-
Spis treściPrzebudźcie się! — 1993 | 8 grudnia
-
-
Spis treści
8 grudnia 1993
Święta — dlaczego niektóre dzieci ich nie obchodzą
Większość dzieci w szkole pysznie się bawi, ale niektóre nie chcą z nimi obchodzić świąt. Dlaczego? Czy nie są pokrzywdzone? Co mają na ten temat do powiedzenia?
3 Boże Narodzenie — czy nie kosztuje więcej, niż myślisz?
8 „Nie jesteśmy pokrzywdzeni!”
11 Skąd się wywodzą obchody Bożego Narodzenia, Wielkanocy i wigilii Wszystkich Świętych
20 Czy brutalne filmy rysunkowe są szkodliwe?
30 Skorowidz tematów omówionych w Przebudźcie się! w roku 1993
31 O kudu, które skompromitowało lwy
Dlaczego to stworzenie żyjące w afrykańskim buszu jest tak zabawne? Czy ten niezwykły komik zachowuje się czasem poważnie?
Współpraca Świadków Jehowy ze służbą zdrowia 24
Komitety Łączności ze Szpitalami pomagają lekarzom znaleźć metody pozwalające uniknąć przetaczania krwi.
[Prawa własności do ilustracji, strona 2]
Harper’s Weekly, 1 stycznia 1881
-
-
Boże Narodzenie — czy nie kosztuje więcej, niż myślisz?Przebudźcie się! — 1993 | 8 grudnia
-
-
Boże Narodzenie — czy nie kosztuje więcej, niż myślisz?
„MAMUSIU, tatusiu, czy święty Mikołaj naprawdę istnieje?” Oto chwila szczerości, której się obawia wielu rodziców. Kiedy 7-letni Jimmy domaga się zapewnienia, że bajkowa postać roznosząca te wszystkie cudowne prezenty rzeczywiście istnieje i że rodzice go nie okłamali, w jego oczach maluje się rozczarowanie i smutek.
Jak się okazało, wszystkiemu był winien chłopczyk z sąsiedztwa, który odkrył przykrą prawdę, stawiając rodziców w niezręcznej sytuacji. Być może i ciebie spotkało w dzieciństwie coś podobnego.
Dzisiejsze uroczystości świąteczne nie są jedynie ceremoniami religijnymi. Wygląda na to, że obchody Bożego Narodzenia upowszechniły się nawet w tych rejonach świata, gdzie w ogóle się tego nie spodziewano. Tęgi, ubrany na czerwono jegomość z prezentami znalazł swe miejsce wśród japońskich buddystów, afrykańskich animistów, amerykańskich żydów, jak również singapurskich muzułmanów. Pewien duchowny zapytał: „Czyż Boże Narodzenie nie stało się uniwersalnym świętem wszystkich ludzi?”
Zdaniem wielu Boże Narodzenie zrzuciło swą zachodnią, „chrześcijańską” otoczkę i stało się wspaniałym okresem zabaw świątecznych na całym świecie. Najważniejsze są oczywiście dzieci. Niektórzy nawet uważają, że życie dziecka byłoby o wiele uboższe bez magii tego święta. Najwyraźniej Boże Narodzenie wszędzie zadomowiło się na dobre. Zajmuje poczesne miejsce w programie szkolnym. Gloryfikuje się je w telewizji, reklamuje w sklepach i centrach handlowych. Rodzice przeznaczają na to święto dużo czasu i pieniędzy. Ale czy twoja rodzina nie ponosi jeszcze wyższych kosztów?
Mit o świętym Mikołaju — nadużycie zaufania?
„Nie wierzę, że istnieje Bóg” — oznajmił mamie 7-letni John. Artykuł zamieszczony w dzienniku World Herald wyjaśnia, dlaczego tak się zachował: „John podobno usłyszał tego dnia, że święty Mikołaj nie istnieje. Oświadczył więc mamie, że Boga chyba też nie ma”. Przypominając sobie to rozczarowanie doznane w dzieciństwie, 25-letni John powiedział: „Jeżeli rodzice każą dzieciom wierzyć w świętego Mikołaja, to chyba nadużywają ich zaufania”.
Jak postąpić w tej delikatnej sprawie? Opinie pedagogów są sprzeczne. Jeden zachęcał rodziców, by wyjawili dzieciom prawdę, nim ukończą one 6-7 lat, i ostrzegał, że „podtrzymywanie tego mitu może się okazać szkodliwe dla ich psychiki”.
W książce Why Kids Lie—How Parents Can Encourage Truthfulness (Dlaczego dzieci kłamią — jak rodzice mogą zachęcać do mówienia prawdy) dr Paul Ekman pisze: „Jako rodzice, macie bez wątpienia ogromny wpływ na dzieci — na ich postawę, przekonania i zachowanie w kontaktach z innymi, choćby w kwestii kłamstwa i oszustwa”. Następnie dodaje: „Jeżeli raz skłamiecie, nadużywając ich zaufania, możecie na zawsze zatruć wasze stosunki. Odzyskanie zaufania bywa niezwykle trudne, a czasem w ogóle niemożliwe”. Po co więc oszukiwać w sprawie gwiazdkowego prezentu?
Specjalistka w zakresie wychowywania dzieci oświadczyła: „Moim zdaniem są one wstrząśnięte nie tyle odkryciem, że święty Mikołaj nie istnieje, ile faktem, iż rodzice je oszukiwali”. Doktor Judith A. Boss, wykładowca filozofii, twierdzi: „Dorośli świadomie usiłują (...) wprowadzić dzieci w błąd w sprawie świętego Mikołaja. (...) Wmawiając im, że święty Mikołaj jest postacią autentyczną, wcale nie pobudzamy ich wyobraźni. Po prostu kłamiemy”.
Jeżeli jesteście rodzicami, stoi przed wami niezwykle trudne zadanie — wychowanie życzliwych, szczęśliwych dzieci w świecie, w którym od najmłodszych lat uczą się, że ludziom nie można ufać: „Nie rozmawiaj z obcymi”. „Nie wierz wszystkiemu, co mówią reklamy telewizyjne”. „Powiedz, że mamy nie ma w domu”. Skąd dziecko ma wiedzieć, komu można zaufać? W książce How to Help Your Child Grow Up (Jak pomóc dziecku dorastać) powiedziano: „Dzieci dość wcześnie powinny się nauczyć, jak potrzebne i piękne są uczciwość, odwaga i prawe postępowanie wobec innych, a takie szkolenie zaczyna się w domu”.
Oczywiście nie ma rodzin doskonałych. Niemniej Dolores Curran postanowiła zbadać, co umacnia więzy rodzinne. Poprosiła 551 specjalistów z różnych dziedzin, aby wybrali najważniejsze czynniki. Piętnaście z nich omówiła w książce Traits of a Healthy Family (Cechy zdrowej rodziny). Na czwartym miejscu znalazło się zaufanie. „W zdrowej rodzinie”, pisze autorka, „zaufanie jest drogocenną wartością, którą dzieci i rodzice rozwijają i starannie pielęgnują, w miarę jak wspólnie przechodzą różne koleje życia rodzinnego”.
Rodzice postąpią więc mądrze, gdy zadadzą sobie pytanie: Czy warto podtrzymywać mit o świętym Mikołaju, skoro można przy tym zawieść zaufanie dzieci? Czasami traci się je bezpowrotnie. A czy jeszcze z jakiegoś powodu Boże Narodzenie sporo kosztuje?
Za dużo dawania?
„Już od kołyski dawaj dziecku wszystko, czego tylko sobie zażyczy, a będzie rosło w przekonaniu, że świat powinien go utrzymywać” — czytamy w broszurze 12 Rules for Raising Delinquent Children (12 zasad wychowania młodocianych przestępców). Przykładanie zbyt wielkiej wagi do rzeczy materialnych naprawdę może być szkodliwe.
Pisarka Maureen Orth, sama będąca matką, pyta: „Jak zaszczepić dzieciom cenne wartości i siłę charakteru, gdy w naszym materialistycznym świecie tak bardzo — często nieświadomie — zachwala się konsumpcję i chciwość?” W artykule „Prezent z niedawania” autorka ubolewa: „Nasz mały władca jest przekonany, że otrzymywanie prezentów to zjawisko tak zwyczajne, jak codzienna poczta”. Czy na tym ma polegać przesłanie Bożego Narodzenia?
A co powiedzieć o rodzinach, które po prostu nie mogą sobie pozwolić na kupowanie mnóstwa gwiazdkowych prezentów, rzekomo nierozerwalnie związanych z tymi świętami? Jak się czują maluchy, gdy słyszą, że Mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dzieciom? A co z młodymi ludźmi z rozbitych rodzin, którzy przy tej okazji szczególnie boleśnie odczuwają brak któregoś z rodziców?
„Aż nazbyt często punktem kulminacyjnym świątecznego spotkania jest rozpakowanie prezentów” — czytamy w dzienniku The New York Times. „W ten sposób daje się dzieciom do zrozumienia, że wszyscy zebrali się wyłącznie z powodu upominków, a stąd już prosta droga do rozczarowania”.
Jeszcze silniejszym bodźcem do wyświadczania dobra jest miłość. Autor książki Love and Power: Parent and Child (Miłość a siła — rodzice a dziecko), Glenn Austin, twierdzi: „W zespolonej rodzinie, w której dziecko kocha i szanuje rodziców, zachowuje się ono tak, by ich zadowolić”. Właśnie taką ciepłą atmosferę wzajemnej miłości starają się usilnie wytworzyć w swych domach Świadkowie Jehowy. Ponadto ich dzieci są tak wychowywane, by poznały i pokochały Boga, któremu służą — Jehowę. Jest to potężna siła oddziałująca na ich życie i pobudzająca do wyświadczania dobra. Nie potrzebują żadnej zmyślonej postaci, która by je dopingowała do poprawnego zachowania.
Świadkowie Jehowy traktują swe dzieci jako dar od Boga (Psalm 127:3). Dlatego zamiast czekać z ofiarowaniem upominku na jakąś wyznaczoną datę, mogą to robić przez cały rok. Przy takich okazjach naprawdę nie wiadomo, kto jest bardziej podekscytowany — zaskoczone pociechy czy rozradowani rodzice. Oczywiście dziecko wie, od kogo otrzymało podarunek. Rodzice będący Świadkami są ponadto zachęcani, by często dawać dzieciom w prezencie swój czas. Bo jeśli dziewczynka jest smutna albo czuje się osamotniona, to czy pokój pełen lalek może się równać z kilkoma chwilami w objęciach mamy, która przytulając swą pociechę, opowiada historie z własnego dzieciństwa? Czy mały chłopiec nauczy się być mężczyzną dzięki szafie wypełnionej sprzętem sportowym czy raczej dzięki długim, miłym rozmowom z tatą podczas wspólnego spaceru?
Pielęgnowanie takiej bliskiej więzi może się okazać bezcenne. Uczeni prowadzący badania nad psychiką dziecięcą odkryli, że gdy narasta konflikt pokoleń, młody człowiek staje się o wiele bardziej podatny na wpływ rówieśników. Niewłaściwe zachowanie młodzieży idzie w parze z pogarszającym się stosunkiem do osób dorosłych. „Jednakże ci, którzy pozytywnie odnoszą się do swych rodziców i dorosłych w ogólności, nie naśladują wybryków swych kolegów”.
Świadkowie Jehowy bywają krytykowani za to, że stronią od świątecznych uciech w gronie rodziny. Mogłoby się zdawać, że ich dzieci są ograbiane z tej szczególnej radości. Ale ci szczerzy rodzice wraz ze swymi pociechami mają uzasadnione powody biblijne, by tak postępować. (Zobacz strony od 11 do 14). Z kolei dla owych młodych ludzi jest to okazja do kształtowania kręgosłupa moralnego, dzięki któremu potrafią się opierać naciskowi, kruszącemu wolę tylu ich rówieśników. Fala rosnącej niegodziwości niszczy zasady etyki. Młodzieży zagraża mnóstwo niebezpieczeństw, na przykład niemoralność płciowa, narkotyki, przemoc, alkohol, różnego rodzaju sekty czy wreszcie nadużycia seksualne.
Jak chronić dzieci przed tym stałym zagrożeniem? Świadkowie wdrażają je od niemowlęctwa do przestrzegania zdrowych zasad moralnych zawartych w Biblii. Kochający rodzice pomagają swoim pociechom zrozumieć Boży punkt widzenia nie tylko na sprawę świąt, ale na wszystkie dziedziny życia. Miłość i szacunek dla Boga pobudza te dzieci do okazywania Mu posłuszeństwa, nawet gdyby miały odróżniać się od drugich. Pomyśl tylko, jak to ich świetnie przygotowuje do dorosłego życia! Jeżeli dziecko potrafi stanąć w obronie postępowania, które uważa za słuszne, chociaż reszta klasy bierze udział w czymś, co wygląda na dobrą zabawę, o ileż łatwiej będzie mu później oprzeć się szkodliwym pokusom do rzekomych przyjemności, na przykład do narkotyków bądź stosunków przedmałżeńskich. Dzieci Świadków Jehowy kształtują w sobie kręgosłup moralny, którego innym może brakować.
„Wiele dzieci, które obserwowałem, nie ma wiary” — zauważa dr Robert Coles z Uniwersytetu Harvarda. „Zatraciły wszystko z wyjątkiem zainteresowania własną osobą, podsycanego dzień po dniu przez sposób, w jaki są wychowywane”.
Z kolei pewien pediatra tak napisał o jednej rodzinie: „Chcą mieć dzieci, które troszczą się o drugich i umieją dawać siebie. (...) Prowadzą życie mniej wyszukane (...), ale za to mają coś innego. Z braku odpowiedniego słowa nazwę to zadowoleniem”.
Zdaniem Dolores Curran kluczem do szczęścia jest wyświadczanie dobra innym. „Powiedziałabym, iż dla wielu, wręcz dla większości rodzin w naszym kraju [USA] najważniejszym celem jest pogoń za sukcesem i wygodnym życiem”. Natomiast „rodziny zakładające, że ich członkowie mogą i będą się troszczyć o innych, stają się zdrowymi rodzinami, w których ceni się usługiwanie drugim. (...) Dzięki doświadczeniu wyniesionemu z domu dzieci wyrastają na ogół na troskliwych i odpowiedzialnych ludzi”. Dolores Curran zauważyła, że powodzenie w wychowywaniu dzieci osiągają ci, którzy „powracają do szukania radości w kontaktach z ludźmi i w dawaniu, a nie w kupowaniu, braniu i konsumpcji”.
Inny wybitny znawca w kwestii dawania ujął to tak: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dzieje 20:35, BT). Rodziny Świadków są żywym dowodem prawdziwości powyższych słów Chrystusa Jezusa. Wzorując się na nim, koncentrują swe życie na chrześcijańskiej służbie. Niektórzy mogą odnosić wrażenie, że młodzi Świadkowie są wykorzystywani przez rodziców i zmuszani do towarzyszenia im w działalności kaznodziejskiej. Ale jest wręcz przeciwnie — dzieci te uczą się od rodziców okazywać bliźnim miłość, bezinteresownie dzieląc się z nimi dobrą nowiną o Królestwie Bożym (Mateusza 24:14).
Czy to nie ogranicza dzieci?
Ale czy konsekwentne wychowanie religijne nie ogranicza rozwoju dziecka? Czy z decyzją co do wyboru religii nie należałoby poczekać, aż osiągnie pełnoletność? Trochę przypomina to trzecią spośród 12 zasad wychowania młodocianych przestępców: „Nigdy nie zapewniaj dziecku żadnego szkolenia duchowego. Zaczekaj, aż skończy 21 lat, a wtedy ‚samo zadecyduje’” (12 Rules for Raising Delinquent Children).
Jednakże zdaniem dra Colesa podstawy moralności zaczynają się kształtować już w trzecim roku życia człowieka. „W dziecku rozwija się poczucie moralności. Nieraz myślę, że to za sprawą Boga łaknie ono jakiegoś ładu moralnego”. W tym właśnie okresie należy wszczepiać dziecku słuszne zasady i uczyć na własnym przykładzie, jaką wartość ma prawdomówność i jak niegodziwe jest kłamstwo. Biblia podkreśla wagę szkolenia w latach dziecięcych: „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości” (Przypowieści 22:6).
D. Curran zauważa ponadto: „Nie można dziś oczekiwać, że dzieci zdołają postępować moralnie bez niczyjej pomocy. (...) Moi respondenci sugerują, że im zdrowsza rodzina, tym bardziej ma rozwinięte poczucie dobra i zła”.
Objęty tą ankietą pracownik opieki społecznej powiedział: „Religia stanowi dla rodzin niebywałe źródło siły”. Jak mówi pani Curran, dla rodziny zjednoczonej wspólną religią „wiara w Boga odgrywa zasadniczą rolę w życiu codziennym. Pierwiastek religijny wzmacnia więzy rodzinne. Ojciec i matka poczuwają się do odpowiedzialności za przekazywanie wiary dzieciom, ale robią to w sposób konstruktywny i treściwy”.
Pomóż dzieciom pokochać Boga
Pokazuj dzieciom dary od Boga, które sprawiają im mnóstwo radości. Połóżcie się na trawie i razem obejrzyjcie misternie zaprojektowany kwiatuszek. Przyjrzyjcie się, jak biedronka wynurza się z gąszczu traw, wspina się na wierzchołek jakiegoś źdźbła, unosi czerwone skrzydełka w czarne kropki i odfruwa. Niech dzieci poczują, jakim zachwycającym cudem jest motyl, który niespodziewanie przysiada na ręku, po czym podnosi i opuszcza jaskrawożółte skrzydełka, chcąc chwilę odpocząć i zażyć ciepłej kąpieli słonecznej. Przewróćcie się na plecy, żeby obejrzeć wędrujące w górze puszyste, białe obłoki, i poobserwujcie, jak przyjmują różne kształty — statki zamieniają się w konie, a konie w niebiańskie pałace. Cały czas przypominaj dziecku, że te wspaniałe dary pochodzą od naszego Boga i Stwórcy.
Tych prezentów jest zresztą dużo więcej. Ileż radości sprawia na przykład widok figlarnego kotka uganiającego się za listkiem albo kudłatego szczeniaka, który nas „atakuje”, ciągnąc za rękaw, kręci przy tym mordką z boku na bok i powarkuje groźnie, jednocześnie bez przerwy machając przyjaźnie ogonkiem. A czyż nie jest przyjemna zabawa w morskich falach, spacer po górach lub podziwianie nocnego nieba, usianego mrugającymi i połyskującymi w górze światełkami? Wszystkie te dary i niezliczone mnóstwo innych pochodzą od naszego Życiodawcy, a my możemy Mu dziękować za to, że nam je udostępnia i że pozwala się poznać. Świadomość tego przysparza wiele radości i wzbudza głęboką miłość oraz szacunek do Stwórcy.
Nie sposób tu nie wspomnieć także o prezentach otrzymywanych od najbliższych — o uściskach i całusach taty i mamy, dzięki którym dziecko na co dzień czuje się bezpieczne i zadowolone. Postaraj się też, by twoje pociechy wierzyły w Jehowę i odrzucały kłamstwo jeszcze większe niż to o Mikołaju w czerwonym kubraku, a mianowicie pogląd, jakoby wszystkie te cudowne dary Boże były dziełem przypadku. Jest to kłamstwo nie potwierdzone dowodami ani metodami naukowymi, mające rację bytu wyłącznie jako dogmat wtłaczany w młode umysły przez bezustanne powtarzanie.a
Często módl się razem z dziećmi do największego Dawcy — zarówno przy posiłkach, jak i podczas czytania Jego Słowa czy też pod koniec dnia. Ucz dziecko okazywania wdzięczności i doceniania każdego momentu życia. Na wzór prawdziwego Boga oraz rodziców, których kocha, ono też wyrośnie na rozradowanego dawcę. Wtedy będzie szczęśliwe — nie w dniach ustalonych w kalendarzu, ale w chwilach spontanicznej, szczerej radości z życia. „Szczęśliwy lud, którego Bogiem jest Jehowa” (Psalm 144:15, NW).
[Przypis]
a Zobacz książkę Jak powstało życie? Przez ewolucję czy przez stwarzanie?, którą wydało Towarzystwo Strażnica.
[Ilustracja na stronie 7]
Twój czas to najwspanialszy prezent, jaki możesz dać swym dzieciom
-
-
„Nie jesteśmy pokrzywdzeni!”Przebudźcie się! — 1993 | 8 grudnia
-
-
„Nie jesteśmy pokrzywdzeni!”
Zdaniem niektórych nauczycieli oraz innych osób dzieci Świadków Jehowy są pokrzywdzone, gdyż rodzice nie pozwalają im uczestniczyć w zabawach szkolnych z okazji Bożego Narodzenia, Wielkanocy czy Święta Zmarłych. Poniżej zamieszczamy krótkie fragmenty listów, w których dzieci te wyjaśniają, dlaczego nie chcą brać udziału w obchodach wspomnianych świąt.
„CHOCIAŻ tłumaczę kolegom w szkole, dlaczego nie obchodzę świąt, ciągle uważają, że jestem pokrzywdzona. Ale to nieprawda! Żeby dostać prezenty, oni zawsze muszą czekać na Boże Narodzenie czy na jakieś inne święto, a ja otrzymuję różne upominki i chodzę na przyjęcia przez cały rok. Wiem, że kocha mnie nie tylko moja rodzina, ale też zbór i Jehowa. Jest to dla mnie o wiele ważniejsze niż jakiekolwiek święto” (Becky, lat 13).
„Wiem, że te wszystkie święta oparte są na błędnych podstawach. Jezus nie urodził się w dzień Bożego Narodzenia. Dlatego rodzina nie musi mi rekompensować podobnych uroczystości. Moi bliscy są zawsze przy mnie, gdy ich potrzebuję. Ma to dla mnie o wiele większą wartość niż jakiekolwiek prezenty, które mógłbym od nich otrzymać” (Josh, lat 15).
„Boże Narodzenie. Nie czuję się poszkodowana, bo przecież tak naprawdę nie jest to święto chrześcijańskie. Wolę wiedzieć, że dostaję prezenty od moich rodziców, a nie od jakiegoś tajemniczego Mikołaja. Wielkanoc. Z Wielkanocą sprawa przedstawia się trudniej, bo ludzie mówią, że świętują w ten sposób zmartwychwstanie Jezusa albo że po prostu ‚szukają jajek’. Ale właściwie co one mają wspólnego z Jezusem? Nawet nazwa Wielkanocy [w niektórych językach] pochodzi od imienia starożytnej bogini. Święto Zmarłych. To święto w ogóle mi nie odpowiada. Duchy i czarownice, brr!” (Katie, lat 10).
„Choć jestem młody, nigdy nie odczuwam żalu z tego powodu, że nie biorę udziału w obchodach świeckich uroczystości. Rodzice nie zabraniają mi robienia czegoś, bo jestem Świadkiem Jehowy, lecz przedstawiają biblijny punkt widzenia i pogląd Jehowy na te święta. A jeśli chodzi o prezenty, to wręczamy je sobie przez cały rok” (Ryan, lat 17).
„Każde z tych świąt obchodzi się z okazji czegoś, co jest fałszem, i każde kieruje uwagę na niewłaściwe rzeczy. Większość dzieci, które znam, obchodzi je ze względu na słodycze i prezenty. Ja mam coś lepszego od takich uroczystości — wspaniałą organizację Świadków Jehowy. Słowo Jehowy Boga zawiera orędzie, które przynosi szczęście trwające nie jeden dzień, jak święto, ale wiecznie” (Brooke, lat 14).
„Dlaczego nie żałuję, że nie obchodzę świąt: 1) Biblia mówi, że są złe. 2) Nie zależy mi na nich. 3) Mamusia i tatuś dają mi prezenty” (Brandi, lat 6).
„Nie uważam, że jestem pokrzywdzona. Te święta mnie nie interesują. I tak otrzymuję prezenty, biorę udział w różnych zabawach i chodzę na przyjęcia. Wcale nie muszę obchodzić świąt, żeby dostawać upominki. W każdej sytuacji chcę postępować jak Świadek i nic mi w tym nie przeszkodzi” (Brianne, lat 9).
„Chodzę do piątej klasy i wcale nie żałuję, że jestem Świadkiem Jehowy. Jeden chłopiec powiedział, że chyba musi mi być smutno, kiedy nie dostaję żadnych upominków na Boże Narodzenie. Odpowiedziałem mu, że otrzymuję prezenty przez cały rok. Wtedy przyznał, że mam szczęście. Moim zdaniem żadnemu Świadkowi Jehowy nie powinno być przykro z powodu tego, kim jest” (Jeff, lat 10).
„Dla mnie i mojej siostry świętem rodzinnym jest rocznica ślubu mamy i taty. Obmyślam dla nich prezenty, laurki i inne rzeczy albo pomagam, gdy przygotowują sobie nawzajem niespodzianki — sprawia mi to olbrzymią przyjemność, większą niż jakiekolwiek podarunki. Dawanie jest lepsze niż otrzymywanie” (Rachel, lat 16).
„Gdy byłem młodszy, nie czułem się najlepiej podczas niektórych świąt. Ale później uświadomiłem sobie, że mogą się one wiązać z chciwością, kłótniami i smutkiem. Jeżeli otrzymujesz upominki w wyznaczonych dniach, to nigdy nie będą dla ciebie niespodzianką. Wolę dostawać specjalne prezenty o każdej porze roku. Decyzja, czy obchodzić święta, jest tylko drobną cząstką poważniejszego wyboru: oddać się na służbę dla Jehowy czy nie. Kiedy pomyślę o tym w ten sposób, od razu wiem, jak trzeba postąpić” (Ben, lat 13).
„Kiedy byłam mała, wydawało mi się czasem, że coś tracę. Później jednak śmiałam się na myśl o tym, co wspólnego z Jezusem mają jajka i zajączek wielkanocny. Gdy trochę podrosłam i rodzice mi wyjaśnili, skąd się wzięły wszystkie symbole świąteczne, uznałam je za odrażające. Robiło mi się przykro na myśl, jak mogą się czuć Jehowa i Jezus, gdy się Ich łączy z takimi pogańskimi zwyczajami” (Alexa, lat 18).
„Kiedyś przed świętami Bożego Narodzenia czułem się w szkole bardzo przygnębiony i odtrącony. Ale potem uświadomiłem sobie, że obchodzenie Bożego Narodzenia nie rozwiąże niczyich problemów, nie zbliży rodziny ani nie zapewni jej szczęścia. Można to osiągnąć jedynie przez życie zgodne z miernikami biblijnymi” (Joe, lat 15).
„Zamiast Bożego Narodzenia czy innych świąt mamy Wielki Dzień Zabawek. Dostajemy wtedy trochę pieniędzy, które możemy wydać, na co tylko chcemy. Jednego roku wygłosiłem w klasie referat na temat mojej religii. Zamiast podążać drogami świata, wyrobiłem sobie własne ścieżki — chodzę na zebrania, do służby polowej, a w moim życiu ważne miejsce zajmuje modlitwa. Zostanę ochrzczony na najbliższym zgromadzeniu” (George, lat 11).
„Uwielbiam otrzymywać prezenty i naprawdę dostaję je przez cały rok. A jeśli chodzi o przyjęcia, to nie odczuwam tak bardzo ich braku. Kiedy zajmuję zdecydowane stanowisko w obronie prawdy, uszczęśliwiam Jehowę. To zabawne, gdy moi koledzy, którzy nie są chrześcijanami, a na przykład hinduistami czy żydami, obchodzą Boże Narodzenie i wymieniają prezenty, choć nic nie wiedzą o tym święcie” (Julia, lat 12).
„Nie żałuję, że nie uczestniczę w obchodach świąt w szkole. Dzieci robią wtedy mnóstwo dziwacznych rzeczy, na przykład przebierają się na Święto Zmarłych. Wcale mi tego nie brak. Mówię kolegom, że przez cały rok dostaję prezenty od rodziców. Oni opowiadają o swoim kościele i o tym, jak się tam nudzą, a ja — o zebraniach urządzanych w parku. Czasem mi zazdroszczą, ale ja im wcale. Na koniec powiem, że trzeba się przyjaźnić tylko z tymi, którzy szanują nasze wierzenia. Nigdy nie można pozwolić, by jakiś uczeń czy nauczyciel zmusił nas do zrobienia czegoś niezgodnego z wolą Jehowy” (Justin, lat 12).
„Czy czuję się pokrzywdzona? Wcale nie, bo przecież mamy inne przyjęcia. Poza tym w Boże Narodzenie dzieci myślą głównie o świętym Mikołaju, w czasie Wielkanocy o zajączku, a ja wiem, że to pochodzi z religii pogańskich. Lubię służbę polową, ponieważ pomaga mi żyć prawdą” (Sharon, lat 8).
„Jestem Świadkiem Jehowy i mogę szczerze przyznać, że nigdy nie czułam się z tego powodu niezadowolona. Przeżywam mnóstwo radości w gronie moich bliskich. Kiedy w szkole odbywają się zabawy, mama zabiera mnie gdzieś na obiad. Rodzice bez specjalnej okazji robią klasie jakąś miłą niespodziankę i wszyscy mogą się wtedy przekonać, że umiemy się bawić. Jestem bardzo związana z moją rodziną, a kiedy koledzy i koleżanki pytają, dlaczego nie obchodzę świąt, odpowiadam, że świętuję każdego dnia. Czy któryś Świadek mógłby się czuć opuszczony?” (Megan, lat 13).
„Święto Zmarłych. Dzieci przebierają się wtedy za diabły albo postacie z komiksów. I po co? Chodzą po ulicach od jednego domu do drugiego i dostają torby cukierków. Albo rzucają jajkami w domy i owijają drzewa papierem toaletowym, a najgorsze, że pomaga im w tym większość rodziców” (Zachary, lat 10).
„Nie muszę czekać na specjalny dzień, aby dostać prezent. Mama i tata często dają mi mnóstwo zabawek. Święto Zmarłych obchodzi się dla uczczenia dusz nieżyjących. To nie jest właściwe. Jedynym Bogiem, któremu powinniśmy oddawać cześć, jest Jehowa” (Nicholas, lat 6).
-
-
Skąd się wywodzą obchody Bożego Narodzenia, Wielkanocy i wigilii Wszystkich ŚwiętychPrzebudźcie się! — 1993 | 8 grudnia
-
-
Skąd się wywodzą obchody Bożego Narodzenia, Wielkanocy i wigilii Wszystkich Świętych
BIBLIA wskazuje, że gdy wczesną wiosną roku 33 n.e. podczas żydowskiej Paschy Jezus został przybity do pala, miał 33 i pół roku. Wystarczy policzyć wstecz, a okazuje się, iż przyszedł na świat wczesną jesienią.
W pogańskim Rzymie jakieś trzy miesiące później obchodzono Saturnalia, narodziny słońca niezwyciężonego. Jak to się stało, że urodziny Jezusa przeniesiono aż na 25 grudnia i bluźnierczo utożsamiono z pogańskim świętem ku czci narodzin słońca?
Coraz krótsze dni grudniowe wywoływały wśród czcicieli słońca zabobonny lęk, że ich bóg umiera. W nadziei ożywienia konającego bóstwa palono wtedy świece i rozniecano ogniska. Wydawało się, że to odnosi skutek. Po przesileniu zimowym, przypadającym mniej więcej na 21 grudnia, dni stawały się coraz dłuższe, wyglądało więc na to, że bóg-słońce odzyskuje siły.
„Grudzień był najważniejszym miesiącem świąt pogańskich, a 25 grudnia — punktem kulminacyjnym zimowych hulanek” — wyjaśnia gazeta Church Christmas Tab. „Zdaniem niektórych biskup Rzymu wybrał 25 grudnia na datę narodzin Chrystusa, by ‚uświęcić’ pogańskie obrzędy. W rezultacie powstał dziwny zlepek uroczystości pogańskich i chrześcijańskich, określany teraz przez świat mianem Bożego Narodzenia”. W artykule przyznano: „Nazwa ‚Boże Narodzenie’ nie występuje w Biblii. Pismo Święte nie podaje żadnego uzasadnienia obchodów narodzin Jezusa”.
Nic dziwnego, że teolog Tertulian ubolewał: „Dla nas, którym obce są sabaty, nowie księżyca i inne święta uznawane niegdyś przez Boga, Saturnalia [oraz pozostałe święta pogańskie] stały się czymś naturalnym, wszędzie wymienia się podarki (...) i z wielką pompą urządza zawody sportowe i uczty”.
Tę niechlubną tradycję kontynuował papież Grzegorz I. Według czasopisma Natural History „zamiast dążyć do wyrugowania pogańskich wierzeń i obrządków, papież zalecił je wyzyskać. Jeżeli jakaś grupa ludzi otaczała czcią drzewo, to nie należało go ścinać, lecz poświęcić Chrystusowi i pozwolić w dalszym ciągu oddawać mu cześć”.
Prawdy nie można mieszać z fałszem
Czy owa taktyka kompromisu zyskała sobie uznanie Boga? Zwróć uwagę, jakiej przestrogi udzielił On swemu ludowi oczekującemu na wejście do pogańskiego Kanaanu: „Strzeż się (...) byś nie szukał ich bogów, mówiąc: ‚W jaki sposób narody te służyły swym bogom? I ja będę czynił podobnie’. Nie uczynisz tak wobec Boga swego, Jahwe, bo to wszystko, czym brzydzi się Jahwe i czego nienawidzi, oni bogom swym czynili” (Powtórzonego Prawa [5 Mojżeszowa] 12:30, 31, BT). Podobne ostrzeżenie powtórzono w Chrześcijańskich Pismach Greckich: „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewierzącymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem [Szatanem], albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?” (2 Koryntian 6:14, 15).
Cóż tak odrażającego Bóg widzi w kulcie fałszywych bożków? Saturn był rzymskim bogiem słońca czczonym w czasie Saturnaliów. Czy zasługiwał na to, by oddawać mu cześć? Simon Schama, profesor historii na Uniwersytecie Harvarda, nazywa go „rozpasanym bóstwem obżarstwa, opilstwa i innych nieprzyzwoitości”. A samo święto określono w czasopiśmie Lear’s mianem „najsławniejszej orgii pijackiej w starożytnym świecie”.
W Azji panował kult innego boga słońca — Mitry. Zdaniem antropologa Gabriela Seabrooka był to „wojowniczy bożek, który na polu walki godził swych nieprzyjaciół śmiertelnymi strzałami i nieuleczalnymi chorobami”.
Kult słońca przybrał szczególnie krwawą formę wśród Azteków. Miesięcznik Natural History wyjaśnia, że „jeśli nie złożono by bóstwom solarnym ofiar z ludzi, zginęłyby wszelkie żywe istoty, również bogowie”.
Zapoznawszy się z pochodzeniem tego święta (zobacz poniższy tekst w ramce), prawdopodobnie nie zdziwimy się wcale, że wróżbici i sataniści w dalszym ciągu czczą 25 grudnia. Gazeta San Francisco Chronicle z 21 grudnia 1991 roku cytuje wypowiedź popularnej pisarki wyznającej pogaństwo i parającej się magią: „Jest to jedno z naszych najpracowitszych świąt. Nie śpimy całą noc”. Kobieta należąca do grupy o nazwie Przymierze Bogini powiedziała: „Odprawiamy wtedy nasz rytuał. (...) Niektórzy kapłani wystawiają misterium o narodzinach dziecka-słońca”.
Czy Bóg albo Jego Syn przyjmą wyrazy szacunku będące odzwierciedleniem kultu fałszywych bóstw?
Wielkanoc — pozostałość kultu Asztarte?
Uroczystości świąteczne rozpoczynają się już wczesnym rankiem, kiedy cała rodzina wstaje, by z nabożną czcią powitać wschodzące słońce. Dzieci są wystrojone w najlepsze, nowe ubranka i kapelusiki. Przygotowano koszyki z pisankami, zajączki i bułeczki z krzyżem. Zapewne chodzi tu o Wielkanoc. Czy rzeczywiście?
Wiosna była świętym okresem dla Fenicjan, uprawiających kult płci. Jajko i zając stanowiły symbole bogini płodności Asztarte, inaczej Isztar (w Grecji Afrodyta). Pałała ona nienasyconą lubieżnością i żądzą krwi. Posągi przedstawiały ją w różny sposób, na przykład z wulgarnie wyolbrzymionymi narządami płciowymi albo z jajkiem w ręku oraz zającem u boku. Kult Asztarte obejmował prostytucję świątynną. W Kanaanie boginię płodności utożsamiano z żoną Baala. Oddawano jej cześć podczas rozpustnych orgii pijackich, gdyż wierzono, że stosunki płciowe przebudzą Baala i jego małżonkę i zachęcą ich do obcowania ze sobą. Według książki Recent Discoveries in Bible Lands (Najnowsze odkrycia w krainach biblijnych) „w żadnym innym kraju nie znaleziono tak wielu, czasem wyjątkowo nieprzyzwoitych posążków nagiej bogini płodności”.
W Kartaginie pod pomnikami wspomnianej bogini odnaleziono kolorowe urny ze zwęglonymi kośćmi małych dzieci. Ich rodzice — a byli to zwykle utytułowani ludzie z najwyższych warstw społecznych — pragnęli uzyskać błogosławieństwo bogów dla swych bogactw i wpływów. Niektóre urny zawierały szczątki kilkorga dzieci w różnym wieku, należących być może do tej samej rodziny.
Ramka zamieszczona powyżej ukazuje współczesne formy tych rytuałów. Nawet nazwa Wielkanocy w niektórych językach (na przykład angielskie Easter) niewiele się różni od imienia starożytnej bogini pogańskiej. Czy w taki właśnie sposób mamy oddawać cześć świętemu Synowi Bożemu?
Wigilia Wszystkich Świętych — pradawna noc terroru
Ostatnia noc października. Przy świetle księżyca niewielka grupa przebranych postaci zachodzi do każdego domu i rzucając okropne groźby, przedstawia swe żądania. Niektórych wejść strzegą świecące się głowy z krzywym grymasem — wyżłobione dynie, wewnątrz których palą się świece z ludzkiego tłuszczu. Inne drzwi ociekają ludzką krwią. Jest to noc Samhaina, celtyckiego władcy umarłych.
Chyba w żadnym innym „schrystianizowanym” święcie tak otwarcie nie oddaje się czci Szatanowi i nie upamiętnia się jego zmarłych naśladowców. Pisarz J. Garnier sugeruje, że owo święto cierpienia i śmierci może mieć swoje korzenie w pradawnym potopie, w którym zginęli wszyscy ziemscy poplecznicy Szatana oraz mieszańcy, będący synami upadłych aniołów. Na całym świecie znane są święta ku czci zmarłych, przy czym „wszyscy obchodzą (...) [je] mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. siedemnastego dnia drugiego miesiąca — miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi” (J. Garnier, The Worship of the Dead).
Celtowie nie byli w tym względzie wyjątkiem. Samhain rzekomo pozwalał wyjść zmarłym między żyjących właśnie 31 października. Druidzi włóczyli się po ulicach z pochodniami, wchodzili do domów i żądali pieniędzy na ofiarę dla Szatana.
Wigilia Wszystkich Świętych (angielskie Halloween) to najważniejszy dzień obrządków satanicznych. Jak czytamy w gazecie USA Today, „jest dla świata przestępczego świętem religijnym, podczas którego sataniści składają ofiary, a czarownice oddają się modlitwom albo organizują uczty dla umarłych”. Zacytowano też wypowiedź waszyngtońskiego wróżbity Bryana Jordana: „[Chrześcijanie] nie uświadamiają sobie, że obchodzą z nami nasze święto. (...) Cieszymy się z tego”.
Rodzice, czy chcielibyście, żeby wasze dzieci przejęły te szkodliwe praktyki?
[Ramka na stronie 12]
Symbole Bożego Narodzenia
Choinka „ma wyjątkowo niewiele wspólnego ze świętem chrześcijańskim, ale za to mnóstwo z obrzędami pogańskimi, które związane były z zimowym światłem i odrodzeniem i przetrwały całe tysiąclecia” (The Boston Herald). „Od wieków podczas uroczystości pogańskich obwieszano drzewa świecidełkami” (Church Christmas Tab).
Ostrokrzew, popularny wśród Celtów, służył do „obłaskawienia chochlików domowych w czasie przesilenia zimowego. (...) Podobno odwracał zło, ułatwiał wróżenie ze snów, chronił dom przed piorunem” (Beautiful British Columbia).
Jemioła „została zaczerpnięta z dziwacznych form kultu sił demonicznych i okultystycznych, uprawianego w Anglii przez druidów” (Church Christmas Tab).
Dnia 25 grudnia „wyznawcy Mitry obchodzili urodziny swego boga (...) Nie ma najmniejszej podstawy biblijnej, żeby uznawać 25 grudnia za dzień narodzin Chrystusa” (Isaac Asimov).
Wymiana upominków była charakterystyczna dla Saturnaliów. „Podczas tego święta należało wręczyć prezent każdemu z przyjaciół” (Ancient Italy and Modern Religion).
Gwiazda, „zawieszana na szczycie drzewka, była czczona na Wschodzie jako symbol czystości, dobroci i pokoju już 5000 lat przed narodzinami Chrystusa” (United Church Herald).
Świeca „nie pochodzi (...) ze świątyni chrześcijańskiej. Przejęliśmy ją ze znacznie starszego ołtarza — z dębu druidów” (United Church Herald).
Mikołaj ma swój pierwowzór „w mitologii germańskiej: ‚Thor był mężczyzną już niemłodym, wesołym, przyjacielskim, o krępej budowie, z długą, białą brodą. Podróżował rydwanem i powiadano, że mieszka w Krainie Śniegu (...) Jego żywioł to ogień, a kolor — czerwień. Każde ognisko domowe było jemu poświęcone, a do mieszkania wchodził podobno przez komin” (United Church Herald).
[Ramka na stronie 13]
Rytuały wiosenne
Wielkanoc (po angielsku Easter) była „pierwotnie świętem wiosny na cześć teutońskiej bogini światła i wiosny, znanej w języku Anglosasów jako Eastre” (The Westminster Dictionary of the Bible). „W Nowym Testamencie nie ma żadnej wzmianki na temat obchodów Wielkanocy” (Encyclopædia Britannica).
Królik „towarzyszył germańskiej bogini imieniem Ostara” (Funk & Wagnalls Standard Dictionary of Folklore, Mythology and Legend).
Jajka „w starożytności (...) malowano i jedzono w okresie świąt wiosennych w Egipcie, Persji, Grecji i Rzymie” (Celebrations).
Kapelusz wielkanocny początkowo „był wiankiem z kwiatów i liści. Okrąg czy korona wyobrażały słońce i jego ruch po niebie, umożliwiający powrót wiosny”. Obowiązywał nowy strój wielkanocny — „skandynawska bogini wiosny, Eastre, okrywała ziemię świeżą szatą, toteż przywitanie jej w czymkolwiek innym uznawano za wyraz braku wychowania, a tym samym za zły omen” (The Giant Book of Superstitions).
Gorące bułeczki z krzyżem. „Podczas publicznego składania ofiar (...) Rzymianie, podobnie jak Grecy, jedli chleb oznaczony krzyżem”. Pogańscy Sasi spożywali go ku czci bogini Easter (Encyclopædia Britannica).
Nabożeństwa o świcie przypominają obrzędy „odprawiane podczas wiosennego zrównania dnia z nocą (...) [na powitanie słońca] i jego niezwykłej siły ponownego ożywiania wszystkiego, co rośnie” (Celebrations).
[Ramka na stronie 14]
Przerażająca geneza wigilii Wszystkich Świętych
Maski i kostiumy. „Celtowie przynosili duchom żywność, napoje i inne dary, a następnie skłaniali owe duchy do odejścia, urządzając w maskach i kostiumach pochód na koniec wioski”.
Ogniska. Niegdyś „palono na nich kości”, gdyż „kapłani starali się przebłagać boga słońca, składając w ofierze zwierzęta, a często też ludzi” (The Tampa Tribune). „W sposobie konania ofiar druidzi dopatrywali się znaków na przyszłość” (Beaumont Enterprise).
„Podarek albo psota”. „Nawoływania druidów przypomina współczesny zwyczaj, zgodnie z którym dzieci zachodzą do domów i pod groźbą wyrządzenia jakiejś psoty wymuszają podarki” (Central Coast Parent).
Niesamowite historie. „Krwawe rytuały druidów przetrwały w widocznej u młodzieży fascynacji duchami. (...) Przyjęcia w wigilię Wszystkich Świętych i opowiadanie strasznych historii również wywodzą się z czasów druidów, kiedy wierzono, że po kraju wędrują duchy” (The Tampa Tribune).
Chociaż niektórzy znają pogańskie pochodzenie omawianych świąt, wzdrygają się na myśl, że mogliby pozbawić swe dzieci przyjemności udziału we współczesnych odpowiednikach tych obrzędów. Czyż dzieci w wieku szkolnym mają jakieś pojęcie o starożytnych bóstwach — Saturnie, Asztarte i Samhainie? Owszem, niektóre sporo o nich wiedzą. Są też przekonane, że nie chcą uczestniczyć we wspomnianych uroczystościach.
[Ilustracje na stronie 12]
Mitra
Thor
[Prawa własności]
Mitra: Musée du Louvre, Paryż
Thor: T. Bulfinch, The Age of Fable, 1898
[Ilustracja na stronie 13]
Asztarte
[Prawa własności do ilustracji, strona 14]
Zdjęcie czaszki: U.S. Forest Service
-