BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w83/13 ss. 22-25
  • Prześladowanie w spokojnym kraju

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Prześladowanie w spokojnym kraju
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1983
  • Śródtytuły
  • SYTUACJA RELIGIJNA
  • CEREMONIE ŻAŁOBNE
  • REAKCJA CZYNNIKÓW OFICJALNYCH
  • NIEKTÓRE KORZYSTNE WYNIKI
  • BÓG CZY CEZAR?
  • CO O TYM SĄDZISZ?
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1983
w83/13 ss. 22-25

Prześladowanie w spokojnym kraju

OD PRZESZŁO 60 lat żyło się w kraju spokojnie, mieszkańcy byli przyjaźnie usposobieni, a władzę nad nimi sprawował życzliwy król. Potem władca zmarł. Niemal przez noc dotychczas spokojne państwo zamieniło się w arenę cierpień zadawanych mniejszościowej grupie ludzi znanych na całym świecie z miłości do bliźnich i poszanowania dla władzy. Dlaczego zaczęto ich prześladować? Ponieważ pragną żyć zgodnie z zasadami biblijnymi. Gdzie doszło do takich wydarzeń? W królestwie Suazi, zwanym inaczej Ngwane.

Suazi to niewielki, miły kraj o powierzchni 17 400 kilometrów kwadratowych, położony między Republiką Południowej Afryki a Mozambikiem. Państwo to, którego zachodnia część ma bogatą szatę roślinną i jest górzysta, zaś część wschodnia bardziej nizinna i suchsza, posiada zaledwie ponad pół miliona mieszkańców. Lud Suazi zajął ten teren w początkach osiemnastego wieku. W roku 1903 dostał się pod protektorat brytyjski, ale w 1968 roku pod rządami króla Sobhuzy II uzyskał niepodległość.

Wybitny ów człowiek wyróżnił się tym, że był w świecie najstarszym i najdłużej rządzącym monarchą, panującym od roku 1921 do śmierci, która nastąpiła 21 sierpnia 1982 roku. Był znany z mądrości i rozwagi. W kraju swym, wciśniętym między Republikę Południowej Afryki i Mozambik z jakże krańcowo odmiennymi ustrojami politycznymi, potrafił zachować neutralność. W rezultacie Suazi było krainą spokoju i rosnącego dobrobytu.

SYTUACJA RELIGIJNA

Ludność Suazi, jak wielu jej afrykańskich pobratymców, od stuleci uprawia kult przodków. W ostatnich czasach swobodnie działa tam wiele misji i kościołów, ale w życiu większości mieszkańców ogromną rolę odgrywają w dalszym ciągu zwyczaje i rytuały uświęcone tradycją. Na początku lat trzydziestych XX wieku Świadkowie Jehowy wysłali do tego kraju misjonarzy celem rozprzestrzenienia dobrej nowiny o Królestwie Bożym. Misjonarze ci nierzadko odwiedzali króla Sobhuzę, który zawsze podejmował ich po królewsku.

Z czasem pewna liczba mieszkańców Suazi zareagowała pozytywnie na orędzie głoszone przez Świadków Jehowy. Ponieważ odtąd stosowali się posłusznie do praw Bożych wyłuszczonych w Biblii, nie mogli już przestrzegać określonych niechrześcijańskich zwyczajów religijnych. Wywoływało to sprzeciw ze strony poniektórych naczelników szczepów, ale król nie dopuszczał do tego, by prześladowano Świadków Jehowy. Toteż mają oni słuszną podstawę do wdzięczności wobec niego i szczerze zasmucili się na wiadomość o jego śmierci. Czy jednak znaczy to, że powinni się podporządkować tradycyjnym zwyczajom żałobnym, takim jak ogolenie głowy?

CEREMONIE ŻAŁOBNE

Dla ludzi, którzy uznają obrzędy tego rodzaju, mają one wielkie znaczenie. Znawca zwyczajów afrykańskich, dr I. Schapera, napisał: „Kult przodków opiera się na przekonaniu, że człowiek po śmierci dalej wywiera wpływ na życie swoich krewnych pozostawionych na ziemi”. O samych zmarłych wyjaśnia: „Jeżeli się ich obrazi naruszeniem jakiegoś zwyczajowego przepisu, mogą też zesłać posuchę, zarazę na bydło, nieszczęście na pojedynczą osobę lub cały szczep, chorobę albo śmierć”. Kiedy chodzi o naczelnika, ma to jeszcze „znacznie poważniejsze następstwa”. Toteż pominięcie obrzędów żałobnych związanych ze śmiercią króla jest wręcz nie do pomyślenia dla wierzących w te tradycyjne zwyczaje.

Chrześcijanie muszą jednak brać pod uwagę, jak na takie praktyki zapatruje się Bóg Jehowa. Tysiące lat temu Najwyższy powiedział do swego wybranego ludu: „Nie będziecie się kaleczyć ani też wystrzygać sobie łysiny nad czołem po umarłym, bo jesteście ludem poświęconym swemu Bogu, Jahwe” (Powt. Pr. 14:1, 2, Biblia poznańska).

Zakaz powyższy jest zupełnie logiczny, bo niczym nie możemy ani zadowolić, ani rozgniewać kogoś, kto umarł. „Umarli niczego już nie wiedzą” (Kazn. [Kohel.] 9:5, Bp). Nawet władca z chwilą śmierci „wraca do swego gruntu; w tymże dniu naprawdę giną jego myśli” (Ps. 146:3, 4). W tym momencie zapada w sen, traci świadomość. Jedyną nadzieją dla niego jest przyszłe zmartwychwstanie za sprawą Boga. Nie może w żaden sposób pomóc ani zaszkodzić swoim dawnym poddanym.

Ogolenie głowy ze względu na zmarłego wywołuje wrażenie, że się wierzy, iż jego dusza dalej żyje. Gdyby to zrobił Świadek Jehowy, byłoby to dowodem obłudnego postępowania (Ezech. 18:4). Pokazałby, że ‛lubuje się w kłamstwie’, czym ściągnąłby na siebie niezadowolenie Boga (Obj. 22:15). W dodatku prawdziwi chrześcijanie otrzymali dobitne ostrzeżenie, żeby nie wdawali się w niechrześcijańskie praktyki, skoro chcą służyć Bogu (2 Kor. 6:14). Nie mogą więc ze spokojnym sumieniem odprawiać ceremoniału żałobnego, który jest sprzeczny z Biblią, chociażby przeżywali głęboki smutek z powodu śmierci przyjaciela.

REAKCJA CZYNNIKÓW OFICJALNYCH

Dnia 13 września 1982 roku na łamach wydawanej w Suazi gazety The Times ukazał się komunikat: „Zarządca rezydencji królewskiej w Lobambie ogłosił wytyczne, jakimi ma się kierować lud Suazi w okresie żałoby po zmarłym królu Sobhuzie II. Vusumuzi Bhembe, członek Rady, zapowiedział przez państwową sieć radiową, że na znak żałoby wszyscy mężczyźni w Suazi muszą zrzucić włosy [ogolić głowę]. (...) Mężatki mają skrócić włosy wokół głowy powyżej uszu”. Wkrótce potem zaczęto wywierać nacisk na tych, którym sumienie nie pozwalało na podporządkowanie się temu rozporządzeniu.

W czwartek, 23 września 1982 roku, niejaki Andreas Xaba, lekarz weterynarii zatrudniony w instytucji rządowej, został zapytany przez przełożonego nazwiskiem Mavimbela, dlaczego nie ogolił głowy. Andreas próbował podać uzasadnienie, ale pan Mavimbela nie wysłuchał go, lecz sprowadził trzech żołnierzy z pobliskiego obozu wojskowego. Żołnierze zadecydowali jednak, że sprawę tę powinna załatwić policja.

Czekając na policjantów, Mavimbela zażądał od jednego z żołnierzy, by udał się do domu Andreasa i przyprowadził jego żonę, gdyż ona także nie obcięła włosów. Po przybyciu policji starszy oficer polecił wypuścić małżeństwo Xabów, ponieważ władze nie wydały żadnego zarządzenia o aresztowaniu obywateli, którzy by nie ścięli włosów.

Mimo to wieczorem przyszło do domu Xabów siedmiu żołnierzy w towarzystwie pana Mavimbeli i zabrało ich do obozu wojskowego. Tam zbiegli się wszyscy żołnierze i zadając Andreasowi oraz jego żonie pytania, bili ich raz po raz. Następnie wsadzili ich do aresztu i zmusiwszy ich do leżenia na plecach, dalej bili ich w stopy. W końcu siłą ogolono im głowy i pozwolono odejść.

Dnia 11 października 1982 roku przed sądem państwowym w Manzini odbyła się rozprawa przeciwko czterem Świadkom Jehowy. Zanim wydano orzeczenie, prezes sądu, Mabhula Shongwe, rozkazał policjantom ogolić im głowy. Uczyniono to w sposób brutalny. Naoczni świadkowie opowiadali, że z ran na ich głowach płynęła krew. Później wydano wyrok: po roku więzienia albo po 100 randów grzywny.

Dwa dni później 11 Świadków Jehowy — 10 mężczyzn i jedną kobietę — aresztowano w miejscu ich zatrudnienia, w firmie Mhlume Company. Następnego dnia straż fabryczna udała się do domów tych mężczyzn, pozbierała ich żony i dzieci, po czym także wtrącono ich do więzienia. 20 października wszystkim im dano sposobność odpowiadania przed sądem, dlaczego nie chcą ogolić głów. Z odpowiednim szacunkiem złożyli wyjaśnienia w tej sprawie, posługując się takimi wersetami biblijnymi, jak: Księga Powtórzonego Prawa 14:1 i Ewangelia według Mateusza 6:17, 18. Pomimo to zostali skazani każdy po roku więzienia albo 100 randów grzywny. Prócz tego przymusowo ogolono im głowy, a podobnie żonom i dzieciom. Potem zwolniono ich z pracy w przedsiębiorstwie Mhlume.

Jeszcze 28 września w sądzie państwowym w Bhumya sam książę Logiyela Dlamini skazał na karę po 60 randów grzywny 13 Świadków, zatrudnionych w zakładzie przetwórstwa owocowego Usuthu. Potem zabroniono im wstępu na teren miejsca pracy. Prosili o wysłuchanie ich przez zarząd, ale zamiast tego musieli 7 października stawić się przed najwyższą radą królewską w Lobambie.

Przewodniczący tej rady, pan Lusendvo Fakudze, pozwolił Świadkom wytłumaczyć swoją postawę. W trakcie rozpatrywania sprawy jeden z członków rady zagroził: „W roku 1975 chcieliśmy z wami skończyć, ale wówczas osłaniał was zmarły król. Kto się teraz za wami wstawi?” W końcu powiedziano im, że ich sprawa zostanie przekazana do kolegium książąt, a później jeszcze przedstawiona królowej matce. Tymczasem pracodawcom poradzono nie przyjmować ich, chyba że ogolą głowy.

W następnym tygodniu Świadków tych ponownie aresztowano. Sześciu osobom z nich wyznaczono rozprawę na 19 października w tym samym państwowym sądzie w Bhunya. Kiedy nadszedł ten dzień, nie zjawił się przewodniczący składu sędziowskiego. Trzeba było odroczyć rozpoczęcie przewodu; następnego dnia nowym przewodniczącym okazał się pan Magomba Dlamini. Ten polecił siłą ogolić Świadków i skazał każdego na trzy miesiące więzienia albo 30 randów grzywny.

Wśród skazanych byli: Aaron Phakathi, Leonard Mabuza, Bartholomew Mbuli, Stephen Mngomezulu, John Shabangu i Lina Mbuli. Ludzi tych zasądzono po raz drugi za ten sam czyn. Wszystkich wydalono z pracy w zakładzie przetwórstwa owocowego Usuthu.

Według otrzymanych danych dotychczas aresztowano i skazano co najmniej 90 Świadków Jehowy. Niektórych wsadzano do więzienia więcej niż jeden raz.

NIEKTÓRE KORZYSTNE WYNIKI

Pomimo trudności spowodowanych tym niespodziewanym prześladowaniem nie brakło też zachęcających przeżyć. Zwróćmy uwagę na następujące doniesienie Świadków Jehowy więzionych w Manzini:

„Kiedy przybyliśmy na to miejsce, strażnik przejawiał wobec nas wielką wrogość; twierdził, że walczymy z rządem. Nie pozwalał braciom nas odwiedzać i odprawiał wszelką żywność, jaką nam przynosili. My jednak przez cały czas odnosiliśmy się do niego z respektem i grzecznie odpowiadaliśmy na jego pytania. Kiedy to zauważył, zmienił postawę. Dał nam swoją Biblię i poprosił, abyśmy głosili wszystkim więźniom. W końcu już każdy z naszego otoczenia wiedział, że przebywamy tu z uwagi na sprawiedliwość, i zarówno więźniowie, jak też policjanci, zachęcali nas, abyśmy dalej się mocno trzymali”.

BÓG CZY CEZAR?

Świadkowie Jehowy pamiętają o słowach apostoła Pawła: „Każda dusza niech będzie podporządkowana władzom zwierzchnim” (Rzym. 13:1). Nie zapominają też o tym, że Jezus uczył: „Spłacajcie więc Cezarowi, co jest Cezara”, przy czym dodał: „a co jest Boże — Bogu” (Mat. 22:19-21). Kiedy apostołom Jezusa zabroniono czynienia tego, co im nakazał Bóg, odrzekli: „Słuchać jako władcy musimy raczej Boga niż ludzi” (Dzieje 5:29). Nie chcieli odmawiać posłuszeństwa swym ziemskim władcom. Kiedy jednak ci zmuszali ich do dokonania wyboru pomiędzy czynieniem woli Boga, a wykonywaniem poleceń ludzi, wtedy nade wszystko starali się pozostać posłuszni Bogu.

Świadkowie Jehowy naśladują ten chrześcijański przykład. Modlą się również, aby władze zechciały zrozumieć ich pogląd. Apostoł Paweł napisał: „Zatem nawołuję przede wszystkim, aby zanoszono błagania, modlitwy, wstawiennictwa i dziękczynienia (...) dotyczące królów i wszystkich, którzy są na wysokich stanowiskach, abyśmy dalej mogli prowadzić ciche i spokojne życie” (1 Tym. 2:1, 2).

Władze w Suazi są niewątpliwie świadome faktu, że Świadkowie Jehowy starają się prowadzić „ciche i spokojne życie”. Ogólnie biorąc, płacą podatki, a w życiu odznaczają się czystością i uczciwością. Jednakże od śmierci króla Sobhuzy ośmielono się tam dopuścić do niebezpiecznego precedensu: do wszczęcia prześladowań religijnych. Prócz tego wielu Świadków Jehowy — mężczyzn i kobiet — jest teraz pozbawionych środków do życia, zostali bowiem pozwalniani z pracy.

CO O TYM SĄDZISZ?

Czy nie jesteś zaskoczony, że w obecnej erze postępu cały naród zmusza się do udziału w obrzędzie mającym na celu ułagodzenie zmarłego? Czy uważasz, że ludzie powinni mieć możność oddawania czci Bogu zgodnie z nakazami własnego sumienia? Czy współczujesz bliźnim, którzy cierpią z tego powodu, że odbiera się im taką swobodę? Z różnych stron świata napływają telegramy i listy w tych sprawach, skierowane do oficjalnych osobistości państwa Suazi.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij