-
Spis treściPrzebudźcie się! — 1993 | 8 maja
-
-
Spis treści
8 maja 1993
Czy Bóg popiera kogoś na wojnie?
Czy w czasie wojny Bóg stawia jedno państwo wyżej niż inne? Jak się zapatruje na kościoły, które modlą się o klęskę wrogów? Czy kiedyś nastanie świat bez wojen? Odpowiedzi na te pytania udzielono w dwóch wstępnych artykułach.
5 Czy można mieć nadzieję, że wojny ustaną?
19 Czym się różnią ofiary od męczenników?
21 Zwycięstwo w obliczu śmierci
31 Muzeum Holocaustu a Świadkowie Jehowy
32 „Imię ‚Jehowa’ wymazane przez nazistów”
Przeczytaj, kiedy zaczęły się poszukiwania prawdy naukowej i jak w dawnych czasach starano się do niej dotrzeć.
Zwycięstwo w obliczu śmierci 19-28
Nienawiść na tle nacjonalistycznym, politycznym, etnicznym i religijnym prowadzi do wojen, konfliktów i prześladowań. Następstwem tego są miliony ofiar i tysiące męczenników. Czym się różnią jedni od drugich? Pod jakim względem odnoszą zwycięstwo?
[Prawa własności do ilustracji, strona 2]
Zdjęcie obok i na stronie tytułowej: Bill Gentile/Sipa Press
-
-
Rola religii w czasie wojenPrzebudźcie się! — 1993 | 8 maja
-
-
Rola religii w czasie wojen
„NIE było jeszcze ludu, który by nie praktykował jakiejś formy religii” — oznajmia The World Book Encyclopedia (wydanie z roku 1970). Natomiast historycy Will i Ariel Durant napisali: „Wojna jest nieodłącznym elementem historii”. Czy między tymi dwoma stałymi elementami, wojną i religią, istnieje jakiś związek?
Owszem, w całych dziejach ludzkich wojna i religia były ze sobą ściśle powiązane. Oto, co na temat Egiptu, jednej z pierwszych potęg w historii świata, powiedział Lionel Casson w książce Ancient Egypt (Starożytny Egipt): „Za każde zwycięstwo militarne składano ofiary bogom, toteż kapłani, żądni coraz większego bogactwa, pragnęli dalszych podbojów równie gorąco, jak faraonowie”.
Podobnie wypowiedział się duchowny W. B. Wright o Asyrii, następnej dawnej potędze światowej: „Naród ten trudnił się walką, a kapłani bezustannie podżegali do wojny. Łupy wojenne stanowiły główne źródło ich utrzymania”.
Z kolei Gerald Simons napisał o ludach, które nazywa „Europą barbarzyńców”: „To słabo zróżnicowane społeczeństwo było zorganizowane wyraźnie w jednym celu — aby toczyć wojny”. Swój udział miała w tym także religia. „Wiele legend mówi o mieczach, w których mieszkały demony lub które działały w imieniu bogów” — podaje Simons.
Chociaż cesarstwo rzymskie uchodzi za bardziej cywilizowane, panowała w nim podobna sytuacja. „Rzymianie od dzieciństwa byli przysposabiani do sztuki wojennej” — wyjaśnia Moses Hadas w książce Imperial Rome (Imperialny Rzym). Żołnierze rzymscy szli do walki pod sztandarami, na których widniały symbole ich bogów. Pewna encyklopedia informuje: „Zdarzało się, że wódz nakazywał cisnąć sztandar w szeregi wroga, aby wzbudzić w swych żołnierzach pragnienie odzyskania tego, co prawdopodobnie uważali za największą świętość na ziemi, i tym sposobem podsycić ich zapał bitewny”.
Wojna a rzekomi chrześcijanie
Pojawienie się chrześcijaństwa na arenie dziejów nie wpłynęło na zmianę sytuacji. Jak napisała Anne Fremantle w książce Age of Faith (Wiek wiary), w gruncie rzeczy „żadne z wojen rozpętanych przez człowieka nie były równie zacięte jak te, które toczono za wiarę. A wśród tych ‚świętych wojen’ żadne nie były bardziej krwawe i przewlekłe niż chrześcijańskie krucjaty w średniowieczu”.
Zdumiewające, ale nawet dziś niewiele się zmieniło. „Zjawisko toczenia bojów i umierania pod sztandarami religii utrzymuje się w dalszym ciągu z niezwykłą trwałością” — donosi czasopismo Time. „Protestanci i katolicy w Ulsterze zajęci są zabijaniem się nawzajem, co przypomina jakieś niedorzeczne perpetuum mobile. Arabowie i Izraelici czekają w napięciu na rozwój wydarzeń, mogący w każdej chwili zakończyć się konfliktem terytorialnym, kulturowym i religijnym”. Ponadto różnice etniczne i religijne doprowadziły do przerażających rzezi w byłych republikach Jugosławii oraz w Azji.
Co dziwniejsze, rzekomi chrześcijanie często walczą ze swymi współwyznawcami. Na polach bitew katolicy zabijają więc katolików. Historyk E. I. Watkin, będący wyznawcą tej religii, szczerze oświadczył: „Przykro co prawda przyznać, ale nie możemy w interesie nierzetelnej propagandy lub fałszywie pojętej lojalności wypierać się ani przemilczać udokumentowanego faktu, że biskupi niezmiennie popierali wszystkie wojny prowadzone przez rząd ich kraju. Nie jest mi znany choćby pojedynczy przykład, by hierarchia narodowa potępiła gdzieś taką wojnę, uznając ją za niesprawiedliwą. (...) Niezależnie od oficjalnej teorii biskupi katoliccy w praktyce podczas wojen kierowali się maksymą: ‚Mój kraj ma zawsze rację’”.
Jednakże nie tylko katolicy hołdują tej zasadzie. Artykuł redakcyjny zamieszczony w kanadyjskiej gazecie Sun, ukazującej się w Vancouverze, nadmienia: „Protestantyzm z pewnością nie może twierdzić, że uniknął podziałów o podłożu nacjonalistycznym. Podążanie za flagą państwową jest słabością chyba każdej zorganizowanej religii (...) Czy zdarzyło się, by w jakiejś wojnie obie strony nie twierdziły, że Bóg je popiera?”
Najwyraźniej nigdy! Duchowny protestancki Harry Emerson Fosdick przyznał: „Udekorowaliśmy nasze kościoły sztandarami bojowymi (...) Jednym kątem ust wychwalamy Księcia Pokoju, a drugim wysławiamy wojnę”. Z kolei felietonista Mike Royko powiedział, że chrześcijanie nigdy „nie przebierali w środkach, gdy chodziło o toczenie wojen z innymi chrześcijanami”. Następnie wyjaśnił: „Gdyby mieli jakieś skrupuły, do większości najkrwawszych wojen w Europie nigdy by nie doszło”. Szczególnie znamienna była wojna trzydziestoletnia, którą prowadzili w Niemczech protestanci z katolikami.
No cóż, fakty mówią same za siebie. Religia popierała wojny, a czasami nawet je wywoływała. Dlatego też wiele osób się zastanawia: Czy w czasie wojny Bóg rzeczywiście faworyzuje jedno z walczących państw? Czy sprzyja którejś stronie? Czy nastanie kiedyś taki czas, gdy już nie będzie wojen?
[Napis na stronie 3]
Żołnierze rzymscy rzucali w szeregi wroga sztandary z symbolami swych bogów
-
-
Czy można mieć nadzieję, że wojny ustaną?Przebudźcie się! — 1993 | 8 maja
-
-
Czy można mieć nadzieję, że wojny ustaną?
PIERWSZĄ wojnę światową, stoczoną w latach 1914-1918, nazywano wojną, która położy kres wszystkim wojnom. Ale od tamtego czasu rozpętano ponad 200 konfliktów zbrojnych, między innymi największy z dotychczasowych — drugą wojnę światową.
Nie ulega wątpliwości, że ludzkie wysiłki zmierzające do położenia kresu wojnom okazały się całkowicie bezowocne. Czy wobec tego można się dziwić, że wiele ludzi mawia: „Wojny będą zawsze”? Czy i ty tak uważasz?
W roku 1945 utworzono Organizację Narodów Zjednoczonych, aby zmęczonym wojną ludziom dać nadzieję na świat wolny od takich konfliktów. Nadzieję tę wyraża inskrypcja wyryta na murze okalającym plac ONZ w Nowym Jorku. Czytamy tam: PRZEKUJĄ SWOJE MIECZE NA LEMIESZE, A SWOJE WŁÓCZNIE NA SIERPY. ŻADEN NARÓD NIE PODNIESIE MIECZA PRZECIWKO DRUGIEMU NARODOWI I NIE BĘDĄ SIĘ JUŻ UCZYĆ SZTUKI WOJENNEJ.
Niestety, uprawiając swą propagandę wojenną, narody kpią sobie z tak pięknie wyrażonej nadziei na pokój. Niemniej słowa te znajdą urzeczywistnienie! Spełnią się, gdyż ponad 2500 lat temu wypowiedział je Ktoś potężniejszy niż niedoskonali ludzie. Obietnicę taką złożył sam Bóg Wszechmocny (Izajasza 2:4).
Złudna nadzieja
Wiele ludzi miało nadzieję, że do stworzenia świata wolnego od wojen przyczynią się kościoły. Ale historia dowiodła, że są one niezwykle wojownicze i wywołują głębokie podziały, w czym mało która siła może się z nimi równać. Na przykład Frank P. Crozier, brytyjski generał brygady z czasów pierwszej wojny światowej, oznajmił: „Kościoły chrześcijańskie świetnie potrafią rozpalać żądzę krwi, a my chętnie się nimi w tym posługujemy”.
Musimy więc umieć odróżnić prawdziwy chrystianizm od fałszywego. Chcąc nam w tym pomóc, Jezus podał prostą zasadę: „Po ich owocach poznacie ich” (Mateusza 7:16). Słowa, czyli głoszone nauki, to za mało. Steve Whysall, stały współpracownik gazety Sun wydawanej w Vancouverze, zilustrował to następującym przykładem: „Nie każdy człowiek noszący niebieski kombinezon poplamiony olejem jest mechanikiem, nawet jeśli wygląda jak mechanik, (...) nawet jeśli się podaje za mechanika”.
Stosując ten przykład do chrześcijaństwa, Whysall oświadczył: „Często słyszy się ludzi opowiadających, jakich to okropnych rzeczy dopuszczono się w imię chrystianizmu. No cóż, to faktycznie było okropne. (...) Ale kto powiedział, że ich sprawcy byli chrześcijanami?
„Przecież zapewniają o tym powszechnie uznawane kościoły — odpowiesz. Owszem, ale kto powiedział, że są to kościoły chrześcijańskie?
„Papież błogosławił Mussoliniemu, a są dowody, że i jego poprzednicy popełniali różne niegodziwości. Kto więc powiedział, że ci ludzie byli chrześcijanami?
„Sądzisz, że jeśli ktoś jest papieżem, to już na pewno jest chrześcijaninem? Mężczyzna podający się za mechanika wcale nie musi nim być i podobnie czyjeś oświadczenie: ‚Jestem chrześcijaninem’ nie oznacza jeszcze, że człowiek ten jest nim naprawdę.
„Biblia wręcz ostrzega chrześcijan przed ludźmi udającymi wyznawców Chrystusa (...) Żaden chrześcijanin nie może walczyć przeciwko innemu chrześcijaninowi — przypominałby bowiem człowieka bijącego samego siebie.
„Prawdziwi chrześcijanie są braćmi i siostrami w Jezusie Chrystusie. (...) Oni nigdy, przenigdy nie zranią umyślnie jeden drugiego”.
Musimy się więc posłużyć zasadą podaną przez Jezusa i przyjrzeć się owocom wydawanym przez kościoły. Ale jakim owocom? Biblia kieruje uwagę zwłaszcza na jeden z nich, mówiąc: „Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie, nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego. Albowiem to jest zwiastowanie, które słyszeliście od początku, że mamy się nawzajem miłować; nie jak Kain, który wywodził się od złego i zabił brata swego” (1 Jana 3:10-12, kursywa nasza).
Zamiast zachęcać do okazywania miłości bratniej, kościoły popierały bratobójcze wojny, a nawet do nich podżegały. Dlatego też stały się narzędziami w rękach Szatana Diabła dokładnie tak samo, jak religie starożytnych Egipcjan, Asyryjczyków, Babilończyków i Rzymian. Jezus Chrystus nazwał Szatana „władcą tego świata”, a na temat swych prawdziwych naśladowców powiedział: „Oni, podobnie jak ja, nie należą do świata” (Jana 12:31; 17:16, Współczesny przekład; 2 Koryntian 4:4). Kościoły zaś same siebie uczyniły nieodłączną częścią świata.
Nie ulega więc wątpliwości, że Bóg nie posługuje się tymi religiami przy realizacji swego zamiaru, aby stworzyć świat bez wojen. Bez względu na to, co twierdzą kapelani wojskowi i inni przedstawiciele kościołów, w czasie konfliktów zbrojnych między narodami Bóg nie popiera żadnej ze stron.
Jak wobec tego spełni się Boża obietnica położenia kresu wojnom? Czy jacyś ludzie faktycznie przekuli swe miecze na lemiesze? Owszem, niektórzy tego dokonali.
Ci, na których się spełnia obietnica Boża
Wybitny historyk kościoła C. J. Cadoux zauważył: „Pierwsi chrześcijanie pojmowali dosłownie wypowiedzi Jezusa (...) Ściśle utożsamiali swoją religię z pokojem; kategorycznie potępiali wojnę z powodu rozlewu krwi, jaki pociągała za sobą; stosowali do siebie proroctwo Starego Testamentu, które przepowiada zamianę oręża wojennego na narzędzia rolnicze” (Izajasza 2:4).
A jak ta sprawa przedstawia się dzisiaj? Czy istnieją ludzie, którzy pojmują dosłownie wypowiedzi Jezusa i naprawdę miłują się wzajemnie? Czy w wyniku tego przekuli miecze na lemiesze? Oto, co napisano w dziele Encyclopedia Canadiana: „Swą działalnością Świadkowie Jehowy wznowili i ożywili pierwotny chrystianizm, praktykowany przez Jezusa i jego uczniów w pierwszym i drugim wieku naszej ery. (...) Wszyscy oni są braćmi”.
Stosując się do nakazu Chrystusa, Świadkowie Jehowy nie chcą nienawidzić ani zabijać swych braci, nawet jeśli są oni innej narodowości lub rasy (Jana 13:34, 35). Martin Niemöller, przywódca niemieckich protestantów, zwrócił uwagę, że „w ciągu wieków [kościoły] zawsze były gotowe błogosławić wojny, wojsko i broń oraz zupełnie nie po chrześcijańsku modliły się o zagładę swych wrogów”. Natomiast Świadkowie „setkami i tysiącami szli do obozów koncentracyjnych i ginęli z powodu odmowy udziału w wojnie i strzelania do istot ludzkich” — powiedział.
W przeciwieństwie do wyznawców innych religii Świadkowie Jehowy rzeczywiście przekuli miecze na lemiesze. Zgodnie z poleceniem Chrystusa ‛nie należą do tego świata’, toteż faktycznie różnią się od pozostałych ugrupowań religijnych (Jana 15:19, Wp). W katolickim czasopiśmie St. Anthony’s Messenger zauważono: „Świadkowie Jehowy nie należą do ‚establishmentu’ i nie czują się zobowiązani błogosławić wszystkim przedsięwzięciom świeckiego rządu”.
Czy tych kilka milionów ludzi, którzy przekuli swe miecze na lemiesze, stanowi jedyne spełnienie Bożej obietnicy rozbrojenia? Ależ skąd! Obietnica ta ziści się na dużo większą skalę, i to w niezwykły sposób.
Jak zostanie położony kres wojnom
Stwórca, Jehowa Bóg, położy kres wojnom przez usunięcie wszelkich narzędzi walki oraz ludzi, z powodu których one istnieją. Psalmista roztacza przed czytelnikami Biblii urzekającą wizję przyszłości. Napisał: „Przyjdźcie, zobaczcie dzieła Jahwe, dzieła zdumiewające, których dokonuje na ziemi. On uśmierza wojny aż po krańce ziemi” (Psalm 46:9, 10, BT). Cóż za niezwykła, wzruszająca zapowiedź!
Czy wizja świata bez wojen jest zbyt piękna, by mogła się urzeczywistnić? Sceptycy zapewne tak sądzą. Podobnie myślał też pewien historyk wojskowości. Ale poświęcił nieco czasu na uważne zbadanie dowodów. W rezultacie przekonał się, iż Biblia faktycznie jest wiarogodnym źródłem informacji. Stwierdził, że zawarte w niej proroctwa zapowiadające minione dzieje niezawodnie się spełniały we właściwym momencie. Na tej podstawie uwierzył, że wydarzenia, które według proroctw są jeszcze przed nami, również się rozegrają w z góry ustalonym czasie.
Zwróćmy na przykład uwagę na wstrząsające wydarzenia doby dzisiejszej — jak dokładnie odpowiadają temu, co Biblia zapowiedziała jako znak dni ostatnich teraźniejszego systemu rzeczy (Mateusza 24:3-14; 2 Tymoteusza 3:1-5). Dowodzi to, że w naszych czasach nadejdzie Królestwo Boże i w ten sposób spełnią się słowa modlitwy, której Jezus nauczył swych naśladowców, a mianowicie: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi” (Mateusza 6:9, 10).
Czego mamy się spodziewać, jeśli chodzi o sposób nadejścia Królestwa Bożego? Proroctwo biblijne mówi: „Za dni tych królów [to znaczy dzisiejszych rządów] Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa [czyli rządy], lecz samo [Królestwo Boże] ostoi się na wieki” (Daniela 2:44).
Podobnie jak za dni Noego nastał zapowiadany wcześniej, ogólnoświatowy potop, tak też Królestwo Boże nadejdzie w niezwykły sposób i usunie wszystkie obecne rządy (Mateusza 24:36-39; 1 Jana 2:17). Skoro zarówno one, jak i popierające je religie mają ulec zagładzie, to każdy koniecznie powinien przeanalizować swoją sytuację. Czy zechcesz dołożyć starań, aby poznać Jehowę Boga i Jego Syna, Jezusa Chrystusa, a następnie spełniać ich wymagania? (Jana 17:3). Czy będziesz okazywał miłość swym bliźnim i czy nie zgodzisz się ich krzywdzić, dając w ten sposób dowód, że przekułeś miecze na lemiesze?
Jeżeli dostrzegasz bezsens wojny i chciałbyś żyć na ziemi, na której panowałby ogólnoświatowy pokój, skontaktuj się ze Świadkami Jehowy. Chętnie ci pomogą dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jak w najbliższej przyszłości pod rządami Królestwa Bożego zostanie położony kres wojnom.
[Ramka na stronie 7]
Plan Himmlera co do Świadków Jehowy
W CZASIE drugiej wojny światowej Heinrich Himmler, szef hitlerowskiej SS, czyli elitarnej policji wewnątrzpartyjnej, miał największą po Adolfie Hitlerze władzę w państwie. Świadków Jehowy nienawidził z powodu ich odmowy wzięcia udziału w realizacji hitlerowskiego planu podboju świata, ale mimo to nabrał dla nich szacunku. W liście do szefa gestapo, Ernsta Kaltenbrunnera, napisał:
„Ostatnio pewne przeżycia i spostrzeżenia skłoniły mnie do pewnych rozważań i naszkicowania planów, o których chciałbym Pana poinformować. Rzecz dotyczy Badaczy Pisma Świętego (...) W jaki sposób będziemy rządzić Rosją i ją pacyfikować gdy (...) ponownie podbijemy rozległe połacie ziemi rosyjskiej? (...) Należałoby popierać wszelkie religie i sekty pacyfistyczne (...), a zwłaszcza Badaczy Pisma Świętego. Są oni znani z niesłychanie korzystnych dla nas zalet: Pomijając fakt, iż nie chcą pełnić służby wojskowej ani wykonywać prac mających związek z wojną (...), odznaczają się niezwykłą rzetelnością, nie piją, nie palą, są nadzwyczaj pilni i bardzo uczciwi; dotrzymują danego słowa. Są to cechy wręcz idealne (...), zalety godne pozazdroszczenia”.
Himmler rzecz jasna nigdy nie namawiałby Świadków do prowadzenia działalności wśród hitlerowców. Wcale nie pragnął, by jego rodacy odznaczali się takim umiłowaniem pokoju i innymi zaletami wyróżniającymi Świadków. Sam również nie chciał ich przejawiać. Byłby natomiast zadowolony, gdyby te idealne cechy przyswoili sobie Rosjanie. Dzięki temu bowiem staliby się narodem nastawionym pokojowo, który przekułby swe miecze na lemiesze.
[Ilustracja na stronie 8]
Królestwo Boże usunie wszelkie narzędzia walki, a ludzi ocali i wprowadzi do nowego, pokojowego świata
-