-
Trybem życia potwierdzajmy, że należymy do JehowyStrażnica — 1978 | nr 23
-
-
zobowiązani uczynić. Istnieją jednak rzeczy nakazane przez Boga, które muszą być wykonane i przy których wchodzi w grę lojalność, sprawiedliwość, posłuszeństwo. Są to rzeczy „ważniejsze” (Filip. 1:10, Db). Pod tym względem żadnemu chrześcijaninowi nie wolno zawieść, czyli pójść na kompromis. Ale bezwzględne kierowanie się własnym zdaniem w sprawach pozostawionych osobistemu upodobaniu lub zapatrywaniu, bez zważania na uczucia innych chrześcijan nie licuje z miłością. Czego zaś nie czyni się z miłości, to nie wychodzi na korzyść. — 1 Kor. 13:1-3.
21. Jak czyjeś beztroskie postępowanie może się odbić na drugim?
21 Ponadto bezwzględność w postępowaniu nie świadczy o mądrości. Może urazić drugiego brata, chociażby jego zdanie o niestosowności pewnych kroków było niezbyt uzasadnione. Popadnie on wtedy w zniechęcenie, ogarnie go gniew albo też rozgoryczenie. Można mu tak zaszkodzić, że straci wiarę. A należy przecież do Chrystusa, który dał swoje życie za ludzkość (Judy 4). Ten zaś uważa danego brata, nabytego własną krwią, za drogocenną własność i na pewno nie będzie zadowolony z kogoś, kto obstając przy własnym zdaniu albo krytykuje swego brata, albo daje mu powód do zgorszenia. — Porównaj z tym Ewangelię według Mateusza 18:6, 14.
22. Na co więc powinniśmy być zdecydowani?
22 Żyjąc zatem dla Jehowy, wiemy, że „wszystko wolno [co Bóg przewidział dla nas do używania lub wykonywania], ale nie wszystko przynosi korzyść [zależnie od czasu, okoliczności i wpływu na drugich]. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego”. — 1 Kor. 10:23, 24.
-
-
Kto o tym pomyślał?Strażnica — 1978 | nr 23
-
-
Kto o tym pomyślał?
Cudowne dzieła stworzenia wciąż na nowo zadziwiają uczonych. Przykładem może tu być pewna dotąd nie rozumiana cecha niektórych roślin pnących. „Rolnicy od dawna wiedzą, że jeśli w pobliżu fasoli umieścić tyczkę, to roślina znajdzie ją i owinie się wokół niej” — wyjaśnia dr Donald R. Strong. Ale nikt dotychczas nie zajął się zbadaniem, dlaczego tak się dzieje i w jaki sposób. W roku 1925 — opowiada ten naukowiec — pewien obserwator zauważył, że roślina pnąca podążała za tyczką, którą codziennie przesuwano, i wziął to za dowód, iż rośliny takie muszą „myśleć”. Czy rzeczywiście?
Rośliny w większości odznaczają się tak zwanym „fototropizmem”, to znaczy rosną w kierunku światła. Dziś wszakże naukowcy sądzą, że pewne pnącza są „skototropiczne” — rosną w kierunku ciemności, w kierunku pnia drzewa, po którym mogłyby się wspiąć. Kiedy jednak pnącze dosięgnie już drzewa, wyraźnie staje się znowu fototropiczne, jak każda inna roślina. Czy wchodzi w grę „myślenie”? A jeżeli tak, to kto tu myśli?
Kto o tym pomyślał, dają do zrozumienia choćby słowa Lorena Eiseley’a, historyka znanego ze ściśle naukowego sposobu rozumowania. W czasopiśmie „Audubon” podziwia on instynktowne postrzeganie stwierdzone u niektórych zwierząt. Wprawdzie podaje się za „ewolucjonistę”, przyznaje jednak — acz niechętnie — że skłania się ku „całkowicie przeciwstawnemu rozwiązaniu, o którym jest mowa w Biblii [w Księdze Izajasza 55:8, NP]: ‛Drogi wasze, to nie drogi moje’”. Dodaje jeszcze: „Doszedłem w końcu do przekonania, że przynajmniej człowiecza wersja wydarzeń ewolucyjnych jest zbyt uproszczona, by można w nią wierzyć”. I tym sposobem dowody „myślenia”, widoczne w dziele stworzenia, zmuszają do uznania Tego, którego ‛niewidzialne przymioty od stworzenia świata stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła’. — Rzym. 1:20.
-