BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Spis treści
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Spis treści

      8 września 1993

      Dokąd zmierza chrześcijaństwo?

      Od kilkudziesięciu lat religie chrześcijańskie tracą zarówno wpływy, jak i wiernych. Widać to zwłaszcza w Europie, gdzie coraz więcej kościołów świeci pustkami. Czyżby ten kryzys religijny oznaczał, że chrystianizm nieodwołalnie zaniknie?

      3 Zmiany zachodzące w Kościele we Francji

      5 Sobór Watykański II — błogosławieństwo czy przekleństwo?

      7 Zmiany i zamęt w Kościele

      8 Czy nowy katechizm zapoczątkuje odnowę?

      10 Kryzys religijny w Holandii

      20 Dlaczego porzuciłem stan kapłański, by pełnić lepszą służbę

      25 Przeprowadzka do Portoryko

      26 Kamica nerkowa — leczenie prastarej choroby

      29 Obserwujemy świat

      30 Od naszych Czytelników

      31 „Lekcja tolerancji”

      32 „Jeszcze nie spotkałem Świadka Jehowy, którego bym nie polubił”

      Jak ustrzec się AIDS? 13

      AIDS to jedna z chorób przenoszonych drogą płciową, które atakują młodych ludzi na całym świecie. Jak najskuteczniej zapobiegać szerzeniu się tej plagi?

      Nowy kurs w Afryce 16

      W Nigerii Świadkowie Jehowy nadają większy rozmach prowadzonemu przez siebie programowi wychowawczemu dzięki uruchomieniu nowego, specjalnego kursu.

      [Prawa własności do ilustracji, strona 2]

      Zdjęcia na stronie tytułowej i powyżej: po lewej — T. B. G. /TSCHAEN/​WITT/​Sipa Press; po prawej — UK PRESS/​Gamma Liaison

  • Zmiany zachodzące w Kościele we Francji
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Zmiany zachodzące w Kościele we Francji

      Od naszego korespondenta we Francji

      „‚Frekwencja w kościele jest prawie zerowa. Co rano odprawiam mszę dla wróbli i pająków. W zeszłym roku przeprowadziłem 26 pogrzebów i raz udzieliłem chrztu. Do czego to doszło? Ani jednego ślubu’. Kiedy [ksiądz ten] przybył do La Bastide [w południowej Francji], na lekcje religii uczęszczało 85 dzieci. Teraz przychodzi najwyżej pięcioro. W diecezji jest zaledwie jeden seminarzysta, a w 120 parafiach nie ma żadnego księdza” (wypowiedź duchownego zamieszczona w paryskim dzienniku Le Figaro).

      „Kto odda katolikom śpiew gregoriański, zachwycające kantyki, (...) ukwiecone ołtarze, szaty liturgiczne, kadzidło, organy i proboszcza na ambonie? (...) Katolik, który długo nie praktykował swej religii i postanawia wrócić do owczarni, przypomina syna marnotrawnego. Dziś jednak nie przywita go ciepły, ojcowski dom; znajdzie się raczej na parkingu wyposażonym w megafony” (Geneviève Dormann, Le Figaro Magazine).

      POD koniec lat siedemdziesiątych wprowadzono istotne zmiany w sprawie małżeństw między katolikami a protestantami. Do roku 1966 współmałżonek będący katolikiem musiał składać na piśmie przyrzeczenie, że dzieci narodzone z tego związku wychowa w duchu swej religii. Do podpisywania takich umów byli też zobowiązani mężowie lub żony wyznający protestantyzm. Obecnie Kościół jest bardziej liberalny. Ceremonia zaślubin może być odprawiana w kościele katolickim lub protestanckim w obecności duchownego reprezentującego jedną z religii bądź też księży obydwu wyznań.

      „Począwszy od Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki ukazuje nowe oblicze nie tylko społeczeństwu — również siebie widzi w innym świetle. (...) Jest dziś mniej pretensjonalny, bliższy innym religiom chrześcijańskim, uznaje wolność sumienia i deklaruje gotowość ‚służenia światu’” (francuska gazeta Le Monde).

      Od kilku dziesięcioleci, a zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II, w Kościele katolickim zachodzą liczne zmiany. Jak zapatrują się na nie lojalni wierni oraz kler?

      Nie jest już tak jak dawniej

      Na początku lat sześćdziesiątych arcybiskup Paryża kardynał Feltin pozwolił księżom w swojej diecezji zamienić szaty kapłańskie na stroje bardziej świeckie, nawet na zwykłe garnitury z krzyżykiem w klapie. W rezultacie sutanna katolicka zanikła we Francji prawie zupełnie — noszą ją jedynie bardziej konserwatywni duchowni. Mniej więcej w tym samym czasie przyznano katolikom prawo do korzystania z mszy w sobotę wieczorem zamiast w niedzielę rano.

      Wiele zmieniło się w ustalonej od wieków liturgii. Choć nie wszystkim się to podoba, do mszy wprowadzono współczesne pieśni. Ołtarz obrócono tak, by ksiądz w czasie nabożeństwa stał twarzą do wiernych. Ale do najistotniejszych zmian w liturgii katolickiej należy celebrowanie mszy w języku ojczystym, który niemal całkowicie wyparł łacinę.

      Chcąc się przekonać, jak na to zareagowali niektórzy gorliwi katolicy, zapoznajmy się z wypowiedziami François, Maryse i Gilles’a. François należał do zagorzałych zwolenników odprawiania mszy po francusku. „Można było przynajmniej zrozumieć, co ksiądz mówi” — oświadczył. Maryse miała inne zdanie, sądziła bowiem, że ‛dawniej msza była piękniejsza’. Gilles podzielał jej uczucia. „Kiedy zamiast łaciny pojawił się francuski, odebrałem to jako zdradę wiary” — wyznał.

      Tymczasem wielu katolików popierających te reformy uważa, że powinny one sięgać głębiej. Niektórzy oczekują, iż Kościół aktywniej się zaangażuje w sprawy świeckie. Inni opowiadają się za zniesieniem celibatu, a nawet za wyświęcaniem kobiet.

      Czy wierni rzeczywiście są wierni?

      Wspomniane zmiany dotyczą nie tylko liturgii. W wielu krajach frekwencja w kościołach znacznie zmalała. Na przykład we Francji w ciągu ostatnich 25 lat odsetek katolików uczestniczących choć raz na miesiąc w mszy zmniejszył się z 45 do 20 procent. Regularna spowiedź przed księdzem uchodzi obecnie za przeżytek. Jak wynika z niedawnych badań, zaledwie 14 procent Francuzów spowiada się raz do roku lub częściej, gdy tymczasem w roku 1952 robiło to 51 procent.

      Bardzo trudnym zadaniem stało się również sprawowanie pieczy nad wiernymi. Duchowni się starzeją. Nie ma kim zastąpić tych, którzy umierają lub rezygnują z duszpasterstwa. W rezultacie coraz większą rolę w życiu Kościoła odgrywa laikat.

      Brak duchownych szczególnie dotkliwie odczuwa wieś. Setki wiejskich parafii we Francji nie ma księży, toteż aby skorzystać z mszy niedzielnej, część wiernych udaje się do pobliskich miasteczek, a inni muszą się zadowolić czymś, co Kościół francuski nazywa ADAP, czyli Les Assemblées Dominicales en L’Absence de Prêtres (zgromadzenia niedzielne pod nieobecność księdza). Jak ludzie zapatrują się na te zebrania, których przecież nie można już nazwać mszami? Pewna zakonnica szczerze opisała sytuację w centralnej Francji: „Ludzie tak naprawdę o nic nie proszą. Gdyby im w niedzielę niczego nie zorganizować, z czasem i z tym by się pogodzili”.

      Wielu wiąże nadzieje z nowo powstającymi ugrupowaniami katolickimi, przeważnie o charakterze charyzmatycznym. Wywierają one jednak wpływ na nieznaczną liczbę wiernych, a poza tym nie potrafią zaproponować żadnego panaceum na to, co się określa mianem kryzysu w Kościele.

      Ale dlaczego dokonują się takie zmiany? Kiedy się rozpoczęły? Co je wywołało? Aby odpowiedzieć na te pytania, przypomnijmy sobie niektóre fakty z ostatnich 30 lat historii Kościoła katolickiego.

  • Sobór Watykański II — błogosławieństwo czy przekleństwo?
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Sobór Watykański II — błogosławieństwo czy przekleństwo?

      WATYKAN, rok 1962. Na oczach zdumionego biskupa papież otwiera okno swego pałacu. W ten sposób Jan XXIII daje do zrozumienia, czego się spodziewa po Soborze Watykańskim II (1962-1965) — chce, by wpuścił on trochę świeżego powietrza do Kościoła katolickiego, by zapoczątkował aggiornamento, czyli odnowę.

      Jakie zmiany w Kościele wywołał ów sobór powszechny? Warto się nad tym głębiej zastanowić, ponieważ jego następstwa do dziś są przedmiotem licznych dyskusji.

      ‛Prawda w innych religiach’

      Papież Jan XXIII najwyraźniej pragnął reform. Na Sobór Watykański II zaprosił w charakterze ekspertów szereg teologów, których postępowe idee kilka lat wcześniej napiętnowano. A dostojnikom reprezentującym kościoły protestanckie i prawosławne zaproponował udział w roli obserwatorów.

      Ta nowa postawa doprowadziła do radykalnej zmiany w kwestii wolności sumienia i wyznania. Przez wieki Kościół stanowczo potępiał tę ideę. W XIX stuleciu papież Grzegorz XVI nazwał ją nawet „głupotą”. A jednak w roku 1964 sobór zdecydowaną większością głosów przyjął dekret uznający, iż każdy człowiek ma prawo do wyboru religii. Jak wyjaśniono w periodyku Notre Histoire, w grę wchodziło coś więcej niż sama wolność: „W tym momencie przyznano, że w innych religiach kryje się ziarno prawdy”.

      Po Soborze Watykańskim II Kościół kontynuował ową liberalną politykę w stosunkach z innymi wyznaniami. Dowodziły tego wizyty papieża Jana Pawła II u króla Maroka Hasana II, duchowego przywódcy muzułmanów, jak również w kościele protestanckim i w synagodze w Rzymie. Wielu katolików pamięta zjazd w Asyżu w roku 1986, na który Jan Paweł II zaprosił przywódców największych religii świata, żeby wraz z nim modlili się o pokój.

      Sobór Watykański II przekleństwem?

      Niektórym ów wymarzony przez Jana XXIII „powiew świeżego powietrza” przypominał raczej smagnięcie lodowatego wichru. Swoją opinię podpierali słowami następcy Jana XXIII — Pawła VI, który w słynnym kazaniu oświadczył, iż do Kościoła przeniknął „swąd Szatana”. Według książki La Réception de Vatican II Paweł VI „mógł dać do zrozumienia, że poruszenie wywołane przez sobór zapoczątkowało procesy niekorzystne dla interesów Kościoła”.

      Pogląd ten podziela sporo wiernych. Jak wykazał niedawny sondaż, prawie połowa katolików we Francji uważa, iż „w forsowaniu reform Kościół posunął się za daleko”. Osoby krytykujące Sobór Watykański II oskarżają Kościół, że zamiast pozostać wierny swej tradycji, skalał się modernizmem. Ich zdaniem popiera zmiany, które nie tylko wstrząsają społeczeństwem zachodnim, ale też wywołują trudności w łonie samego Kościoła.

      Sobór Watykański II błogosławieństwem?

      Inni sądzą, że zarzuty należy kierować gdzie indziej. Twierdzą, iż pierwsze oznaki słabości Kościoła były wyraźnie widoczne już przed soborem. We francuskim dzienniku La Croix oświadczono: „Niewielką liczbę powołań do kapłaństwa i życia zakonnego, obserwowaną w krajach zachodnich, należy rozpatrywać w świetle ogólnego kryzysu społecznego oraz jego konsekwencji dla chrześcijan — zbyt wielu nie ustrzegło się przesiąknięcia nowomodnymi postawami oraz ideologiami”.

      Są wreszcie tacy, których zdaniem zmiany zalecone przez sobór były niezbędne. Oto wypowiedź innego dziennikarza z La Croix: „Można (...) się domyślać, co by się stało z Kościołem, gdyby pozostał zapatrzony w siebie”. Ponadto rozmaici komentatorzy katoliccy wyjaśniają, iż Kościół jest organizacją złożoną z niedoskonałych ludzi i że w przeszłości przeżywał już kryzysy, więc przetrzyma również i ten. Wspomniany w poprzednim artykule Gilles zauważył: „Kiedy zwracaliśmy uwagę na problemy Kościoła, mówiono nam, iż to po prostu typowe objawy okresu dojrzewania, które przeminą bez śladu”.

      Bez względu na to, czy Sobór Watykański II dał początek złym, czy dobrym zmianom, wywarł on duży wpływ na katolików, o czym będzie mowa w następnym artykule.

      [Ilustracja na stronie 6]

      Sobór Watykański II wywołał zmiany i zamęt

      [Prawa własności]

      UPI/Bettmann Newsphotos

  • Zmiany i zamęt w Kościele
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Zmiany i zamęt w Kościele

      „Sporo wiernych jest zbulwersowanych zmianami, jakie im narzucono” (L’Histoire, lipiec/sierpień 1987).

      „Wystarczy wyjąć jedną cegłę (...), żeby wstrząsnąć całym gmachem. (...) Podaj hostię [konsekrowany opłatek, używany w czasie mszy] do ręki zamiast do ust, a ‚podkopiesz wiarę mnóstwa Francuzów’” (Voyage à l’intérieur de l’Église Catholique).

      „Wprowadzając nowe czynności liturgiczne oraz miejscowy język, Kościół najwyraźniej utracił sporą część wiernych, którzy byli przywiązani do pewnych tradycji, uważanych za niezmienne. (...) Nagle zniknęło poczucie obowiązku, a wiara się zachwiała” (Nord Eclair, 24-25 kwietnia 1983).

      POWYŻSZE cytaty trafnie ukazują zamęt panujący w umysłach wielu katolików. Ciągle nasuwa się im pytanie: „Skoro nasi ojcowie i dziadowie chodzili na mszę odprawianą po łacinie i modlili się w określony sposób, to jak można tak z dnia na dzień obalić ten ustalony porządek?”

      Problemy stwarza też nowy stosunek Kościoła do innych wyznań. We francuskim dzienniku Le Monde wyjaśniono: „Sporo wiernych czuje się oszukanych. Przecież wciąż im powtarzano, że tylko ich religia jest prawdziwa albo przynajmniej najlepsza”. Co prawda, wielu katolików opowiada się za prowadzeniem dialogu z „odłączonymi braćmi” — prawosławnymi lub protestantami, ale niejeden, którego wcześniej uczono, iż ‛poza Kościołem nie ma zbawienia’, nie może się pogodzić z taką zmianą poglądów. Ta nowa postawa w dużej mierze przyczyniła się do rozłamu między Watykanem a tradycjonalistami, których przywódcę duchowego, arcybiskupa Marcela Lefebvre’a, papież Jan Paweł II ekskomunikował w roku 1988.

      Odrzucony autorytet

      Zdezorientowani katolicy coraz częściej skłonni są kwestionować autorytet Kościoła. Chociaż Jan Paweł II zyskał sobie uznanie jako rzecznik sprawiedliwości na świecie, to jednak wielu katolików odmawia przestrzegania zasad moralności głoszonych przez niego w publicznych wystąpieniach. Na przykład sporo małżeństw katolickich stosuje potępione przez Kościół metody antykoncepcji. Inni decydują się na przerywanie ciąży.

      Autorytet Kościoła bywa podważany na wszystkich szczeblach. Laikat, księża, jak również biskupi ośmielają się protestować nawet wtedy, gdy w jakiejś sprawie zajmuje stanowisko sam papież lub inni dostojnicy. W pewnej książce zauważono: „Pod tym względem do życia Kościoła przeniosła się sytuacja zrodzona podczas soboru. Kościół rzymskokatolicki jest areną ciągłych, burzliwych debat. Nawet zalecenia papieża są poddawane pod dyskusję i nader często krytykowane. Coraz więcej katolików twierdzi, że nie potrafi się pogodzić — częściowo lub całkowicie — z pewnymi papieskimi wypowiedziami” (La Réception de Vatican II).

      Niektórzy lojalni katolicy zaakceptowali zmiany i dalej trzymają się praktyk kościelnych. Inni, zaniepokojeni istniejącą sytuacją, należą do Kościoła, ale nie we wszystkim się z nim zgadzają. Według obecnych danych istnieje też trzecia, dość liczna grupa — nominalni katolicy, którzy przestali popierać Kościół.

      Zamęt w sferze religii nie dotyczy wyłącznie Kościoła katolickiego we Francji. Trudny okres przeżywają też katolicy i protestanci w Holandii, co szerzej omówiono w następnym artykule.

      [Ramka i ilustracja na stronie 9]

      Wojna domowa w Kościele anglikańskim?

      Od naszego korespondenta w Wielkiej Brytanii

      TO CHYBA niemożliwe! A jednak w londyńskim tygodniku The Sunday Times ukazały się nagłówki: „Rozdźwięk w Kościele anglikańskim” oraz „Podzielonemu Kościołowi zagraża wojna domowa”. Dlaczego Kościół anglikański znalazł się w tak przykrym położeniu? Z powodu proponowanego wyświęcania kobiet.

      W listopadzie ubiegłego roku doszło do historycznego wydarzenia — większością dwóch trzecich głosów synod Kościoła anglikańskiego podjął decyzję o udzielaniu święceń kapłańskich kobietom. Postanowieniu temu sprzeciwiło się podobno jakieś 3500 duchownych, czyli jedna trzecia, a niektórych tak ono rozgoryczyło, że wystąpili z Kościoła. Inni chcą wprawdzie dalej uchodzić za członków Kościoła anglikańskiego, dążą jednak pod przewodnictwem byłego biskupa Londynu do „wspólnoty ze Stolicą Piotrową” w Rzymie.

      Kampanię na rzecz omawianej reformy prowadził arcybiskup Canterbury. Jego zdaniem „udzielanie święceń kapłańskich kobietom nie zmienia ani jednego słowa kreda, Pisma Świętego czy wierzeń naszego Kościoła”. Dodał: „Dzięki temu Kościół może jedynie zyskać w oczach świata na wiarogodności, nie tylko bowiem propaguje równość, lecz także postępuje w myśl głoszonych haseł”.

      Nie wszyscy jednak podzielają ów pogląd. Pewien świecki członek Kościoła anglikańskiego określił decyzję synodu mianem „odstępstwa” i po jej ogłoszeniu natychmiast przeszedł na katolicyzm. Jeden z londyńskich duchownych ubolewał: „Postanowienie o wyświęcaniu kobiet było dla nas wstrząsem. Zapanował zamęt duchowy. Większość ludzi nie wie, co robić”. Watykan — nie bez wahania — przyjmuje byłych wyznawców anglikanizmu, ale zarazem uznaje orzeczenie synodu za „nową i poważną przeszkodę w całym procesie pojednania”.

      Na wyświęcenie czeka jakieś 1400 kobiet, ale omawiana decyzja musi jeszcze zostać zaakceptowana przez brytyjski Parlament, a następnie zatwierdzona przez królową. Może to potrwać nawet dwa lata. Ciekawe, jak wtedy będzie wyglądać sytuacja w Kościele anglikańskim.

      [Prawa własności do ilustracji, strona 7]

      Camerique/​H. Armstrong Roberts

  • Czy nowy katechizm zapoczątkuje odnowę?
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Czy nowy katechizm zapoczątkuje odnowę?

      Od naszego korespondenta we Włoszech

      „KATECHIZM na rok 2000”, „Lista nowych grzechów”, „Nowe oblicze Kościoła” — takie nagłówki pojawiły się ostatnio we włoskich gazetach na temat Katechizmu Kościoła katolickiego, wydanego jak dotąd po francusku, niemiecku, włosku i hiszpańsku. We Włoszech w ciągu niecałych trzech tygodni sprzedano aż 110 000 egzemplarzy tej publikacji. Co prawda, jak na kraj katolicki liczący prawie 58 milionów mieszkańców nie jest to imponująca liczba. Zdaniem pewnego włoskiego pisarza wszyscy, którzy kupują ten katechizm „tylko po to, by znaleźć wykaz nowych grzechów”, doznają „rozczarowania”.

      Wydanie tej 450-stronicowej książki papież Jan Paweł II oficjalnie ogłosił 7 grudnia 1992 roku, nazywając ją „kompendium wiary i moralności katolickiej”. Publikację tę redagowano i przeredagowywano ponad sześć lat w atmosferze krytyki ze strony różnych kół katolickich. Oczywiście katechizm podtrzymuje zagadkową naukę chrześcijaństwa o „Trójcy Przenajświętszej (...), głównej tajemnicy wiary”. Powiedziano w nim również, że „każda niematerialna dusza jest stwarzana bezpośrednio przez Boga (...) i jest nieśmiertelna” (porównaj 1 Koryntian 15:28; Mateusza 24:36, Romaniuk; zobacz też Ezechiela 18:4, 20, BT, przypis). Ale dlaczego uznano za konieczne opublikowanie nowego katechizmu?

      Jeden z uczonych katolickich napisał: „Wśród katechizmów wydanych przez diecezjalne ośrodki katechetyczne nie brak takich, które są wyjątkowo chaotyczne, pełne ekstrawagancji oraz błędów dogmatycznych”. Tymczasem całymi latami służyły one do wpajania wiernym doktryn religijnych.

      W pewnej publikacji katolickiej zauważono, że nowy tekst ma „w istotny sposób dopomóc w utrzymaniu jedności wiary”, poważnie nadwątlonej w ostatnich dziesięcioleciach (La Civiltà Cattolica). Nawet sam papież oświadczył: „Trudno przewidzieć, jakim przemianom da początek ten katechizm. Jednakże (...) może się on okazać cennym i skutecznym narzędziem do pogłębiania wiedzy oraz bodźcem do prawdziwego odrodzenia duchowego i moralnego”.

      Czy rzeczywiście tak będzie? Czy ów katechizm przywróci jedność wśród katolików? Podziały między nimi są wyraźnie widoczne na całym świecie, a uzewnętrzniają się zwłaszcza w stosunku wiernych do aborcji, antykoncepcji, teologii wyzwolenia czy udziału w tak zwanych sprawiedliwych wojnach (również w tych, na których katolicy zabijają katolików). Rozdźwięki i niechęć powstają także na wyższym szczeblu, pomiędzy silną obecnie organizacją Opus Dei, popieraną przez głowę Kościoła i wielu wpływowych dostojników, a jezuitami, znajdującymi się dziś w niełasce u papieża.

      A czy katechizm ten zmieni serca i postępowanie tysięcy włoskich przywódców politycznych i biznesmenów, uwikłanych ostatnio w korupcję i skandale? Jak dalekosiężny wpływ będzie mieć na poczynania włoskiej elity rządzącej? Gdyby w jej moralności nie zaszła żadna zmiana, czy można tego oczekiwać od przeciętnych katolików? Czytanie nie jest najpopularniejszym zajęciem zwykłych ludzi, czy można się więc spodziewać, że ta 450-stronicowa książka wywrze trwały wpływ na ich postępowanie?

  • Kryzys religijny w Holandii
    Przebudźcie się! — 1993 | 8 września
    • Kryzys religijny w Holandii

      Od naszego korespondenta w Holandii

      „CZY ostatni ojciec zechce łaskawie pogasić światła?” Ten uszczypliwy żart obiega dziś holenderskie zakony. Sugeruje nadejście czasów, kiedy ostatni zakonnik lub ksiądz opuści mury ostatniego czynnego w tym kraju klasztoru. Oby tylko nie zapomniał o wyłączeniu świateł w opustoszałym budynku! Czy coś takiego naprawdę może nastąpić? Czy istnieje niebezpieczeństwo, że w Holandii duchowni znikną razem ze swymi wiernymi?

      Kurczące się szeregi duchowieństwa

      W Holandii z każdym rokiem topnieją szeregi duchownych katolickich. W latach 1968-1978 liczba księży zmalała o 27,2 procent i tendencja taka dalej się utrzymuje. Dlaczego? Jedną z podawanych przyczyn jest obowiązkowy celibat. W roku 1970 Krajowa Rada Duszpasterska wyraziła opinię, że „celibat nie powinien być dłużej warunkiem sprawowania funkcji kapłana”. Zdaniem biskupów holenderskich żonaci księża mogliby nawet lepiej służyć wiernym. Jednakże papież Paweł VI kategorycznie odrzucił ten postulat. Niewątpliwie między innymi z tego powodu udziela się coraz mniej święceń kapłańskich, a do roku 1980 stan duchowny porzuciło ponad 2000 osób.

      Wypowiadając się kiedyś na temat spadku liczby duchownych w Holandii, nieżyjący już kardynał Alfrink wspomniał, jak to nuncjusz papieski spoglądał pewnego razu z okna jego domu na seminarium znajdujące się naprzeciwko i zastanawiał się głośno, dlaczego biskupi zamykają tak piękne budowle. Kardynał odparł: „Ależ to nieporozumienie. Biskupi nie zlikwidowali żadnego seminarium. Oni jedynie zaryglowali drzwi po wyjściu studentów”.

      Z holenderskich kościołów odchodzą nie tylko pasterze, ale też ich owieczki. I nie jest to zjawisko nowe. Spis ludności z roku 1879 wykazał, iż osoby „świeckie”, czyli nie należące do żadnego kościoła, stanowiły niecały jeden procent społeczeństwa. Około roku 1920 już jakieś osiem procent utrzymywało, że nie wyznaje żadnej wiary. W roku 1930 odsetek ten wzrósł do 14,4 procent. Alarmujące dane z roku 1982 mówiły już o 42 procentach, a według nowszych sondaży ponad 51 procent Holendrów nie jest związanych z jakąkolwiek religią.

      „Epoka lodowcowa” w kościołach

      Jeszcze gwałtowniej od liczby wiernych maleje frekwencja na nabożeństwach. W roku 1988 w gazecie De Telegraaf ukazał się nagłówek: „Początek epoki lodowcowej w kościołach”. W artykule czytamy: „Nikogo już nie dziwi, gdy jakiś kościół popada w ruinę. Frekwencja na nabożeństwach spada w zastraszającym tempie. Dzieje się tak nie tylko w kościołach katolickich, lecz również w reformowanych oraz kalwińskich. Jeżeli ta sekularyzacja potrwa dłużej, za kilkadziesiąt lat już nikt nie będzie chodził do kościoła”.

      W dalszej części artykułu zauważono, że najgłębszy kryzys zaznacza się w Kościele rzymskokatolickim. Jak wspomniano, w roku 1965 jeszcze około 60 procent holenderskich katolików uczęszczało na mszę. W roku 1975 odsetek ten wynosił 28 procent. W ostatnich zaś latach spadł poniżej 16 procent.

      Nieliczny udział w nabożeństwach odbija się na losie budynków kościelnych, które trzeba zamknąć, gdy topniejące parafie nie są w stanie pokryć wysokich kosztów utrzymania. Toteż wiele budowli sakralnych zniszczało lub zostało sprzedanych na inne cele. Chyba nikt się już dzisiaj nie dziwi, gdy kościół zostaje przekształcony w muzeum, sklep z rowerami, halę sportową lub koncertową, kwiaciarnię, restaurację czy budynek mieszkalny.

      Zrozumiałe więc, że zwierzchnicy kościelni widzą przyszłość w czarnych barwach. Po wizycie w Holandii papieża Jana Pawła II pewien biskup oświadczył: „Papież odwiedził jeśli nie zwłoki, to śmiertelnie chorego pacjenta, który sądzi, że jeszcze żyje”.

      Dlaczego występują z kościoła

      Spadek liczby wiernych dodatkowo przyśpieszają nowe zjawiska. Należy do nich utrata szacunku dla autorytetów. Ludzie nie są już skłonni do akceptowania czegoś tylko dlatego, że tak powiedział jakiś dostojnik. Wynika to stąd, iż obecnie przywiązuje się ogromną wagę do wolności osobistej. Każdy chce sam decydować o swych wierzeniach i postępowaniu.

      Wspomina się także o dwóch innych czynnikach — wpływie środków przekazu oraz nieufności względem instytucji. O tych ostatnich mówi się, że odbierają wolność i niszczą indywidualność. Poza tym nawet ludzie religijni mogą wskutek pewnych okoliczności opuścić swój Kościół. Na przykład zwolennikom tradycji nie odpowiada ksiądz lub pastor dążący do reform. Natomiast postępową część wiernych razi konserwatyzm.

      Co się tyczy protestantyzmu, Kościół kalwiński przez dłuższy czas uchodził za ostoję tradycyjnej moralności. Toteż wiele osób było zbulwersowanych, gdy w 1979 roku holenderski Synod Kalwiński zalecił tamtejszym kościołom podawanie komunii homoseksualistom i dopuszczanie ich do stanu duchownego. W roku 1988 międzynarodowy Kalwiński Synod Ekumeniczny zwrócił się do współwyznawców holenderskich o zrewidowanie tego stanowiska, ale lokalny synod odpowiedział, że decyzja jest nieodwołalna. W roku 1989 również synod Holenderskiego Kościoła Reformowanego głosował przeciwko stosowaniu jakichkolwiek środków dyscyplinarnych wobec homoseksualistów. Wyobraźmy sobie, jak musieli się czuć protestanci o „staromodnych” poglądach, gdy kalwiński pastor będący homoseksualistą oświadczył w kazaniu, że „homoseksualizm jest darem Bożym — Bóg kocha także róż!” (Kolor różowy bywa kojarzony z homoseksualizmem).

      Czy kiedyś zabraknie naśladowców Chrystusa?

      Czy biorąc pod uwagę te i podobne czynniki można się dziwić, iż w Holandii oraz w wielu innych krajach wierni masowo opuszczają kościoły? Ludzie myślący dochodzą wręcz do wniosku, że prawdziwego chrystianizmu chyba w ogóle już nie da się znaleźć. Czy dla religii chrześcijańskich wybiła ostatnia godzina?

      W Biblii przepowiedziano, iż w naszych czasach chrześcijaństwo i inne religie utracą swych zwolenników (Objawienie 16:12; 17:15). Ale zwrócono też uwagę, że niektórzy porzucą fałszywą religię nie tyle wskutek zniechęcenia czy rozczarowania, ile ze względu na pewien szczytny cel. Proroctwo biblijne usilnie zachęca: „Wyjdźcie z niej mój ludu, jeżeli nie chcecie mieć z nią udziału w jej grzechach” (Objawienie 18:4, NW). Zaimek „niej” odnosi się do symbolicznej rozpustnicy, nazwanej „Babilonem Wielkim”, a wyobrażającej wszystkie religie świata, w tym również współczesne chrześcijaństwo. Określenie „mój ludu” odniesiono tu do szczerych poszukiwaczy prawdy, którzy porzucają Babilon Wielki, ponieważ chcą służyć Bogu zgodnie z tym, czego nauczał Jezus. Chrześcijaństwo tak dalece odeszło od prawdziwego chrystianizmu, że ludzie prawi muszą opuścić jego szeregi, jeśli ich służba ma się cieszyć uznaniem Bożym.

      Prawdziwy chrystianizm miewa się dobrze i rozkwita nie tylko w Holandii, lecz na całym świecie. Reprezentują go Świadkowie Jehowy, którzy mimo swej niedoskonałości postępują zgodnie z naukami Chrystusa. Oczywiście nikt nie oczekuje, że bezkrytycznie w to uwierzysz. Przekonaj się o tym osobiście, porównując wierzenia Świadków ze Słowem Bożym. Zapoznaj się z zawartymi w nim informacjami o chrystianizmie apostołów Jezusa i zestaw je z tym, co od wieków czynią i czego uczą kościoły chrześcijaństwa. Jak wyjaśnił apostoł Paweł, przyniesie ci to pożytek w „życiu obecnym i tym, które ma nadejść” (1 Tymoteusza 4:8, BT).

      [Ilustracje na stronach 10, 11]

      Wiele kościołów w Europie służy obecnie celom świeckim. Na stronie 10: garaż w Holandii. Na stronie 11: dom seniora, warsztat, klub młodzieżowy i opuszczony kościół w Penygraig (Walia).

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij