BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g92 8.5 ss. 21-24
  • Moja walka o życie

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Moja walka o życie
  • Przebudźcie się! — 1992
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Pierwsza batalia
  • Walka rozpoczyna się na nowo
  • Trzecia operacja
  • Walka trwa
  • Wiara pomogła mi przejść operację mózgu
    Przebudźcie się! — 1990
  • Moje życie wisiało na włosku
    Przebudźcie się! — 1996
  • Ani cudotwórcy, ani bogowie
    Przebudźcie się! — 1994
  • ‛Powalony, ale nie pokonany’
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1995
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1992
g92 8.5 ss. 21-24

Moja walka o życie

DWADZIEŚCIA lat temu mieszkaliśmy z moją żoną Ingrid w Limie, stolicy Peru, wychowywaliśmy dwóch chłopaczków i prowadziliśmy aktywne, ruchliwe życie. Chociaż moja praca zarobkowa wiązała się z wyjazdami do innych krajów Ameryki Południowej, każdego tygodnia rezerwowaliśmy czas na zebrania w zborze Świadków Jehowy oraz na dzielenie się prawdą biblijną z drugimi.

W roku 1973, gdy dobiegałem trzydziestki, zacząłem cierpieć na bóle głowy i miewać ataki depresji. Przez następne dwa lata bóle i stany depresyjne stawały się coraz dokuczliwsze i coraz częstsze. Podołanie codziennym obowiązkom wymagało ode mnie ustawicznego wysiłku.

Dobrze pamiętam podróż służbową do Quito, stolicy Ekwadoru, położonej wysoko w Andach. Kiedy stanąłem na płycie lotniska, głowę przeszył mi tak nieznośny ból, że zdołałem jedynie pomyśleć o złapaniu następnego samolotu i powrocie do Limy.

Bezzwłocznie udałem się do lekarza. Dotąd leczył mnie na nerwy, uważając je za przyczynę bólów głowy. Jednakże w trakcie badania dna oka zauważył pęknięte naczynia krwionośne i skierował mnie do szpitala.

Testy potwierdziły istnienie guza mózgu. Jeszcze bardziej przygnębiająca okazała się wiadomość, że jest on dość duży i przypuszczalnie zbyt zrośnięty z mózgiem, aby nadawał się do usunięcia. Lekarz zapowiedział, że w ciągu miesiąca stracę wzrok, potem nastąpi paraliż, a mniej więcej za trzy miesiące umrę.

Ingrid pierwsza usłyszała tę prognozę i przeżyła straszny wstrząs. Natychmiast skontaktowała się z moją siostrą Heidi, mieszkającą w Los Angeles (Kalifornia, USA), i poprosiła ją o poszukanie chirurga, który zgodziłby się mnie zoperować bez przetaczania krwi. Był to nasz główny warunek, ponieważ stanowczo postanowiliśmy usłuchać biblijnego nakazu powstrzymywania się od krwi (Dzieje 15:28, 29).

Po trzech dniach gorączkowego pośpiechu byliśmy już w drodze do Los Angeles. Gdy przelatywaliśmy nad Morzem Karaibskim, Ingrid powiedziała: „Zobacz, co za piękne wyspy, mają takie białe, piaszczyste plaże!” Spojrzałem w tym kierunku, ale niczego nie dostrzegłem. Zaczynałem tracić wzrok.

Pierwsza batalia

Zaraz po przybyciu na miejsce zostałem umieszczony w Centrum Medycznym UCLA (Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles). Doktor Walter Stern zoperował mnie 6 października 1975 roku. Rozpromieniona twarz Ingrid, którą zobaczyłem po przebudzeniu, zwiastowała dobrą nowinę — wyłuskano cały guz! Umiejscowił się w prawym płacie czołowym mózgu i urósł do wielkości piłeczki baseballowej. Ponieważ był otoczony własną błoną, dał się usunąć w całości.

Pośpiech najwyraźniej ocalił mi życie. „Jeszcze parę dni i byłoby po panu” — oświadczył lekarz. Tymczasem żyłem i cieszyłem się pełnią władz umysłowych. Ogarnęła nas euforia!

Jednakże okres rekonwalescencji przyniósł nowe zmartwienia. Najpierw w jednej nodze uformowały się skrzepy. Powstał dylemat. Trzeba je było rozpuścić, zanim się oderwą i dotrą do jakiegoś ważnego organu, toteż musiałem przyjmować antykoagulanty, ale jednocześnie niezbędne mi były środki powodujące krzepnięcie, by do minimum ograniczyć krwawienie w mózgu. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy lekarzom udało się znaleźć sposób na pogodzenie obu terapii.

Euforia — wzmożenie dobrego samopoczucia, nie dające się stonować lekarstwami — była zapewne rezultatem urazu wywołanego 12-godzinną operacją na prawym płacie czołowym, rządzącym uczuciami. Przez pół roku po powrocie do Limy nie potrafiłem trzeźwo ocenić swych możliwości, byłem jakby ciągle pobudzony. Trwało to kilka miesięcy, a potem popadłem w tak głęboką depresję, że prawie bez przerwy myślałem o samobójstwie. Na szczęście po roku wróciłem do normy i mogłem podjąć wszystkie moje dawne zajęcia.

Zostałem zamianowany starszym w zborze chrześcijańskim i odtąd musiałem godzić ze sobą obowiązki teokratyczne, rodzinne i zawodowe. Kiedy tylko nie wyjeżdżałem służbowo, starałem się poświęcać czas moim chłopcom. Naszą ulubioną rozrywką stały się wyprawy motocyklowe na żwirowate i kamieniste wzgórza na peryferiach Limy. Dziewięć kolejnych lat minęło jak z bicza strzelił. Odzyskane zdrowie zacząłem traktować jak coś oczywistego.

W maju 1985 roku Ingrid zauważyła, że jakoś przybladłem i straciłem werwę. Nie podejrzewaliśmy następnego guza mózgu, aż pewnej nocy stwierdziłem, że nie mogę się przekręcić na drugi bok. Miałem sparaliżowaną lewą stronę ciała. Tym razem lekarze poddali mnie nowoczesnemu badaniu rentgenologicznemu — tomografii komputerowej — którego wyniki skłoniły nas do ponownego wyjazdu do Los Angeles.

Walka rozpoczyna się na nowo

Dnia 24 czerwca 1985 roku zostałem powtórnie zoperowany przez doktora Sterna i jego zespół. Guz odrósł, tym razem zachodząc na płat ciemieniowy — strefę kontrolującą ruchy kończyn. Właśnie to wywołało paraliż lewej ręki i nogi. Po ośmiu godzinach operację zakończono, pozostawiając 25 procent guza głęboko wewnątrz mózgu.

Wciąż miałem częściowo sparaliżowaną rękę i nogę. Przez parę tygodni napromieniowywano mnie kobaltem, żeby nie dopuścić do rozrastania się guza. Jednak w dwa miesiące po operacji wystąpiły drgawki. Udało się je trochę osłabić lekami, ale z czasem stały się częstsze i silniejsze. Musiałem niemal całkowicie wycofać się z życia publicznego. Trochę pracowałem zarobkowo w domu, ale zawsze wisiała nade mną groźba dostania drgawek. Byłem przygnębiony tym, że w moim organizmie tkwi coś zdradliwego.

Ponieważ nie mogłem przewidzieć ataku, nie odważałem się przewodniczyć na zebraniach w Sali Królestwa. Ale z pomocą Jehowy byłem w stanie służyć wiedzą biblijną ludziom, którzy chcieli we własnym mieszkaniu studiować Słowo Boże. Regularny udział w tej działalności stale przywodził mi na myśl Źródło siły, Jehowę Boga, i zdawał się łagodzić cierpienia spowodowane zmiennym stanem zdrowia.

Silny napad drgawek w maju 1988 roku wywołał paraliż całej lewej strony ciała. Tymczasem tomografia komputerowa nie wykazywała żadnych odchyleń od normy ani nie sygnalizowała powiększania się guza. Wywnioskowano, że drgawki są skutkiem ubocznym samego leczenia. Zdecydowaliśmy się jednak wrócić do Los Angeles na bardziej szczegółowe badania.

Doktor Stern, który dwukrotnie operował mnie bez krwi, poszedł już na emeryturę. Ale uprzejmie polecił nas doktorowi Donaldowi Beckerowi, będącemu dziekanem Wydziału Neurochirurgii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Dr Becker zgodził się mnie operować, gdyby zaszła taka konieczność, oraz uszanować nasze oparte na Biblii stanowisko w kwestii krwi, nie uciekając się do transfuzji.

Rozpoczęły się znane mi już badania. Tym razem jednak oprócz zrobienia zdjęć warstwowych i angiogramu mózgu zastosowano również nową metodę wykorzystującą magnetyczny rezonans jądrowy. Wykryto guzy — i to aż trzy!

Dzień przed ustalonym terminem operacji lekarze stwierdzili coś przerażającego — moja krew utraciła krzepliwość. Środek mający przeciwdziałać drgawkom niszczył płytki krwi. Przez następne dwa i pół tygodnia stopniowo zastępowano go innym, nie wywołującym tak groźnych skutków ubocznych. Źle znosiłem tę zmianę i w jej trakcie dostałem serii silnych drgawek.

Trzecia operacja

W końcu nadszedł dzień operacji — 1 sierpnia 1988 roku. O szóstej rano serdecznie pożegnaliśmy się z Ingrid. W kilka minut później znalazłem się na sali operacyjnej. Po 12 długich godzinach dr Becker wyszedł i oznajmił żonie, że usunięto wszystkie guzy — nawet część pozostawioną trzy lata temu podczas drugiej operacji — i że straciłem niewiele ponad szklankę krwi!

„Mimo to ciągle niepokoiła mnie jedna myśl” — opowiada Ingrid. „Jaki będzie stan umysłu Hansa po przebudzeniu? Czy rozpozna we mnie swą żonę?” Nazajutrz wczesnym rankiem lekarze pozwolili jej się ze mną zobaczyć. Otworzyłem oczy i powiedziałem: „Schatzi”, bo tak zwykłem ją czule nazywać. Jak mówi Ingrid, „był to początek nowego dnia!”

Walka trwa

Okres rehabilitacji zdawał się jednak nie mieć końca. Dwa lata później okazało się, że powrót do zdrowia uniemożliwiają mi nowe guzy. Podczas czwartej operacji mózgu, która odbyła się 26 listopada 1990 roku, wycięto kolejne dwie narośle. Znów wylądowałem na wózku inwalidzkim i znów dni wypełniały mi bolesne ćwiczenia nóg, mające pobudzić mózg do wydawania odpowiednich rozkazów, żebym mógł chodzić.

Wkrótce jednak guzy odrosły i tym razem stwierdzono, że są złośliwe. Ostatnia operacja miała miejsce 16 lipca 1991 roku, ale kilka guzów nie nadawało się do usunięcia. Próbowano je zmniejszyć i rozpuścić za pomocą specjalnego napromieniowywania. Leczenie rehabilitacyjne stało się jeszcze trudniejsze, lecz mamy nadzieję, że przyniesie pomyślne rezultaty.

Gdybym brał pod uwagę swój stan zdrowia, wybieganie myślą w przyszłość mogłoby mnie tylko przygnębiać. Jedyny mądry sposób postępowania to koncentrowanie się na wartościach duchowych. Jak gdyby wprost do mnie Biblia mówi: „Ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego” (1 Tymoteusza 4:8, Bw).

Ten przyszły żywot to życie wieczne w Bożym nowym świecie. Dowody wskazują, że jest on bliski, że już niedługo będę biegał i skakał jak jeleń (Izajasza 35:6). A gdybym umarł przed nastaniem tego nowego świata, Jehowa gwarantuje wszystkim swym wiernym sługom zmartwychwstanie. Życia wiecznego nie osiągniemy dzięki własnej sile, lecz dzięki wiernej służbie dla naszego Boga, Jehowy. (Opowiedział Hans Augustin).

[Ilustracja na stronie 23]

Z moją żoną, Ingrid

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij