BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g88/5 ss. 10-14
  • Kiedy fakt nie jest faktem

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Kiedy fakt nie jest faktem
  • Przebudźcie się! — 1988
  • Podobne artykuły
  • Oszustwa w nauce — większe oszustwo
    Przebudźcie się! — 1990
  • Czy ja muszę wierzyć w ewolucję?
    Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Czy mutacje stanowią podstawę ewolucji?
    Jak powstało życie? Przez ewolucję czy przez stwarzanie?
  • Ewolucja — mity i fakty
    Czy życie zostało stworzone?
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1988
g88/5 ss. 10-14

Kiedy fakt nie jest faktem

Fakt to coś, co istnieje ponad wszelką wątpliwość, określony stan rzeczy, obiektywna rzeczywistość. Jest to coś stwierdzonego na podstawie niezbitych dowodów.

Teoria to coś nie udowodnionego, niemniej czasem — ze względu na potrzeby argumentacji — przyjmuje się ją za prawdziwą. Jednakże trzeba jeszcze dowieść jej słuszności. Mimo to niekiedy coś, co jest tylko teorią, przedstawia się jako fakt.

Tak postępują zwolennicy teorii ewolucji organicznej.

W DZIENNIKU New York Times z 30 września 1986 roku ukazał się artykuł Irvinga Kristola, profesora Uniwersytetu Nowojorskiego. Twierdzi w nim, że gdyby w szkołach przedstawiano ewolucję jako teorię — czym rzeczywiście jest — a nie jako fakt — czym nie jest — nie doszłoby do obecnego sporu między ewolucjonistami a kreacjonistami. Profesor Kristol pisze: „Nie ulega wątpliwości, że właśnie ten pseudonaukowy dogmatyzm wywołał reakcję ze strony kół religijnych”.

„Chociaż na ogół uczy się tej teorii jako naukowo dowiedzionej prawdy”, oświadczył Kristol, „to jednak wcale tak nie jest. Za dużo w niej luk. Geologia nie dostarcza oczekiwanych dowodów w postaci ciągu gatunków przejściowych. Poza tym badania laboratoryjne wykazują, jak nieprawdopodobne jest przeobrażenie się jednego gatunku w drugi, nawet jeśli się uwzględni dobór naturalny i w pewnej mierze mutacje genowe. (...) Stopniowe przekształcenie się przedstawicieli jednego gatunku w drugi jest hipotezą, a nie faktem biologicznym”.

Artykuł profesora Kristola dotknął do żywego Stephena Jay Goulda, profesora Uniwersytetu Harwardzkiego, zagorzałego obrońcę ewolucji jako faktu, a nie jedynie teorii. W popularnym czasopiśmie naukowym Discover ze stycznia 1987 roku opublikowano jego replikę na artykuł Kristola. Ujawnił się w niej w całej pełni dogmatyzm, nad którym ubolewał Kristol.

W tym protestacyjnym eseju Gould kilkanaście razy powtórzył swoje twierdzenie, że ewolucja jest faktem. Oto kilka przykładów: Darwin ustalił „fakt istnienia ewolucji”. „Ewolucja jest niezbitym faktem i została dowiedziona równie dobrze, jak wszystko inne w dziedzinie nauki (jest tak pewna, jak obieg Ziemi wokół Słońca)”. Zanim zmarł Darwin, „prawie wszyscy ludzie myślący uznali ewolucję za fakt”. „Ewolucja została dowiedziona równie dobrze, jak każdy inny fakt naukowy (zaraz to uzasadnię)”. „Fakt trwania procesów ewolucyjnych opiera się na licznych danych, które ogólnie biorąc można podzielić na trzy główne klasy”.

Do pierwszej z „trzech głównych klas” owych „licznych danych” Gould zalicza takie „bezpośrednie dowody” przytaczane na poparcie ewolucji, jak niewielkie zmiany zachodzące w obrębie gatunków ciem, muszek owocowych i bakterii. Jednakże z punktu widzenia ewolucji takie przeobrażenia w ramach gatunku nie mają żadnego znaczenia. Problem, który powinna rozwiązać ewolucja, polega na wykazaniu, jak jeden gatunek może się przekształcić w drugi. Gould nazywa Theodosiusa Dobzhansky’ego „największym ewolucjonistą naszego stulecia”, ale to właśnie sam Dobzhansky uważa powyższy argument Goulda za niestosowny.

Jeżeli chodzi o muszki owocowe, na które powoływał się Gould, Dobzhansky twierdzi, że w wyniku mutacji „na ogół dochodzi do degeneracji, uszkodzenia lub całkowitego zaniku pewnych narządów. (...) Prawdę mówiąc niejedna mutacja pociąga za sobą śmierć organizmu, w którym zachodzi. Do rzadkości należą mutanty, które dorównują żywotnością normalnej muszce, a takie, których budowa uległaby w naturalnym środowisku wyraźnej zmianie na lepsze, w ogóle nie są znane”.

W czasopiśmie Science, oficjalnym organie Amerykańskiego Stowarzyszenia Popierania Postępu Nauk, również podważono argumenty Goulda: „Gatunki rzeczywiście wykazują pewną niewielką zdolność do zmiany swoich cech fizycznych i innych, ale zdolność ta jest ograniczona i na dłuższą metę utrzymuje się w granicach przeciętnej”. Zarówno u roślin, jak i u zwierząt zmiany w obrębie gatunku dokonują się na podobieństwo kulek potrząsanych w słoiku; przeobrażenia zachodzą w ramach poszczególnych gatunków tak samo, jak kulki zmieniają pozycje tylko w obrębie słoika. Jak podano w biblijnej relacji o stwarzaniu, rośliny i zwierzęta mogą ulegać ograniczonym zmianom, ale rozmnażają się jedynie ‛według swego rodzaju’ (Rodz. 1:12, 21, 24, 25).

Do drugiej ze swoich trzech klas Gould zalicza tak zwane mutacje na wielką skalę: „Opierając się na kolejności zapisu kopalnego otrzymujemy bezpośrednie dowody świadczące o następowaniu nagłych zmian”. Mówiąc o olbrzymich przeobrażeniach, o przejściu jednego gatunku w drugi kilkoma wielkimi skokami ewolucyjnymi, ominął on trudność w znalezieniu skamieniałości, które by posłużyły za brakujące ogniwa pośrednie. Przechodząc jednak od nieznacznych zmian do wielkich skoków, wpadł z deszczu pod rynnę.

Kristol tak się wypowiada na ten temat: „Nic nie wiemy o czymś takim, jak ‛wielkie skoki’, w wyniku których powstawałyby nowe gatunki, gdyż większość mutacji genowych uniemożliwia przetrwanie”. A Theodosius Dobzhansky, którego Gould uważa za „największego ewolucjonistę naszego stulecia”, zgadza się z Kristolem. Jego wypowiedź, że liczne mutacje kończą się śmiercią, potwierdza się szczególnie w wypadku mutacji na wielką skalę zachodzących nagłymi skokami; znacząca jest też jego uwaga, że ‛mutacje, które by zmieniały coś na lepsze, są w ogóle nieznane’. Nie mogąc dowieść owych przeobrażeń na wielką skalę, Gould ucieka się do bardzo już wyświechtanego wykrętu ewolucjonistów: „Nasza kronika skamieniałości jest zbyt niekompletna”.

Mimo to Gould twierdzi, że „bezpośrednim dowodem świadczącym o wielkich zmianach” jest coś, co nazywa „wspaniałym przykładem”, mianowicie „ewolucja człowieka w Afryce”. Na ogół jednak ewolucjoniści przyznają, że tej dziedzinie badań bardzo dużo brakuje do wspaniałości. Jest to raczej zarzewie sporów, pole bitewne, gdzie stacza się boje o zęby i kawałki kości, z których obdarzeni wybujałą wyobraźnią ewolucjoniści tworzą owłosioną, przygarbioną małpę człekokształtną o krzaczastych brwiach. Jeszcze raz S.J. Gould nie znajduje poparcia u Dobzhansky’ego: „Nawet te stosunkowo nowsze dzieje [od małpy do człowieka] są podziurawione wątpliwościami; fachowcy często nie są zgodni ze sobą zarówno w sprawach zasadniczych, jak i co do szczegółów”.

Do ostatniej z „trzech głównych klas” danych, które zdaniem Goulda dowodzą, że ewolucja jest faktem, należy podobieństwo gatunków. (Obecnie zaznacza się jednak tendencja, żeby nie uważać zbieżności cech fizycznych za istotny dowód pokrewieństwa między gatunkami; ostatnio istnieje nowa moda na dowodzenie pokrewieństwa, uwzględniająca przede wszystkim podobieństwa genetyczne, nawet w wypadku występowania znacznych różnic pod względem fizycznym). Gould podaje dwa przykłady pokrewieństwa, którego dowodem ma być podobieństwo. Po pierwsze: „Dlaczego w naszym ciele — począwszy od kręgosłupa, a kończąc na mięśniach brzucha — dają się zauważyć pozostałości struktury lepiej przystosowanej do życia na czterech kończynach, skoro nie wywodzimy się z istot czworonożnych?”

Doprawdy dziwne pytanie. Potrafimy przecież chodzić i biegać w pozycji wyprostowanej na dwóch nogach, i to wiele kilometrów bez nadwerężania kręgosłupa i mięśni brzucha — oczywiście pod warunkiem, że nie przesiadujemy całymi godzinami na krześle, nie dbając o wyrabianie sobie mięśni grzbietu ani brzucha. Ludzie wytrenowani potrafią nawet dogonić niektóre czworonogi i je solidnie zmęczyć. Poza tym człowiek zazwyczaj żyje dłużej. Świetnie się czujemy na dwóch nogach, natomiast czworonogom najwyraźniej dobrze jest na czterech.

Drugi przykład Goulda: „Dlaczego flora i fauna wysp Galapagos mimo swych nieznacznych różnic, tak bardzo przypomina rośliny i zwierzęta spotykane w leżącym 1000 kilometrów na wschód Ekwadorze? (...) Te zbieżności mogą tylko oznaczać, że zwierzęta z Ekwadoru zasiedliły wyspy Galapagos, po czym uległy pewnym przeobrażeniom wskutek naturalnego procesu ewolucyjnego”. Jednakże podobieństwa te mogą jedynie wskazywać na zróżnicowania zachodzące wyłącznie w obrębie gatunków. Tamtejsze łuszczaki na przykład są w dalszym ciągu tylko łuszczakami.

Gould wyśmiewa rzeczników nauki o stwarzaniu, którzy twierdzą, że „Bóg zezwala na ograniczone zmiany w obrębie stworzonych gatunków, ale kot nigdy nie przekształci się w psa”. Następnie pyta: „A kto powiedział, że to jest możliwe, albo że się to już dokonało w przyrodzie?” A przecież wierzy on w jeszcze bardziej skomplikowane przeobrażenia. Przemiana kota w psa odbyłaby się przynajmniej w gromadzie ssaków, Gould zaś twierdzi, że „dinozaury rozwinęły się w ptaki”.

W artykule opublikowanym w New York Times Irving Kristol dochodzi do następującego wniosku: „Nauczanie ewolucjonizmu w szkołach publicznych odbywa się dziś w gruncie rzeczy z ideologicznym uprzedzeniem do poglądów religijnych — przedstawia się jako ‛fakt’ coś, co jest tylko hipotezą (...) Jeżeli wierzący chrześcijanie mają być przekonani, że ich dzieciom nie wpaja się pouczeń antyreligijnych, to należałoby mieć uzasadnioną nadzieję, że i tym razem poczują się usatysfakcjonowani tą amerykańską tradycją [rozdziału Kościoła od państwa]”.

Kristol wskazuje, dlaczego mądrze jest trzymać się tej zasady rozdziału: „Kwestie teologiczne bardzo łatwo stają się zarzewiem konfliktów”. Dokładnie tak samo by się działo, gdyby w szkołach wykładano „naukowy kreacjonizm” propagowany przez niektórych kreacjonistów. Wiele ich twierdzeń jest niezgodnych z Pismem Świętym. Przykładem może być ich argumentacja, że dni stwarzania, o których mówi Księga Rodzaju, trwały po 24 godziny. Hebrajskie słowo tłumaczone na „dzień” może — w zależności od kontekstu i sposobu jego użycia — występować i rzeczywiście występuje w Biblii na oznaczenie: 12 godzin, 24 godzin, pory roku, roku, 1000 lat lub kilku tysięcy lat.

Klasa nie jest właściwym miejscem do rozdmuchiwania odmiennych poglądów religijnych. Zdaniem Kristola nie jest to też miejsce do nauczania hipotetycznej ewolucji jako faktu, gdyż w gruncie rzeczy jest to współczesna religia oparta wyłącznie na dogmatyzmie.

Gould słusznie oświadczył, że „mity nabierają charakteru wierzeń przez zniekształcanie i powtarzanie ich bez konkretnego udokumentowania”. To prawda. Właśnie w ten sposób powstały wyznania wiary, które głoszą, jakoby Biblia uczyła, że dusza jest nieśmiertelna, że źli cierpią wieczne męki w ognistym piekle, a Bóg jest Trójcą złożoną z trzech osób w jednej oraz że dni stwarzania opisane w rozdziale 1. Księgi Rodzaju miały po 24 godziny — wszystko bez konkretnego uzasadnienia biblijnego.

Właśnie w ten sam sposób — przez ciągłe „powtarzanie bez konkretnego udokumentowania” dowodami naukowymi — litania ewolucjonistów: ‛ewolucja jest faktem’ stała się symbolem wiary.

[Napis na stronie 12]

„Nic nie wiemy o czymś takim, jak ‛wielkie skoki’”

[Napis na stronie 13]

„Te stosunkowo nowsze dzieje są w niejednym punkcie niepewne”

[Napis na stronie 14]

Ewolucja — współczesna religia oparta wyłącznie na dogmatyzmie

[Ramka i ilustracja na stronie 12]

„Dinozaury rozwinęły się w ptaki”?

Zastanów się: Ptaki są stałocieplne, a gady zmiennocieplne; ptaki wysiadują jaja, gady tego nie robią; ciało ptaków pokryte jest piórami, gadów — łuskami; ptaki mają kości wewnątrz puste, gady — pełne; ptaki mają „systemy” chłodzenia powietrzem, gady ich nie mają; serce ptaków ma cztery przedziały, gadów — trzy; ptaki mogą śpiewać dzięki krtani dolnej, gady nie. A przecież to jeszcze nie wszystkie różnice. Przeobrażenie się kota w psa, tak wyśmiewane przez Goulda, to maleńki kroczek w porównaniu z akceptowanym przez niego olbrzymim skokiem od gada do ptaka!

[Ilustracje na stronie 11]

Mutanty muszek owocowych po przeobrażeniu się są w dalszym ciągu tylko muszkami owocowymi

Normalna muszka owocowa

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij