniu.

      Jakie znaczenie ma rok 2000? 20

      Czy Biblia wskazuje na rok 2000? Czy chrześcijanie powinni zwracać szczególną uwagę na tę datę?

  • Dewastacja lasów deszczowych
    Przebudźcie się! — 1998 | 8 maja
    • Dewastacja lasów deszczowych

      DAWNO, dawno temu naszą planetę okalał szeroki szmaragdowy pas. Był utkany z najróżniejszych rodzajów drzew i poprzecinany wstęgami rzek.

      Przypominał ogromną naturalną cieplarnię, królestwo piękna i rozmaitości. Stanowił dom dla połowy gatunków owadów, ptaków i innych zwierząt całej ziemi. Okazało się jednak, że ten system o największym na świecie bogactwie życia był także kruchy — o wiele bardziej kruchy, niż ktokolwiek przypuszczał.

      Wilgotny las równikowy, jak się go teraz nazywa, wydawał się nieskończenie wielki — i niemal niezniszczalny. Ale taki nie był. Najpierw zaczął znikać z wysp Morza Karaibskiego. Już w 1671 roku — dziesięć lat przed wymarciem ptaka dodoa — dżunglę na Barbadosie wyparły plantacje trzciny cukrowej. Podobny los spotkał lasy na innych wyspach tego rejonu, co zapoczątkowało proces, który osiągnął skalę ogólnoświatową, a szczególnie ogromne rozmiary przybrał w XX wieku.

      Dywan wilgotnego lasu równikowego jeszcze sto lat temu okrywał 12 procent powierzchni ziemi, obecnie zaś zajmuje tylko 5 procent. Co roku wycina się lub wypala połać większą od terytorium Anglii, czyli ponad 130 000 kilometrów kwadratowych. Tak przerażające tempo niszczenia grozi tym, że lasy deszczowe oraz ich mieszkańców spotka los ptaka dodo. „Ryzykowne byłoby twierdzenie, że las zniknie do jakiegoś określonego roku, ale jeśli nic się nie zmieni — zniknie na pewno” — ostrzega Philip Fearnside, zajmujący się badaniem dżungli brazylijskiej. Diana Jean Schemo w październiku ubiegłego roku informowała: „Według danych z ostatnich tygodni w Brazylii wypalanie lasu przybrało w tym roku większe rozmiary niż w Indonezji, gdzie chmury dymu nie tylko dławią wielkie miasta, ale też przenoszą się nad okoliczne kraje. (...) Jak wynika z badań satelitarnych, w zeszłym roku paliło się o 28 procent więcej puszczy amazońskiej, a statystyki rozmiarów wylesiania z 1994 roku — najnowsze z dostępnych — wskazują na 34-procentowy wzrost w porównaniu z rokiem 1991”.

      „Drzewa rosnące na pustyni”

      Dlaczego lasy deszczowe, jakieś sto lat temu prawie nietknięte, teraz tak szybko giną? Lasy strefy umiarkowanej, zajmujące 20 procent powierzchni ziemi, w ciągu ostatnich 50 lat nie zostały zbytnio okrojone. W czym więc kryje się słabość lasów deszczowych? W ich wyjątkowej naturze.

      Arnold Newman w książce Tropical Rainforest (Tropikalny las deszczowy) wyjaśnia, dlaczego lasy równikowe słusznie nazwano „drzewami rosnącymi na pustyni”. Otóż w niektórych rejonach dorzecza Amazonki oraz na Borneo „wielkie lasy wyrastają — co zaskakujące — na prawie czystym białym piasku”. Co prawda nie jest to sytuacja typowa, ale niemal wszystkie lasy deszczowe mają za podłoże bardzo ubogą i płytką warstwę gleby. W lasach strefy umiarkowanej jej grubość dochodzi do dwóch metrów, natomiast w wilgotnym lesie równikowym rzadko przekracza pięć centymetrów. Jak to możliwe, by na tak jałowej ziemi krzewiła się najbujniejsza roślinność świata?

      W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych uczonym udało się rozwikłać tę zagadkę. Odkryli, że las dosłownie sam siebie żywi. Większości substancji pokarmowych potrzebnych roślinom dostarcza ściółka pokrywająca dno lasu, złożona z opadłych liści i gałęzi, które dzięki stałej wysokiej temperaturze i wilgotności są szybko rozkładane przez termity, grzyby i inne organizmy. Nic się nie marnuje — wszystko zostaje przetworzone. W procesie transpiracji i parowania korony drzew oddają do otoczenia nawet 75 procent wody pochodzącej z deszczu. Powstałe w ten sposób chmury później znowu nawadniają las.

      Ów cudowny system ma jednak swą piętę achillesową. Jeśli dokona się w nim zbyt dużych zniszczeń, nie zdoła się odbudować. Po wycięciu małego kawałka lasu deszczowego roślinność w ciągu kilku lat się regeneruje, ale po wytrzebieniu wielkiej połaci może się nigdy nie odnowić. Ulewne deszcze wymywają z gleby składniki odżywcze, a palące promienie słoneczne prażą jej cienką warstwę, aż w końcu może się na niej utrzymać tylko pospolita trawa.

      Ziemia, drewno i hamburgery

      W krajach rozwijających się, w których brakuje ziemi uprawnej, zagospodarowanie ogromnych obszarów dziewiczego lasu wydawało się najbardziej oczywistym wyjściem. Za „proste” rozwiązanie uznano zachęcanie ubogich bezrolnych wieśniaków do wycinania fragmentów lasu i przejmowania na własność oczyszczonego terenu — na wzór zasiedlania zachodnich stanów USA przez europejskich emigrantów. Okazało się to jednak tragiczne w skutkach zarówno dla lasu, jak i dla rolników.

      Bujna roślinność lasu deszczowego może sprawiać wrażenie, że na tej ziemi wyrośnie wszystko. Ale po ścięciu drzew złudzenie o niezmiernej żyzności szybko się rozwiewa. Victoria, Afrykanka uprawiająca małą działkę, którą jej rodzina niedawno wydarła dżungli, wyjaśnia, na czym polega problem:

      „Mój teść właśnie wykarczował i wypalił kawałek lasu, żebym mogła hodować orzeszki ziemne, maniok i trochę bananów. W tym roku zbiory pewnie się udadzą, ale po dwóch lub trzech latach ziemia wyjałowieje i będziemy musieli oczyścić następny kawałek puszczy. To ciężka praca, lecz tylko dzięki temu możemy przeżyć”.

      W podobnej sytuacji jak Victoria i jej rodzina jest co najmniej 200 milionów wieśniaków! Są oni odpowiedzialni za 60 procent corocznych zniszczeń. Ci rolnicy przenoszący się z miejsca na miejsce woleliby jakąś lżejszą formę uprawy, ale nie mają wyboru. Zmuszeni do codziennej walki o przetrwanie, uważają ochronę lasu deszczowego za luksus, na który nie mogą sobie pozwolić.

      Większość rolników wycina las, by zyskać ziemię pod uprawę, inni zaś przekształcają go w pastwiska. W Ameryce Centralnej i Południowej hodowla bydła jest jednym z głównych powodów trzebienia lasów deszczowych. Pochodząca z tego regionu wołowina trafia zwykle do Ameryki Północnej, gdzie rozbudowane sieci barów przekąskowych stwarzają ogromne zapotrzebowanie na tanie mięso do hamburgerów.

      Hodowcy bydła mają jednak takie same trudności jak drobni rolnicy. Pastwisko, które wyrasta na popiołach lasu deszczowego, nadaje się zazwyczaj do wypasu co najwyżej przez pięć lat. Przerabianie lasu deszczowego na hamburgery być może przynosi zysk jakiejś grupie osób, ale z pewnością stanowi jeden z najbardziej rabunkowych sposobów wytwarzania żywności wymyślonych przez człowieka.b

      Innym poważnym zagrożeniem dla wilgotnych lasów równikowych jest wyrąb drzew. Przy czym sam w sobie wcale nie musi mieć dla drzewostanu zgubnych skutków. Niektóre przedsiębiorstwa wycinają drzewa kilku gatunków o dużej wartości rynkowej takimi metodami, by las mógł się szybko zregenerować. Jednakże z powierzchni 45 000 kilometrów kwadratowych puszczy wykorzystywanej rocznie przez przedsiębiorstwa drzewne dwie trzecie zostają tak przetrzebione, że bez uszczerbku wychodzi zaledwie co piąte drzewo.

      „Ogarnia mnie przerażenie, gdy widzę wspaniały las wyniszczony niekontrolowanym wyrębem” — ubolewa botanik Manuel Fidalgo. „Wprawdzie na tym obszarze rzeczywiście mogą wyrosnąć nowe drzewa i inne rośliny, ale będą tworzyć już las gorszej jakości — o wiele uboższy w gatunki. Zanim zdoła odzyskać dawną formę, miną setki, a może nawet tysiące lat”.

      Przedsiębiorstwa drzewne przyczyniają się do dewastacji lasów deszczowych jeszcze w inny sposób. Wycinają drogi, które ułatwiają hodowcom bydła i wędrownym rolnikom wdzieranie się do puszczy. Czasami odpady pozostawione po wyrębie stanowią pożywkę dla pożarów, w których ginie nieraz więcej drzew niż pod siekierami drwali. W 1983 roku na Borneo tylko jedna taka pożoga pochłonęła milion hektarów lasu.

      Co się robi dla ochrony lasu?

      W obliczu takich zagrożeń podejmuje się wysiłki, by chronić jeszcze istniejące lasy. Ale jest to gigantyczne zadanie. Chociaż na skrawkach lasu deszczowego zakłada się parki narodowe, to w wielu z nich wciąż grasują myśliwi, drwale oraz rolnicy, którzy karczują i wypalają drzewa. A na opiekę nad parkami kraje rozwijające się nie mają zbyt dużo pieniędzy.

      Wskutek trudności finansowych rządy z łatwością dają się namówić międzynarodowym przedsiębiorstwom na sprzedaż praw do wyrębu, co często stanowi jedno z nielicznych źródeł środków na spłatę długów zagranicznych. A miliony wędrownych rolników nie ma innego wyjścia, jak tylko przedzierać się coraz dalej w głąb dżungli.

      Czy w świecie nękanym tyloma problemami ochrona lasów deszczowych jest naprawdę czymś aż tak istotnym? Co stracimy, jeśli lasy znikną?

      [Przypisy]

      a Dodo to wielki, ciężki, nielotny ptak, który wyginął w 1681 roku.

      b Z powodu powszechnych protestów niektóre sieci barów przekąskowych zaprzestały importowania taniej wołowiny z krajów tropikalnych.

  • Dobrodziejstwa lasów deszczowych
    Przebudźcie się! — 1998 | 8 maja
    • Dobrodziejstwa lasów deszczowych

      W ROKU 1844 w pewnym klasztorze znawca greki Konstantin von Tischendorf znalazł w śmietniku 129 kart starożytnych manuskryptów. Zabrał stamtąd te bezcenne stronice, stanowiące obecnie część Kodeksu synajskiego — jednego z najsłynniejszych na świecie rękopisów biblijnych.

      Ten skarb został w czas uratowany. Dla lasów deszczowych — których prawdziwą wartość również często się bagatelizuje — los zwykle nie jest tak łaskawy. Co roku w porze suchej tropikalne niebo rozjaśnia łuna tysięcy pożarów rozniecanych przez hodowców bydła i wędrownych rolników. Al Gore, obecny wiceprezydent USA, który na własne oczy oglądał taką pożogę w Amazonii, powiedział później: „Zniszczenia są wprost niewyobrażalne. To jedna z największych tragedii dziejowych”.

      Zazwyczaj nie palimy czegoś, o czym wiemy, że jest cenne. Tragedia lasów deszczowych polega na tym, iż dosięga je zagłada, zanim zdołamy uświadomić sobie ich wartość, zrozumieć, jak funkcjonują, czy nawet dowiedzieć się, co kryją. Palenie puszczy jest jak wrzucanie do pieca księgozbioru w celu ogrzania domu, i to bez zaglądania do książek.

      Ostatnimi laty uczeni zaczęli studiować owe „księgi”. Ogromne zasoby informacji zamknięte w lasach deszczowych okazały się fascynującą „lekturą”.

      Las jedyny w swoim rodzaju

      „Mnogości drzew owych Indii nie sposób wytłumaczyć” — oznajmił w 1526 roku hiszpański kronikarz Gonzalo Fernández de Oviedo. Po blisko 500 latach jego słowa prawie nie straciły na aktualności. „Wilgotny las równikowy”, twierdzi pisarka Cynthia Russ Ramsay, to „najbardziej różnorodny, najbardziej skomplikowany i najmniej poznany ekosystem na ziemi”.

      Seymour Sohmer, znawca biologii tropików, oświadczył: „Nigdy nie powinniśmy zapominać, jak znikoma jest nasza wiedza o strukturze i funkcjonowaniu większości wilgotnych lasów równikowych, nie mówiąc o poszczególnych gatunkach”. Już sama ich liczba i złożoność wzajemnych powiązań jest dla badaczy oszałamiającym wyzwaniem.

      Na hektarze lasu strefy umiarkowanej rośnie zaledwie kilka gatunków drzew. Natomiast na połowie hektara lasu deszczowego można znaleźć ponad 80 różnych gatunków, mimo że całkowita liczba drzew na takiej powierzchni wynosi średnio tylko 350. Sklasyfikowanie tej rozmaitości organizmów jest tak wyczerpującym i pracochłonnym zadaniem, że do tej pory przebadano niewiele fragmentów lasu o powierzchni większej niż hektar. Jednakże badania te przyniosły zaskakujące rezultaty.

      Dzięki niezmiernej różnorodności drzew w lesie istnieją niezliczone nisze dające schronienie ogromnej liczbie jego mieszkańców — znacznie większej, niż to sobie wyobrażano. Według amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk obszar dziewiczej puszczy o powierzchni 10 kilometrów kwadratowych bywa siedliskiem aż 125 gatunków ssaków, 100 gatunków gadów, 400 gatunków ptaków i 150 gatunków motyli. Dla porównania terytorium całej Ameryki Północnej zamieszkuje lub odwiedza niespełna 1000 gatunków ptaków.

      Wprawdzie część z owych nieprzeliczonych gatunków roślin i zwierząt można znaleźć na wielkich obszarach dżungli, ale są i takie, które występują tylko w jednym pasmie górskim. Właśnie dlatego tak łatwo o ich zagładę. Kilka lat temu w pewnym łańcuchu gór w Ekwadorze podczas wyrębu drzew wyginęło 90 endemicznych gatunków roślin.

      Nawiązując do takich tragedii, specjalny zespół powołany w USA w celu ochrony lasów tropikalnych ostrzega: „Społeczność międzynarodowa musi szybko i w sposób skoordynowany zmierzyć się z problemem, jeśli te tak mało doceniane i chyba jedyne w swoim rodzaju zasoby mają zostać uratowane od całkowitej zagłady grożącej im na początku przyszłego wieku”.

      Ktoś jednak mógłby zapytać: Czy te zasoby naturalne rzeczywiście są aż tak cenne? Czy zagłada lasu deszczowego może zaważyć na naszym życiu?

      Żywność, czyste powietrze i lekarstwa

      Czy zaczynasz dzień od talerza płatków kukurydzianych albo gotowanego jajka i filiżanki gorącej kawy? Tym samym pośrednio korzystasz z bogactwa lasów tropikalnych. Kukurydza, ziarna kawy, kura znosząca jaja, a nawet krowa, od której masz mleko — wszystko to swój początek wzięło z flory i fauny lasu równikowego. Kukurydza pochodzi z Ameryki Południowej, kawa z Etiopii, przodkiem kury domowej jest azjatycki kur bankiwa, a bydło mleczne wyhodowano z zagrożonego dziś bantenga, zamieszkującego Azję Południowo-Wschodnią. „Przynajmniej 80 procent tego, co jemy, wywodzi się z tropików” — wyjaśniono w książce Tropical Rainforest.

      Człowiek nie może machnąć ręką na to, skąd pochodzi jego żywność. Wskutek zbyt intensywnego kojarzenia wsobnego może nastąpić obniżenie odporności zarówno roślin uprawnych, jak i zwierząt hodowlanych. Las deszczowy wraz z ogromnym zbiorem występujących w nim gatunków stanowi zapas różnorodnego materiału genetycznego potrzebnego do wzmacniania tych roślin i zwierząt. Na przykład meksykański botanik Rafael Guzmán odkrył nowy gatunek trawy spokrewniony ze współczesną kukurydzą. Rolnicy byli zachwyceni, gdyż okazało się, że trawa ta (Zea diploperennis) jest odporna na pięć spośród siedmiu najczęstszych chorób pustoszących uprawy kukurydzy. Uczeni mają nadzieję, iż uda się wykorzystać ten nowy gatunek do wyhodowania kukurydzy odpornej na choroby.

      W roku 1987 rząd meksykański objął ochroną pasmo górskie, w którym znaleziono tę dziką kukurydzę. Ale wciąż niszczy się tak dużo lasu, że równie cenne gatunki zapewne giną, zanim jeszcze zostaną odkryte. W lasach Azji Południowo-Wschodniej żyje kilka gatunków dzikiego bydła, które można by wykorzystać do wzmocnienia ras zwierząt domowych. Ale wszystkie te gatunki stoją w obliczu zagłady spowodowanej niszczeniem ich siedlisk.

      Nie mniej ważne od pożywienia jest dla nas czyste powietrze. Chyba każdy, kto korzysta z orzeźwiającego spaceru po lesie, zauważy, jak nieocenioną funkcję pełnią drzewa, wydzielając do atmosfery tlen. Ale podczas pożaru uwalnia się z nich dwutlenek i tlenek węgla. Oba gazy powodują szkody.

      Ocenia się, że wskutek działalności człowieka ilość dwutlenku węgla w atmosferze ziemi już się podwoiła. Wprawdzie za główną przyczynę uważa się zanieczyszczenia przemysłowe, ale podobno ponad 35 procent dwutlenku węgla pochodzi z pożarów lasów. Kiedy gaz ten dostaje się do atmosfery, wywołuje tak zwany efekt cieplarniany, który według przewidywań wielu naukowców pociągnie za sobą znaczne ocieplenie klimatu ziemi.

      Jeszcze większe szkody powoduje tlenek węgla. Jest najbardziej śmiercionośnym składnikiem smogu — zmory miejskich peryferii. Ale badacz James Greenberg ze zdumieniem odkrył, że „nad dżunglą amazońską unosi się tyle samo tlenku węgla, co nad przedmieściami w USA”. Atmosfera została zatruta wskutek bezmyślnego wypalania lasów amazońskich — zbiorowisk drzew, które przecież miały ją oczyszczać!

      Las deszczowy stanowi nie tylko źródło pożywienia i czystego powietrza, ale przypomina też istną aptekę. Czwartą część wszystkich leków przepisywanych przez lekarzy uzyskuje się z roślin lasów tropikalnych. Z lasów mgielnych rosnących na zboczach Andów pochodzi chinina przeciw malarii; z dorzecza Amazonki — kurara, używana w chirurgii do zwiotczania mięśni; z Madagaskaru — barwinek różowy, zawierający alkaloidy, które uratowały życie wielu chorym na białaczkę. Mimo tak imponujących wyników zaledwie jakieś siedem procent roślin tropikalnych zostało przebadanych w celu wykrycia ich ewentualnych właściwości leczniczych. A czas ucieka. Amerykański Instytut Raka ostrzega, że „powszechna dewastacja wilgotnych lasów tropikalnych może poważnie zahamować walkę z rakiem”.

      Lasy deszczowe pełnią również inne żywotne funkcje — choć zazwyczaj pojmuje się to dopiero wtedy, gdy puszcza już zniknie. Należy do nich regulacja temperatury i opadów oraz ochrona gleby przed erozją. „W lasach deszczowych świata kryje się bogactwo, którego dziś nie potrafimy sobie nawet uzmysłowić” — donosi książka The Emerald Realm: Earth’s Precious Rain Forests (Zielone królestwo — cenne lasy deszczowe ziemi). „Wiemy jednak już teraz, że jego wartości nie sposób ocenić”.

      „Chronimy tylko to, co kochamy”

      Niszczenie zasobów, z których możemy tak obficie czerpać, to doprawdy szczyt głupoty. Ponad 3000 lat temu Bóg polecił Izraelitom, by podczas wojny przeciw nieprzyjacielskiemu miastu chronili drzewa owocowe. Podał im proste uzasadnienie: „Z nich możesz się żywić”. A oprócz tego, „czyż drzewo polne jest człowiekiem, aby miało być przez ciebie oblegane?” (5 Mojżeszowa [Powtórzonego Prawa] 20:19, 20, Biblia warszawska). Te same słowa można odnieść do udręczonego lasu deszczowego.

      Wilgotne lasy równikowe, podobnie jak drzewa owocowe, z pewnością są warte o wiele więcej, gdy rosną, niż gdy zostają ścięte. Ale we współczesnym świecie doraźne korzyści często biorą górę nad trwałymi wartościami. Na zmianę wzorców postępowania może jednak wpłynąć oświata. Senegalski ekolog Baba Dioum zauważył: „W gruncie rzeczy chronimy tylko to, co kochamy; kochamy tylko to, co rozumiemy; a rozumiemy tylko to, czego się nas uczy”.

      Tischendorf u stóp góry Synaj skradł antyczne stronice, ponieważ kochał starożytne manuskrypty i pragnął je ocalić. Czy dostatecznie dużo ludzi nauczy się kochać lasy deszczowe, by zdążyć je uratować?

      [Napis na stronie 11]

      Palenie puszczy jest jak wrzucanie do pieca księgozbioru w celu ogrzania domu, i to bez zaglądania do książek

      [Ramka i ilustracje na stronach 8, 9]

      Ochrona stworzeń leśnych

      JESÚS ELÁ jakieś 15 lat polował na goryle i inne zwierzęta afrykańskiego lasu deszczowego. Porzucił jednak to zajęcie. Został przewodnikiem po rezerwacie przyrody w Gwinei Równikowej, utworzonym w celu ochrony 750 goryli nizinnych.

      „Las deszczowy daje mi więcej radości, gdy nie poluję” — wyjaśnia Jesús. „Dla mnie puszcza jest jak wioska, ponieważ czuję się w niej jak w domu i mam tu wszystko, czego potrzebuję. Musimy uczynić, co tylko możliwe, by zachować te lasy dla naszych dzieci”.

      Dla Jesúsa, który z zapałem opowiada innym o swej miłości do lasu, sprawy ułożyły się pomyślnie. Chroniąc goryle, zarabia więcej niż dawniej, gdy na nie polował. Turyści chętnie płacą za sposobność zobaczenia zwierząt w ich naturalnym środowisku, toteż parki mogą stanowić źródło dochodów dla miejscowej ludności, a odwiedzającym gwarantują niezapomniane spotkanie z bogactwem żywych istot. Ale ochrona tej fascynującej „tkanki życia”, jak wyjaśniono w książce Tropical Rainforest, wymaga „utworzenia rozległych rezerwatów — najlepiej takich, które obejmują całe zlewnie”.a

      Dlaczego dla zapewnienia odpowiedniej ochrony parki muszą być aż tak duże? John Terborgh w książce Diversity and the Tropical Rain Forest (Różnorodność a wilgotny las równikowy) wyliczył, że normalnie rozwijająca się populacja jaguarów (około 300 dorosłych osobników zdolnych do rozmnażania) potrzebuje terenu wielkości około 7500 kilometrów kwadratowych. „Według takiego założenia tylko kilka parków na ziemi dysponuje obszarem wystarczającym dla jaguarów” — oświadcza. Tygrysy mają prawdopodobnie jeszcze większe wymagania. Populacja tygrysów zapewniająca podtrzymanie gatunku (400 osobników) może potrzebować terytorium aż 40 000 kilometrów kwadratowych.

      Wydzielając ogromne rezerwaty dla takich drapieżników, jednocześnie obejmuje się ochroną wielkie połacie lasu deszczowego. Ponadto zwierzęta te odgrywają istotną rolę w utrzymywaniu dobrej kondycji całej fauny na danym terenie.

      [Przypis]

      a Zlewnia to obszar, z którego wody spływają do jednej rzeki, do systemu rzecznego lub jakiegoś zbiornika wodnego.

      [Ramka i ilustracje na stronach 8, 9]

      Stworzenia małe i duże

      1. Szarańczaki żyjące w lesie deszczowym często bywają jaskrawo ubarwione. Inne owady są tak skutecznie zakamuflowane, że trudno je dostrzec.

      2. Motyle to najbardziej rzucające się w oczy i najdelikatniejsze stworzenia lasu deszczowego.

      3. Stado małp przemieszczających się z gałęzi na gałąź to jeden z najzabawniejszych widoków w lesie.

      4. Chociaż jaguar jest bezsprzecznie królem amerykańskich lasów deszczowych, niewielu miłośników przyrody widziało go na wolności.

      5. Delikatne kwiaty storczyków stanowią ozdobę wilgotnych lasów mgielnych, porastających tropikalne góry.

      6. Na wolności żyje niecałe 5000 tygrysów.

      7. Rohatyniec z amerykańskiego lasu tropikalnego mimo groźnie wyglądających rogów jest zupełnie nieszkodliwy.

      8. Goryle znajdują się pod ochroną, ale ich mięso ciągle jeszcze trafia na afrykańskie targowiska. Te łagodne olbrzymy są wegetarianami i wędrują po lesie w rodzinnych stadach.

      9. Z powodu wspaniałego futra ocelot stał się celem polowań, które omal nie doprowadziły do jego wyginięcia.

      10. Papugi należą do najhałaśliwszych i najbardziej towarzyskich ptaków w lesie.

      11. Wielkie oczy galago zdradzają, że wiedzie nocny tryb życia.

      [Prawa własności]

      Zdjęcie: Zoo de Baños

      Zdjęcie: Zoo de la Casa de Campo, Madryt

      [Prawa własności]

      Zdjęcie: Zoo de Baños

      [Ilustracje na stronie 7]

      Z lasów deszczowych pochodzi: 1) kakao, 2) barwinek różowy, wykorzystywany do leczenia białaczki i 3) olej palmowy. 4) Wylesianie powoduje katastrofalne osunięcia się gruntu

  • Czy lasy deszczowe ocaleją?
    Przebudźcie się! — 1998 | 8 maja
    • Czy lasy deszczowe ocaleją?

      NA POCZĄTKU naszego stulecia wyginęły gołębie wędrowne Ameryki Północnej. Były to chyba najliczniejsze ptaki na świecie. Zdaniem ornitologów dwieście lat temu ich populacja składała się z pięciu do dziesięciu miliardów osobników!

      Jednakże w ciągu stu lat owo pozornie niewyczerpane źródło taniego mięsa znikło, co później opisano jako „najtragiczniejsze w dziejach wymarcie [gatunku]”. W Parku Stanowym Wyalusing w amerykańskim stanie Wisconsin na pomniku wystawionym gołębiowi wędrownemu widnieje napis: „Gatunek ten wyginął przez zachłanność i bezmyślność człowieka”.

      Los gołębia wędrownego stanowi dowód, że człowiek może zagrozić nawet najliczniej mnożącym się stworzeniom ziemi. Zachłanność i bezmyślność wciąż się panoszą. A dziś w niebezpieczeństwie znalazł się nie tylko jeden gatunek, lecz cały ekosystem. Jeżeli lasy deszczowe znikną, wszystkich ich mieszkańców — mniej więcej połowę gatunków występujących na ziemi — spotka to samo. Zdaniem naukowców doszłoby wtedy do „największej katastrofy biologicznej spowodowanej przez człowieka”.

      To prawda, że dziś wiemy o środowisku naturalnym więcej niż sto lat temu. Ale sama wiedza nie wystarcza do powstrzymania bezlitosnej fali dewastacji. „Niszczymy coś bezcennego”, ubolewa botanik Manuel Fidalgo, „i zostało nam już niewiele czasu. Obawiam się, że za kilka lat nietknięte pozostaną jedynie lasy na zboczach górskich niedostępnych dla drwali”.

      Przyrodnicy są przejęci trwogą, ponieważ odtworzenie wilgotnych lasów równikowych jest niezmiernie trudne. W książce The Emerald Realm: Earth’s Precious Rain Forests zalesianie uczciwie nazwano „powolnym i kosztownym, (...) ostatecznym środkiem zaradczym na niszczenie lasu deszczowego”. W najlepszym wypadku będzie pewnie polegało na sadzeniu zaledwie kilku gatunków drzew tropikalnych, a młode roślinki będą potrzebowały nieustannej ochrony przed mogącymi je zdławić chwastami.

      To, czy las w ogóle odzyska dawną świetność, zależy od bliskości dziewiczej puszczy. Tylko bezpośrednie sąsiedztwo daje szansę, że na zadrzewionym obszarze pojawią się dziesiątki tysięcy gatunków, które składają się na prawdziwy las deszczowy. A nawet wtedy trwa to całe wieki. Niektóre okolice opuszczone jakieś tysiąc lat temu, po upadku cywilizacji Majów, do tej pory nie wróciły w pełni do poprzedniego stanu.

      „Nowy internacjonalizm”?

      Pewien uczony z Instytutu Smithsońskiego w Waszyngtonie zaproponował, by 10 procent istniejących lasów deszczowych zabezpieczyć dla potomnych, zachowując w nich możliwie największą liczbę gatunków. Obecnie ochroną objęto jakieś osiem procent lasu, ponieważ jednak brakuje zarówno środków, jak i pracowników, spora część tych terenów to rezerwaty i parki narodowe tylko z nazwy. Niewątpliwie potrzeba zatem czegoś więcej.

      Peter Raven, orędownik ochrony lasu deszczowego, wyjaśnia: „Starania o ocalenie lasów deszczowych muszą być powiązane z nowym internacjonalizmem — ze świadomością, że ludzie z każdego zakątka ziemi mają udział w kształtowaniu jej losu. Należy szukać sposobów na zmniejszenie rozmiarów ubóstwa i głodu na całym świecie. Niezbędne jest zawarcie nowych porozumień między państwami”.

      Dla wielu ludzi brzmi to logicznie. Ratowanie lasów deszczowych wymaga rozwiązań na skalę ogólnoświatową, podobnie jak mnóstwo innych problemów nękających ludzkość. Szkopuł w tym, jak doprowadzić do „porozumień między państwami”, zanim dojdzie do światowej katastrofy, a szkody staną się nieodwracalne. Peter Raven zauważył, że dewastacja lasów deszczowych wiąże się ściśle z innymi trudnymi do rozwiązania problemami krajów rozwijających się, takimi jak głód i ubóstwo.

      Międzynarodowe próby przezwyciężenia takich trudności przyniosły jak dotąd skromne rezultaty. Nieraz więc nasuwa się pytanie: Czy poszczególne kraje dla dobra ogółu wzniosą się kiedyś ponad wąsko pojmowane i sprzeczne interesy państwowe, czy może dążenie do „nowego internacjonalizmu” to tylko mrzonka?

      Historia raczej nie daje podstaw do optymizmu. Często pomija się jednak pewien istotny czynnik — a mianowicie zdanie Stwórcy lasów deszczowych. „Nie należy zapominać, że niszczymy część dzieła stwórczego”, nadmienia profesor Edward O. Wilson z Uniwersytetu Harvarda, „i pozbawiamy tym samym wszystkie przyszłe pokolenia tego, co sami otrzymaliśmy w dziedzictwie”.

      Czy Stwórca ziemi pozwoli ludziom doszczętnie zniszczyć Jego dzieło? To nie do pomyślenia.a W Biblii zapowiedziano wręcz, że Bóg ‛doprowadzi do ruiny tych, którzy rujnują ziemię’ (Objawienie 11:18). Jak zaradzi obecnym trudnościom? Otóż obiecuje ustanowić ponadnarodowy niebiański rząd — Królestwo, które rozwiąże wszystkie problemy ziemi i „nigdy nie zostanie obrócone wniwecz” (Daniela 2:44).

      Królestwo Boże nie tylko położy kres rabunkowemu wykorzystywaniu naszej planety, ale też dopilnuje, by odzyskała swe naturalne piękno. Cała ziemia przeobrazi się w końcu w jeden wielki park, zgodnie z pierwotnym zamierzeniem naszego Stwórcy (Rodzaju 1:28; 2:15; Łukasza 23:42, 43). Wszyscy ludzie będą „wyuczeni przez Jehowę” i nauczą się kochać i cenić całe Jego dzieło stwórcze, a więc również lasy deszczowe (Izajasza 54:13).

      O tym wspaniałym czasie psalmista napisał: „Niech wszystkie drzewa leśne zakrzykną radośnie przed Jehową. Bo przyszedł; bo przyszedł sądzić ziemię. Będzie sądził żyzną krainę w prawości, a ludy w swej wierności” (Psalm 96:12, 13).

      Jakie to szczęście, że przyszłość lasu deszczowego nie jest uzależniona od troski — bądź zachłanności — człowieka. Biblia daje przekonujące zapewnienie, iż Stwórca osobiście zainterweniuje, by ocalić tropikalną puszczę. W nowym świecie obiecanym przez Boga przyszłe pokolenia na pewno będą oglądać las deszczowy w jego pełnej krasie (Objawienie 21:1-4).

      [Przypis]

      a Co ciekawe, obrońcy środowiska dążący do ocalenia jak największej liczby zagrożonych gatunków kierują się zasadą, którą nazywają „regułą Noego”, ponieważ Noemu polecono zabrać do arki „każde żywe stworzenie spośród wszelkiego ciała” (Rodzaju 6:19). „Odwieczne istnienie [gatunków] w przyrodzie daje im niezaprzeczalne prawo do dalszej egzystencji” — twierdzi biolog David Ehrenfeld.

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij