BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w82/19 ss. 14-17
  • Praca, która podnosi na duchu

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Praca, która podnosi na duchu
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1982
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • ŚCIANY POSTAWIONE W CIĄGU MINUT
  • „ZUPEŁNIE JAK W MROWISKU!”
  • Wspólne budowanie na całym świecie
    Świadkowie Jehowy — głosiciele Królestwa Bożego
  • Przedsmak budowy Raju
    Przebudźcie się! — 1985
  • Błyskawiczne tempo budowy na dalekiej północy!
    Przebudźcie się! — 1987
  • Jak się zapatrujesz na Salę Królestwa?
    Nasza Służba Królestwa — 1988
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1982
w82/19 ss. 14-17

Praca, która podnosi na duchu

NA PLACU budowy w Dunwoody, przedmieściu Atlanty (stan Georgia), gdzie miała stanąć Sala Królestwa, umieszczono tablicę informacyjną z terminem: „23 i 24”. Widząc tę podwójną datę, ktoś powiedział: „Nie mogliby się zdecydować, czy zacząć 23, czy 24?” Ludziom po prostu nie przyszło na myśl, że napis na tablicy oznaczał, iż budowa Sali Królestwa zacznie się 23 i skończy 24. A przecież takie akcje, które zyskały już sobie miano dwudniowych cudów, podejmuje się niemal co miesiąc w różnych miejscach na terenie Stanów Zjednoczonych.

W sobotę wczesnym rankiem na wylanej już przedtem betonowej płycie o powierzchni 380 metrów kwadratowych rozmieszczono według z góry ułożonego planu stosy materiałów budowlanych. Ben Kelley, który poprzednio nadzorował zakładanie fundamentu, wyjaśnił, że każdy element położono dokładnie w takim miejscu, aby w razie potrzeby był szybko dostępny. „Proszę zwrócić uwagę na te płyty”, rzekł. „Leżą teraz w samym środku przyszłego audytorium. Obudujemy je dookoła i od góry, a w odpowiedniej chwili znajdą się właśnie tam, gdzie będą potrzebne”.

Podczas tej rozmowy trzystu ochotników jadło śniadanie przygotowane na 6 rano przez kuchnię polową.

ŚCIANY POSTAWIONE W CIĄGU MINUT

Za pięć siódma zaczęto pracę. Wszyscy jak jeden mąż obstąpili betonowy fundament, zabierając się do wznoszenia ścian. Rozległ się stukot młotków. Z przyciętych zawczasu słupków zaczął się formować szkielet. Ściana pierwsza stanęła w ciągu kilku chwil. Następnie druga, potem trzecia. A na koniec ściana numer czwarty. Postawienie konstrukcji było kwestią minut, wkrótce też słupki (50 x 150) pokryły się sklejką i czarnymi płytami izolacyjnymi. Odgłos młotków ucichł, a robotnicy zakończywszy wznoszenie ścian odeszli do dalszych zajęć pogrupowani w mniejsze ekipy — elektryków, stolarzy, hydraulików, murarzy, ogrodników i tak dalej. Każdą grupą kierował majster odbierający polecenia przez krótkofalówkę.

Brygada odpowiedzialna za izolację, złożona głównie z kobiet, wypełniała wnętrze ścian watą szklaną. Silni mężczyźni mocowali się z chybotliwymi wiązarami dachowymi, chcąc je umieścić w odpowiednim położeniu. Rosły ściany działowe. Hol, biblioteka, czytelnia, magazyn literatury i inne pomieszczenia pomocnicze, estrada i samo półkoliste audytorium — wszystko to zaczęło przybierać realne kształty. Poszczególne grupy miejscami równocześnie wykonywały swoje zadania, ale jakoś nie deptały sobie po piętach.

„Właśnie w tym tkwi tajemnica naszej metody”, wyjaśnił Stanley Peck, jeden z budowniczych, a zarazem kaznodzieja Świadków Jehowy, który opracował ten system przy pomocy ekipy budowlanej ze stanów północnośrodkowych, również złożonej ze Świadków. „Opiera się ona przede wszystkim na wydatnej pomocy mnóstwa ochotników; mamy też pod dostatkiem utalentowanych fachowców i menedżerów, żeby spożytkować te zasoby ofiarnych rąk do pracy”. Ale jak przy budowie niewielkiego przecież obiektu podzielić zadania między trzysta osób? „Zawsze nas o to pytają”, odpowiedział Peck. „Wszyscy mówią, że to jest możliwe u pszczół albo w mrowisku, ale nie wśród ludzi! To prawda, chyba że się ma do czynienia z oddanymi sługami Jehowy. Na czele każdej brygady stoi biegły rzemieślnik, a nad całością czuwa sprawny dozór. Tak samo zresztą jest w zborze chrześcijańskim, gdzie Bóg obdarzył ‛jednych zdolnościami kierowniczymi, a drugich umiejętnością wykonywania pomocnych usług’” (1 Kor. 12:28).

Należy dodać, że nie zawsze i nie wszędzie udałoby się w tak krótkim czasie postawić podobną salę zgromadzeń. Nietrudno odgadnąć, że trzeba tutaj czegoś więcej niż tylko ochotnych rąk. Do wzniesienia takiego budynku niezbędni są wykwalifikowani specjaliści, którzy mają doświadczenie w zakresie projektowania, przygotowań i organizacji pracy. Ponadto nieodzowne jest uzgodnienie wzajemnego działania z władzami komunalnymi i nadzorem budowlanym.

„ZUPEŁNIE JAK W MROWISKU!”

Szkielet sali tak szybko rósł na blisko hektarowej parceli, że przed południem zdumieni przechodnie zaczęli się domyślać znaczenia podwójnej daty na tablicy informacyjnej. Murarze ustawiali rusztowanie, brygady pomocnicze szykowały cegły i zaprawę. Wokół nich roiło się od cieśli i dekarzy. Murarzom nie przeszkadzała obecność innych osób, choć nieraz musieli pracować między kolanami braci wykańczających okapy. Przez ten czas monterzy ciągnęli między pozostałymi ekipami przewody mające zasilić urządzenia klimatyzacyjne. Blisko sto osób znajdowało się na dachu, kładąc deskowanie, rozwijając bele pilśni oraz donosząc i rozkładając ciężkie pakiety płytek pokrycia.

Na ziemi panował jeszcze większy ruch. Niektórzy dostarczali w odpowiednie miejsca materiały budowlane. Uwijały się grupy stawiające ogrodzenie. Inni układali na gruncie darniowe trawniki, sadzili krzewy i formowali klomby. Drużyny złożone z najstarszych i najmłodszych stale przeczesywały plac zbierając wszystkie odpadki — pogięte gwoździe, zbędne opakowania, obrzynki drzewne. Nie pozostawiano niczego, co zaśmiecało teren lub przeszkadzało komuś w pracy. Od samego początku był również czynny ruchomy bufet: chłopcy i dziewczęta krążyli parami po placu, podając przekąski i napoje orzeźwiające. Pewnemu obserwatorowi nasunęło się spostrzeżenie: „Zupełnie jak w mrowisku!”

Pierwszy dzień uchodzi za udany, jeśli pod koniec można przystąpić do pokrywania wewnętrznych powierzchni gipsowymi płytami, czyli suchym tynkiem. Z tym jednak trzeba zaczekać na gotowe, izolowane ściany oraz na belkowanie stropu. Potem do późna słychać przybijanie ciężkich gipsowych tafli. Do południa następnego dnia trzeba je będzie jeszcze zaszpachlować mieszaniną szybkoschnącą, wygładzić papierem ściernym i pomalować lub wytapetować. Wszelkie prace wtedy ustają i zbór odbywa pierwsze zebranie w nowej Sali Królestwa. W Dunwoody nie zdołano położyć wykładziny podłogowej, wobec czego do cotygodniowego studium Strażnicy trzysta osób zajęło miejsca na betonowej posadzce, a pozostałe dwieście usadowiło się na zewnątrz budynku.

„Odwiedzili nas goście z Wirginii i z Florydy”, powiedział Charles Leibensperger, sekretarz komitetu budowy. „Niektórzy z nich też zamierzają postawić sale. Chcą zobaczyć, jak się to robi. Teraz, gdy przyjechał Stan Peck i ustawił nas organizacyjnie, możemy myśleć o udzieleniu im pomocy”. A sam brat Peck dodał: „Postępujemy w ten sposób, że każdy dysponujący pewnym doświadczeniem przegląda plany takich chętnych i zapoznaje się z ich możliwościami kadrowymi. Następnie umawiamy się, żeby dwóch lub więcej wytrawnych organizatorów popracowało z ich komitetem, biorąc udział w przygotowaniach i sprawdzając listę nagromadzonych materiałów. Potem przynajmniej jeden z nas towarzyszy im przez te dwa dni budowy”. Nikt nie otrzymuje za te prace żadnego wynagrodzenia.

W Dunwoody grupa ludzi stanęła w niedzielę wieczorem przed wejściem i spoglądała na salę, której dwa dni wcześniej jeszcze w ogóle nie było. Ktoś z nich powiedział: „Tak właśnie działa duch Jehowy; dzięki temu wykonuje się takie prace. Sprawa jest prosta. Jego lud chętnie reaguje na działanie tego ducha. Wszystkich jednoczy wspólny cel. Nie robią niczego dla osobistego zysku, lecz z miłości do Boga i swoich braci. Czyż nie na tym polegają dwa najważniejsze przykazania z Ewangelii według Marka 12:28-31, żeby ‛miłować Jehowę, naszego Boga, całym swym sercem i umysłem, całą duszą i siłą’, a ‛swego bliźniego jak siebie samego’?”

[Ilustracja na stronie 15]

Z takim zapałem jak ten, Sale Królestwa można zbudować w ciągu dwóch dni

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij