BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g95 8.1 ss. 6-9
  • Niszczenie naszej atmosfery

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Niszczenie naszej atmosfery
  • Przebudźcie się! — 1995
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Jak dochodzi do niszczenia ozonu
  • Jakie są skutki?
  • Skutki zanieczyszczenia środowiska
  • Zanikający ozon — czy nie niszczymy swojej tarczy ochronnej?
    Przebudźcie się! — 1989
  • Jak nasza atmosfera zostanie uratowana
    Przebudźcie się! — 1995
  • Walka o uratowanie planety
    Przebudźcie się! — 1996
  • Nasza zdewastowana Ziemia atakowana z wielu stron
    Przebudźcie się! — 1993
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1995
g95 8.1 ss. 6-9

Niszczenie naszej atmosfery

W ROKU 1971 podczas lotu na Księżyc na pokładzie statku Apollo 14 Edgar Mitchell powiedział, spoglądając na Ziemię: „Wygląda jak skrzący się, niebieskawy klejnot”. A co można by ujrzeć z kosmosu dzisiaj?

Gdyby ktoś miał specjalne okulary umożliwiające obserwowanie niewidzialnych gazów atmosfery ziemskiej, przed jego oczami roztoczyłby się zupełnie inny widok. W czasopiśmie India Today Raj Chengappa napisał: „W ochronnej warstwie ozonu nad Antarktydą i Ameryką Północną zobaczyłby olbrzymie dziury. Zamiast połyskliwego błękitnego klejnotu ukazałaby mu się matowa, brudna Ziemia, otoczona ciemnymi, kłębiącymi się chmurami dwutlenku węgla i siarki”.

Ale dlaczego powstały dziury w ochronnej powłoce ozonowej, znajdującej się w górnych partiach atmosfery? Czy wzrost zanieczyszczenia powietrza rzeczywiście jest tak niebezpieczny?

Jak dochodzi do niszczenia ozonu

Przeszło 60 lat temu naukowcy ogłosili odkrycie bezpiecznego chłodziwa, które mogło zastąpić inne, toksyczne i cuchnące czynniki chłodnicze. Cząsteczki tego nowego związku chemicznego zbudowane były z atomu węgla, dwóch atomów chloru i tyluż atomów fluoru (CCl2F2). Tego rodzaju syntetyczne substancje nazwano chlorofluoroalkanami lub freonami.

Na początku lat siedemdziesiątych produkcja freonów była już znaczącą gałęzią przemysłu światowego. Freony stosowano nie tylko w produkcji lodówek, lecz także opakowań aerozolowych, klimatyzatorów, środków czyszczących i naczyń do jednorazowego użycia oraz innych wyrobów z materiałów piankowych.

Jednakże we wrześniu 1974 roku dwaj uczeni, Sherwood Rowland i Mario Molina, wyjaśnili, że freony stopniowo dostają się do stratosfery, gdzie ostatecznie uwalniają zawarty w nich chlor. Naukowcy obliczyli, iż każdy atom chloru może zniszczyć tysiące cząsteczek ozonu. Ale nie dzieje się to równomiernie w całej górnej warstwie atmosfery — największe spustoszenie następuje nad biegunami.

Każdej wiosny, począwszy od roku 1979, nad Antarktyką znikają, po czym znów się pojawiają duże ilości ozonu. Efekt okresowego spadku stężenia tego gazu nazwano dziurą ozonową. Z roku na rok jest ona coraz większa i dłużej się utrzymuje. W roku 1992 satelita meteorologiczny wykrył dziurę ozonową rekordowych rozmiarów — rozleglejszą niż powierzchnia Ameryki Północnej. Co gorsza, nie pozostało w niej wiele ozonu. Balon-sonda wykazał ponad 60-procentowy ubytek — największy z dotychczas zarejestrowanych.

W tym samym czasie zmniejszyła się zawartość ozonu w górnych warstwach atmosfery także nad innymi częściami naszego globu. Jak donosi czasopismo New Scientist, ostatnie pomiary „ukazują, że (...) w roku 1992 niezwykle duży spadek stężenia ozonu nastąpił pomiędzy 50 a 60 stopniem szerokości geograficznej północnej, nad Europą Północną, Rosją i Kanadą. Koncentracja ozonu zmalała o 12 procent i była najniższa z odnotowanych w ciągu 35 lat prowadzenia systematycznych obserwacji”.

W piśmie Scientific American czytamy: „Okazuje się, że stopień niszczenia ozonu przez chlorofluoroalkany jest większy, niż zakładano w najczarniejszych prognozach. (...) A jednak gdy je opracowywano, wpływowe osoby ze sfer rządzących i przemysłowych zdecydowanie się sprzeciwiały wydaniu stosownych przepisów, argumentując to brakiem wystarczających dowodów naukowych”.

Ocenia się, że do atmosfery trafiło już 20 milionów ton freonów. Ponieważ związki te potrzebują całych lat, by dotrzeć do stratosfery, w której sieją spustoszenie, więc miliony ton są jeszcze w drodze. Jednakże freony nie są jedynym źródłem chloru, niszczącego ozon. „Jak szacuje NASA, po każdym wystrzeleniu wahadłowca do powłoki ozonowej dostaje się około 75 ton chloru” — podaje czasopismo Popular Science.

Jakie są skutki?

Nie znamy jeszcze wszystkich następstw zaniku ozonu w górnych warstwach atmosfery. Jedno wszakże wydaje się pewne — do ziemi dociera coraz więcej niszczycielskich promieni ultrafioletowych (UV), co powoduje wzrost zachorowalności na raka skóry. „W ostatnim dziesięcioleciu roczna dawka szkodliwego promieniowania UV na półkuli północnej wzrosła o 5 procent” — czytamy w piśmie Earth.

Szacuje się, że jeśli natężenie promieniowania UV zwiększa się zaledwie o jeden procent, to liczba przypadków raka skóry wzrasta o jakieś 2 do 3 procent. W afrykańskim czasopiśmie Getaway podano: „W RPA co roku notuje się ponad 8000 nowych przypadków raka skóry (...) Ochronna powłoka ozonowa jest u nas niemal najcieńsza, a zachorowalność na raka skóry prawie największa (zależność ta wcale nie jest przypadkowa)”.

Naukowcy Rowland i Molina już przed laty przewidzieli, że niszczenie ozonu w górnych partiach atmosfery doprowadzi do częstszego zapadania na choroby nowotworowe skóry. Zalecili, by w USA natychmiast wprowadzono zakaz używania freonów w opakowaniach aerozolowych. Uznając istniejące niebezpieczeństwo, wiele krajów zgodziło się zaprzestać produkcji freonów do stycznia 1996 roku. Zanim to jednak nastąpi, stosowanie tych związków wciąż będzie zagrażać życiu na ziemi.

W magazynie Our Living World czytamy, iż wskutek zubożenia warstwy ozonu nad Antarktyką „promieniowanie ultrafioletowe przenika do oceanów głębiej, niż się spodziewano. (...) W wyniku tego znacznie wolniej rozmnażają się organizmy jednokomórkowe, stanowiące podstawę oceanicznego łańcucha pokarmowego”. Doświadczenia wskazują ponadto, że wzrost promieniowania UV zmniejsza plony wielu upraw, stanowiąc zagrożenie dla światowych zasobów żywności.

Stosowanie freonów rzeczywiście może pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Ale naszą atmosferę bombarduje wiele innych szkodliwych substancji. Jedną z nich jest gaz, którego niewielkie ilości są wręcz niezbędne do życia na ziemi.

Skutki zanieczyszczenia środowiska

Od połowy XIX wieku ludzie spalają coraz więcej węgla, gazu i ropy, emitując przy tym ogromne ilości dwutlenku węgla. W owym czasie zawartość tego gazu — który w atmosferze występuje w znikomych ilościach — wynosiła około 285 cząsteczek na milion cząsteczek powietrza. Jednakże wskutek wzrostu zużycia paliw kopalnych liczba ta przekroczyła 350. Jakie są konsekwencje gromadzenia się w atmosferze tego gazu, zatrzymującego ciepło?

Zdaniem wielu właśnie rosnące stężenie dwutlenku węgla jest przyczyną podnoszenia się temperatury na ziemi. Niemniej inni badacze przypisują ocieplenie klimatu przede wszystkim cyklom słonecznym, twierdząc, iż ostatnio słońce wypromieniowywało więcej energii.

Bez względu na to, kto ma rację, lata osiemdziesiąte były najgorętszą dekadą od połowy XIX wieku, kiedy to zaczęto zbierać dane. Południowoafrykańska gazeta The Star donosi: „Ta tendencja się utrzymała również w obecnym dziesięcioleciu — rok 1990 był najbardziej upalny ze wszystkich dotąd odnotowanych, rok 1991 znalazł się na trzecim, a 1992 (...) na dziesiątym miejscu najcieplejszych lat w ciągu 140 lat gromadzenia danych”. Nieznaczny spadek temperatur w ostatnich dwóch latach przypisuje się pyłowi, który znalazł się w atmosferze po erupcji wulkanu Pinatubo w 1991 roku.

Spodziewane skutki ocieplania się klimatu ziemi są przedmiotem burzliwych debat. Jedno jest pewne — wzrost temperatur skomplikował i tak już niełatwe zadanie przewidywania pogody. W piśmie New Scientist zauważono, że błędne prognozy „mogą się zdarzać coraz częściej, w miarę jak efekt cieplarniany będzie wpływał na zmianę klimatu”.

Wiele firm ubezpieczeniowych dręczy obawa, że na skutek tego procesu ich polisy przestaną przynosić zyski. „W obliczu (...) nawału nieszczęść”, przyznaje The Economist, „niektórzy reasekuratorzy zmniejszają swój udział w ubezpieczeniach od klęsk żywiołowych. Inni mówią o całkowitym wycofaniu się z branży. (...) Przeraża ich niepewność”.

Rzecz znamienna, że w najgorętszym roku 1990 arktyczna pokrywa lodowa ustąpiła w niespotykanym stopniu. Wskutek tego setki niedźwiedzi polarnych zostało na przeszło miesiąc uwięzionych na Wyspie Wrangla. Periodyk BBC Wildlife ostrzega: „Ocieplenie klimatu może spowodować, że takie wypadki (...) będą na porządku dziennym”.

„Synoptycy twierdzą”, podało w 1992 roku pewne afrykańskie czasopismo, „że to właśnie ocieplanie się naszego globu wywołało gwałtowny wzrost liczby gór lodowych, które dryfują od Antarktyki ku północy, stanowiąc zagrożenie dla statków na południowym Atlantyku”. Według czasopisma Earth ze stycznia 1993 roku stopniowe podnoszenie się poziomu morza u południowych wybrzeży Kalifornii jest częściowo spowodowane wyższą temperaturą wody.

Niestety, wskutek działalności człowieka nieustannie dostają się do atmosfery ogromne ilości szkodliwych gazów. W książce The Earth Report 3 (Trzeci raport o stanie ziemi) czytamy: „Według oceny Urzędu Ochrony Środowiska, przedstawionej w raporcie za rok 1989, co roku w USA wpuszcza się do atmosfery ponad 900 000 ton toksycznych związków chemicznych”. Zdaniem niektórych liczba ta jest zaniżona, ponieważ nie obejmuje spalin wydzielanych przez miliony pojazdów mechanicznych.

Także z wielu innych krajów uprzemysłowionych słychać zatrważające doniesienia o skażeniu atmosfery. Szczególnie przerażają ujawnione ostatnio fakty dotyczące nie kontrolowanego zanieczyszczania powietrza w krajach Europy Wschodniej w ciągu dziesięcioleci rządów komunistycznych.

Wśród ofiar toksycznego powietrza znalazły się drzewa, które wchłaniają dwutlenek węgla, a wydzielają tlen. W czasopiśmie New Scientist czytamy: „Niemiecki minister rolnictwa (...) twierdzi, iż drzewa w tym kraju są coraz bardziej chore, (...) a jedną z głównych przyczyn pogarszającego się stanu lasów wciąż jest zanieczyszczenie powietrza”.

Podobna sytuacja panuje na terenie Wysokiego Veldu w południowoafrykańskim Transwalu. James Clarke podaje w książce Back to Earth (Powrót na Ziemię): „Pierwsze oznaki szkód wyrządzonych przez kwaśne deszcze pojawiają się teraz we wschodniej części Transwalu, gdzie igły sosen tracą zdrowy, ciemnozielony kolor i pokrywają się beżowymi cętkami”.

Takie wiadomości napływają z całego świata. Żaden kraj nie jest wolny od tych problemów. Państwa uprzemysłowione stawiają niebotyczne kominy i w ten sposób wysyłają swe zanieczyszczenia do sąsiednich krajów. Historia opartego na chciwości rozwoju przemysłu nie wróży nic dobrego.

Jednakże istnieje powód do optymizmu. Możemy być pewni, że nasza bezcenna atmosfera zostanie uratowana. Z następnego artykułu dowiemy się, jak do tego dojdzie.

[Ilustracja na stronie 7]

Niszczenie ozonu w górnych warstwach atmosfery prowadzi do wzrostu liczby zachorowań na raka skóry

[Ilustracja na stronie 9]

Jakie są skutki takiego zanieczyszczania środowiska?

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij