BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w87/9 ss. 21-24
  • Jak pohamowałem swoje wygórowane ambicje

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Jak pohamowałem swoje wygórowane ambicje
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • WYRWANIE SIĘ Z BIEDY
  • CZY ZNASZ IMIĘ BOŻE?
  • DLACZEGO PRAWDA MNIE POCIĄGNĘŁA
  • UWOLNIENIE OD PRZESĄDÓW
  • PRÓBA LOJALNOŚCI
  • TRUDNA PRÓBA ZWIĄZANA ZE ZDROWIEM
  • ZADOWOLENIE ZE SŁUŻBY, A NIE Z AMBITNYCH DĄŻEŃ
  • „KARIERA” NAUCZYCIELA PEŁNOCZASOWEGO
  • Jehowa wspaniale się mną opiekował
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1992
  • Wystrzegaj się wygórowanej ambicji!
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1978
  • Trudy i radości wychowywania ośmiorga dzieci na chwalców Jehowy
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2006
  • Chciałem być najlepszym — czy trud się opłacił?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1977
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1987
w87/9 ss. 21-24

Jak pohamowałem swoje wygórowane ambicje

opowiada Waikato Gray

MOJE przyjście na świat dnia 2 grudnia 1928 roku nie obyło się bez komplikacji. Był to poród pośladkowy, który oboje z matką mogliśmy przypłacić życiem. W końcu się urodziłem, miałem jednak wywichnięte nogi. Na szczęście przyszła mi z pomocą cioteczna babka; z czasem udało jej się je ustawić. Z uwagi na życie, które miałem wieść w Nowej Zelandii jako Maorys, jej ingerencja miała dla mnie niezwykle ważne znaczenie.

Ojciec mój, Clark Gray, pochodził z maoryskiego szczepu Ngai-Tuwharetoa, matka zaś, Hore Teree, ze szczepu Ngati-Kahungunu. Ze starych rodowodów wynikało, że miałem znakomitych przodków, było bowiem wśród nich dwóch bardzo ambitnych naczelników plemienia. Ambicja stała się przemożną siłą napędową także w moim życiu.

WYRWANIE SIĘ Z BIEDY

Byłem trzeci z kolei w rodzinie, która w końcu liczyła ośmioro dzieci. Nastał okres wielkiego kryzysu światowego i moi rodzice popadli w nędzę. Cała nasza dziesiątka mieszkała w dwuizbowym domu w Bay View, w pobliżu miejscowości Napier na nowozelandzkiej Wyspie Północnej. Dotąd pamiętam, jak codziennie musiałem zbierać drewno na plaży i w 15-litrowym kanistrze po nafcie przynosić wodę ze studni sąsiada. Zimą i latem chodziliśmy boso do szkoły odległej o 8 kilometrów.

Bieda podsycała moje ambitne dążenia do zbudowania sobie lepszej przyszłości: postanowiłem zdobyć solidne wykształcenie i być kimś. Fundament pod to zacząłem kłaść już w szkole. Starałem się nie zaniedbywać nauki, a przy tym wybiłem się w lekkoatletyce i w rugby. Zostałem najlepszym sprinterem w szkole średniej i wkrótce przyjęto mnie do drużyny rugbistów. We wszystkich szkołach Wyspy Północnej byłem znany jako znakomity skrzydłowy.

Po ukończeniu szkoły podjąłem naukę w studium pedagogicznym w Wellingtonie, a później spędziłem rok na Uniwersytecie Victorii. Następnie objąłem posadę nauczyciela w liceum na terenie okręgu Manutahi. Pracując już tam, zostałem powołany do maoryskiej drużyny rugbistów „All Blacks”. Wielu Maorysów marzyło o wystąpieniu w barwach nowozelandzkiej drużyny narodowej. Sama już możliwość brania udziału w eliminacjach była dla mnie prawdziwym zaszczytem.

Ambicje moje zostały zaspokojone. Byłem maoryskim nauczycielem i jako taki zdobyłem uznanie zarówno w szkolnictwie, jak i w kręgach sportowych. Bieda poszła w zapomnienie — w niczym już nie przypominałem ubogiego chłopca z lat trzydziestych!

CZY ZNASZ IMIĘ BOŻE?

Na uczelni miałem powody do poważnego zastanawiania się nad religią. Wychowałem się jako anglikanin. W gruncie rzeczy swego czasu nawet nabożeństwa odbywały się w naszym domu. Po śmierci ojca moja wiara została wystawiona na poważną próbę. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego Bóg zabrał nam ojca, chociaż był tak bardzo potrzebny matce i ośmiorgu dzieciom. Uważałem, że to nie jest w porządku.

Mniej więcej w tym czasie mama zaczęła chodzić na studia biblijne, prowadzone z naszymi sąsiadami przez Świadków Jehowy. Byłem oburzony. Mieliśmy swoją wiarę, po cóż więc zadawała się z tymi ludźmi?

Pewnego dnia wstąpił do mnie miejscowy Świadek Jehowy, Rudolph Rawiri. Postanowiłem przytrzeć mu nosa. Ale jego uśmiech i miły sposób bycia rozbroiły mnie. Zadał mi proste pytanie, czy znam imię Boże. Odpowiedziałem: „Jezus”. Wówczas poprosił mnie, żebym otworzył swoją Biblię w przekładzie Króla Jakuba na Psalmie 83:18. Jakże byłem zaskoczony! W mojej własnej Biblii znajdowało się imię Boże: „Żeby ludzie poznali, że Ty, który sam masz na imię JEHOWA, jesteś Najwyższym nad całą ziemią”.

Byłem tym poruszony. Dlaczego w moim kościele nie uwydatniano tego świętego imienia? Później inny maoryski Świadek Jehowy, Charles Tareha, zaczął przychodzić do naszego domu i prowadzić z nami systematyczne studia biblijne. Rozpoznaliśmy głos prawdy z Pisma Świętego i zerwaliśmy wszelkie powiązania z kościołem anglikańskim. W roku 1955 zostałem ochrzczony jako Świadek Jehowy.

DLACZEGO PRAWDA MNIE POCIĄGNĘŁA

Dlaczego przemówiły do mnie nauki Świadków Jehowy, skoro wychowałem się jako anglikanin? Wielkie wrażenie wywarł na mnie ich prosty i logiczny sposób wyjaśniania Słowa Bożego. Oczywiście dla wielu ta prostota stanowi przeszkodę, ja jednak zrozumiałem, że Biblia zawiera podstawowe zasady, prawa i wskazówki dotyczące wszelkich problemów, jakie mogą się wyłonić w życiu (por. Psalm 119).

Potwierdziło się to zwłaszcza w moim życiu rodzinnym. W Biblii znalazłem wytyczne, których zastosowanie wiedzie do udanego małżeństwa. Dzięki temu zacząłem dostrzegać, gdzie mam się poprawić jako mąż i ojciec, aby odpowiednio się wywiązywać ze swoich powinności. Naturalnie miałem szczęście, że znalazłem tak wspaniałą żonę, jaką się okazała Hinewaka, pochodząca ze szczepu Ngati-Porou, zamieszkującego Wybrzeże Wschodnie. Pobraliśmy się w roku 1954. Chętnie przyjęła prawdę biblijną i pomagaliśmy sobie nawzajem w zastosowaniu się do zasad Słowa Bożego (zob. Przysłów 31:10-31).

Ogromne wrażenie zrobiły też na mnie wysokie mierniki moralne, przestrzegane przez Świadków Jehowy. Chcąc zyskać uznanie w oczach Stwórcy, trzeba zaniechać wszelkich działań niemoralnych, gdyż rozwiązłość, cudzołóstwo, kłamstwo, kradzież, przemoc, morderstwa, nienawiść, a także rasizm — to rzeczy potępione przez Słowo Boże. Zdałem sobie sprawę z tego, jakim dobrodziejstwem jest dla mnie i innych właściwe postępowanie. Nie doznaje się wtedy skutków złych czynów, których trzeba by żałować (1 Kor. 6:9, 10).

UWOLNIENIE OD PRZESĄDÓW

Wszyscy Maorysi od urodzenia rosną w atmosferze przesądów. Bardzo się baliśmy dusz ludzi zmarłych, a nauki kościoła anglikańskiego, zakładające nieśmiertelność duszy, jeszcze powiększały ten strach. Kiedy jednak zacząłem studiować Biblię ze Świadkami Jehowy, dowiedziałem się, że Jezus oświadczył: „Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jana 8:32). Istotnie, dokładna wiedza ze Słowa Bożego uwolniła mnie z więzów maoryskich zabobonów.

Przypominam sobie typowy tego przykład. Umarł mój dziadek, a w 48 godzin później zmarła z rozpaczy także moja babka. Położono ją w pokoju gościnnym na podłodze obok trumny, w której leżał dziadek. Wokół ciała stało wielu starszych Maorysów, ale gdy właściciel zakładu pogrzebowego poprosił, by mu pomóc włożyć te zwłoki do trumny, wszyscy się gdzieś ulotnili! Gdybym nie znał prawdy, także bym uciekł. Wiedząc jednak, że umarli tylko jakby zasnęli w śmierci, nie wahałem się i przenieśliśmy ciało mojej ukochanej babki do drugiej trumny.

Od tego czasu jako kaznodzieja Świadków Jehowy dość często przemawiałem na uroczystościach pogrzebowych i mogłem niejednego pocieszyć prostymi naukami biblijnymi dotyczącymi stanu umarłych. Myślę, że bezpośredniość słów z Ewangelii według Jana 11:11-44 naprawdę pozwala zrozumieć tę kwestię. Jezus przyrównał śmierć do snu. Nie przechodzi się w niej cierpień, tylko czeka na zmartwychwstanie, jak gdyby się spało.

PRÓBA LOJALNOŚCI

Głębsze poznanie Biblii i przykładu Chrystusa zaczęło wystawiać mnie na próbę. W dalszym ciągu dużą rolę w moim życiu odgrywała ambicja. Posada nauczyciela i kariera sportowa dawały wszystko, czego mogłem sobie życzyć. Teraz jednak trzeba było dokonać wyboru między prowadzeniem pokornego, skromnego życia chrześcijańskiego świadka na rzecz Jehowy, a dążeniem do zaspokojenia swoich ambicji i dopasowania do nich nowo poznanej wiary.

W roku 1957 stanąłem przed koniecznością powzięcia trudnej decyzji, będącej prawdziwą próbą mojej lojalności wobec Boga. Powierzono mi wygłoszenie przemówienia biblijnego na zgromadzeniu okręgowym Świadków Jehowy, które miało się odbyć w Lower Hutt. Będąc nauczycielem, musiałem się postarać o parę wolnych dni na wzięcie udziału w tym zgromadzeniu. Jednakże wydział oświaty w Hawke’s Bay nie wyraził na to zgody.

Znalazłem się na rozdrożu — czy pozostać w szkole i wycofać się z przydzielonego zadania kongresowego, czy też podjąć ryzyko utraty posady i uczestniczyć w zjeździe bez zezwolenia? Niełatwo było mi się zdecydować. Bardzo lubiłem swą pracę i byłem w dobrych stosunkach z dziećmi oraz rodzicami.

Dyrektor nie przestawał mnie prosić, żebym został w szkole. Ale mnie przypomniały się słowa Jezusa: „Kto nie przyjmuje swego pala męki, a idzie za mną, nie jest mnie godzien” (Mat. 10:38). Czy będę gotów ponieść straty materialne, żeby zyskać błogosławieństwa duchowe? Czy nie staną mi na przeszkodzie dotychczasowe wysokie aspiracje?

Zrezygnowałem ze swoich ambicji życiowych i ulubionej pracy polegającej na uczeniu dzieci. Udałem się na to chrześcijańskie zgromadzenie i zostałem zwolniony z posady nauczyciela. Patrząc teraz wstecz, stwierdzam jednak, że była to właściwa decyzja. Przestałem uczyć dzieci, ale dzięki temu zacząłem w jeszcze większym zakresie nauczać dorosłych. Chcąc zapewnić rodzinie utrzymanie, podjąłem pracę ogrodnika i sprzątacza. Z czasem znalazłem półetatowe zajęcie w biurze i sklepie, a to umożliwiło mi poświęcanie większej ilości czasu na służbę kaznodziejską.

TRUDNA PRÓBA ZWIĄZANA ZE ZDROWIEM

Pewnego razu poczułem się zupełnie przybity. Jako sportowiec zawsze dbałem o swój organizm. Dlatego całkiem zaskoczyła mnie wiadomość, że zachorowałem na gruźlicę. Umieszczono mnie w sanatorium w Waipukurau, gdzie miałem poddać się leczeniu. Płuca moje jednak nie reagowały na zastosowane zabiegi. Lekarze orzekli, że trzeba usunąć górny płat lewego płuca. Chirurg nie chciał się podjąć operacji bez transfuzji krwi. Ale zasady biblijne nie pozwalały mi na przyjęcie jakiejkolwiek obcej krwi (Dzieje 15:28, 29). Zaproponowałem mu, żeby zastosował środki zastępcze, na które chętnie się zgodzę, ale on się sprzeciwił. Przedłożyłem tę sprawę w modlitwie Jehowie.

Lekarze postanowili przerwać podawanie leków. Zamiast tego zalecono dwutygodniową fizykoterapię polegającą na spacerowaniu. Potem prześwietlono mnie, a następnie wezwano do gabinetu ordynatora w celu zapoznania z orzeczeniem. Jakież przeżywałem napięcie! „Płuca są już w porządku. Może pan iść do domu”, usłyszałem. Moja modlitwa została wysłuchana; istotnie wróciłem do domu, do żony i dziecka.

ZADOWOLENIE ZE SŁUŻBY, A NIE Z AMBITNYCH DĄŻEŃ

W miarę robienia postępów w prawdzie zaczynałem poprzestawać na rzeczach niezbędnych do życia i już nie podsycałem w sobie ambicji obnoszenia się z zewnętrznymi oznakami powodzenia w świecie. Przez 28 lat usługiwałem w charakterze starszego zborowi Świadków Jehowy w Wairoa. Miasteczko to liczy zaledwie 5000 mieszkańców, a przyległe wioski zamieszkuje jakieś 7000 osób. Przeważnie są to Maorysi, ludzie — jak wszyscy Polinezyjczycy — uprzejmi, prostoduszni i szczodrzy. Duch ten widoczny jest też w naszym zborze, który rozrósł się do ponad 90 aktywnych głosicieli dobrej nowiny.

Pełniąc swoją służbę, starałem się pomagać zwłaszcza niewierzącym mężom. Jednym z nich był John McAndrew, nałogowy palacz i pijak, znany jako największy zawadiaka w mieście. Jednakże prawda biblijna zmieniła go i teraz pełni funkcję nadzorcy przewodniczącego w zborze Wairoa.

Innym niewierzącym mężem był John Salmon, handlowiec, który przeniósł się do Wairoa z myślą o odciągnięciu żony od Świadków Jehowy. Kiedy się z nim spotkałem, gotów był rozmawiać tylko pod warunkiem, że będę się posługiwał Biblią w przekładzie Króla Jakuba. Żądanie jego nie nastręczyło żadnych trudności. Był to przecież podstawowy przekład Pisma Świętego, jakim się posługiwali mówiący po angielsku Świadkowie Jehowy do roku 1950, zanim ukazało się pierwsze wydanie Przekładu Nowego Świata. Tak więc przy użyciu jego własnej Biblii pomogłem mu zrozumieć i przyjąć prawdę.

Zadziwiającym osobnikiem był Tutura Waihape — młody, żonaty Maorys, przed którym otwierała się perspektywa wspaniałej kariery rugbisty. Kiedy zacząłem z nim studiować Biblię, miał najdłuższe włosy, jakie kiedykolwiek widziałem u mężczyzny. W miarę robienia postępów w nabywaniu wiedzy o Jehowie i Chrystusie Jezusie zmieniał swoją postawę. Jego miłość do prawdy okazała się silniejsza niż chęć wyróżniania się długimi włosami, więc je obciął. Teraz jest w zborze sługą pomocniczym.

„KARIERA” NAUCZYCIELA PEŁNOCZASOWEGO

Od 10 lat jestem pionierem stałym, spędzając w służbie kaznodziejskiej przeciętnie 90 godzin w miesiącu. Żona jest pionierką od 15 lat, a trójka naszych dzieci po ukończeniu szkoły także rozsmakowała się w tej działalności.

Ukoronowaniem naszej dotychczasowej służby dla Jehowy jest fakt, że razem z żoną pracujemy teraz tam, gdzie były większe potrzeby — na wyspie Niue. Leży ona na Oceanie Spokojnym, dość daleko na północ od Nowej Zelandii. Przekonaliśmy się, że jej mieszkańcy, w liczbie zaledwie 2800, to osoby religijne, z których niejedna chętnie rozmawia na tematy biblijne. Pomogliśmy też w lepszym zorganizowaniu istniejącego tutaj małego zboru.

Moje wygórowane ambicje, chęć pięcia się w górę i dostępowania zaszczytów, zniknęły. Zrozumiałem, że o wiele ważniejsza jest cześć, jaką ludzie powinni składać Jehowie Bogu. Król Dawid trafnie wyraził to następującymi słowami: „Oddajcie Jahwe, rodziny narodów, oddajcie Jahwe chwałę i potęgę, oddajcie Jahwe chwałę Jego imienia”. To właśnie staramy się czynić tu, na wysepce Niue (1 Kron. 16:28, 29, Biblia Tysiąclecia, wyd. II).

[Ilustracja na stronie 22]

W tradycyjnym stroju maoryskim

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij