BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g70/5 ss. 13-16
  • Jak do tego doszło?

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Jak do tego doszło?
  • Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Rozwój współczesnej techniki
  • Wpływ na naturalne środowisko człowieka
  • Wzrost liczby ludności pociąga za sobą wzrost zanieczyszczeń
  • Powstanie „społeczeństwa konsumpcyjnego”
  • Ujawnienie zasadniczej przyczyny
    Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Eksplozja demograficzna — jakie następstwa za sobą pociąga?
    Przebudźcie się! — 1984
  • Gdzie by się pomieściło tyle ludzi?
    Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Dociekanie przyczyn zanieczyszczenia środowiska
    Przebudźcie się! — 1989
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1970-1979
g70/5 ss. 13-16

Jak do tego doszło?

WSZYSTKIE ponure przepowiednie, poważne ostrzeżenia i gorzkie narzekania na niszczenie naturalnego środowiska człowieka nic nie zmienią. Sytuacja może się poprawić dopiero wówczas, gdy się dotrze do źródeł zła i je usunie.

Jak i kiedy zaczęto przekształcać ziemię w śmietnisko? Dlaczego dopuszczono, żeby ten problem przybrał tak katastrofalne rozmiary?

W zasadzie winę przypisuje się dwom czynnikom: (1) współczesnej technice, która doprowadziła do powstania wielkiego przemysłu i szybkich środków transportu, oraz (2) eksplozji demograficznej. Są to przyczyny oczywiste i widoczne. Ale jest jeszcze inna, głębsza przyczyna.

Zastanówmy się, jak powstał ten problem i gdzie szukać jego korzeni.

Rozwój współczesnej techniki

Większość badaczy łączy wzrost zanieczyszczenia środowiska z „rewolucją przemysłową”, która się rozpoczęła 200 lat temu, mniej więcej w połowie osiemnastego wieku. Do owego czasu na każde 5 osób 4 zajmowały się rolnictwem. Rodziny chłopskie były samowystarczalne nie tylko pod względem zaopatrywania się w żywność, ale też same sporządzały sobie tkaniny na odzież, a często nawet wyrabiały meble i niektóre narzędzia. W większych wsiach i miasteczkach odbywały się jarmarki. Mieszkali tam rzemieślnicy pracujący w domu lub w małych warsztatach. Wyrabiano przedmioty żelazne, drukowano książki i czasopisma, zajmowano się wyrobem kosztowności i srebrnej zastawy stołowej oraz odzieży i przedmiotów ze skóry i drewna, które były lepiej wykonane niż wyroby przeciętnych rolników. Za uzyskane pieniądze rzemieślnicy mogli kupować od gospodarzy żywność albo mógł ją nabyć kupiec i wywieźć za granicę, żeby otrzymać w zamian obce towary, uważane za luksusowe.

Szczególnie dwa czynniki zmieniły strukturę społeczną w wielu krajach: kapitał i naukowa wynalazczość (technika). Jednakże oba te czynniki zespolił trzeci czynnik.

W The World Book Encyclopedia (wydanie 1970, t. 10, s. 135) czytamy: „Siłą, która zespoliła naukę i pieniądz, był prawdopodobnie wzrastający popyt na wyroby ułatwiające i uprzyjemniające życie”. Z początku mogło chodzić o stosunkowo proste rzeczy: mężczyźni chcieli mieć narzędzia, które można było wyprodukować na nowo wynalezionych maszynach, a kobiety zapragnęły materiałów utkanych na maszynie. Jednakże w miarę wzrostu ilości towarów rosły też ludzkie pragnienia.

Maszyny — przędzalnicze, tkackie, parowe, piece hutnicze, konwertory i walcarki — wszystko to było kosztowne. Mogli je kupować tylko nieliczni posiadacze kapitałów. Następnie musieli budować fabryki, w których mogliby ustawić swoje maszyny, a ponadto musieli zatrudnić i przeszkolić ludzi, którzy by je obsługiwali. Trzeba było robić wielkie inwestycje, a ci, co dawali pieniądze, chcieli oczywiście osiągać wielkie zyski. W miarę dalszego rozwoju przemysłu do fabryk napływało coraz więcej ludzi, którzy dotąd zajmowali się rolnictwem albo pracowali w małych warsztatach bądź w domu. Zakłady przemysłowe skupiały się raczej wokół miast, gdzie było pod dostatkiem taniego opału i siły roboczej. Widać tu już w ogólnych zarysach, jak doszło do obecnego zanieczyszczenia środowiska.

Z czasem zaczęto budować szybsze, bardziej złożone i częściowo zautomatyzowane maszyny; starsze wyglądały przy nich dość prymitywnie. Ale do nowych maszyn potrzeba było więcej energii i większej ilości paliwa. Coraz więcej towarów wytwarzanych dotąd ręcznie wciągano na listę wyrobów maszynowych. Stale ubywało indywidualnych rzemieślników. Mniejsze zakłady musiały dotrzymywać kroku postępowi techniki albo doprowadzały je do ruiny konkurencyjne firmy, które potrafiły produkować szybciej i więcej.

Wynalazek maszyny parowej, a później silnika spalinowego, przyczynił się do dalszego rozwoju przemysłu. Mając do dyspozycji szybsze i tańsze środki transportu, fabryki mogły poszerzać swoje rynki zbytu, przesyłać towary na coraz dalsze odległości oraz sprowadzać z daleka surowce i paliwo. W końcu rozwinął się wielki przemysł, natomiast mniejsze zakłady często były wypierane albo wchłaniane przez większe.

Cały ten rozwój okrzyczano „postępem”. Ale za ten postęp przyszło drogo zapłacić; z życia człowieka zniknęło wiele rzeczy, które sobie cenił.

Wpływ na naturalne środowisko człowieka

W wyrastających jak grzyby po deszczu ośrodkach przemysłowych, fabryki budowano często w najpiękniejszych miejscach, na przykład nad rzeką, jeziorem czy morzem. Wytwórnie odprowadzały ścieki do rzek albo gromadziły je w pobliżu. (Jedna fabryka może odprowadzać tyle ścieków co przynajmniej stutysięczne miasto.) W pogoni za ważnymi kopalniami jak ruda żelazna i węgiel, zaczęto wiercić w ziemi coraz głębsze otwory bądź też decydowano się na kopalnictwo odkrywkowe, niwelując wzgórza albo kopiąc wielkie doły i niszcząc przy tym ogromne połacie gleby. Kiedy później rozpoczęto wiercenia w celu wydobycia ropy naftowej, zanieczyszczanie jeszcze się wzmogło. Krajobraz zaczęły szpecić tory kolejowe, a lokomotywy wjeżdżały do centrów miast, wnosząc tam sadze i hałas. Z początku ludzie uważali to wszystko za podniecające, a kiedy straciło już urok nowości, przyzwyczaili się do tego.

Ważną rolę w uprzemysłowieniu odegrały coraz powszechniej używane paliwa kopalne, jak węgiel, a później produkty destylacji ropy naftowej (benzyna i nafta). Te paliwa kopalne można było łatwiej transportować i miały o wiele wyższą wartość opałową niż paliwa poprzednio używane (drewno i oleje roślinne). Ponieważ jednak nie spalały się całkowicie, więc do atmosfery ulatywało więcej takich gazów, jak tlenek węgla, tlenki siarki, węglowodory i tlenki azotu oraz niektóre cząsteczki stałe. Dym unoszący się z kilku kominów fabrycznych czy też domowych nie powodował żadnych odczuwalnych szkód. Dopiero gdy liczba kominów się zwielokrotniła, wyraźnie zarysowało się grożące niebezpieczeństwo.

I tak w roku 1930 w dolinie Mozy w Belgii, w roku 1948 w Donora w stanie Pensylwania w USA i w roku 1952 w Londynie w wyniku okresowego bezruchu powietrza unoszące się w nim zdradzieckie trucizny wywołały katastrofalne skutki. W trzecim dniu trwania smogu w Donora chorowało już 5910 osób — prawie połowa mieszkańców miasta. W ciągu tygodnia, w którym nad Londynem wisiała gęsta mgła, oraz w następnym tygodniu liczba zgonów wzrosła o 4000. Obecnie w wielkich miastach na całym świecie miliony ludzi uskarża się na pieczenie oczu i podrażnienie dróg oddechowych, a rozedma płuc, bronchity oraz rak płuc zdarzają się coraz częściej. Ludzie ci mogą nie umrzeć od razu, ale to na pewno skraca im życie.

Trzeba jeszcze dodać, że technika i nauka wtargnęły ponadto do dwóch dalszych dziedzin: rolnictwa i zbrojeń. Rolnictwo, w którym zaczęło brakować rąk do pracy, zostało zmechanizowane; zaczęto stosować nawozy sztuczne oraz chemiczne środki ochrony roślin. Dzięki temu osiągnięto wielkie plony. Ale wzrosło też zanieczyszczenie. Przez wykorzystanie postępu naukowego do produkcji nowych rodzajów broni, szczególnie broni atomowej, zaistniało nowe niebezpieczeństwo: skażenia substancjami radioaktywnymi. Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej do roku 1963 dokonano ponad 400 eksplozji jądrowych, a od roku 1963 do chwili obecnej przeprowadzono około 300 podziemnych prób nuklearnych. W Azji południowo-wschodniej niszczy się dzisiaj ogromne połacie lasów stosowaniem środków chemicznych (defoliantów), wywołujących opadanie liści.

Wzrost liczby ludności pociąga za sobą wzrost zanieczyszczeń

Trzeba było tysięcy lat, żeby liczba mieszkańców ziemi osiągnęła w roku 1850 jeden miliard. W roku 1930 było ich już 2 miliardy. Obecnie żyje na ziemi 3,6 miliarda ludzi i liczba ta ma się podwoić w ciągu najbliższych 30 lat. Największy przyrost ludności notuje się w miastach. W roku 1740 żyło w Anglii nieco więcej niż 6 000 000 ludzi. Dzisiaj sam Londyn liczy ponad 6 000 000 mieszkańców.

Ta „eksplozja demograficzna” przyczyniła się do dalszego rozwoju przemysłu, umożliwiając stałe zwiększanie produkcji i realizacji coraz śmielszych przedsięwzięć. Równolegle z przyrostem ludności rosło też zapotrzebowanie na energię w przemyśle, w gospodarstwach domowych i w transporcie. Rozbudowujące się miasta zagarniały coraz więcej okolicznych użytków rolnych. Ziemię uprawną na pograniczu miast często coraz bardziej zanieczyszczano albo pozbawiano naturalnej żyzności w wyniku gospodarki rabunkowej. Żywność dla ludności miejskiej trzeba było sprowadzać z coraz dalszych obszarów.

Ponieważ wiele ludzi nie mogło już znieść życia wielkomiejskiego, powstały miasta-satelity. Jednakże w rezultacie i to pociągnęło za sobą wzrost zanieczyszczenia, ponieważ ich mieszkańcy zaczęli częściej korzystać z samochodów. Trzeba było rozbudowywać sieć dróg, pokrywając coraz liczniejszymi i szerszymi pasami betonu lub asfaltu to, co przedtem stanowiło użytki rolne. Czasopismo Time podało: „Każdego roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych pokrywa się nawierzchnią ponad 400 000 hektarów gruntu, na którym rosły drzewa dostarczające tlenu”. Obecnie w Sao Paulo w Brazylii przypada na jednego mieszkańca zaledwie 0,4 m2 powierzchni zielonej. Rozwój komunikacji lotniczej wymagał budowy i rozbudowy lotnisk, oczywiście znowu kosztem obszarów uprawnych, a samoloty przyczyniły się znacznie do zanieczyszczenia powietrza.

Trzeba przyznać, iż przez jakiś czas osiągano jakie takie wyniki w poprawie warunków życia w miastach przemysłowych. Dzisiaj już w nielicznych miastach na świecie istnieje taka sytuacja, jak w latach 1843-1844 w Manchester w Anglii, gdzie w pewnej dzielnicy na 212 mieszkańców przypadał tylko jeden ustęp! Dzisiaj doszło do tego, że zanieczyszczone są nie tylko niektóre dzielnice miast tak zwane dzielnice nędzy, ale skażona jest cała ziemia — gleba, woda i powietrze.

Powstanie „społeczeństwa konsumpcyjnego”

Rozwijający się przemysł potrzebuje stałego rynku zbytu dla swoich produktów. W początkowych stadiach rewolucji przemysłowej częstym zjawiskiem bywały kryzysy, ponieważ nowe maszyny do produkcji masowej wytwarzały więcej towarów niż ich potrzebowano. Wielkie fabryki nie były zdolne dostosować się tak szybko do aktualnego popytu, jak dawniej robili to rzemieślnicy, którzy często wykonywali po dwa lub trzy zawody, a w dodatku jeszcze zajmowali się rolnictwem.

„Eksplozja demograficzna” rozwiązała ten problem tylko częściowo. Nie mogło to zadowolić stale rosnących ambicji rozwojowych przemysłu. Producenci zaczęli więc szukać sposobów zwiększania popytu. Do kupna miała zachęcać reklama oraz regularne produkowanie nowych modeli z niewielkimi ulepszeniami, wskutek czego poprzednie modele mogły się wydawać przestarzałe. Nie chodziło o dostarczenie ludziom towarów, których naprawdę potrzebują, ale raczej towarów, których pragnienie trzeba było najpierw rozniecić. Często produkowano w ten sposób, żeby towary szybko się zużywały i psuły, co miało zapewnić stały zbyt. Przy takim „planowanym starzeniu się” ważniejszą rolę odgrywała niska cena niż jakość i trwałość produktu.

Wszystko to przyczyniło się do powstania tzw. społeczeństwa „wyrzucającego”, które przez pewien czas korzysta z jakiegoś produktu, a następnie go wyrzuca. Gdyby teraz zmienić ten rozrzutny styl życia, odbiłoby się to katastrofalnie na gospodarce wielu krajów.

Można więc sobie wyobrazić, do jakich rozmiarów urósł ten krańcowo złożony problem i jak głęboko tkwią jego korzenie. Narastał stopniowo przez wiele pokoleń. Ale to wszystko ma jedną zasadniczą przyczynę. Jaką?

[Wykres na stronie 15]

[Patrz publikacja]

3 000 000 000

2 000 000 000

1 000 000 000

Ludności świata przybywa teraz 1 000 000 000 w ciągu zaledwie 15 lat. Do osiągnięcia pierwszego miliarda potrzeba było ponad 5800 lat!

1971 LUDNOŚĆ ŚWIATA — PONAD 3 650 000 000

Potop

4026 p.n.e. 3000 2000 1000  n.e. 1000 1971

(Liczby ludności w dawnych wiekach przypuszczalne)

[Ilustracja na stronie 14]

W wyniku rewolucji przemysłowej miliony mieszkańców wsi przeniosło się do miast

[Ramka na stronie 16]

Mimo wielu badań i studiów naukowcy wciąż jeszcze nie wiedzą dokładnie, jak funkcjonują „ekosystemy” (współdziałanie żywych organizmów ze środowiskiem nieożywionym). W czasopiśmie Time powiedziano o tych ekosystemach: „Nawet najprostszy jest tak skomplikowany, że największy komputer nie jest w stanie do końca go rozwikłać”. — 2 lutego 1970, s. 62.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij