BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g93 8.1 ss. 4-10
  • Dokąd zmierza nasz zmieniający się świat?

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Dokąd zmierza nasz zmieniający się świat?
  • Przebudźcie się! — 1993
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • Jak na naszym życiu odbija się przestępczość
  • Przestępczość i narkotyki
  • AIDS — katalizator zmian?
  • Zmiany w polityce światowej
  • Nieustające przekleństwo nacjonalizmu
  • Zmiany w środowisku naturalnym
  • Czy religia zmienia świat?
  • Czy człowiek może zapewnić trwały pokój i bezpieczeństwo?
    Jak znaleźć prawdziwy pokój i bezpieczeństwo?
  • Bezowocna walka z przestępczością
    Przebudźcie się! — 1998
  • Gdzież jest kraj wolny od przestępczości?
    Przebudźcie się! — 1996
  • Skąd bierze się tyle przestępstw?
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1989
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1993
g93 8.1 ss. 4-10

Dokąd zmierza nasz zmieniający się świat?

NIEKTÓRE zmiany wywierają głęboki i trwały wpływ na życie milionów ludzi, a nawet wszystkich mieszkańców ziemi oraz na przyszłe pokolenia. Brutalna przemoc, narkomania, szerzenie się AIDS, zanieczyszczanie wody i powietrza czy wycinanie lasów to tylko kilka zmian oddziałujących na nas wszystkich. Zakończenie zimnej wojny i wprowadzanie demokracji oraz gospodarki rynkowej na wzór zachodni również zmieniają życie i wpływają na przyszłość. Zastanówmy się nad niektórymi z tych czynników.

Jak na naszym życiu odbija się przestępczość

Co powiesz o ulicach w sąsiedztwie? Czy czujesz się na tyle bezpiecznie, by wieczorem pójść na samotny spacer? Zaledwie 30—40 lat temu wielu nawet nie zamykało domu na klucz. Ale czasy się zmieniły. Teraz w niektórych drzwiach są po dwa albo trzy zamki, a w oknach umieszcza się kraty.

Ludzie boją się wyjść na ulicę w najlepszym ubraniu czy biżuterii. Niektórzy mieszkańcy miast stracili życie za skórzaną kurtkę albo futro z norek. Inni zginęli podczas strzelaniny między gangami handlarzy narkotyków. Prawie codziennie odnoszą rany albo zostają zabici niewinni przechodnie, w tym również wiele dzieci. Na ulicy nie można bezpiecznie zostawić samochodu bez jakiegoś pomysłowego urządzenia zabezpieczającego przed złodziejami-pasożytami. Zgniła atmosfera tego świata zmieniła ludzi. Uczciwość i prawość niemal poszły w zapomnienie. Nikt nikomu nie ufa.

Na całym świecie szerzy się przestępczość i przemoc. Świadczą o tym poniższe nagłówki prasowe, pochodzące z różnych źródeł: „Milicjanci i złodzieje, gangi i występek — to wszystko odkrywa u siebie Moskwa”, „Do Korei nadciąga nowa era, a za nią przestępczość”, „Przestępstwa uliczne odbijają się na życiu codziennym Pragi”, „Japonia zwalcza gangi, gangi biorą odwet”, „Śmiertelny uścisk Ośmiornicy — główny prześladowca włoskiej mafii ginie w zamachu bombowym”. Przestępczość to naprawdę powszechny problem.

Dzisiejsze przestępstwa są też bardziej brutalne. Życie nie ma żadnej wartości. W Rio de Janeiro dzielnica slumsów na peryferiach miasta została „oficjalnie uznana przez ONZ za najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie. Każdego roku popełnia się tam ponad 2500 morderstw” (World Press Review). W Kolumbii królowie narkotyków wyrównują rachunki z konkurentami albo dłużnikami rękoma młodych sicarios, czyli płatnych zabójców na motorach, którzy błyskawicznie wykonują wyrok śmierci. I biada ci, jeśli w Kolumbii czy gdzie indziej jesteś świadkiem zbrodni. Możesz być następną ofiarą.

Kolejna wielka zmiana polega na tym, że coraz więcej przestępców dysponuje śmiercionośną bronią automatyczną i coraz więcej ludzi uważa, iż najlepszą metodą samoobrony jest noszenie przy sobie pistoletu. To rozpowszechnienie broni siłą rzeczy pociąga za sobą większą liczbę zabitych i rannych — bądź to w wyniku przestępstw, bądź przez przypadek. Nikomu nie trzeba wyjaśniać, że każdy, kto w kieszeni lub w domu trzyma pistolet, jest potencjalnym zabójcą.

Przestępczość i narkotyki

Czy 50 lat temu ktokolwiek mógł przypuszczać, że narkotyki staną się ogólnoświatowym problemem? A przecież w naszych czasach stanowią jedną z głównych sił napędowych przestępczości i przemocy. W książce Terrorism, Drugs and Crime in Europe after 1992 (Terroryzm, narkotyki i przestępczość w Europie po roku 1992) Richard Clutterbuck przewiduje, że „rozwój handlu narkotykami może na dłuższą metę okazać się największym zagrożeniem dla cywilizacji ludzkiej. (...) Kolosalne zyski nie tylko zapewniają baronom narkotykowym olbrzymie wpływy gospodarcze i polityczne [jaskrawym tego przykładem jest Kolumbia], ale też są źródłem finansowania zatrważającej liczby przestępstw na całym świecie”. Dalej stwierdza: „Handel kokainą, która dociera z plantacji koki w Kolumbii do narkomanów w Europie i USA, jest jednym z największych rozsadników terroryzmu i przemocy na świecie”.

Fala przestępczości oraz wzrastająca liczba więźniów wskazują, że miliony osób zdradza kryminalne ciągoty i nie kwapi się do zmiany postępowania. Zbyt wielu przekonało się, że przestępstwo popłaca. W rezultacie nasz świat się zmienia, ale na gorsze. Staje się bardziej niebezpieczny.

AIDS — katalizator zmian?

Choroba, na którą początkowo zapadali głównie homoseksualiści, stała się plagą spadającą na wszystkich, bez względu na rasę i tryb życia. AIDS nie faworyzuje już nikogo. W niektórych krajach afrykańskich dziesiątkuje heteroseksualistów. W rezultacie niektórzy nagle zaczęli uważać rozwiązłość za staromodną — nie z powodu zasad moralnych, ale ze strachu przed zakażeniem. Dużo się teraz mówi o „bezpiecznym seksie”, a jako najlepszy środek zabezpieczający zaleca się stosowanie prezerwatyw. Najmniej popularne jest powstrzymywanie się od niedozwolonych stosunków płciowych. Ale jak AIDS wpłynie na ludzi w najbliższej przyszłości?

Tygodnik Time doniósł ostatnio: „Do roku 2000 AIDS może się stać największą epidemią naszego stulecia, przerastającą rozmiarami epidemię grypy z 1918 roku. Tamta choroba zabiła 20 milionów ludzi, czyli 1% ludności świata, co stanowi liczbę ponad dwa razy większą od liczby żołnierzy, którzy zginęli podczas pierwszej wojny światowej”. A jak powiedział pewien znawca, „ta epidemia [AIDS] osiąga niespotykane rozmiary”.

Mimo że w różnych krajach na badania nad AIDS wydaje się miliony dolarów, jak dotąd nie widać żadnego rozwiązania. Na konferencję w sprawie AIDS, która niedawno odbyła się w Amsterdamie, zjechało 11 000 naukowców i innych ekspertów. „Panował ponury nastrój odzwierciedlający 10 lat rozczarowań, porażek i narastającej tragedii. (...) Jeżeli chodzi o zwalczanie AIDS, to ludzkość chyba nie ruszyła się z punktu wyjścia. Nie wynaleziono żadnej szczepionki, żadnego lekarstwa, a nawet żadnej nie budzącej zastrzeżeń metody leczenia” (Time). Dla nosicieli wirusa HIV, którzy w każdej chwili mogą zachorować na AIDS, przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. I w tym wypadku nastąpiły zmiany na gorsze.

Zmiany w polityce światowej

Zmiany, jakie zaszły w dziedzinie polityki w ciągu ostatnich czterech lat, zaskoczyły wielu przywódców, a chyba najbardziej tych w USA. Nieoczekiwanie okazało się, że kraj ten nie ma na arenie międzynarodowej żadnego odpowiedniego rywala. USA bywa porównywane do niepokonanej, niezwykle walecznej drużyny koszykarzy, która nagle odkrywa, że nikt nie chce z nią grać. Rozterkę tę opisał w 1990 roku redaktor czasopisma Foreign Policy Charles William Maynes: „Dzisiejsze zadanie polityki zagranicznej USA nie polega na uchronieniu kraju od niszczycielskiej wojny, ale na zinstytucjonalizowaniu pokoju, który niespodziewanie zapanował między USA i [byłym] ZSRR”.

Rozprzestrzenienie technologii nuklearnej przynosi nowe zagrożenia, a tymczasem nieustannie wybuchają wojny konwencjonalne — ku wielkiej uciesze handlarzy bronią. Choć świat rozpaczliwie potrzebuje pokoju, wielu przywódców politycznych dozbraja armie i rozbudowuje arsenały. A bliska bankructwa ONZ bezskutecznie stara się zaleczyć ropiejące wrzody tego świata.

Nieustające przekleństwo nacjonalizmu

Kiedy komunizm zaczął się rozpadać, prezydent USA Bush popularyzował koncepcję „nowego ładu światowego”. Jednakże już wielu przywódców politycznych zobaczyło, że nietrudno wymyślić chwytliwy slogan — znacznie trudniej przeprowadzić zmiany na lepsze. W książce After the Fall​—The Pursuit of Democracy in Central Europe (Po upadku — dążenie do demokracji w Europie Środkowej) Jeffrey Goldfarb oznajmił: „Zaraz za wielką nadzieją na ‚nowy ład światowy’ przyszło uświadomienie sobie, że odwieczne problemy ciągle pozostają nie rozwiązane — a czasem wręcz się nasilają. Upojenie wolnością (...) często ustępuje miejsca rozpaczy wywołanej przez napięcia polityczne, konflikty narodowościowe, fundamentalizm religijny oraz kryzysy gospodarcze”. Wojna domowa w dawnej Jugosławii wyraźnie potwierdza, że polityka, religia i nacjonalizm wywołują podziały.

Goldfarb ciągnie dalej: „Ksenofobia [strach przed cudzoziemcami] i brak poczucia bezpieczeństwa osobistego stały się w Europie Środkowej przykrą rzeczywistością. Demokracja automatycznie nie przynosi ze sobą pożądanych zjawisk w zakresie ekonomii, polityki i kultury, a gospodarka rynkowa nie tylko obiecuje bogactwo, ale też stwarza niewyobrażalne trudności tym, którzy nie potrafią działać w jej ramach”.

Oczywiście problemy te nie dotyczą wyłącznie Europy Środkowej i republik byłego ZSRR — ksenofobia i niestabilność gospodarcza występują na całym świecie. Rodzina ludzka płaci za nie cierpieniem i śmiercią. I nie zanosi się na to, żeby utrwalone postawy rodzące nienawiść i przemoc dały się w najbliższej przyszłości zmienić. Dlaczego? Ponieważ bądź to rodzice, bądź nacjonalistyczny system szkolnictwa wpajają większości z nas nienawiść, nietolerancję i poczucie wyższości oparte na odrębności państwowej, etnicznej, plemiennej lub językowej.

Tygodnik Asiaweek nazywa nacjonalizm „ostatnim odrażającym ‚izmem’” i zalicza go do czynników nieustannie wywołujących nienawiść i przelew krwi. Dalej czytamy: „Jeżeli duma narodowa Serba polega na nienawiści do Chorwata, jeśli dla mieszkańca Armenii wolność oznacza zemstę na Turku, jeśli niepodległość dla Zulusa to niewola dla tego, który się posługuje językiem khosa, a dla Rumuna demokracja wiąże się z wydaleniem Węgra, to nacjonalizm już pokazał swe najbardziej odrażające oblicze”.

Przypominają się tu słowa Alberta Einsteina: „Nacjonalizm jest chorobą dziecięcą. To odra ludzkości”. Prędzej czy później dopada każdego i nie przestaje się szerzyć. W roku 1946 brytyjski historyk Arnold Toynbee napisał: „Patriotyzm (...) w dużej mierze zajął miejsce chrześcijaństwa, stając się religią świata zachodniego”.

Czy w obecnej sytuacji jest jakaś nadzieja na to, że ludzie zaczną postępować inaczej? Niektórzy uważają, że dałoby się to osiągnąć jedynie dzięki radykalnej zmianie w sposobie edukacji. Ekonomista John K. Galbraith napisał: „O tempie postępu zazwyczaj decyduje człowiek. Tak więc (...) jeśli nie poprawią się ludzie, niemożliwa jest żadna zmiana na lepsze, natomiast wolność i wykształcenie stanowią gwarancję postępu. (...) Najpierw trzeba się rozprawić z analfabetyzmem”. Czy można się spodziewać, że światowe systemy oświaty będą kiedyś wpajać ludziom miłość i tolerancję zamiast nienawiści i podejrzliwości? Czy głęboko zakorzenione uprzedzenia plemienne i etniczne ustąpią kiedyś miejsca zaufaniu, wzajemnemu zrozumieniu oraz świadomości, że wszyscy należymy do jednej ludzkiej rodziny?

Niewątpliwie potrzebne są zmiany na lepsze. W raporcie State of the World 1992 (Sytuacja na świecie w roku 1992) Sandra Postel pisze: „Jeżeli chcemy żywić uzasadnioną nadzieję na lepszy świat, to reszta tego dziesięciolecia musi dać początek jeszcze gruntowniejszym i powszechniejszym zmianom”. A dokąd zmierzamy? Richard Clutterbuck mówi: „Świat jednak dalej jest niestabilny i niebezpieczny. Zapał nacjonalistyczny i religijny nie stygnie. (...) Lata dziewięćdziesiąte mogą się stać najniebezpieczniejszą albo najbardziej postępową dekadą tego wieku” (Terrorism, Drugs and Crime in Europe After 1992).

Zmiany w środowisku naturalnym

Kilkadziesiąt ostatnich lat uświadomiło ludzkości, że jej działalność ma groźny wpływ na środowisko. W wyniku masowego wylesiania giną niezliczone gatunki zwierząt i roślin. A ponieważ lasy są częścią systemu stanowiącego płuca naszej planety, to niszczenie ich zmniejsza zarazem zdolność ziemi do zamiany dwutlenku węgla w życiodajny tlen. Innym następstwem jest jałowienie i pustynnienie gleby.

Podniosły się w tej kwestii głosy ostrzegawcze. Na przykład amerykański polityk Al Gore napisał w książce Earth in the Balance​—Ecology and the Human Spirit (Ziemia na skraju katastrofy — ekologia a natura ludzka): „Przy obecnym tempie wylesiania w przyszłym stuleciu znikną właściwie wszystkie lasy tropikalne. Jeżeli nie zapobiegniemy tej dewastacji, to świat straci najbogatszy magazyn informacji genetycznej na naszej planecie, a razem z nim ewentualne lekarstwa na wiele trapiących nas dziś chorób. Przecież setki ważnych, powszechnie stosowanych leków, otrzymuje się z roślin i zwierząt lasów tropikalnych”.

Al Gore uważa, że oddziaływanie człowieka na środowisko stanowi olbrzymie zagrożenie dla naszego istnienia. Stwierdza: „W miarę jak wciskamy się w każdy możliwy zakątek środowiska naturalnego, coraz bardziej uwidacznia się kruchość naszej cywilizacji. (...) W ciągu życia zaledwie jednego pokolenia możemy zmienić atmosferę naszej planety daleko bardziej niż jakikolwiek wulkan w dziejach ziemi, a skutki tego mogą być odczuwalne przez następne stulecia”.

Zdaniem Gore’a i innych zagrożona jest nie tylko nasza atmosfera, ale również zasoby wody, bez której nie ma życia. Dotyczy to zwłaszcza krajów rozwijających się, „gdzie szczególnie mocno i tragicznie odczuwalne są następstwa zanieczyszczania wody, objawiające się wysokim współczynnikiem zgonów na cholerę, dur brzuszny, czerwonkę i biegunkę”. Następnie Gore powołuje się na fakt, że „ponad 1,7 miliarda ludzi nie dysponuje wystarczającą ilością wody zdatnej do picia. Ponad 3 miliardy żyje w nieodpowiednich warunkach sanitarnych [brak toalet i kanalizacji] i w związku z tym grozi im zakażenie wody, z której korzystają. Na przykład 114 mniejszych i większych miast indyjskich odprowadza fekalia i inne nie oczyszczone ścieki wprost do Gangesu”. A z rzeki tej pobierają życiodajną wodę miliony ludzi!

Wiceprezes Banku Światowego Gautam S. Kaji, przemawiając w Bangkoku, ostrzegał, że „zasoby wodne Azji Wschodniej mogą w przyszłym stuleciu okazać się przyczyną konfliktów. (...) Chociaż korzyści picia czystej wody związane ze zdrowiem i wydajnością są dobrze znane, to jednak rządy krajów wschodnioazjatyckich mają dzisiaj kłopoty z urządzeniami użyteczności publicznej, które nie zaopatrują ludzi w wodę pitną (...) Zapomina się o starej prawdzie, że rozwój nie powinien zagrażać środowisku”. Na całym świecie lekceważy się i marnuje jeden z podstawowych elementów niezbędnych do życia — czystą wodę.

Oto cały nasz zmieniający się świat — świat, który pod wieloma względami przeistacza się w niebezpieczne grzęzawisko i zagraża przyszłemu bytowi ludzkości. Zachodzi więc zasadnicze pytanie: Czy rządy i wielki biznes zechcą poczynić kroki zapobiegające rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych?

Czy religia zmienia świat?

Chyba największe rozczarowanie spotyka ludzkość w dziedzinie religii. Jeżeli drzewo ocenia się po owocach, to religia musi zdać sprawę z tego, że rodzi nienawiść, nietolerancję i wojny. Wydaje się, iż dla większości ludzi religia jest jak upiększający makijaż nakładany na powierzchnię skóry, jak maska, która bardzo szybko spada pod naciskiem rasizmu, nacjonalizmu i braku stabilności gospodarczej.

Skoro religia chrześcijańska opiera się na przykazaniu: ‛Miłuj bliźniego i miłuj nieprzyjaciół’, to co się stało z katolikami i prawosławnymi w byłej Jugosławii? Czy księża i popi rozgrzeszą ich za wszystkie zabójstwa i całą nienawiść? Czy wieki „chrześcijańskiego” nauczania w Irlandii Północnej nie przyniosły jedynie nienawiści i morderstw? A co powiedzieć o religiach niechrześcijańskich? Czy ich owoce są lepsze? Czy hinduiści, sikhowie, buddyści, wyznawcy islamu i sintoizmu mogą dostarczyć dowodów wzajemnej tolerancji?

Zamiast wywierać korzystny wpływ na ludzkość i pomagać w jej ucywilizowaniu, religia stała się źródłem fanatyzmu, podsycając zaciekły patriotyzm i udzielając błogosławieństwa armiom zarówno w obu wojnach światowych, jak i w wielu innych konfliktach. Nie jest siłą pobudzającą do zmian na lepsze.

Czego więc można się spodziewać po religii w najbliższym czasie? I jaka przyszłość czeka nasz obecny system rzeczy — jakie zmiany nastąpią? W trzecim artykule omówimy te kwestie ze szczególnego punktu widzenia.

[Ilustracja na stronie 7]

Nagły wzrost brutalnej przestępczości jest kolejną oznaką zmian

[Ilustracje na stronie 8]

Nacjonalizm i nienawiść na tle religijnym w dalszym ciągu prowadzą do rozlewu krwi

[Prawa własności]

Jana Schneider/​Sipa

Malcom Linton/​Sipa

[Ilustracje na stronie 9]

Dewastacja środowiska naturalnego przez człowieka powoduje zachwianie kruchej równowagi biologicznej

[Prawa własności]

Laif/​Sipa

Sipa

[Ilustracja na stronie 10]

Rok 1933 — nuncjusz papieski Basallo di Torregrossa wita Hitlera. Religia nieraz mieszała się do polityki i propagowała nacjonalizm

[Prawa własności]

Bundesarchiv Koblenz

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij