BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • km 8/74 ss. 5-6
  • Prześladowanie się wzmaga

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Prześladowanie się wzmaga
  • Służba Królestwa — 1974
Służba Królestwa — 1974
km 8/74 ss. 5-6

Prześladowanie się wzmaga

1 Wzrost dzieła w Niemczech — jak o tym donosi Rocznik świadków Jehowy na rok 1974 — nie mógł ujść uwagi przywódców religijnych. Widząc w tym zagrożenie swoich interesów i pozycji, przystąpili do ataku. W 1922 roku oskarżono braci o „nielegalny handel domokrążny i uchylanie się od płacenia podatku od handlu domokrążnego”. W roku 1927 na podstawie tego zarzutu wytoczono braciom 1169 spraw sądowych, w 1928 — 1660, a w 1929 były 1694 sprawy sądowe. Próby zmuszenia braci do milczenia podejmowano w całych Niemczech, ale przodowały w tym władze Bawarii. W roku 1931 władze Bawarii ponownie wysunęły się na czoło, zakazując rozpowszechniania literatury badaczy Pisma świętego, przy czym za pretekst posłużyła błędna interpretacja nadzwyczajnego zarządzenia z 28 marca 1931 roku w sprawie rozruchów politycznych. Gdy pod koniec roku 1931, po kilkakrotnych odwołaniach braci rząd wydał polecenie policji, żeby nie przeszkadzała naszej pracy, duchowni wpadli we wściekłość. Wkrótce jednak mieli znaleźć wiernego sojusznika w walce z prawdą w osobie Adolfa Hitlera, który w roku 1933 został kanclerzem Rzeszy.

2 Dnia 13 kwietnia 1933 ponownie wydano zakaz w Bawarii, a w ślad za tym posypały się zakazy w Saksonii, Turyngii i Badenii. Gestapo rozpoczęło rewizje i aresztowania. Przeprowadzając 24 kwietnia rewizję w biurze Towarzystwa i w drukarni w Magdeburgu, naziści spodziewali się znaleźć jakieś materiały, które by świadczyły o powiązaniach świadków Jehowy z komunizmem, i na tej podstawie skonfiskować mienie Towarzystwa. Gdy Gestapo powiadomiło swoich zwierzchników, że nic podejrzanego nie znaleziono, otrzymało rozkaz: „Musicie coś znaleźć!” Ale te rachuby zawiodły i 29 kwietnia władze były zmuszone zwrócić braciom biuro i drukarnię.

3 Prześladowanie rozgorzało na nowo, gdy 28 czerwca 30 SA-manów wtargnęło do biura w Magdeburgu. Drukarnię zamknięto, a na budynku wywieszono swastykę. Biblie i literaturę wywieziono ciężarówkami i spalono publicznie. Gdyby bracia nie ukryli część literatury w bezpiecznym miejscu, straty byłyby znacznie większe. Rozpoczęto działalność podziemną wbrew zakazowi nazistów. Mimo zakazu, który dotyczył wszelkiej działalności oraz drukowania literatury i urządzania zgromadzeń, bracia spotykali się regularnie pod groźbą aresztowania i surowych represji. Wydawano na powielaczu Strażnicę, a bracia i siostry z narażeniem życia rozwozili ją po kraju.

4 Jednym z braci, którzy podjęli się wydawania publikacji w warunkach zakazu, był brat Niedersberg w Hamburgu. Był on przez długie lata pielgrzymem, zanim ciężko zachorował na stwardnienie rozsiane. Z największym trudem poruszał się o lasce. Mimo to nadal odwiedzał braci i umacniał ich na duchu oraz powielał u siebie w domu Strażnicę. Później nauczył tej pracy brata Helmuta Brembacha. 6 stycznia 1934 brat Niedersberg z wielkim trudem po raz ostatni wyjechał z domu. Po odwiedzaniu kilku zborów przybył do braci w Meldorf i wygłosił tam wykład pogrzebowy. Wykorzystał tę okazję do wzmocnienia braci do czekającej ich trudnej przyszłości. Zgodnie z oczekiwaniami na pogrzeb przyszło wiele osób — nie zabrakło też urzędników Gestapo. Po wykładzie gestapowcy wypytali o nazwisko i adres, ale nie ośmielili się aresztować go przy takiej okazji. Brat mógł więc nadal kontynuować swą pracę, chociaż kosztowało go to coraz więcej trudu. Wkrótce po przybyciu do Hennstedt dostał nagle silnego bólu głowy i wkrótce potem zmarł. Tak więc resztkę sił poświęcił sprawie zapewnienia braciom budującego pokarmu duchowego. W dwa tygodnie później Gestapo zjawiło się w jego domu, żeby go aresztować.

5 Dalszym środkiem, którym usiłowano zastraszyć ludność i skłonić braci do pójścia na kompromis, były tak zwane „wolne” wybory. Każdego, kogo nie udało się zmusić do wzięcia udziału w wyborach, nazywano „żydem”, „zdrajcą ojczyzny”, „łajdakiem” itp. Brata Maxa Schuberta z Oschatz (Saksonia) odwiedzono pięć razy, żeby go zabrać do urny. Brat za każdym razem odpowiadał, że jest świadkiem Jehowy i już wybrał Jehowę i to jest wystarczające, czyniąc zbędnym głosowanie na kogokolwiek innego. Następnego dnia ze szczególną skwapliwością pozdrawiano go słowami: „Heil Hitler”. A brat ten ciągle miał styczność z ludźmi, gdyż był kasjerem biletowym na kolei. Odpowiadał więc „Dzień dobry”, lub podobnie. Czuł, że coś „wisi w powietrzu”, chociaż nie wiedział, co. Podczas przerwy obiadowej rozmawiał z żoną i oboje przygotowali się na najgorsze. Po pracy policja zabrała go do siedziby partii hitlerowskiej. Przed drzwiami stał niewielki wóz zaprzężony w dwa konie. Zmuszono brata do stanięcia na wozie w otoczeniu członków SA trzymających zapalone pochodnie. Na przedzie stał trębacz, a z tyłu dobosz. Na dźwięk trąbki i werbla zewsząd zbiegali się ludzie. Dwóch członków SA trzymało duży transparent z napisem: „Jestem łajdakiem i zdrajcą ojczyzny, bo nie głosowałem”. Wkrótce ktoś uformował grupę, która bez przerwy skandowała treść hasła na transparencie. Przy końcu zdania padało pytanie: „Gdzie jest jego miejsce?”, a dzieci w tłumie odpowiadały chórem: „W obozie koncentracyjnym!” Tak obwożono brata Schuberta przez dwie i pół godziny po miasteczku, liczącym około 15 000 mieszkańców. Nazajutrz wiadomość o tym podało radio Luksemburg.

6 Ponieważ bracia nie posługiwali się „niemieckim pozdrowieniem”, nie brali udziału w wyborach i demonstracjach politycznych, więc 1 kwietnia 1935 roku wydano zakaz działalności świadków Jehowy w całych Niemczech. Odtąd można było zwalniać braci z każdej pracy. Przez pozbawianie pracy, zamykanie wszelkich prowadzonych przez braci warsztatów i przedsiębiorstw oraz zakaz wykonywania zawodu naziści zamierzali pozbawić świadków Jehowy wszelkich środków utrzymania. Przekonała się o tym między innymi Gertruda Franke z Mainzu, gdy w r. 1936 aresztowano po raz piąty jej męża i powiedziano, że tym razem już nie wyjdzie z więzienia. Po zwolnieniu jej (przez 5 miesięcy trzymano ją jako zakładniczkę) siostra Franke poszła do biura pośrednictwa pracy. Tam dowiedziała się, że nikt nie chce jej przyjąć do pracy, bo była karana. W końcu zmuszona była pójść do pracy w cementowni. Po dwóch tygodniach stwierdziła ze zdumieniem, że bez jej zgody zapisano ją do Niemieckiego Frontu pracy i potrącono składki. Gdy zażądała zwrotu pieniędzy i skreślenia z listy członkowskiej, natychmiast zwolniono ją z pracy. W biurze pośrednictwa pracy powiedziano jej, że nie otrzyma ani pracy, ani zasiłku dla bezrobotnych. Skoro nie chce należeć do Frontu Pracy, to niech sobie radzi sama.

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij