BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g93 8.2 ss. 3-8
  • Nasza zdewastowana Ziemia atakowana z wielu stron

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Nasza zdewastowana Ziemia atakowana z wielu stron
  • Przebudźcie się! — 1993
  • Podobne artykuły
  • Dobrodziejstwa lasów deszczowych
    Przebudźcie się! — 1998
  • Dlaczego trzeba ratować lasy tropikalne?
    Przebudźcie się! — 1990
  • Niszczenie naszej atmosfery
    Przebudźcie się! — 1995
  • Jak cenne są „usługi” świadczone przez lasy?
    Przebudźcie się! — 2003
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1993
g93 8.2 ss. 3-8

Nasza zdewastowana Ziemia atakowana z wielu stron

W CZERWCU ubiegłego roku w stolicy Brazylii, Rio de Janeiro, odbyła się konferencja światowa w sprawie środowiska naturalnego, zwana też Szczytem Ziemi. Dokładnie w tym samym miesiącu jeden z redaktorów czasopisma India Today, Raj Chengappa, opublikował artykuł zatytułowany „The Wounded Earth” (Poraniona Ziemia). Rozpoczął go opisem, który przemawia do wyobraźni:

„Kiedy w roku 1971 Edgar Mitchell na pokładzie statku Apollo 14 leciał na Księżyc i po raz pierwszy spojrzał na Ziemię z przestrzeni kosmicznej, wpadł w niebywały zachwyt. ‚Wygląda jak skrzący się, niebieskawy klejnot (...) Przybrana w delikatnie wirujący welon bieli (...) Jak perełka w czarnych odmętach morza tajemnicy’ — z entuzjazmem nadawał do Houston.

„Jakże odmienny widok ujrzałby Mitchell, gdyby został wysłany w kosmos 21 lat później, tym razem w specjalnych okularach, umożliwiających obserwowanie niedostrzegalnych gołym okiem gazów atmosfery ziemskiej. W ochronnej warstwie ozonu nad Antarktydą i Ameryką Północną zobaczyłby olbrzymie dziury. Zamiast połyskliwego błękitnego klejnotu ukazałaby mu się matowa, brudna Ziemia, otoczona ciemnymi, kłębiącymi się chmurami dwutlenku węgla i siarki.

„Jeśliby Mitchell wyjął swój aparat i sfotografował zalesione obszary Ziemi, a następnie porównał zdjęcia z tymi, które zrobił w roku 1971, byłby zdumiony, jak bardzo zmniejszyła się powierzchnia lasów. A gdyby otworzył swój specjalny teleskop do badania zanieczyszczenia wód, dostrzegłby, jak po lądzie wiją się wstęgi trucizn, a sporą powierzchnię dna oceanu zalegają bryły smoły. ‚Halo, Houston’, zawołałby przez radio, ‚co myśmy najlepszego zrobili?’

„W rzeczywistości nie musimy lecieć 36 000 kilometrów w kosmos, żeby się przekonać, co zrobiliśmy. Codziennie pijemy, wdychamy, wąchamy i widzimy zanieczyszczenia. W ciągu 100 lat, a zwłaszcza w ostatnim trzydziestoleciu, doprowadziliśmy Ziemię na krawędź katastrofy. Emitując do atmosfery ogromną ilość gazów zatrzymujących ciepło, zapoczątkowujemy szkodliwy proces zmian klimatycznych. W naszych lodówkach i urządzeniach klimatyzacyjnych stosujemy gazy powodujące zanikanie powłoki ozonowej, co wywołuje raka skóry i zmienia strukturę genów u mniejszych zwierząt. Rujnujemy ogromne połacie ziemi, niszczymy zastraszająco wielkie obszary leśne, bezmyślnie wyrzucamy do rzek tony trucizn, a do naszych mórz wlewamy toksyczne chemikalia.

„Obecnie dewastacja środowiska na Ziemi zagraża bezpieczeństwu ludzkości bardziej niż cokolwiek innego. I jeśli chcemy uniknąć zagłady, musimy dokonać zmian w skali całego świata”.

Wyliczywszy mnóstwo problemów natury ekologicznej, których rozwiązaniem powinny się zająć narody, Raj Chengappa kończy artykuł słowami: „Nie możemy z tym wszystkim zwlekać. Niebezpieczeństwo grozi już nie tylko naszym dzieciom. Ono wisi nad nami”.

Wszędzie więc zbierają się lekarze Ziemi. Odbywają konsylia, proponują lekarstwa, ale nie mogą dojść do porozumienia. Toczą spory. ‚Tak naprawdę nic jej nie dolega’ — mówią jedni. ‚Jest śmiertelnie chora!’ — wykrzykują inni. Dyskutują bez końca, wydłużają listę środków zaradczych, zwlekają z działaniem, a pacjentka ma się coraz gorzej. Sprawa utknęła na martwym punkcie. Lekarze chcą przeprowadzić dokładniejsze badania. Przepisują recepty, których nikt nie realizuje. Niestety, bardzo często po prostu grają na zwłokę, żeby przerwanie zanieczyszczania nie spowodowało strat pieniężnych. Pacjentka nie dostaje leków, jej choroba się nasila, stan ulega pogorszeniu, a dewastowanie Ziemi nie ustaje.

Ziemia i życie na niej są niezwykle złożone i misternie ze sobą splecione. Miliony współzależnych organizmów tworzy tak zwaną sieć życia. Jeżeli przerwie się choć jedną nić, może się zacząć rwać cała sieć. Wystarczy pchnąć jedną kostkę domina, a przewróci się mnóstwo innych. Widać to na przykładzie wycinania wilgotnych lasów tropikalnych.

W procesie fotosyntezy las tropikalny pobiera z powietrza dwutlenek węgla, a oddaje tlen. Wchłania olbrzymie ilości wody deszczowej, lecz sam zużywa jej bardzo niewiele. Ogromną część w postaci pary wodnej oddaje z powrotem do atmosfery. Tam tworzą się nowe chmury deszczowe, dzięki czemu las znowu otrzymuje niezbędną wodę dla siebie oraz dla milionów roślin i zwierząt, które karmi pod swym zielonym baldachimem.

I oto las tropikalny jest karczowany. Dwutlenek węgla gromadzi się wysoko w górze, tworząc coś w rodzaju koca pochłaniającego ciepło słoneczne. Do atmosfery przedostaje się zbyt mało tlenu potrzebnego zwierzętom. Ponadto coraz mniej wody opada w postaci deszczu, gdyż bardzo szybko spływa on do strumieni, zmywając przy tym warstwę gleby niezbędnej do wzrostu roślin. W zamulonych strumieniach i jeziorach wymierają ryby. Przenoszony do oceanów szlam pokrywa tropikalne rafy, które giną. Znikają miliony roślin i zwierząt niegdyś wspaniale się rozwijających pod zielonym baldachimem. Ponieważ rzadsze są ulewy, które przedtem nawadniały glebę, więc rozpoczyna się długotrwały proces pustynnienia. Warto pamiętać, że obszar olbrzymiej pustyni Sahary był kiedyś pokryty roślinnością, a dziś to największe na Ziemi morze piasków wdziera się już do Europy.

USA oraz inne zamożne państwa usiłowały podczas Szczytu Ziemi nakłonić Brazylię i pozostałe kraje rozwijające się do zaprzestania wyrębu lasów tropikalnych. Dziennik The New York Times podaje: „Zdaniem USA w krajach rozwijających się niszczenie lasów, zwłaszcza tropikalnych, następuje w alarmującym tempie i przynosi szkody całej planecie. Jak przypominają USA, dzięki pochłanianiu zatrzymującego ciepło dwutlenku węgla lasy regulują klimat na Ziemi, a poza tym są domem dla większości istniejących na świecie gatunków”.

Kraje rozwijające się natychmiast zarzuciły pozostałym hipokryzję. Jak donosi The New York Times, „są oburzone próbami ograniczenia ich suwerenności przez państwa, które dawno temu dla zysku wycięły swoje drzewa, a teraz chcą przerzucić ciężar odpowiedzialności za ochronę lasów Ziemi na barki krajów walczących o przetrwanie gospodarcze”. Pewna dyplomatka z Malezji powiedziała bez ogródek: „Nie zamierzamy chronić lasów dla tych, którzy już zniszczyli swoje, a teraz utrzymują, jakoby nasze były częścią dziedzictwa ludzkości”. USA zachowały na swych północno-zachodnich wybrzeżach Pacyfiku jedynie 10 procent pierwotnych lasów deszczowych i w dalszym ciągu je wycinają, a tymczasem żądają od Brazylii, by zaprzestała wszelkiego karczowania, choć ta posiada jeszcze 90 procent swej dżungli amazońskiej.

Ci, którzy nakazują innym: „Nie niszczcie swoich lasów”, chociaż wycinają własne, przypominają ludzi opisanych w Rzymian 2:21-23: „Ty więc, który uczysz drugiego, siebie samego nie pouczasz? Który głosisz, żeby nie kradziono, kradniesz? Który mówisz, żeby nie cudzołożono, cudzołożysz? Który wstręt czujesz do bałwanów, dopuszczasz się świętokradztwa? Który się chlubisz zakonem, przez przekraczanie zakonu bezcześcisz Boga?” A nawiązując do tematu środowiska, można by zapytać: ‛Ty więc, który głosisz, by chroniono lasy, wycinasz własne?’

Niszczenie lasów ma ścisły związek z ocieplaniem się klimatu na Ziemi. Procesy chemiczne i termiczne stanowią złożone zagadnienie, ale niepokój budzi przede wszystkim jeden składnik atmosfery — dwutlenek węgla. Jest on bowiem odpowiedzialny za wzrost temperatury na Ziemi. W ubiegłym roku naukowcy z Ośrodka Badań Strefy Polarnej imienia Byrda donieśli, że „obecnie wszystkie lodowce górskie na niskich i średnich wysokościach topnieją i się cofają — niektóre w dość szybkim tempie — oraz że zawartość lodu w tych lodowcach wskazuje, iż minione pół wieku było znacznie cieplejsze niż jakikolwiek inny [zanotowany] okres tej długości”. Zbyt mało dwutlenku węgla w atmosferze oznaczałoby ochłodzenie klimatu; zbyt dużo mogłoby pociągnąć za sobą topnienie polarnych czap lodowych i lodowców oraz zalanie nadbrzeżnych miast.

W czasopiśmie India Today napisano o dwutlenku węgla:

„Być może stanowi on zaledwie ułamek objętości gazów atmosferycznych — 0,03 procenta. Ale bez dwutlenku węgla nasza planeta byłaby zimna jak Księżyc. Gaz ten pochłania ciepło wypromieniowywane przez powierzchnię Ziemi i w ten sposób utrzymuje jej temperaturę na poziomie 15 stopni Celsjusza, dzięki czemu istnieje życie. Ale jeśli zawartość tego gazu wzrośnie, Ziemia zamieni się w jedną wielką saunę.

„Jeżeli można ufać ziemskim stacjom meteorologicznym, to rzeczywiście zrobiło się gorąco. Spośród siedmiu najcieplejszych okresów letnich, jakie odnotowano w ciągu mniej więcej 150 lat, czyli odkąd rozpoczęto zapisywać stan pogody, sześć wystąpiło w latach osiemdziesiątych. Najprawdopodobniej zostało to wywołane podwyższeniem zawartości dwutlenku węgla w atmosferze o 26 procent w porównaniu z poziomem sprzed rewolucji przemysłowej”.

Uważa się, że przyczyną tego stanu jest spalanie paliw kopalnych, wskutek czego każdego roku powstaje 1,8 miliarda ton dwutlenku węgla. Traktat o zmniejszeniu emisji tego gazu, który spodziewano się podpisać podczas Szczytu Ziemi, okazał się tak niekonkretny, że podobno „podniósł temperaturę” wśród obecnych tam klimatologów. Jeden z nich powiedział wzburzony: „Nie możemy dalej działać tak, jak gdyby nic się nie stało. To oczywiste, że została zakłócona równowaga w ziemskim bilansie gazowym. Coś trzeba zrobić, bo w przeciwnym razie wkrótce pojawią się miliony ekologicznych uchodźców”. Miał na myśli tych, którzy musieliby opuszczać okolice zalane wodą.

Kolejna paląca kwestia dotyczy tak zwanych dziur w powłoce ozonowej, chroniącej Ziemię przed promieniowaniem ultrafioletowym, które wywołuje raka. Do ich powstawania przyczyniają się przede wszystkim freony (fluorochlorowe pochodne węglowodorów), używane w lodówkach, klimatyzatorach, rozpuszczalnikach oraz jako porofory w produkcji tworzyw piankowych. W wielu krajach wciąż są rozpylane przez aerozole. Kiedy freony docierają do stratosfery, ultrafiolet słoneczny rozkłada je i uwalnia się chlor, którego każdy atom może zniszczyć przynajmniej 100 000 cząsteczek ozonu. Takie dziury w powłoce ozonowej, czyli obszary o drastycznie zmniejszonym poziomie ozonu, powstają zarówno nad Antarktydą, jak i w szerokościach północnych. W związku z tym do Ziemi dociera większa dawka promieni ultrafioletowych.

Promieniowanie to zabija fitoplankton i skorupiaki, stanowiące początek oceanicznego łańcucha pokarmowego. Powoduje mutacje w cząsteczkach kwasu DNA, zawierających genetyczny kod życia. Wywiera niekorzystny wpływ na zbiory. Wywołuje u ludzi zaćmę oraz raka skóry. Kiedy naukowcy z NASA odkryli wysoką koncentrację tlenku chloru nad północnymi rejonami USA, Kanady, Europy i Rosji, jeden z nich oświadczył: „Nikt nie powinien pozostać wobec tej sprawy obojętny. Sytuacja przedstawia się o wiele gorzej, niż myśleliśmy”. Lester Brown, dyrektor Worldwatch Institute, poinformował: „Naukowcy oceniają, iż przyśpieszone zanikanie powłoki ozonowej nad półkulą północną w ciągu najbliższych 50 lat w samych USA spowoduje dodatkowo 200 000 zgonów na raka skóry. Na całym świecie zagrożone są miliony ludzi”.

Zachowanie możliwie jak największej liczby gatunków roślin i zwierząt w ich naturalnym środowisku to kolejna sprawa, którą trzeba się dziś zająć. Czasopismo Discover opublikowało fragment książki The Diversity of Life (Różnorodność form życia) biologa Edwarda O. Wilsona, który wyliczył tysiące wymarłych ptaków, ryb i owadów, w tym także wiele organizmów roślinnych i zwierzęcych, zwykle pomijanych jako nic nie znaczące: „Wśród nie istniejących już gatunków jest wiele grzybów mikorycznych — form symbiotycznych, które ułatwiają systemom korzeniowym roślin wchłanianie składników odżywczych. Ekolodzy od dawna się zastanawiali, jak wyginięcie tych grzybów wpłynęłoby na ekosystemy lądowe — wkrótce się o tym przekonamy”.

We wspomnianej książce Wilson postawił pytanie dotyczące znaczenia ochrony gatunków, po czym udzielił na nie odpowiedzi:

„Co się stanie, jeśli pewne gatunki wyginą, jeśli z Ziemi zniknie ich aż połowa? Pozwolę sobie wyliczyć skutki. Nauka straci nowe źródła informacji. Zniszczeniu ulegną olbrzymie bogactwa przyrody. Nigdy nie zostaną odkryte pewne rodzaje leków, roślin uprawnych, preparatów farmaceutycznych, drewna, włókien, celulozy, roślin użyźniających glebę, substytutów ropy naftowej, a także innych przydatnych nam produktów. W niektórych kręgach panuje zwyczaj lekceważenia tego, co niewielkie i mało znane, drobnych owadów i chwastów, a zapomina się przy tym, że właśnie nie znana ćma z Ameryki Łacińskiej uratowała australijskie pastwiska od porośnięcia kaktusami, że lekarstwo na ziarnicę złośliwą i białaczkę limfocytową u dzieci otrzymano z barwinka różowego, że kobiety chore na raka jajników lub raka sutka nie tracą nadziei dzięki korze cisa krótkolistnego, że podczas operacji używa się do rozpuszczania zakrzepów pewnego składnika śliny pijawek i tak dalej. Lista ta już jest imponująco długa, choć tak mało uwagi poświęcano dotychczas temu zagadnieniu.

„Łatwo też przeoczyć usługi, jakie ekosystemy wyświadczają ludzkości. Wzbogacają glebę i wytwarzają powietrze, którym oddychamy. Gdyby nie ich działanie, nasze życie stałoby się udręką i nie potrwałoby długo”.

Podane tu informacje — jak mówi pewne porzekadło, wytarte z powodu wyjątkowej trafności — stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej. Kiedy skończy się ta dewastacja Ziemi? I kto położy jej kres? Odpowiedzi dostarczy następny artykuł.

[Napis na stronie 4]

Olbrzymi obszar Sahary pokrywała kiedyś roślinność

[Napis na stronie 5]

‛Ty więc, który głosisz, by chroniono lasy, wycinasz własne?’

[Napis na stronie 5]

Za mało dwutlenku węgla — ochłodzenie klimatu

Za dużo — topnienie lodowców

[Napis na stronie 6]

„Co się stanie, jeśli pewne gatunki wyginą?”

[Napis na stronie 6]

Bez mikroorganizmów życie rodzaju ludzkiego byłoby krótkie i przykre

[Ilustracje na stronie 7]

Lasy tropikalne Amazonii w całym swym dziewiczym pięknie

Las tropikalny zdewastowany przez człowieka

[Prawa własności]

Abril Imagens/​João Ramid

F4/R. Azoury/​Sipa

[Ilustracja na stronie 8]

Odpady toksycznych chemikaliów zanieczyszczają powietrze, wodę i glebę

[Prawa własności]

Feig/​Sipa

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij