BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w64/8 ss. 10-11
  • Krok w krok z wierną organizacją

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Krok w krok z wierną organizacją
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1964
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • WYPRÓBOWANIE
  • SŁUŻBA PEŁNOCZASOWA
  • SŁUŻBA W BETEL
  • POMYŚLNE POSTĘPY
  • Moje życie w organizacji Jehowy kierowanej duchem świętym
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1988
  • Kroczenie naprzód z organizacją Bożą
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1984
  • Rozwój struktury organizacyjnej
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
  • Co czynisz ze swym życiem?
    Służba Królestwa — 1974
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1964
w64/8 ss. 10-11

Krok w krok z wierną organizacją

opowiada A.R. Hughes

MOJE ZAINTERESOWANIE Bogiem i Biblią zaczęło się, gdy byłem ośmioletnim chłopcem. Chodziłem do szkółki niedzielnej zorganizowanej przy naszej wiejskiej szkole w Shropshire w Anglii. Przypominam sobie, że studiowaliśmy życie apostoła Pawła. Miałem gorące pragnienie podobnie służyć Bogu. Ta wcześnie zdobyta znajomość Biblii miała znaczny wpływ na późniejszy bieg mego życia.

W roku 1912, mając szesnaście lat, opuściłem dom rodzinny i zamieszkałem w Liverpoolu u krewnych, którzy często rozmawiali o nadchodzącym końcu tego świata. Jestem bardzo wdzięczny Bogu, że wówczas dostałem się w to środowisko. W tym samym roku przybył z Nowego Jorku do Liverpoolu C. T. Russel, prezes Watch Tower Society (Towarzystwa Strażnica). Odprowadziłem swoją ciocię do mieszkania, gdzie spotkałem go wraz z jego grupą. Kiedy zostałem mu przedstawiony, zapytał mnie wprost: „Czy oddałeś swoje serce Panu?” (To pytanie często stawiał młodym ludziom.) Wówczas oczywiście nie rozumiałem jeszcze pełnego znaczenia jego zapytania, ale mnie to zastanowiło. Wysłuchałem jego publicznego wykładu pt. „Poza grobem”. Potem nastąpiły szczęśliwe chwile dalszych spotkań z ludem Jehowy, na których dowiedziałem się więcej o cudownym zamierzeniu Bożym. Na wiosnę roku 1913 rzeczywiście oddałem swoje serce Jehowie i zostałem ochrzczony. Odtąd starałem się nie opuścić żadnego zebrania „Badaczy Pisma świętego”, jak wtenczas nazywano świadków Jehowy. Pragnąłem zdobyć dobry fundament, by na nim pewnie budować dalsze prawdy. Pomogło mi to potem wytrwać w wierze, gdy późniejsze burze niejednego wywiały z organizacji Jehowy.

Początkowo działalność moja polegała na roznoszeniu ulotek biblijnych, to znaczy na pozostawianiu ich u drzwi mieszkań wczesnym rankiem w niedzielę. Chodziło o to, żeby je dostali rodzice, zanim by wpadły do rąk dzieciom, które by je zniszczyły. Takie było dzieło, które Jehowa przydzielił nam w owym czasie przez swą organizację, i wielu wskutek tego zwróciło uwagę na prawdy zawarte w Słowie Bożym. — Dzieje 6:7.

Potem nastał rok 1914 i oczekiwaliśmy, iż wkrótce zostaniemy zabrani z ziemi do nieba. Wielu liczyło dni do zakończenia wyznaczonych czasów pogan, o których Jezus mówił proroczo w Łukasza 21:24. Mnie jednakże wydawało się, że potrzeba będzie jeszcze więcej się dowiedzieć o naszej nadziei. Gdy w Strażnicy ukazał się artykuł: „Teraz bliższe jest zbawienie nasze” omawiający Psalm 149, nie posiadałem się z radości. Zostało tam wykazane, że przed pójściem do nieba jest jeszcze do wykonania na ziemi wielkie dzieło głoszenia. Niemniej wszyscy oczekiwaliśmy czasu wielkiego ucisku, który przepowiedział Jezus.

WYPRÓBOWANIE

Pewnego dnia, gdy wracałem do miasta z wycieczki niedzielnej, zauważyłem u gazeciarza wielki plakat z napisem: „Wojna wypowiedziana!” Oto jest, pomyślałem, potwierdzenie naszej nadziei na Królestwo i jego panowanie nad ziemią! (Mat. 24:3, 7) Wówczas nie przeczuwałem nawet, jakie wydarzenia będą mną miotać w najbliższych latach. Raz po raz trzeba było podejmować decyzje, które wymagały wiary oraz zaufania do widzialnej organizacji Jehowy. Wielka Brytania prowadziła wojnę i my młodzi bracia w wierze musieliśmy się teraz zdecydować. Wolałem zachować chrześcijańską neutralność i zostałem skazany na dwa lata więzienia. W tym czasie tak zacząłem rozumować: skoro światowa władza mogła mnie pozbawić wolności, to dlaczego nie miałbym potem sam podjąć pełnoczasowej służby Jehowy?

Jednakże wyłoniły się pewne problemy. W latach od 1918 do 1922 liczne były próby naszej wiary. Słyszało się wiele głosów, a wszystkie twierdziły, że są kanałem prawdy Bożej. Był to czas przesiewania, który miał towarzyszyć przyjściu Jehowy do świątyni na sąd. (1 Piotra 4:17, 18) Szczerze prosiłem Jehowę o kierownictwo. Jak wielka to była ulga, gdy jasno poznałem, kto jest „niewolnikiem wiernym i rozumnym”! (Mat. 24:45-51, NW) Do Liverpoolu przybył teraz drugi prezes Towarzystwa Strażnica, J. F. Rutherford, i wygłosił przemówienie: „Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą”. Jakież to radosne przeżycie widzieć tak wielu słuchaczy wypełniających salę i dalsze tysiące stojących na zewnątrz!

SŁUŻBA PEŁNOCZASOWA

Nadszedł rok 1922 i mogłem teraz przystąpić do pełnoczasowej służby pionierskiej. Dołączyłem do brata Edgara Claya, którego poprzednio już poznałem podczas wojny w obozie. Tak rozpoczął się siedmioletni okres działalności pionierskiej, który zawsze zaliczam do najszczęśliwszych dni mego życia. Służyłem najpierw w Walii Północnej, potem w zachodniej Anglii, a jeszcze później w Irlandii. Stale kierowaliśmy się zasadą, by organizacja Jehowy wyznaczała nam teren, co zawsze okazywało się najlepsze.

Wraz ze zborem w Liverpoolu organizowaliśmy na naszym terenie wykłady. Raz za razem sale zapełniały się ludźmi, którzy pragnęli usłyszeć wykład: „Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą.” W roku 1927 zostałem zaproszony do podjęcia służby kaznodziejskiej w dzielnicy handlowej, w Birmingham. Początkowo zadanie to było niełatwe i czułem, że nie dorosłem do niego, lecz wkrótce przyzwyczaiłem się i byłem wdzięczny za przydzielenie mi tej służby. Pewnego razu wstąpiłem do czołowego adwokata. Pozostałem tam dwie godziny, a on wraz ze swym kolegą nabyli ode mnie dziesięć podręczników biblijnych. Potem zaprosił mnie, bym odwiedził jego i żonę w ich prywatnym mieszkaniu. Doświadczenia tego rodzaju bardzo wzbogacają służbę pionierską; dzięki nim sprawia ona tyle zadowolenia.

Podczas owych lat pracy pionierskiej zawsze jeździłem na większe zgromadzenia świadków Jehowy. Niektóre z nich stały się jakby kamieniami milowymi wzdłuż mej chrześcijańskiej drogi życia. Nigdy nie zapomnę wzruszającego przemówienia brata Rutherforda z r. 1926, które wygłosił w sali Royal Albert Hall w Londynie. Z okazji tego zgromadzenia podjęliśmy po raz pierwszy służbę na ulicach, rozpowszechniając broszurę Sztandar dla ludu. Tam też otrzymaliśmy książkę Wyzwolenie. Jak mnie ta książka zachęciła! Jej wywody o organizacji Jehowy, wyposażenie do walki przeciw Diabłu i jego podłej organizacji, znaczyły dla mnie bardzo wiele.

SŁUŻBA W BETEL

Nowy rozdział rozpoczął się w moim życiu, gdy zostałem wezwany do służby w londyńskim biurze oddziału Watch Tower Spciety. List Towarzystwa czytałem z mieszanym uczuciem, gdyż bardzo umiłowałem pracę pionierską, lecz w sercu rozumiałem, że służba w Betel przyniesie mi jeszcze większe przywileje, i tak się też stało. W londyńskim Domu Betel miałem dobrą okazję śledzić postęp organizacji, być świadkiem tego, jak dotrzymywała kroku dalszemu objawieniu się woli Jehowy. Zdumiewam się nad jej głębokim szacunkiem wobec sprawiedliwych wymagań Bożych, bez względu na skutki dla nas jako jednostek. Wiele zmian widziałem w ciągu tych lat, lecz jedno pozostaje pewne: Jehowa kieruje swoimi sługami przez „niewolnika wiernego i rozumnego”.

Kiedy zostaliśmy wtrąceni w ponure dni drugiej wojny światowej, łączność z biurem bruklińskim uległa przerwaniu i nałożono na nas różnorakie ograniczenia. Jak szczodrze jednak wspierał nas Ojciec niebiański podczas tych trudnych dni! Fizyczne niedogodności spowodowane ciężkim bombardowaniem Londynu, ograniczenia żywności i związane z tym przydziały na kartki oraz wiele dalszych spraw były równoważone, a nawet przeważone przez cudowne dowody kierownictwa i błogosławieństwa Jehowy. Nigdy nie zostaliśmy bez pokarmu duchowego, bez Strażnicy. Posiadaliśmy tylko jedną maszynę do składnia tekstu i jedną średniej wielkości prasę drukarską. Z papierem było bardzo krucho. A jednak przez całą wojnę zawsze zdołaliśmy pokryć nasze potrzeby. Nakład czasopism, które drukowaliśmy, został podczas wojny nawet znacznie zwiększony!

Niezapomniana jest dla mnie miłość i gorliwość braci w Londynie i w innych większych miastach, ciężko dotkniętych bombardowaniem. Byłem świadkiem tego, jak mimo wszystko, co się działo, nie przerywali studiów biblijnych. Prawie nie było literatury do rozpowszechniania, lecz bracia nie dawali się przez to powstrzymać od głoszenia ludziom poselstwa o Królestwie.

Dodatkowo wyłoniła się znowu kwestia neutralności, która teraz dotknęła nie tylko braci, ale także siostry. Jak wielu innych, i ja zostałem przez władze wezwany do opuszczenia miejsca wyznaczonego mi w Betel i podjęcia pracy sprzecznej z moją chrześcijańską neutralnością. Odmówiłem tego i zostałem ponownie ukarany kilkoma miesiącami więzienia. Tym razem pobyt w więzieniu nie był tak trudny. W określonych dniach wolno nam się było zgromadzać na studium Biblii. Wraz z innymi braćmi miałem przywilej wydawać świadectwo co najmniej trzem strażnikom więziennym, którzy przyjęli poselstwo i następnie oddali swoje życie spełnianiu woli Jehowy. Później jeden z nich stał się nadzorcą zboru.

Powróciłem na dalszy rok do Betel, a potem jeszcze raz do więzienia z tej samej przyczyny, co i przedtem. Teraz jednak próbowano rozbić biuro londyńskiego oddziału. Brat A. D. Schroeder, który nam służył, został deportowany do Stanów Zjednoczonych. Szereg młodszych członków rodziny Betel musiało pójść do więzienia. Z tego wszystkiego jeszcze bardziej nauczyliśmy się pokładać pełną ufność w Jehowie.

Wielki to był dzień dla mnie i całej rodziny Betel, gdy wojna się skończyła, otwierając widoki spotkania się z bratem N. H. Knorrem, który teraz był prezesem Watch Tower Society. Kto jeszcze nie był przez całe lata odcięty od głównego biura Towarzystwa, temu trudno sobie wyobrazić, co to znaczy odzyskać bezpośredni kontakt, widzieć się z braćmi osobiście i przeżywać wynikającą stąd niepohamowaną radość.

POMYŚLNE POSTĘPY

Niezasłużona dobroć Jehowy nie zna granic. Doświadczyłem tego na nowo, gdy w roku 1946 otrzymałem zaproszenie do Stanów Zjednoczonych na pierwszy międzynarodowy kongres powojenny w Cleveland, stan Ohio. Moja pierwsza sposobność zapoznania bruklińskiej rodziny Betel i przebywania z nią około sześciu tygodni przed dalszą podróżą do Cleveland jeszcze bardziej się przyczyniła do utwierdzenia mnie w przekonaniu, jakie miejsce zajmuje Towarzystwo Strażnica w zamierzeniu Bożym.

Kongres w Cleveland był po prostu cudowny! Widzieć tak olbrzymie mnóstwo ludzi w prawdzie — to był nadzwyczaj porywający obraz! Byliśmy świadkami opublikowania książki „Niech Bóg będzie prawdziwy”, która odtąd tyle przyczyniła się do utwierdzenia prawd biblijnych w licznych umysłach; słuchaliśmy, jak brat Knorr podawał do wiadomości, że w Brooklynie będzie zbudowany nowy dom Betel; na naszych oczach odkrywało się też wiele innych dowodów rozszerzania i pomyślności, co w sumie przygotowało nas do większego dzieła, leżącego jeszcze przed nami. Przyszłość kryła również wiele dalszych radości. Od tego czasu miałem przywilej być obecnym na trzech dalszych kongresach w Nowym Jorku, włącznie z gigantycznym kongresem w roku 1958.

Chyba jednak największą moją radością było śledzić spełnianie się proroctw biblijnych. Jakże uszczęśliwiający jest widok wielkiej rzeszy „drugich owiec”, zbiegających się do owczarni! (Jana 10:16) W roku 1939 było na Wyspach Brytyjskich tylko 7000 świadków Jehowy; teraz jest ich prawie 50 000! Aby sprostać potrzebom tej coraz bardziej wzrastającej liczby, zaszła konieczność polepszenia naszego wyposażenia. Ojciec niebiański zaspokoił te potrzeby przez zaopatrzenie nas w nowy Dom Betel i drukarnię w nader przyjemnej okolicy północno-wschodniej części Londynu. Dodatkową radość mamy z prowadzenia Szkoły Służby Królestwa dla nadzorców zborów. Przyniosło mi to błogosławione spotkania z wieloma osobistymi przyjaciółmi, tak świeżymi, jak i dawnymi, za co jestem bardzo wdzięczny Bogu.

Pod koniec roku 1961 miałem jeszcze raz przywilej spędzić tydzień czasu w bruklińskim Domu Betel. Doznanie takiej gościnności od braci, których znam i miłuję, było istotnie przeżyciem radującym serce: Miałem również możność wzięcia udziału w dorocznym urzędowym zgromadzeniu Towarzystwa w Pittsburghu, to jest w miejscu, gdzie rozpoczęło się dzieło Jehowy przewidziane na dni ostatnie. Już od wielu lat czytałem w Roczniku o tych zebraniach, a teraz byłem obecny — jakież błogosławieństwo! Czułem ścisłe dostosowanie do wielkiego zamierzenia Jehowy, gdy byłem świadkiem wyboru braci na członków zarządu Watch Tower Society. Wielka to prawda, że Jehowa powołał organizację jakże podobną do tej z dni apostołów. Podczas pobytu w Pittsburghu mogłem ponadto spojrzeć w przeszłość, oglądać miejsce, gdzie brat Russel zaczął wydawać Strażnicę (The Watchtower).

Bardzo sobie to cenię, że żyłem wiedząc o zamierzeniach Jehowy już od tamtych dawnych dni na krótko przed rokiem 1914, gdy jeszcze nie wszystko było tak jasne i zrozumiałe, aż po dziś dzień — od dni, gdy jeszcze były niejedne wątpliwości, do czasu, gdy prawda świeci pełnym blaskiem słońca. Jedno było dla mnie najważniejsze: trzymanie się ściśle widzialnej organizacji Jehowy. Wczesne moje doświadczenia nauczyły mnie, jak nierozsądnie jest polegać na ludzkim rozumowaniu. Skro raz sobie to postanowiłem, byłem zdecydowany pozostać przy wiernej organizacji. Jakże inaczej można pozyskać łaskę i błogosławieństwo Jehowy?

Znowu minęło parę dalszych lat. Czas szybko mi upłynął, bo zawsze byłem czynny. Jakże cenię sobie, że zastosowałem się do dobrej rady: „Pamiętaj tedy na stworzyciela swego we dni młodości twojej.” (Kazn. 12:1) Życie moje było bardzo piękne i mogę się całym sercem przyłączyć do słów psalmisty: „Część moja przypadła w miejscach uroczych; i dziedzictwo jest moją rozkoszą.” (Psalm 16:6, Szer) Nie mam żadnych wątpliwości, że tak pozostanie, gdy dotrzymam kroku wiernej organizacji Jehowy.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij