Czy żony i mężowie rzeczywiście mówią odmiennym językiem?
PAWEŁ wchodzi do biura Marka ciężkim krokiem, ze zwieszoną głową; wyraźnie widać, że coś go dręczy. Marek patrzy życzliwie na przyjaciela i czeka, aż ten zacznie mówić. „Nie wiem, czy uda mi się sfinalizować tę transakcję” — wzdycha Paweł. „Wyłoniło się mnóstwo trudności, a zarząd ciągle mnie naciska”. „Pawle, niepotrzebnie się tym przejmujesz!” — zdecydowanie reaguje Marek. „Oni wiedzą równie dobrze jak ty, że znasz się na tym najlepiej. Tylko się nie śpiesz. Uważasz, że jest źle? Zaledwie przed miesiącem...” — i Marek opowiada zabawne szczegóły związane z własnym niepowodzeniem. Jego przyjaciel wkrótce opuszcza biuro uspokojony i uśmiechnięty. Marek cieszy się, że mu pomógł.
Tego samego dnia po południu Marek wraca do domu i od razu zauważa, że jego żona, Gosia, także ma jakiś problem. Wita ją zatem wyjątkowo pogodnie i czeka, aż powie, co jej leży na sercu. Po chwili napiętego, grobowego milczenia Gosia wyrzuca z siebie: „Już dłużej tego nie zniosę! Ten nowy szef to istny tyran!” Marek prosi, żeby usiadła, obejmuje ją i mówi: „Kochanie, nie denerwuj się tak. Przecież to tylko praca. Szefowie już tacy są. Szkoda, że nie słyszałaś, jakie mój wygłosił dziś kazanie. Ale jeśli nie możesz już dłużej wytrzymać, to po prostu się zwolnij”.
„Ciebie nie obchodzi nawet, co czuję!” — opryskliwie odpowiada żona. „Nigdy mnie nie słuchasz! Nie mogę się zwolnić! Za mało zarabiasz!” I biegnie do sypialni, żeby się porządnie wypłakać. Marek stoi zaszokowany pod zamkniętymi drzwiami i nic nie pojmuje. Dlaczego jego pocieszające słowa wywołały tak odmienne reakcje?
Dwa różne światy?
Niektórzy uznaliby, że powód jest prosty: Paweł jest mężczyzną, a Gosia kobietą. Znawcy problematyki porozumiewania się sądzą, iż przyczyną trudności w wymianie myśli między małżonkami często bywają różnice płci. Takie książki, jak You Just Don’t Understand (Ty po prostu nie rozumiesz) czy też Men Are From Mars, Women Are From Venus (Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus), przedstawiają pogląd, że mężczyźni i kobiety wprawdzie mówią tym samym językiem, ale zupełnie inaczej wyrażają myśli.
Kobieta na pewno nie jest tylko nieco skorygowaną wersją mężczyzny, chociaż to z niego stworzył ją Jehowa. Oboje zostali troskliwie i po mistrzowsku zaprojektowani, aby mogli nawzajem się uzupełniać pod względem fizycznym, uczuciowym, umysłowym i duchowym. Różnice wynikają jednak nie tylko z odrębnych cech wrodzonych, lecz również z odmiennego wychowania, indywidualnego doświadczenia życiowego, a także wpływów wywieranych przez kulturę, otoczenie oraz przyjęte w danym środowisku zapatrywania na to, co jest cechą męską, a co kobiecą. Toteż w sposobie wyrażania myśli można zauważyć właściwości znamienne dla mężczyzn bądź dla kobiet. Ale doprawdy trudno określić, jaki jest ów „typowy mężczyzna” lub „typowa kobieta” — istnieją oni zresztą tylko na kartach książek psychologicznych.
Uważa się na przykład, że wrażliwość jest charakterystyczna dla kobiet, niemniej również sporo mężczyzn przejawia w kontaktach z drugimi wielką delikatność. Logiczne rozumowanie przypisuje się na ogół mężczyznom, ale i wiele kobiet cechuje wnikliwość i analityczne myślenie. Chociaż więc nie można jakiejś właściwości nazwać wyłącznie męską lub kobiecą, jedno jest pewne: o pokoju lub wojnie, zwłaszcza w małżeństwie, często decyduje to, czy potrafimy wziąć pod uwagę punkt widzenia partnera.
Codzienna wymiana myśli pomiędzy małżonkami przypomina tor przeszkód. Wielu spostrzegawczych mężów poświadczy, że pozornie błahe pytanie: „Jak ci się podoba moja nowa fryzura?” może być najeżone niebezpieczeństwami. Natomiast kiedy mężowi zdarzy się w podróży zabłądzić, niejedna taktowna żona umie się powstrzymać od ciągłego powtarzania: „Dlaczego po prostu nie zapytasz kogoś o drogę?” Kochający partner nie będzie ignorował z pozoru dziwacznego zachowania drugiej strony, obstając zarazem przy własnych słabostkach („no bo ja już taki jestem”), lecz postara się dotrzeć do sedna sprawy. Nie chodzi tu jedynie o dokładne poznanie czyjegoś sposobu komunikowania swych poglądów, ale o podyktowane szczerą troską zrozumienie, co się kryje w czyimś umyśle i sercu.
Każdy człowiek jest niepowtarzalny i to samo można powiedzieć o każdym małżeństwie, stanowiącym związek dwóch indywidualności. Ze względu na to, że natura ludzka jest niedoskonała, harmonii pod względem umysłowym i uczuciowym nie osiąga się przez przypadek, lecz dzięki usilnym staraniom. Na przykład łatwo założyć, że inni widzą świat tak samo, jak my. Często właśnie dlatego zaspokajamy potrzeby drugich w taki sposób, jak byśmy chcieli, aby zaspokojono nasze, próbując może stosować Złotą Regułę: „Wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie” (Mateusza 7:12). Jezus nie sugerował tu jednak, iż to, czego ty chcesz, będzie odpowiednie dla drugich, lecz że życzyłbyś sobie, by dawali ci to, czego ty pragniesz lub potrzebujesz. A zatem innym powinieneś dawać to, czego im potrzeba. Jest to konieczne zwłaszcza w małżeństwie, gdyż partnerzy się zobowiązali, że będą w jak najpełniejszej mierze zaspokajać nawzajem swe potrzeby.
Gosia i Marek złożyli takie ślubowanie małżeńskie. Od dwóch lat tworzą szczęśliwą parę. I choć uważają, iż znają się dosyć dobrze, to w pewnych sytuacjach wychodzi na jaw, że nie potrafią się porozumieć i że same dobre intencje to za mało. „Serce mądrego skłania usta do przejawiania wnikliwości” — powiedziano w Księdze Przysłów [Przypowieści] 16:23 (NW). Właśnie wnikliwość jest kluczem do skutecznej wymiany myśli. Zobaczmy, jak Marek i Gosia mogliby odnieść z niej pożytek.
Punkt widzenia pewnego mężczyzny
Świat Marka to świat rywalizacji, w którym obowiązuje hierarchia społeczna i każdy ma wyznaczone miejsce, stając się w konkretnej sytuacji zwierzchnikiem bądź podwładnym. Porozumiewanie się ma na celu określenie zajmowanych pozycji, jak również czyichś kompetencji, kwalifikacji i walorów. Marek bardzo sobie ceni niezależność. Toteż kategoryczne polecenia budzą w nim sprzeciw. Na delikatną uwagę, że nie wywiązuje się ze swych zadań, reaguje buntem, nawet jeśli jest zgodna z prawdą.
Marek rozmawia przede wszystkim po to, by wymienić informacje. Lubi mówić o faktach, koncepcjach i dzielić się nowo zdobytą wiedzą.
Słuchając kogoś, Marek rzadko wtrąca nawet krótkie uwagi w rodzaju: „coś takiego, naprawdę?”, ponieważ jest zajęty gromadzeniem wiadomości. Ale jeżeli się z czymś nie zgadza, zwykle nie waha się tego powiedzieć, zwłaszcza przyjacielowi. Dowodzi tym, że interesuje się danym zagadnieniem i chciałby je poznać ze wszystkich stron.
Kiedy Marek ma kłopoty, pragnie sam się z nimi uporać. Odsuwa wszystko inne i szuka samotności. Albo próbuje zająć się czymś przyjemnym, żeby na jakiś czas zapomnieć o zmartwieniu. Dyskusję na ten temat podejmie tylko wtedy, gdy zechce zasięgnąć rady.
Jeżeli jakiś mężczyzna zwróci się do niego z problemem, jak to uczynił Paweł, Marek postara się mu pomóc, uważając przy tym, by przyjaciel nie poczuł się niezaradny. Ponadto aby nie myślał, że jest wyjątkiem, Marek powie mu nieco o swoich kłopotach.
Marek lubi robić coś razem z przyjaciółmi. Przyjaźń oznacza dla niego współpracę.
Dom jest schronieniem, miejscem, gdzie nareszcie nie musi dowodzić swej wartości, gdzie jest akceptowany, darzony zaufaniem, kochany i ceniony. Mimo to od czasu do czasu pragnie być sam. Często nie ma to nic wspólnego z Gosią lub jej zachowaniem. Po prostu potrzebuje chwili samotności. Niełatwo jest mu opowiadać żonie o swej niepewności, obawach i troskach. Nie chce jej martwić. Odpowiada za to, by zapewnić Gosi opiekę i ochronę, a skoro ma się z tego wywiązać, ona musi mu ufać. Markowi potrzebne jest wsparcie, ale nie litość. Gdy ktoś okazuje mu litość, czuje się niezaradny i nieprzydatny.
Punkt widzenia pewnej kobiety
Świat Gosi to świat więzi międzyludzkich. Tworzenie ich i umacnianie ma dla niej ogromne znaczenie. Rozmowę uważa za skuteczne narzędzie nawiązywania i podtrzymywania serdecznych stosunków.
Uległość jest dla Gosi czymś naturalnym. Czuje się kochana, gdy Marek przed podjęciem decyzji pyta ją o zdanie, chociaż zarazem chce, aby to on sprawował przewodnictwo. Jeśli ona ma o czymś postanowić, lubi poradzić się męża, niekoniecznie w tym celu, by otrzymać gotowe rozwiązanie; jest to raczej wyraz serdeczności i zaufania.
Trudno jej mówić otwarcie o swych potrzebach. Nie chce nalegać na Marka lub dawać mu do zrozumienia, że jest nieszczęśliwa. Czeka, aż on sam coś zauważy, albo delikatnie mu coś sugeruje.
Podczas rozmowy zwraca uwagę na szczegóły i zadaje mnóstwo pytań. Trudno się dziwić, jest przecież tak wrażliwa, a ponadto żywo interesuje się ludźmi i łączącymi ich więzami.
Przysłuchując się komuś, wtrąca różne okrzyki, pytania lub kiwa głową, poświadczając w ten sposób, że pilnie i z zaciekawieniem śledzi wywody rozmówcy.
Usilnie stara się odgadnąć potrzeby innych. Zaofiarowanie pomocy, zanim ktoś o nią poprosi, to przecież piękny dowód miłości. Zależy jej zwłaszcza na postępach i osiągnięciach męża.
Kiedy pojawiają się problemy, nieraz czuje się przytłoczona. Musi wtedy porozmawiać, nie tyle w celu znalezienia jakiejś rady, ile żeby uzewnętrznić swe uczucia. Potrzebna jest jej świadomość, że ktoś ją rozumie i kocha. Pod wpływem wzburzenia uogólnia i przesadza. Gdy oświadcza: „Ty nigdy mnie nie słuchasz!”, w gruncie rzeczy wcale tak nie myśli.
W dzieciństwie najlepszą jej przyjaciółką nie była ta, z którą się wspólnie coś robiło, lecz ta, z którą o wszystkim dało się porozmawiać. Teraz również o wiele mniej zależy jej na tym, żeby mąż dla rozrywki gdzieś ją zabierał, niż na tym, by potrafił słuchać i wczuwać się w jej położenie, dzięki czemu mogłaby dzielić się z nim swymi uczuciami.
Dom jest miejscem, gdzie Gosia może mówić swobodnie, nie obawiając się krytyki. Bez wahania opowiada Markowi o swych niepokojach i kłopotach. Jeżeli potrzebuje pomocy, nie wstydzi się do tego przyznać, wie bowiem, że ma w nim przyjaciela gotowego wysłuchać.
W małżeństwie na ogół czuje się kochana i bezpieczna. Czasem jednak bez wyraźnej przyczyny zdaje się jej, że jest nie kochana i zagrożona, a wtedy bardzo potrzebuje towarzystwa i zapewnień o miłości.
Widać więc, że Marek i Gosia, choć się wzajemnie uzupełniają, są do siebie zupełnie niepodobni. Różnice między nimi stwarzają niebezpieczeństwo poważnych nieporozumień, do których mogłoby dojść mimo najlepszych intencji obojga — nawet wówczas, gdy chcieliby okazać sobie miłość i dodać otuchy. Jeśliby każde miało przedstawić swój punkt widzenia, co by nam powiedzieli o wyżej opisanym zdarzeniu?
Co każde dostrzegło własnymi oczyma
„Zaraz gdy wszedłem, zauważyłem, że Gosia jest zdenerwowana” — powiedziałby Marek. „Pomyślałem, że kiedy się na to zdecyduje, powie mi, co się stało. Problem nie wydał mi się zbyt poważny. Sądziłem, iż skoro tylko pomogę jej zrozumieć, że nie powinna się tak przejmować i że rozwiązanie jest proste, poczuje się lepiej. Bardzo mnie zabolało, gdy jej wysłuchałem, a ona powiedziała: ‚Nigdy mnie nie słuchasz!’ Odniosłem wrażenie, iż obwinia mnie za wszystkie swe niepowodzenia!”
„Cóż to był za okropny dzień” — powiedziałaby Gosia. „Zdawałam sobie sprawę, że to nie Marek jest winien. Ale kiedy wszedł do domu taki zadowolony, wydało mi się, iż zupełnie go nie obchodzi, że jestem zdenerwowana. Dlaczego nawet nie zapytał, co się stało? A kiedy mu się ze wszystkiego zwierzyłam, to z jego odpowiedzi wynikało, że w gruncie rzeczy jestem głupia, a mój problem zupełnie błahy. Zamiast powiedzieć, że rozumie, co czuję, mój ‚uzdrawiacz’ oczywiście miał zaraz gotowy sposób na załatwienie sprawy. A mnie nie chodziło o radę, tylko o współczucie!”
Mimo takich chwilowych nieporozumień Marek i Gosia bardzo się kochają. Jak wnikliwość mogłaby im pomóc w okazywaniu sobie miłości?
Patrzenie oczyma partnera
Marek uważał, że byłby natarczywy, gdyby wypytywał Gosię, co się stało, toteż postąpił tak, jak życzyłby sobie, aby inni zachowali się względem niego. Czekał, aż sama powie, co jej leży na sercu. Natomiast Gosia była zdenerwowana nie tyle samym problemem, ile postawą Marka, który — jak sądziła — zlekceważył jej wołanie o pomoc. Jego milczenie uznała za przejaw obojętności, a nie delikatności i szacunku. Kiedy w końcu zaczęła mówić, Marek słuchał nie przerywając. Mimo to zdawało jej się, że tak naprawdę nie wczuwa się w jej położenie. Chciała usłyszeć słowa współczucia, a on zaproponował rozwiązanie problemu. To tak, jakby powiedział: „Nieważne, co czujesz, jesteś przewrażliwiona. Przecież to błahostka — spójrz, jak łatwo temu zaradzić”.
Jakże inaczej potoczyłoby się wszystko, gdyby każde potrafiło uwzględniać punkt widzenia partnera! Może na przykład tak:
Marek wraca do domu i zastaje Gosię zdenerwowaną. Pyta delikatnie: „Co się stało, kochanie?” Jej oczy napełniają się łzami, a słowa same płyną z ust. Gosia nie twierdzi: „To ty wszystkiemu jesteś winien!” ani nie sugeruje, że mąż za mało się stara. Marek obejmuje ją i cierpliwie słucha, aż skończy, a wtedy mówi: „Bardzo mi przykro, że jesteś tak przygnębiona. Masz prawo być podenerwowana”. Gosia odpowiada: „Jestem ci naprawdę wdzięczna, że mnie wysłuchałeś. Czuję się znacznie lepiej, gdy wiem, że mnie rozumiesz”.
Niestety, zamiast usuwać nieporozumienia, wiele par decyduje się na rozwód. Brak skutecznej wymiany myśli jest czynnikiem rozbijającym niejeden dom. Wybuchają kłótnie, które wstrząsają fundamentami małżeństwa. Jak dochodzi do takich sytuacji? Wyjaśnia to następny artykuł, w którym udzielono też rad, w jaki sposób uniknąć podobnych kłopotów.