Przerywanie ciąży — wiedza obarcza odpowiedzialnością
CZY zawsze mówisz otwarcie, gdy wiesz, że masz rację? Tak być powinno, zwłaszcza gdy w grę wchodzi dobro drugich. Po przeczytaniu artykułu na temat przerywania ciąży w jednym z wcześniejszych wydań tego czasopisma pewna matka w Wielkiej Brytanii napisała do redakcji:
„Przed chwilą przeczytałam ‛List matki nie urodzonego dziecka’ zamieszczony w Przebudźcie się! [Nr 8/LXVIII]. Wstrząsnął mną do głębi.
„Ja nigdy nie przerywałam ciąży, ale kiedy byłam cztery miesiące brzemienna z pierwszym dzieckiem, moja szwagierka była w drugim miesiącu ciąży. Miała już dwie córeczki, które zaczęły chodzić do szkoły. Mniej więcej w tym czasie znalazła dobrze płatną pracę. Chciała sobie kupić jeszcze pewne rzeczy: meble, magnetowid, nowy samochód, rośliny do ogrodu. Z powodu dziecka musiałaby jednak zrezygnować z posady, a tym samym z zarobków, co uniemożliwiłoby zakup tego wszystkiego. Postanowiła więc pozbyć się ciąży.
„Szwagierka z niecierpliwością oczekiwała dnia zabiegu, ja zaś na samą myśl o tym czułam się coraz gorzej. Właśnie wtedy zaczęłam odczuwać ruchy mojego maleństwa i ciągle myślałam o jej dziecku, które przecież także się rozwijało.
„Jeszcze w przeddzień zabiegu miałam nadzieję, że szwagierka zmieni decyzję. Oczyma wyobraźni widziałam jej maleństwo, bezpieczne w zaciszu jej łona, wsłuchujące się w delikatne, uspokajające bicie serca matki. Wzdrygałam się na myśl, że ta kruszynka będzie wyrwana z przytulnego gniazdka i zgładzona. Rozmyślając o tym, płakałam rzewnymi łzami. Ciążę usunięto. Moja córeczka nigdy nie pozna kuzyna, z którym mogłaby się wychowywać, ponieważ byliby niemal w tym samym wieku.
„A jak się wiedzie szwagierce? Straciła tę pracę, ale znalazła inną i to się powtarzało kilka razy. Kupiła sobie sprzęt wideo, nowy samochód, rośliny, stroje itd., ale popadła w stan depresji, tak iż zostawiła męża i dzieci, chociaż po paru dniach wróciła do domu. Nie jest szczęśliwa. Kiedy mnie odwiedza, jej dwie córeczki bawią się z moim 11-miesięcznym synkiem oraz córeczką, o której mówią: ‛Zobacz mamusiu, jaka ona jest rozkoszna! Chciałybyśmy mieć taką siostrzyczkę albo braciszka’. Gdy to słyszę, spoglądam ukradkiem na wyraz jej twarzy. Mam ochotę ją pocieszyć, bo gdy pozbywała się tej ciąży, w gruncie rzeczy nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi. Ale dla szwagierki pieniądze były ważniejsze niż życie dziecka i mam wrażenie, że teraz tego żałuje.
„Wszystko to pobudza mnie do refleksji. Uważam się już za Świadka Jehowy, chociaż jeszcze nie jestem ochrzczona. Zdaję sobie sprawę, że muszę jeszcze popracować nad sobą, bo prawdziwi Świadkowie tak jak Jezus kochają wszystkich i im współczują bez względu na to, kim ci ludzie są lub co zrobili. Tęsknię za dniem, kiedy będę mogła szczerze powiedzieć, że jestem usposobiona do bliźnich tak jak oni, oraz kiedy będę mogła godnie nosić imię Jehowy. Gdybym nie wahała się tak długo, może zdobyłabym się na odwagę, żeby dać świadectwo szwagierce i dziecko by ocalało”.
Wydawcy Przebudźcie się! szczerze ufają, że zamieszczone tu artykuły przyczynią się do ratowania życia.